Śląscy architekci urządzają Polskę
Od ponad dekady w polskiej architekturze ważną rolę odgrywają projektanci ze Śląska. Żaden region kraju nie wydał z siebie tak silnej i wyrazistej reprezentacji. Skąd ten fenomen?
O "śląskiej szkole architektury" media rozpisywały się po raz pierwszy prawie dekadę temu, gdy pierwsze sukcesy zaczął odnosić Robert Konieczny, a w centrum Katowic ruszała budowa Strefy Kultury – siedzib Muzeum Śląskiego i Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Od tamtej pory wiele gmachów wybudowano, sporo się w architektonicznej sytuacji w Polsce zmieniło, a śląscy architekci nadal stanowią silną, widoczną grupę twórców mających duży wpływ na rozwój przestrzeni w Polsce.
W muzycznym rytmie
Przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie dobiega końca budowa nowej siedziby Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych. Na tyłach remontowanego, neogotyckiego gmachu stanie supernowoczesna sala koncertowa i współczesny budynek z salami prób; zabytkowy gmach od frontu poprzedzony ma być zagłębionym w ziemi placem wiodącym do otwartego, jasnego atrium. Historyczna i współczesna bryła, połączone ze sobą, mają wykreować przestrzeń atrakcyjną dla młodych ludzi, a zarazem spełniającą techniczne warunki stawiane obiektom związanym z muzyką.
Za ten projekt odpowiada zespół Tomasza Koniora, architekta, który choć wywodzi się z Krakowa, od dawna związany jest ze Śląskiem. To on zaprojektował prostą i elegancką, a zarazem "rozmawiającą" z lokalnym dziedzictwem bryłę katowickiej siedziby Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia oraz odpowiadał za przebudowę zabytkowych budynków browaru w Tychach na potrzeby muzeum. Jego projekt to również Centrum Nauki i Edukacji Muzycznej Symfonia w Katowicach będące połączeniem zabytkowych budowli z nowymi bryłami, stanowiącymi współczesną parafrazę śląskiej tradycji budowlanej.
Miejsca ładne i modne
Wychodzących z dworca Łódź Fabryczna przybyszów wita efektowny gmach o nazwie Brama Łodzi. Składa się z dwóch brył, których surowe, geometryczne formy uzupełniają elewacje z rdzawej stali, w oczywisty sposób stanowiąc odpowiedź na charakterystyczną dla Łodzi zabudowę przemysłową. To projekt bytomskiego biura Medusa Group, pracowni przez lata silnie kojarzonej ze Śląskiem. To jej założyciel, Przemo Łukasik, stworzył dla siebie dom w dawnej lampiarni Zakładów Górniczo-Hutniczych Orzeł Biały – zbudowany w 2003 roku obiekt wywrócił do góry nogami myślenie o rewitalizacji obiektów postindustrialnych w Polsce. Medusa przerabiała śląskie obiekty przemysłowe w lofty i biurowce, projektowała domy i osiedla inspirowane lokalną tradycją, w 2014 roku obok potężnego, neoromańskiego kościoła pw. św. Jacka w Bytomiu stworzyła zharmonizowane z okolicą pawilony centrum kulturalno-edukacyjnego, a w 2016 zaprojektowała wysokościowiec .KTW, który stanął tuż obok ikonicznego Spodka. Teraz zespół Przemo Łukasika dużo więcej pracuje poza swoim rodzimym regionem: ma na koncie biurowce w centrum Wrocławia i osiedla mieszkaniowe w Krakowie, dla Warszawy Medusa zaprojektowała m.in. obrośnięty zielenią hotel przy ul. Wilczej i obsypany nagrodami za nietypową, innowacyjną formę budynek szkoły w Wilanowie.
Poważna nowoczesność
W 2011 roku wybuch gazu zniszczył część zabudowań szkoły w Kazimierzu Dolnym, jednym z najbardziej malowniczych polskich miasteczek. Choć oddalony nieco od Rynku, szkolny gmach również posiadał stylowe formy, pasujące do klimatu zabytkowej osady. Na projekt nowych brył ogłoszono konkurs architektoniczny, w którym zwyciężyła koncepcja katowickiego biura Archistudio. Tomasz Studniarek i Małgorzata Pilinkiewicz postawili na nowoczesność: do stylizowanych na renesansowe brył dostawili minimalistyczne skrzydła o podciętych parterach i dużych przeszkleniach. Ukłonem ku przeszłości są spadziste, kryte dachówką dachy, takie jak na większości kazimierskich domów.
Architekci już wcześniej udowodnili, że potrafią znaleźć odpowiedni kształt dla reprezentacyjnych gmachów. Jako autorzy monumentalnego i poważnego, a zarazem niezwykle prostego w formie budynku Sądu Rejonowego w Katowicach z 2009 roku wyznaczyli inspirujący potem wielu projektantów standard podobnych obiektów. Minimalistyczna bryła i współczesna parafraza kolumnady czy reprezentacyjnych schodów, które opracowali Ślązacy (i które też sami wykorzystali później w siedzibach sądów w Siemianowicach czy Radzyniu Podlaskim) – to motywy chętnie kopiowane przez projektantów sądów w innych miastach.
Wyjątkowa uczelnia
Tomasz Studniarek w jednym z wywiadów tłumaczył kiedyś, że szacunek dla prostych form, uporządkowanych brył i klarownych kompozycji zawdzięcza studiom na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Jej specyfika – mówił – "wynika z racjonalnego myślenia, prostego myślenia. Są to śląskie cechy". Podobną opinię ma wieloletni wykładowca na tej uczelni, mentor i nauczyciel wielu ze znanych dziś projektantów, Andrzej Duda. Sukcesu twórców z tego regionu dopatruje się w historii i specyfice śląskiej architektury, którą nasiąkli. Z jednej strony jest to architektura logiczna i funkcjonalna, z drugiej – otwarta na eksperyment, zawsze nowoczesna, niezależnie od stylistyki, jaką jej nadano.
W 2012 roku podczas odbywającej się w Muzeum Śląskim debaty Andrzej Duda mówił:
Projektowanie nie jest działaniem artysty, to praca pragmatyczna, racjonalna, a formy, które ostatecznie uzyskujemy, zawsze wynikają z funkcji i konstrukcji; często są to formy zaskakujące, awangardowe. Architektura przemysłowa przyzwyczaiła ludzi do nowej formy. Pojawiły się rzeczy proste, powstałe z nowych materiałów, jak ściany osłonowe, konstrukcje stalowe, świetliki dachowe.
Przemysłowe dziedzictwo
Śląsk zawsze wyróżniał się na tle innych regionów. Podporządkowany przemysłowi, zawsze wzbogacany był gmachami o formach w danej chwili uważanych za najbardziej postępowe. W okresie międzywojennym modernistyczną architekturą rywalizowano tu z niemiecką częścią regionu, w czasach Polski Ludowej Śląsk tętniącą życiem "perłą w koronie" socjalistycznej gospodarki (a do tego potrzebna była nowoczesna zabudowa), a po wejściu do Unii Europejskiej m.in. za pomocą efektownej architektury starano się odmienić opinię o tym obszarze jako zdewastowanym przez ciężki przemysł.
To wyjątkowe rozumienie i docenianie roli architektury przenikało wszystkie inwestycje realizowane na Śląsku. Badaczka śląskiej architektury, Ewa Chojecka, nazywa to "imperatywem nowoczesności", który w połączeniu z wywodzącym się z budownictwa przemysłowego pragmatyzmem przez dekady owocował wartościowymi obiektami. Nie sposób nie skojarzyć tego z obchodzącą w tym roku stulecie istnienia szkołą Bauhaus: jej założyciel, Walter Gropius, wszedł przebojem do historii architektury, projektując budynek fabryki. To ten przemysłowy gmach zapoczątkował jedno z najważniejszych zjawisk we współczesnej architekturze.
Długa tradycja
Już dekadę temu zachwycaliśmy się dorobkiem architektów ze Śląska. Dumą napawały zagraniczne nagrody, jakie za swoje domy jednorodzinne zbierał Robert Konieczny, wielkie zainteresowanie wzbudzały nowe inwestycje kulturalne w Katowicach. Opisywano ciekawą współczesną interpretację regionalnej wiejskiej architektury w bryle budynku administracyjnego Muzeum Wsi Opolskiej w Opolu (proj. DB2 Architekci, 2008) i ekologiczny dom niedaleko Pszczyny, który Piotr Kuczia zaprojektował, zanim w Polsce poważnie zaczęto rozmawiać o architekturze szanującej środowisko.
Kiedy w 2005 roku ogłoszono wyniki konkursu architektonicznego na projekt Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, okazało się, że śląski architekt Jan Kubec, którego wizja zwyciężyła, ma na koncie m.in. wyjątkowy gmach kościoła pw. Bożego Ciała w Zabrzu, którego powściągliwa, stonowana bryła bardzo odbiega od efekciarskich form współczesnej architektury sakralnej. W ostatnich latach opolskie projekty Małgorzaty Pizio-Domicz oraz Antoniego Domicza urzekały pełnym wrażliwości łączeniem współczesnych form z historyczną zabudową, realizacje biura OVO Grąbczewscy – wyczuciem cech materiału i stosownym doborem ich do poszczególnych obiektów, a domy projektu duetu Jojko-Nawrocki pobudzały do dyskusji na tym, czy efektowna forma powinna być ważniejsza niż logika i racjonalność.
Racjonalne piękno
Andrzej Duda we wspomnianej debacie podkreślał:
Piękna można szukać wszędzie, ono nie jest obecne wyłącznie w jakichś spektakularnych przedsięwzięciach, ale również w małych, prostych elementach. Trzeba tylko umieć to zauważyć i wyeksponować. To jest w śląskiej architekturze wyraźnie widoczne.
Od jakiegoś czasu kojarzeni ze Śląskiem architekci coraz częściej projektują także w innych częściach kraju. Mogłoby to się wydawać ryzykowne: czy skoro "czują" przede wszystkim specyficzny charakter swojego regionu, będą w stanie dostrzec i zrozumieć także klimat innych miast? Okazuje się, że wrażliwość i racjonalność są uniwersalne, dzięki czemu Tomasz Konior był w stanie zaprojektować nowoczesny gmach szkoły na warszawskiej Białołęce, Marcin Jojko i Bartłomiej Nawrocki tworzą niebanalne bryły domów w górach i w stolicy, Robert Konieczny zyskał międzynarodowy aplauz za Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie, a Medusa Group poradziła sobie z wykreowaniem stylowych wnętrz modnej Hali Koszyki w Warszawie. Projekty realizowane przez śląskich architektów poza ich regionem udowadniają, że ekspansja fenomenu "śląskiej szkoły architektury" na cały kraj wszystkim przyniesie pożytek.