Przez całe życie związany był z Warszawą, gdzie skończył szkołę średnią, studiował, komponował, pracował. W 1968 roku założył zespół muzyczny Między Niebem a Ziemią, w którym spotkał się między innymi ze Stanisławem Krupowiczem. Grupa początkowo wykonywała kompozycje The Doors, Rolling Stones, Animals, Procol Harum, a z czasem własne, między innymi do wierszy Adama Asnyka, Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Bolesława Leśmiana i Juliana Tuwima.
Studia na Wydziale Mechaniki, Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej ukończył w 1973 roku z tytułem inżyniera. Studiował także na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego (1973–1975). Jako kompozytor i wykonawca związał się z akademickim ruchem artystycznym.
W 1976 po raz pierwszy wystąpił publicznie na Przeglądzie Piosenki Studenckiej w klubie Riwiera-Remont, gdzie zdobył pierwszą nagrodę za "Epitafium dla Sergiusza Jesienina" do wiersza Krzysztofa Marii Sieniawskiego. W 1979 roku utworzył słynne trio muzyczne z Jackiem Kaczmarskim i Zbigniewem Łapińskim. Razem przygotowali program poetycki "Mury" dla Teatru na Rozdrożu w Warszawie.
Zaproponowano – i Jackowi, i mnie, jeszcze osobno zupełnie – pracę w Remoncie. Tam zaczęliśmy pracować, każdy z osobna, i tam wkrótce stworzyliśmy ze Staszkiem Klawe i ze Staszkiem Zygmuntem jeszcze taką grupę Piosenkariat. A później to Marcin Idziński, dyrektor ówczesnego Teatru na Rozdrożu – tego teatru już nie ma – jakby nas powiązał, z Jackiem, już w parę, bo to on zaproponował, żebyśmy u niego w teatrze we dwóch coś zrobili. No i tak doszło do powstania naszego pierwszego programu, słynnych "Murów."
["Poszedłem w drugą stronę…", z Przemysławem Gintrowskim rozmawia Kamil Dźwinel, "Piosenka – Rocznik Kulturalny" 2014]
Tytuł programu "Mury" zainspirowany został pieśnią "L'estaca" katalońskiego barda Lluísa Llacha. "Mury" stały się wkrótce nieformalnym hymnem "Solidarności" i symbolem walki z reżimem.
On natchniony i młody był, ich nie policzyłby nikt,
On im dodawał pieśnią sił, śpiewał, że blisko już świt.
Świec tysiące palili mu, znad głów unosił się dym,
Śpiewał, że czas, by runął mur, oni śpiewali wraz z nim.
Wyrwij murom zęby krat,
Zerwij kajdany, połam bat,
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!
Wkrótce na pamięć znali pieśń i sama melodia bez słów
Niosła ze sobą starą treść, dreszcze na wskroś serc i dusz.
Śpiewali więc, klaskali w rytm, jak wystrzał poklask ich brzmiał,
I ciążył łańcuch, zwlekał świt, on wciąż śpiewał i grał.
Wyrwij murom zęby krat,
Zerwij kajdany, połam bat,
A mury runą, runą, runą
I pogrzebią stary świat!
Aż zobaczyli ilu ich, poczuli siłę i czas.
I z pieśnią, że już blisko świt, szli ulicami miast.
Zwalali pomniki i rwali bruk: – Ten z nami! Ten przeciw nam!
Kto sam, ten nasz najgorszy wróg! A śpiewak także był sam.
Patrzył na równy tłumów marsz,
Milczał wsłuchany w kroków huk,
A mury rosły, rosły, rosły,
Łańcuch kołysał się u nóg… (bis)
["Mury", sł. Jacek Kaczmarski, muz. Lluís Llach L'Estac]
Mało kto wtedy, w latach wielkiego entuzjazmu, wczytał się w ostatnie zwrotki tekstu, o goryczy zwycięstwa, o samotności poety i rosnących murach nietolerancji. I zastanowił się nad ich istotą. A wymowa tych słów wciąż jest, niestety, na czasie.
W 1980 roku od przebywającego w Szwecji Natana Tenenbauma, poety i satyryka – z początkiem lat 60. znanego między innymi z warszawskich Hybryd i Studenckiego Teatru Satyryków, a w 1968 roku zmuszonego do emigracji z kraju – otrzymali przesyłkę z tekstem jego wiersza "Modlitwa o wschodzie słońca". Melodię do tych wersów skomponował Przemysław Gintrowski. Muzycy tworzący trio na swoich koncertach zapowiadali, że piosenka stanowi dla nich credo na trudne czasy.
Każdy Twój wyrok przyjmę twardy,
Przed mocą Twoją się ukorzę.
Ale chroń mnie Panie od pogardy,
Przed nienawiścią strzeż mnie Boże.
Wszak Tyś jest Niezmierzone Dobro,
Którego nie wyrażą słowa,
Więc mnie od nienawiści obroń,
I od pogardy mnie zachowaj.
Co postanowisz niech się ziści,
Niechaj się wola Twoja stanie.
Ale zbaw mnie od nienawiści,
Ocal mnie od pogardy Panie.
["Modlitwa o wschodzie słońca", sł. Natan Tenenbaum, muz. Przemysław Gintrowski]
Kolejne programy, jakie stworzyli w tym samym składzie, to "Raj" i "Muzeum". Na XIX Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 1981 roku Przemysław Gintrowski otrzymał wraz z Jackiem Kaczmarskim II nagrodę za piosenkę "Epitafium dla Włodzimierza Wysockiego" autorstwa Kaczmarskiego. Na bis Gintrowski z pasją wychrypiał kongenialny z oryginałem "Autoportret Witkacego" z własną muzyką (do tekstu Kaczmarskiego).
Wspólnie z nim Gintrowski występował w kabarecie Pod Egidą Jana Pietrzaka (1980–1981). W sierpniu 1981 wraz z Kaczmarskim i Łapińskim uczestniczył w I Przeglądzie Piosenki Prawdziwej "Zakazane Piosenki" w Gdańsku. W październiku tego roku, na zaproszenie centrali lewicowych związków zawodowych CFDT, wraz z kolegami z tria wyjechał na tournée do Francji.
Podczas trasy koncertowej na początku grudnia 1981 roku Gintrowski i Łapiński zdecydowali się wrócić na krótki czas do Polski, w celu uporządkowania spraw zawodowych, Kaczmarski został we Francji. 8 grudnia 1981 roku Gintrowskiemu odmówiono wydania paszportu. Trio zostało rozbite.
Po 13 grudnia 1981 roku Gintrowski zaangażował się w podziemne życie kulturalne, któremu całkowicie podporządkował swój rozkład dnia. Brał udział w koncertach, które ze względów bezpieczeństwa organizowano jedynie z kilkugodzinnym wyprzedzeniem. Występował poza oficjalnymi scenami – w domach prywatnych, salach kościelnych czy w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.
Pracował także jako kompozytor muzyki filmowej – przez następne dziesięć lat stworzył muzykę do ponad dwudziestu filmów fabularnych i seriali. Wykonania studyjne jego piosenek nagrywane były nieoficjalnie. W trakcie zgrywania muzyki do filmu "Matka Królów" (reż. Janusz Zaorski) nielegalnie nagrał w studio państwowej telewizji płytę "Pamiątki" (1982) do tekstów między innymi Zbigniewa Herberta i Marka Tercza.
Herbert nazywał siebie żartobliwie "tekściarzem pana Gintrowskiego". Potwierdza to refleksja Mirosława Chojeckiego, PRL-owskiego opozycjonisty, producenta filmowego:
Niezwykle wrażenie robiły wiersze Herberta w jego wykonaniu. Na emigracji słuchałem kaset z piosenkami Przemka – "Pamiątki" czy "Raport z oblężonego miasta". Wydane w podziemiu w czasie stanu wojennego były transmitowane przez Radio Wolna Europa. Po przemianach Przemek też często śpiewał Zbigniewa Herberta np. "Nie chcemy uciekać", czy "Kamienie". Wielokrotnie rozmawiałem o nim z Herbertem, gdy mieszkaliśmy w Paryżu. Przemek w opinii Herberta był najlepszym interpretatorem jego poezji.
Mimo wszystko poeta nie był przekonany do przenosin swoich wierszy do teatru (co nie odnosi się, oczywiście, jego twórczości dramaturgicznej).
Nie znosił patosu, egzaltacji, koturnów i zadęcia, cierpiał więc zwłaszcza podczas stanu wojennego, gdy wystawiano na scenie i śpiewano jego poezję. Nie mógł i nie chciał zabraniać, nigdy jednak, mimo zaproszeń, nie chodził na "swoje śpiewogry", nie słuchał i nie oglądał nawet Kaczmarskiego i Gintrowskiego.
[Joanna Siedlecka, "Pan od poezji. O Zbigniewie Herbercie", Warszawa 2002]
Program "Raport z oblężonego miasta" (1983) do wierszy Herberta, a także: Lothara Herbsta, Ryszarda Holzera, Mieczysława Jastruna, Tomasza Jastruna, Jacka Kaczmarskiego i Leszka Szarugi, utrwalony został w podobnie nieoficjalny sposób (jak wcześniej "Pamiątki") w studio warszawskiej Akademii Muzycznej przy pomocy Jacka Szymańskiego. Co ciekawe, ścisła politechniczna wiedza pozwalała Gintrowskiemu na użycie sekcji syntezatorowej już w latach 80. Jednak przede wszystkim dlatego, że tworząc muzykę filmową miał on szerszy dostęp do nowoczesnych rozwiązań technologicznych niż pozostali bardowie, którzy wówczas w warstwie brzmieniowej stronili od elektroniki.
Gintrowski komponuje niewiele i zawsze, kiedy słucham jego pięknych melodii, to chciałabym, żeby jeszcze coś zagrał.
[Agnieszka Osiecka w: "Wielki śpiewnik Agnieszki Osieckiej", t.3. "Apetyt na życie", Warszawa 2005]
Kasety z utworami Przemysława Gintrowskiego były masowo kopiowane w podziemiu i kolportowane w drugim obiegu.
Jego muzyka miała ogromne, wręcz rewolucyjne, znaczenie dla opozycji demokratycznej – uważa Andrzej Celiński, polityk, były minister kultury. – Z jednej strony było to niezwykle trafne, odnosiło się do naszych emocji wprost, z drugiej strony odbieraliśmy ją, jako element wsparcia duchowego dla tego, co robimy. […] Kiedy słyszało się Gintrowskiego, Kaczmarskiego, Kleyffa, Kelusa to odkrywało się, że wyrażają nasze potrzeby emocjonalne, odnoszą się do naszych emocji. To było niezwykłe, wzmacniające.
W latach 1991–1993 Przemysław Gintrowski ponownie koncertował wraz z Jackiem Kaczmarskim i Zbigniewem Łapińskim, wykonując programy: "Mury w Muzeum Raju" (nagrany w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku) oraz "Wojna postu z karnawałem" (1993) dotykający egzystencjalnych problemów człowieka. Późniejsza współpraca artystów była już tylko sporadyczna. W 1994 roku w studio telewizyjnym Polamer-Studio TV nagrał dla TVP utwór "Kredka Kramsztyka" z własną muzyką, napisany specjalnie dla niego przez Jacka Kaczmarskiego (utwór w formie widowiska wyreżyserował Laco Adamík) oraz "Stół Mordechaja Gebirtiga" do tekstu Anny Kamieńskiej (z Joanną Trzepiecińską).
Był autorem muzyki do kilkudziesięciu filmów poczynając od debiutu "Dziecinne pytania" Janusza Zaorskiego. Są to między innymi: "Matka Królów" Zaorskiego (1982), "Nadzór" Wiesława Saniewskiego (1983), "Tato" Macieja Ślesickiego (1995) oraz seriale: "Zmiennicy" Stanisława Barei, "13 posterunek" Ślesickiego. Tworzył także muzykę do widowisk teatralnych.
Przemek był wspaniałym artystą – wspominał Gintrowskiego reżyser Maciej Ślesicki. – Gdy pisał muzykę do filmu interesowało go wszystko. Począwszy od scenariusza, zdjęć, przez aktorów. Był bardzo zaangażowany w cały proces powstawania filmu, czy serialu. […] Przemek był jednym z niewielu polskich kompozytorów, którego muzyka "robiła film", czyli pomagała filmowi ilustrować emocje. Miał wielki dar do komponowania, pisania pięknych melodii.
W 1999 roku odbył ostatnie tournée z Kaczmarskim i Łapińskim, na którym po raz pierwszy wykonali "Requiem rozbiorowe", utwór jego kompozycji do tekstu Jacka Kaczmarskiego. W 2000 roku wydał płytę "Odpowiedź" z 16 piosenkami do wierszy Zbigniewa Herberta w nowej aranżacji. W 2008 w związku z obchodami Roku Herberta wydał płytę "Tren" z wierszami poety, którym akompaniowała orkiestra symfoniczna. W 2009 roku nagrał płytę "Kanapka z człowiekiem i trzy zapomniane piosenki".
Skomponował muzykę do widowisk poetyckich: "Wojna postu z karnawałem", "III wieczór w Sigmie", "A rana wciąż otwarta", muzyki teatralnej do przedstawienia "Wrota" w reżyserii Leszka Mądzika. Brał udział w widowiskach i programach telewizyjnych: "Wszystko jest poezja. Dokumentacja do filmu o życiu poety" (reż. Andrzej Brzozowski), "Bułat Okudżawa" (reż. Halina Aczkasowa), "Goryl, czyli ostatnie zadanie" (reż. Janusz Zaorski), "Cień" (reż. Andrzej Domalik).
Zrealizował własne recitale w telewizji: "Gintrowski", "Opowiem ci o miłości", "U wrót doliny", "Jeśli ocalę w sobie ciebie" oraz "Stół Mordechaja Gebirtiga" (sł. Anna Kamieńska) i "Kredka Kramsztyka" (sł. Jacek Kaczmarski, reż. Laco Adamík).
Przemysław Gintrowski – nigdy nie pisał tekstów, był jedynie kompozytorem i wykonawcą utworów do słów innych autorów (Herberta, Kaczmarskiego, Sieniawskiego, Czecha i innych). W potocznym odbiorze to wykonawca uchodzi za główny podmiot twórczy i stąd pewnie przekonanie (także samego Gintrowskiego), że to on jest autorem piosenek. Pod nieobecność Kaczmarskiego w kraju po 1981 roku Gintrowski stał się bodaj najpopularniejszym "bardem" w Polsce. Na scenie koncertował z samą gitarą, jednakże preferując bogatsze brzmienia, występował z towarzyszeniem fortepianu, a kiedy tylko było to możliwe, rozbudowywał swe instrumentarium o syntezatory (między innymi na płytach "Raport z oblężonego miasta", "Kamienie", "Odpowiedź"), w ostatnich latach życia dochodząc wręcz do składu symfonicznego ("Tren", "Kanapka z człowiekiem"). Na miano barda zapracował, śpiewając utwory o poetyckich tekstach, z silną wymową społeczno-polityczną, prezentując także niezłomną postawę w życiu, był jednak również cenionym kompozytorem muzyki filmowej oraz wielu piosenek, które odbiegały od jakichkolwiek związków z modelem bardowskim.
[Krzysztof Gajda, "Bard. Kto to taki?", "Piosenka – Rocznik Kulturalny" 2016]
Ostatni koncert Przemysława Gintrowskiego odbył się 1 marca 2012 roku w Centrum Edukacyjnym IPN "Przystanek historia" z okazji obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Artysta do końca życia zachował radykalnie prawicowe poglądy.
Wielu bardów, by uwypuklić wykonywany przez siebie tekst czy też wskazać na jego charakterystyczne fragmenty (pointę, refreny etc.), śpiewało w sposób bardzo emocjonalny, a momentami wręcz karykaturalny. Jednym wychodziło to znakomicie, inni kreowali się na artystów krzyczących, rozedrganych, mało muzycznych. Uformowało to kolejny stereotyp piosenki literackiej jako gatunku patetycznego, natchnionego, aż za bardzo ekspresyjnego. Poniekąd jest w tym jakaś część prawdy – wiele było w PRL-u takich właśnie utworów, ale trzeba wyraźnie rozróżnić geniusz i mistrzostwo od karykatury. Wykonania wokalne Przemysława Gintrowskiego, Jacka Kaczmarskiego czy Mirosława Czyżykiewicza wymykały się wszelkim klasyfikacjom. Stworzyli oni swój własny, indywidualny ryt piosenki. Estetyka ich śpiewu i – co ważne – fantastyczna technika gry na instrumentach sprawiały, że piosenki przez nich tworzone odegrały ogromną rolę w historii.
[Piotr Kajetan Matczuk, "Zrozumieć piosenkę", "Piosenka – Rocznik Kulturalny" 2014]
Artysta był wykładowcą muzyki w Warszawskiej Szkoły Filmowej. Wcześniej pracował także jako nauczyciel fizyki w warszawskich liceach, między innymi w XVII Liceum Ogólnokształcącym im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Warszawie.
Przemysław Gintrowski zmarł po długiej i ciężkiej chorobie. Został pochowany w rodzinnym grobie na cmentarzu w Wilanowie (kwatera VIII, w pobliżu kaplicy cmentarnej).
W Zespole Szkół w Dobrym Mieście w styczniu 2013 jego imieniem nazwano aulę. W marcu 2013 roku odsłonięto tablicę jego pamięci. W grudniu 2016 roku po raz pierwszy wręczono Nagrody Wolności w Kulturze im. Przemysława Gintrowskiego, które otrzymali: Jan Polkowski, Antonina Krzysztoń i Stanisława Celińska.