Szaleństwo wolności
Ponownie zaglądam do starych dokumentów z procesu Filomatów i Filaretów, czytam wspomnienia, dzienniki korespondencyjne. I wydarzenia sprzed dwustu lat stają się kolorowym szkiełkiem, przez które obserwuję teraźniejszość – pisze Aleksander Feduta, literaturoznawca, dziennikarz i politolog.
Piszę kolejną książkę o Filomatach. Poprzednia była poświęcona Franciszkowi Malewskiemu, którego ojcem był rektor Uniwersytetu Wileńskiego, a on sam – wybitnym prawnikiem. Uczęszczał na wykłady Hegla w Berlinie, ale jego karierę akademicką przekreśliło członkostwo w tajnym studenckim stowarzyszeniu.
Nowa książka będzie o Tomaszu Zanie. Po rozbiciu Towarzystwa Filomatów zostanie zesłany do Orenburga i początkowo osadzony w twierdzy. Następnie przymusowo zamieszka w Orenburgu, gdzie założy pierwsze muzeum, pierwszą bibliotekę, będzie współpracował z wielkim Aleksandrem von Humboldtem… A potem dostanie możliwość powrotu do ojczyzny. Jako jeden z nielicznych.
Ale nie o tym teraz.
Ponownie zaglądam do starych dokumentów z procesu Filomatów i Filaretów, czytam wspomnienia, dzienniki korespondencyjne. I wydarzenia sprzed dwustu lat stają się kolorowym szkiełkiem, przez które obserwuję teraźniejszość.
Kiedy piszę te zdania, w Mińsku aresztują studentów. Czytam, że kiedy opuszczają okryty ponurą sławą areszt tymczasowy na ulicy Okrestina, czekają na nich ludzie. Witają oklaskami. Wręczają kwiaty. Czytam, co mówią ich rodzice: a niech wyrzucą mojego syna z uczelni, to uczciwy człowiek…
I wspominam wieczór poprzedzający zesłanie Tomasza Zana. Do jego mieszkania, gdzie przyjaciele pomagają mu przygotować się do drogi, zaczynają przybywać mieszkańcy Wilna. Żeby po raz ostatni posłuchać pieśni Filomatów. Objąć drogiego im człowieka (Zan był niezwykle popularny w Wilnie), podarować jakiś drobiazg na pamiątkę, pożyczyć książkę, pieniądze.
Mikołaj Malinowski, przyszły historyk i archiwista, wspomina, jak nieoczekiwanie uwolniono go z aresztu. I ruszył. Ale dokąd? Dokąd pójść, kiedy nikt na ciebie nie czeka. Twojej rodziny nie ma tu, w Wilnie – jest w Winnicy. Kiedy przechodzi obok apteki Gutta, pani Gutt nagle otwiera drzwi i widzi młodego mężczyznę, który kiedyś zabiegał o względy jej córki. Unosząc dłonie i płacząc z radości, zaprasza go do domu.
Tymczasem po Mińsku krążą plotki, że któryś z wykładowców Uniwersytetu Lingwistycznego wezwał policję, bo studenci na znak protestu przeciw sfałszowaniu wyborów prezydenckich śpiewają "Marsyliankę".
W Wilnie również zdarzali się osobliwi profesorowie. August Bécu, lekarz i ojczym Juliusza Słowackiego, robi karierę i dlatego ochoczo wykonuje wszystkie rozkazy senatora Nowosilcowa. Wtedy pojawia się profesor literatury rosyjskiej Iwan Łobojko i wstawia się za młodym poetą Adamem Mickiewiczem. A profesor Bécu ginie od porażenia piorunem, o czym Mickiewicz napisze w "Dziadach".
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Grób Augusta Bécu na cmentarzu Na Rossie w Wilnie, fot. Wikimedia Commons
Dziś piorun nie zabije profesora, który oddał swoich studentów w ręce żandarmów, chociaż, kto wie… Moc błyskawicy jest przecież w rękach Bożych i tylko Najwyższy wie, kiedy, kogo i jak ukarać. Jednak studenci Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, dzięki sprzeciwowi swojego wykładowcy nie zostają aresztowani. On sam ląduje za kratkami samochodu, który zawozi zatrzymanych do więzienia.
Właściwie nic się nie zmieniło. Minęło dwieście lat, a w aktach śledztwa można przeczytać zupełnie współczesną historię. Tylko rzecz dzieje się nie w Wilnie, a w Mińsku, nie w Imperium Rosyjskim, a w Republice Białorusi. Jednak sens wydarzeń pozostaje ten sam.
Wpadłem na pomysł stworzenia trylogii o Filomatach. Jest Franciszek Malewski, który nie załamał się, a pogodził ze swym losem. Awansował do stopnia tajnego doradcy i stał się ważną postacią w procesie legislacyjnym w Rosji. Właściwie wszystkie dokumenty z czasów wielkich reform Aleksandra II przechodziły przez jego ręce. Owszem, nikt o nim nie pisał ani go nie wspominał. A jeśli już, to tylko wtedy, kiedy znalazł się w świetle blasku bijącego od jego wielkiego przyjaciela Mickiewicza. Tajny doradca Malewski pozostał porządnym człowiekiem, na tyle porządnym, że ciężko określić go mianem "kolaboranta".
Jest Tomasz Zan – dysydent, którego misją stało się szerzenie oświaty. Gdziekolwiek się pojawia, krzewi naukę. Podczas pobytu w Orenburgu uczy Kozaków pisania i opieki nad roślinami, otwiera także bibliotekę. W Petersburgu, dokąd rzuca go los, Zan wpada na pomysł usprawnienia obsługi czytelników biblioteki tamtejszego Instytutu Geologii. Kiedy powraca do ojczyzny, zakłada rodzinę… Jednak najlepsze lata spędził tam, na wygnaniu. Życie zaczyna przypominać wspomnienie. Zan popada w obłęd.
Jest i Mickiewicz – dobrowolny uciekinier. Wyjechał z Rosji z paszportem obywatela Imperium. Porzucił petersburskie salony, gdzie otaczany był niespotykanym uwielbieniem i chwałą. Księżna Zinaida Wołkońska, "caryca moskiewskich muz", zachwycała się jego improwizacjami, a Puszkin, słysząc, jak lekko i naturalnie jego rywal w drodze na poetycki parnas deklamuje swoje francuskie teksty, w milczeniu gryzł paznokcie. Mickiewicz swobodnie publikuje, ale tylko do 1831 roku. Wtedy ucieka. Dociera do Paryża, gdzie napisze największe dzieło swojego życia – "Pana Tadeusza". Już pierwszym wersem, w którym mowa o Litwie, poeta skutecznie zmyli przyszłych czytelników. Mickiewicz stanie się rewolucjonistą i umrze nie odnalazłszy ukojenia.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Budynek w Wilnie, w którym więziono Adama Mickiewicza, Ignacego Domeyko i innych Filomatów, fot. Krzysztof Tadej / FOTONOVA / East News
Losy Filomatów zostały już zapisane na kartach historii. Teraz wystarczy je tylko zrozumieć, ponownie analizując zachowane dokumenty i skupiając się na interpretacji wybranych tekstów, czynów, koncepcji. A co zostanie po współczesnych Filomatach z Mińska? Najważniejsze teksty będzie można przeczytać w Internecie, ale jak długo będzie istniał sam Internet? Papier, jak się okazuje, jest trwały, bo, jak zauważył bohater być może najważniejszej książki XX wieku, "rękopisy nie płoną". Jednak Internet to nie rękopis. I nie wiemy, czy płonie, a jeśli tak, to w jaki sposób? I czy pamięć o naszych współczesnych przetrwa w Internecie dwieście lat?
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Wiec przed Państwowym Uniwersytetem Lingwistycznym w Mińsku na rzecz studentów zatrzymanych 4 września, fot. Natalia Fedosenko / TASS / FORUM
Czas płynie, nieustannie przyspieszając swój bieg. Mam pięćdziesiąt pięć lat. Pamiętam, kiedy miałem siedem i zachorowałem. Gdy gorączka spadła, wstałem z łóżka i włączyłem telewizor. Jedynym dostępnym kanałem był pierwszy kanał polskiej telewizji. Szedł film "Angelika i sułtan" z Michèle Mercier. Wszyscy mieszkańcy Grodna, nawet ci najmłodsi, rozumieli język polski, więc obejrzałem cały film.
Teraz nie oglądam telewizji. W książkach i Internecie jest wystarczająco dużo informacji. Gazet już prawie nikt nie czyta. I tylko pamięć stale mnie zaskakuje i zmusza do uchwycenia analogii między przeszłością i teraźniejszością, niekiedy nawet przyszłością.
Pamięć jest przedziwnym zjawiskiem. Chcesz o czymś zapomnieć, ale nie jesteś w stanie.
Dziesięć lat temu, w grudniu 2010 roku, Aleksander Łukaszenka nie tylko po raz pierwszy stłumił akcję protestacyjną, ale również aresztował czterech swoich politycznych przeciwników. Jako członek sztabu Władimira Nieklajewa – poety i kandydata na prezydenta – zostałem umieszczony w areszcie śledczym białoruskiego KGB, słynnym "amerykańskim" więzieniu, które zostało zbudowane na planie więzienia stanowego w Utah.
Wręczono mi "tarczę" – ciężki prostokąt zbity z desek, który trzeba było położyć na pryczy, a dopiero na nim materac. Tak więc wszedłem z "tarczą" do celi i powiedziałem do stojących przede mną ludzi: "Dzień dobry".
Spojrzeli po sobie.
Tylko szaleniec może nazwać dobrym dzień, w którym znalazł się w więzieniu.
W grudniu 2010 roku my, polityczni przeciwnicy dyktatury Aleksandra Łukaszenki, sami uważaliśmy się za szaleńców. Pewnie teraz wielu uważa za szaleńców również studentów, którzy protestują przeciwko fałszowaniu wyników wyborów. Tak jak dwieście lat temu Filomaci wydawali się być szaleńcami, próbującymi wstrząsnąć Imperium poprzez samodoskonalenie i szerzenie oświaty.
Pragnienie wolności zawsze wydaje się szaleństwem. Łukaszenka szczerze nie rozumie, kto i dlaczego potrzebuje wolności. Wydaje mu się, że ludziom dobrze żyje się bez niej.
Ale to oznacza tylko jedno. Że już zupełnie się zestarzał. Bo nie ma młodości bez wolności. Filomaci byli młodzi, dopóki walczyli o wolność. A kiedy walka się skończyła, zestarzeli się. Ale nie wszyscy. Wydaje mi się, że Mickiewicz do końca pozostał młody.
Bo walczył.
Autor: Aleksander Feduta, tłumaczenie: Anna Udziela
Aleksander Feduta (1964) – literaturoznawca, dziennikarz i politolog. W 1994 wszedł w skład sztabu wyborczego Alaksandra Łukaszenki. Po jego zwycięstwie wyborczym objął urząd szefa Wydziału Informacji Społeczno-Politycznej Administracji Prezydenta. Na początku 1995 roku przeszedł na stronę opozycji.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]