Różne oblicza bloków
Falowce, kukurydze, szafy – najbardziej znane polskie bloki kojarzymy z dużymi osiedlami i wielką skalą. Ale wśród tego typu zabudowy znaleźć można też inne ciekawe architektoniczne typy i pomysły.
Kilkusetmetrowe gdańskie falowce, pękate kukurydze z katowickiego Osiedla Tysiąclecia w Katowicach czy wielkie "szafy do mieszkania" osiedla Za Żelazną Bramą w Warszawie – to zapewne najbardziej znane polskie bloki. Swoją sławę zawdzięczają nie tylko formie, jaką dla nich opracowali architekci, ale i imponującej skali. A także faktowi, że występują "grupowo", jako rozległe osiedla. Choć w powojennym półwieczu powstały w Polsce tysiące małych i dużych bloków, wznoszone pojedynczo i w różnej wielkości zespołach, największą sławę zyskały te wyróżniające się gabarytami. Przykładem powszechnie rozpoznawalna katowicka Superjednostka, która jest co prawda pojedynczym obiektem, ale ze względu na swoją skalę (762 mieszkania dla nawet 3 tysięcy osób) administracyjnie uznawana jest za osiedle mieszkaniowe. Podobnie jak osiedle Przyczółek Grochowski, składające się z ustawionych względem siebie pod kątem prostym 22 segmentów, stanowiących jednak jeden, ponad półkilometrowy blok.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Superjednostka w Katowicach, fot. Kamila Kotusz/AG
Te efektowne bryły, stanowiące miejsce zamieszkania tysięcy ludzi, są ważną częścią architektonicznego dziedzictwa. Byłoby jednak sporym uproszczeniem sprowadzanie architektury bloków mieszkalnych do form gigantycznych, geometrycznych obiektów układanych niczym klocki w duże osiedla. Po II wojnie światowej w Polsce powstało sporo wolnostojących, pojedynczych bloków, które odróżniają się od masowo produkowanych, prefabrykowanych domów. Jednym nadano ciekawe formy, inne są technologicznymi eksperymentami, jeszcze inne stanowią efekt autorskiego pomysłu na wyróżnienie się czy wpisanie budowli w zastany kontekst. Te realizacje obalają mit, jakoby bloki były nudne i do siebie podobne.
W latach 1963-1967 na niewielkiej działce w centrum Wrocławia stanął założony na planie kwadratu 11-piętrowy budynek mieszkalny. Jego projekt stworzyli architekt Jacek Burzyński i konstruktor Andrzej Skorupa. Blok wyróżnia niezwykła konstrukcja. System nośny bryły stanowi usytuowany centralnie żelbetowy słup, w którym ukryto szyb windy, klatkę schodową oraz piony instalacyjne. Do tego masywnego trzonu na stalowych linach został podwieszone kolejne kondygnacje mieszkalne, które po kolei montowano na poziomie gruntu i dźwigano na docelowe miejsce za pomocą hydraulicznych podnośników. Dzięki temu Trzonolinowiec, bo taką blok zyskał nazwę, wygląda, jakby był zawieszony w powietrzu. Niestety dziś budynek jest dość zaniedbany.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Mezonetowiec, ul. Kołłątaja, Wrocław, 1962 (projekt 1956), fot. Tomasz Olszewski, zbiory: Muzeum Miejskie Wrocławia
W stolicy Dolnego Śląska stoi jeszcze jeden niezwykły blok. Mezonetowiec swoją nazwę wywodzi od francuskiego terminu określającego mieszkanie dwupoziomowe – i takie właśnie lokale znalazły się w tym położonym przy ulicy Kołłątaja bloku. Powstał w latach 1958–1960 według projektu Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak. Układ piętrowych mieszkań znalazł swoje odzwierciedlenie w charakterystycznej kompozycji fasady, złożonej z kwadratowych nisz z małymi balkonami. Ten światłocieniowy układ elewacji, ale także pomysł posadowienia kameralnego bloku na podwyższeniu i uzupełnienia lokalami użytkowymi na parterze czynią ten budynek jedną z ciekawszych i bardziej udanych realizacji tamtego czasu.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Budynek Marago w Poznaniu, fot. Beata Ziemowska
Rytmiczny układ kwadratowych pól stanowi też o atrakcyjności bloku wpisanego w pierzeję ulicy Zwierzynieckiej w Poznaniu. Architekci Jerzy Liśniewicz i Henryk Grochulski projektując ten dom w latach 1958-1960, sięgnęli po najbardziej popularne modernistyczne rozwiązania: głęboko podcięli przeszklony parter budynku, przez co wydaje się on lewitować nad ulicą, zaś dach zwieńczyli pawilonem nakrytym wygiętym daszkiem. Poziomy pas przeszklenia pierwszej kondygnacji odróżnia ją także od wyższych, skrytych za uporządkowanym układem kwadratowych okien. Blok powszechnie nazywany jest "Marago", ze względu na działającą niegdyś w jego przyziemiu popularną kawiarnię.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Budynek mieszkalno-usługowy, Szczecin, al. Wojska Polskiego 51 / Jagiellońska 16a, fot. Cezary Aszkiełowicz/AW
Choć powszechnie kojarzymy bloki z osiedlami-sypialniami, pojedyncze tego typu budowle mogą współtworzyć także śródmiejską zabudowę. Dowodem budynek mieszkalno-usługowy, wypełniający naroże Alei Wojska Polskiego i ulicy Jagiellońskiej w Szczecinie. Zbudowany w 1962 roku według projektu Janusza Karwowskiego składa się z dwóch ustawionych do siebie pod kątem segmentów, tworzących niezwykle atrakcyjną kompozycję. Oba mają użytkowe przyziemia (z charakterystycznym narożnym kioskiem), jednak jeden otrzymał elewację płaską, z której wysunięto wąskie balkony, drugi przeciwnie, ma zagłębioną fasadę z równym rytmem przeszklonym loggii. Oba nadbudowano także lekkimi pawilonami na dachu.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Dom Stu Balkonów, Kraków fot. Michał Łepecki/AW
Krakowski "Dom stu balkonów" – to kolejny dowód na to, że modernistyczny blok może harmonizować z historyczną zabudową bardzo tradycyjnie ukształtowanego centrum miasta. Projekt Bohdana Lisowskiego z przełomu lat 50. i 60. - to plomba, wstawiona pomiędzy XIX-wieczne kamienice, ustawiona naprzeciwko niezwykle fantazyjnych domów projektu Teodora Talowskiego. Projektującego blok architekta nie speszyło to sąsiedztwo i z użyciem współczesnych środków skomponował modernistyczny blok, który prowadzi dialog z zabudową z przeszłości. Dzieje się to za sprawą efektownej, światłocieniowej fasady wyposażonej w gęsty rytm wysuniętych daleko przed lico ściany ażurowych balkonów. To im dom zawdzięcza swoją nazwę, ale i charakter.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Blok przy ulicy Koziej 9, Warszawa, fot. Michał Kość / Forum
W podwórku pomiędzy pierzejami zrekonstruowanej po II wojnie światowej historycznej zabudowy okolic warszawskiego Starego Miasta można się natknąć na budowlę utrzymaną w zupełnie innym stylu. Blok mający adres Kozia 9 zaprojektowali Jerzy Kuźmienko i Piotr Sembrat w 1974 roku. Mieści dość duże, na owe czasy luksusowe mieszkania – nie był przeznaczony dla "zwykłych" mieszkańców. Dziś urzeka przede wszystkim dynamicznie ukształtowaną, zygzakowatą bryłą o dwóch obliczach. Od strony ulicy Moliera blok cechuje masywna elewacja, której liczne uskoki ponacinano wąskimi oknami. Od strony wychodzącego na ulicę Kozią ogrodu budynek ma głęboko podcięty parter oraz schodkowy układ kubicznych, poprzebijanych poziomymi oknami segmentów, z których każdy dźwiga duży balkon.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Dolarowiec, Gdańsk-Wrzeszcz, fot. Michał Ryniak/AW
Jedne bloki zwracają uwagę skalą, inne formą, jeszcze inne historiami swoich mieszkańców. Tak jak gdański "Dolarowiec" (zwany też "Olimpem" czy "Kawalerowcem"), wysoki na siedemnaście kondygnacji budynek mieszkalny w dzielnicy Wrzeszcz, zaprojektowany przez Romualda Kokoszkę i Stanisława Michela. Oddany do użytku w grudniu 1969 roku do niedawna jeszcze górował nad dość kameralną zabudową okolicy (dziś we Wrzeszczu przybyło wysokich budynków). Przez dekady od powstania był synonimem luksusu, na parterze mieścił się sklep Pewex, a małe mieszkania (głównie kawalerki) można w nim było podobno kupić tylko za dolary. O mieszkańcach wieżowca krążyły legendy, mieli tu mieszkać albo przedstawiciele półświatka, albo marynarze, jako jedyni zarabiający w dewizach; mieszkania miały służyć za "domy uciech", a w zacienionym przyziemiu miał kwitnąć handel obcymi walutami. Na ostatnim piętrze wysokościowca przez lata znajdowała się kawiarnia Olimp z imponującym widokiem na miasto.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Blok na ulicy Sobieskiego 100, Warszawa, fot. Jacek Szydłowski / Forum
Tajemniczy mieszkańcy przez lata dodawali także charakteru blokowi przy ulicy Sobieskiego w Warszawie. Zaprojektowali go w 1978 roku Piotr Sembrat, Janusz Nowak i konstruktor Andrzej Krawczyk jako budynek mieszkalny pracowników biur radcy handlowego i ambasady ZSRR. Z oczywistych powodów był odgrodzony od ulicy murem z bramą i budką strażniczą, miał ochronę, kamery. Był luksusowy i pod wieloma względami samowystarczalny – dyplomaci wiele mogli załatwić, nie wychodząc poza pilnie strzeżoną bramę. Były tu duże mieszkania, własna centrala telefoniczna, sauna, zakład fryzjerski, gabinet dentystyczny czy sala kinowa w podziemiach. Już wtedy dom wzbudzał emocje, ale przybrały one jeszcze na sile w latach 90., od kiedy blok jest oficjalnie opuszczony. Przez pewien czas działał tu klub, a po mieście krążyły legendy o odbywających się tu tajnych spotkaniach czy to przestępców, czy szpiegów. W 2022 roku władze Warszawy odzyskały bardzo zaniedbany, pusty blok od władz Rosji – głównym celem było stworzenie tu ośrodka dla uchodźców z Ukrainy.
Poza intrygującą historią blok wyróżnia się też formą: został skomponowany z dwóch spiętrzających się uskokowo brył połączonych łącznikiem na szczycie. Dynamikę bryły zapewniają także głębokie loggie i balkony.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Blok-zamek na Czyżynach, Kraków, fot. Joanna Urbaniec Polska Presse/East News
W 1988 roku Leszek Filar zaprojektował w krakowskiej dzielnicy Czyżyny blok mieszkalny dla pracowników krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. W latach 80. powszechny był już przesyt monotonną zabudową jednakowych bloków; architekt swój projekt postanowił więc nieco od nich odróżnić. Inspirując się kształtami rodem z Wawelu czy Kościoła Mariackiego, do geometrycznej bryły dodał nietypowe detale: wieżyczki, szpiczaste daszki, portale wejściowe, baszty, zaokrąglone wykusze, arkadowe podcienia. Tak powstała strzelista, bogato rozczłonkowana bryła, stanowiąca malowniczą hybrydę bloku i… średniowiecznego zamku.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Brama Słońca, Tychy, fot. Marcin Tomalka/AW
Dwie strzeliste, uskokowe bryły zintegrowane kilkoma przeszklonymi łącznikami – to budynek mieszkalny Brama Słońca, zbudowany pod koniec lat 80. w Tychach według projektu Zdzisława Łojewskiego. W założeniu inwestora w budynku miały się znajdować mieszkania rotacyjne, tymczasowe, przeznaczone dla rodzin oczekujących na własne mieszkanie; mieści się w nim również biblioteka. W mieście, które od lat 50. zabudowywane było kolejnymi modernistycznymi osiedlami mieszkaniowymi, w latach 80. pojawił się dom, który ze względu na swoją nietypową formę prawie od razu stał się jednym ze znaków rozpoznawczych Tychów. 13-kondygnacyjny gmach dziś jest niestety zaniedbany.