W prognostykach i almanachach sporo miejsca poświęcano również przepowiadaniu tego, co czeka przedstawicieli poszczególnych stanów, poczynając od książąt i królów, duchowieństwa, "ludzi walecznych", tych, "którym Mercurius panuje", do których zaliczali się "krasomowcy, składacze, sekretarze, pisarze, kramarze, prokuratorowie i ludzie rozumni", ponadto "ludzi starych", niewiast, "pospolitych ludzi". Mikołaj z Toliszkowa nie miał dobrych wieści dla "zbrojnych", którym jesienią 1517 roku zapowiadał więzienie. Dla ludzi miecza 1536 rok miał być "okrutny", istniało bowiem ryzyko, iż popadną w niewolę, doświadczą obcinania członków i innych okrucieństw, szczególnie wiosną i latem.
Rok 1517 nie wróżył niczego dobrego niewiastom spodziewającym się dziecka, albowiem Mikołaj z Toliszkowa prognozował kłopoty ciężarnych. Mikołaj z Toliszkowa w prognostyku na 1518 rok zamieścił prognozy skierowane do młodych dziewcząt, kobiet, ale też cytarystów, kantorów, organistów, jak również tych, którzy grają na różnych instrumentach. Wiosną wieszczył im podróże i pragnienie poznawania nowych miejsc, co jak zapewniał, przyniesie im wiele zadowolenia, w pozostałym zaś okresie roku pomnożenie tego powodzenia tylko miało wzrastać.
Odrębne paragrafy adresowano do konkretnych mniejszości wyznaniowych i etnicznych, jak również do sąsiednich narodów. Michał Falkener z Wrocławia, autor prognostyków astrologicznych na lata 1494 i 1495, pisząc almanach na 1494 rok odnotowywał, iż "Żydzi w początku roku będą przebiegli i sprytni", a "z chrześcijanami będą żyć w niezgodzie". Kolejny rok miał być równie niepomyślny, przepełniony kłopotami, ze szczególnym uwzględnieniem problemów dotykających ciężarnych niewiast, plagami, a nawet śmiercią. Mikołaj z Toliszkowa ostrzegał Żydów, że w pierwszych dwóch miesiącach 1517 roku doświadczą wielu trosk. Wiosną sytuacja miała się nieco poprawić, szczególnie w kwestii pomnażania majątku; niestety, latem dobra passa miała się skończyć, czego konsekwencje widoczne miały być w osłabieniu ich statusu społecznego. Negatywny zazwyczaj wydźwięk miały prognozy odnoszące się do Turków czy Tatarów, co be wątpienia wynikało z ogólnej powszechnej niechęci społecznej do tychże narodów.
Dla ówczesnego społeczeństwa niezwykle ważne były również porady natury gospodarczej, dotyczące ogrodnictwa oraz sadownictwa, czasami hodowli, a bywało, że i rybołówstwa. Jan z Głogowa w kalendarzu na 1502 rok dla każdego miesiąca podał konkretne daty najkorzystniejsze z punktu widzenia sadzenia i wysiewania roślin. Uzależnianie terminu siewu, zbiorów od sprzyjającego układu ciał niebieskich było wówczas zupełnie naturalne, albowiem teoria o jedności makro- i mikrokosmosu obejmowała także świat roślin. Niestety, nie wiemy, na ile te wskazówki przybierały wymiar praktyczny oraz, co ważne, czy w istocie ich przestrzeganie było tak skuteczne, jak zapewniali astrologowie.
Podobnie w odniesieniu do występujących w prognostykach porad dotyczących handlu minerałami, ziemiopłodami, zwierzętami etc.. Jakub z Iłży starszy w prognostyku na 1517 rok uznał, iż wszelkie kwestie związane z obrotem płodami rolnymi uzależnione będą z jednej strony od niekorzystnego wpływu Marsa i jego konfiguracji z innymi planetami w znakach gorących, ale również od faktu, że tego roku na firmamencie niebieskim spodziewano się zobaczyć kometę, jak wierzono – zwiastun znaczących i brzemiennych w skutki wydarzeń przyszłych. W splocie tychże wydarzeń upatrywano przyczyn niestabilnej sytuacji na rynku płodów rolnych, skutkiem czego, w owym 1517 roku nie należało się spodziewać zbyt obfitych plonów pszenicy i żyta; na pociechę obrodzić miały jęczmień, proso i groch.
W prognostykach uwzględniano też prognozy dotyczące poszczególnych kruszców. Niebagatelną rolę odgrywało tu również zakorzenione w tradycji astrologicznej przekonanie o bezpośredniej łączności poszczególnych metali z konkretnymi planetami. Zgodnie z tym przyporządkowaniem Słońcu przypisano złoto, Księżycowi srebro, Merkuremu rtęć, Wenus miedź, Marsowi żelazo, Jowiszowi cynę i wreszcie ołów Saturnowi.