Wielkim miłośnikiem Sienkiewicza był wówczas Edward Puchalski, reżyser i scenarzysta, który kina uczył się w rosyjskich wytwórniach filmowych, by po I wojnie światowej zostać jednym z największych polskich reżyserów swojej epoki.
"Potop" A.D. 1913 – Puchalski czyta Sienkiewicza
Jeszcze w 1913 roku podjął swą pierwszą próbę adaptacji Sienkiewiczowskiej prozy, realizując "Obronę Częstochowy" na podstawie fragmentów "Potopu". Zrealizował tylko kilka scen swego filmu - m. in. te rozgrywające się w dworze Billewiczów, czy w gabinecie Radziwiłła w Kiejdanach. Niestety rosyjskie władze nie zgodziły się na realizację plenerowych zdjęć w Częstochowie. Ostatecznie materiały zrealizowane przez Puchalskiego wykorzystano w rosyjskiej adaptacji "Potopu" z Iwanem Mozżuchinem w roli Kmicica.
Puchalski nie zrezygnował jednak z prób adaptowania prozy Sienkiewicza na język kina. W 1921 roku przeniósł na ekran nowelę "Na jasnym brzegu", a w 1923 roku – "Bartka Zwycięzcę". Niestety pierwszy z filmów nie zachował się do dnia dzisiejszego, natomiast drugi istnieje jedynie we fragmentach.
"Janko Muzykant" Ryszarda Ordyńskiego (1930)
Pierwszą adaptacją Sienkiewicza, która przetrwała do dnia dzisiejszego, jest "Janko Muzykant" Ryszarda Ordyńskiego z 1930 roku. Ordyński, reżyserska gwiazda okresu międzywojennego (to on reżyserował m.in. "Pana Tadeusza" z 1928 r.), sięgał po nowelę Sienkiewicza, by potraktować jej literę w sposób bardzo swobodny. Zamiast dosłownej adaptacji, stworzył wariację na temat "Janka Muzykanta".
Na stronie Filmpolski.pl czytamy:
Do opowiadania Sienkiewicza dopisano ciąg dalszy: Janek skazany zostaje przez sąd na pobyt w domu poprawczym; po pewnym czasie ucieka z niego, a nie zastawszy matki, udaje się do Warszawy. Niezaradny i obcy w nowym środowisku znajduje przyjaciół w dwu dzieciach ulicy. Spryt i energia nowych towarzyszy życia dopomagają mu do oddania się umiłowanej muzyce . . . jako grajek uliczny i kawiarniany zdobywa popularność i sławę, a w końcu zaznajamia mu w poważnej już pracy na polu muzycznym. W decydującej jednak chwili, na popisie przed gronem znawców - dosięga Janka jego przeszłość. Zazdrosny o Ewę dziedzic Zaruba demaskuje Janka. Aresztowany pod zarzutem zbrodni podczas ucieczki z domu poprawy dostaje się przed sąd. Zeznania dawnych towarzyszy uniewinniają go. Mimo to myśli o samobójstwie, ale powrót matki, przywiązanie przyjaciół i miłość Ewy wracają mu wiarę w siebie i ochotę do życia.
"Nowy Janko Muzykant" – Jan Lenica i mechaniczna krowa (1970)
Jak widać, filmowa wersja Ordyńskiego dość daleko odbiegała od litery pierwowzoru. Nie była to jedyna niewierna adaptacja Sienkiewiczowskiej noweli. Jednej z najbardziej śmiałych transkrypcji dokonał w 1970 roku Jan Lenica w "Nowym Janku Muzykancie". W tej wycinankowej animacji wiejski grajek trafiał do zmechanizowanego świata przyszłości, smutny finał zastąpiono happy endem, a zamiast umoralniająco-dydaktycznej opowieści Lenica serwował widzom ironiczną miniaturę.
"Szkice węglem" Antoniego Bohdziewicza (1956)
Jedną z nowel Sienkiewicza, po które kino szczególnie chętnie sięgało, były "Szkice węglem". Obok adaptacji zrealizowanej przez Władysława Palińskiego w 1912 roku i zatytułowanej "Krwawa dola" (film niestety nie zachował się do dnia dzisiejszego), powstała także kolejna - wyreżyserowana przez Antoniego Bohdziewicza 1956 roku.
Ten ostatni, jeden z pionierów polskiego kina powojennego, wybitny pedagog i reżyser filmowy, na podstawie noweli Sienkiewicza zrealizował pełnometrażowy film o wiejskiej kobiecie, która dla ratowania męża przez wojskowym poborem oddawała się miejscowemu urzędnikowi, by w finale zginąć z ręki zazdrosnego męża.
Jeśli z jakiegoś powodu film Bohdziewicza zapisał się w historii polskiego kina, to głównie za sprawą obsadowych wyborów. W roli nieszczęsnego męża wystąpił bowiem Wiesław Gołas, przyszła gwiazda rodzimego kina, a w drugoplanowych rolach wystąpili tu także Bogumił Kobiela oraz Stanisław Bareja pełniący zarazem funkcję asystenta Antoniego Bohdziewicza.
"Komedia z pomyłek" Jerzego Zarzyckiego - Sienkiewicz na wesoło (1967)
Nie byle jaką obsadę udało się także zebrać Jerzemu Zarzyckiemu na planie adaptacji innej Sienkiewiczowskiej noweli. Niespełna półgodzinna "Komedia z pomyłek" zrealizowana w 1967 roku z udziałem Igi Cembrzyńskiej, Zdzisława Maklakiewicza, Bronisława Pawlika i Kazimierza Opalińskiego, była częścią nowelowego filmu "Komedie pomyłek".
"Komedia z pomyłek" opowiadała historię dwójki niemieckich imigrantów, którzy w kalifornijskim miasteczku zakładają dwa konkurujące ze sobą sklepy. Kupieckie spory pięknej Lory i Hansa w końcu prowadzą ich przed sąd, gdzie nierozumiejący niemieckiego i angielskiego sędzia zamiast rozsądzać spór – udziela ślubu skłóconym sklepikarzom.
"Krzyżacy" Aleksandra Forda (1960)
Nie było w polskim kinie drugiej tak dużej superprodukcji zrealizowanej w tak krótkim czasie. Od momentu, w którym zrodził się pomysł zrealizowania "Krzyżaków" do ich kinowej premiery minęło zaledwie półtora roku. Z czego wynikał ten pośpiech? Filmowi "Krzyżacy" mieli uświetnić obchody Tysiąclecia Państwa Polskiego i być częścią obchodów 550. rocznicy bitwy pod Grunwaldem.
Robert Birkholc tak przybliżał polityczne kulisy powstania filmu Aleksandra Forda:
Adaptacja powieści Henryka Sienkiewicza dawała niepowtarzalną okazję do patriotycznej manifestacji, a jednocześnie pozwalała na stworzenie wielkiego, monumentalnego widowiska.
To, że wybór padł właśnie na "Krzyżaków" miało także propagandowe przyczyny: pod koniec lat 50. rzekomo wzrastały tendencje rewizjonistyczne w RFN, które Partia chciała zdecydowanie potępić. Doraźność niestety bardzo silnie odbija się na dziele Forda – postaci są tu jaskrawo podzielone na obłudnych, okrutnych i krwiożerczych Niemców oraz szlachetnych, honorowych i sprawiedliwych Polaków”.
Ta czarno-biała wizja historii nie przeszkodziła filmowi stać się jednym z najpopularniejszych obrazów swojej epoki. Do 1987 roku film obejrzało ponad 32 miliony widzów. Nie tylko z Polski, ale też z Czechosłowacji czy Francji. Film Forda był dla rodzimej kinematografii dziełem pionierskim – to w nim po raz pierwszy zastosowano format panoramiczny i kolorową taśmę Eastmancolor.
"W pustyni i w puszczy" Władysława Ślesickiego (1973)
Napisana w 1911 roku ostatnia powieść Henryka Sienkiewicza interesowała filmowców z wielu krajów. Przed wojną próbę jej adaptacji podejmowali Amerykanie, Niemcy i Włosi, ale historia Stasia i Nel nastręczała tak wielu adaptacyjnych problemów, że producenci wycofywali się z kolejnych prób.
Jako pierwszy z powieścią Sienkiewicza zmierzył się Władysław Ślesicki na początku lat siedemdziesiątych. Kręcił swój film w Egipcie, Bułgarii i Sudanie, a odtwórców głównych ról wybrano z grona 7 tysięcy młodych ochotników. Gdy w 1973 roku "W pustyni i w puszczy" trafiło na ekrany, z miejsca stało się wielkim przebojem (przed 1989 rokiem obejrzało go w kinach prawie 31 milionów widzów), a przez kolejne dekady stanowiło jedną z filmowych lektur obowiązkowych dla polskich dzieci.
"W pustyni i w puszczy" Gavina Hooda (2001)
Na kolejną adaptację przygodowej powieści Sienkiewicza polskie kino czekało do 2001 roku. Pierwotnie jej reżyserem miał być Maciej Dutkiewicz, ale jego choroba sprawiła, że producenci musieli znaleźć zastępcę. Został nim Gavin Hood, młody reżyser z RPA, który kilka lat później nominowany był do Oscara za "Tsotsi", a dziś w Hollywood realizuje takie produkcje jak "X-Men Geneza: Wolverine" czy "Gra Endera".
Zdjęcia do filmu realizowano w Tunezji , Namibii i RPA, a 62 dni zdjęciowe realizowano między 31 lipca i 21 października 2000 roku. Film przyciągnął do kin ponad 2 miliony widzów, przynosząc ponad 25 milionów zysku (przy 18-to milionowym budżecie filmu).
Trylogia okiem Jerzego Hoffmana
Nie ma w polskim kinie drugiego reżysera, który tak jak Jerzy Hoffman czułby ducha Sienkiewiczowskiej literatury i który by potrafił tchnąć życie w filmowe opowieści o honorze, miłości i rycerskich przygodach.
"Pan Wołodyjowski" (1969)
Filmową przygodę z sienkiewiczowską trylogią Hoffman rozpoczął od jej końca, a więc od "Pana Wołodyjowskiego", a realizacja jego adaptacji była ogromnym wyzwaniem nie tylko artystycznym, ale i logistycznym. Za ogromną jak na owe czasy sumę 40 milionów złotych, na jaką opiewał budżet filmu, zbudowano kilka imponujących dekoracji, a zdjęcia kręcono w plenerach Polski i Związku Radzieckiego.
Znakomite zdjęcia Jerzego Lipmana, scenograficzna precyzja i świetnie przygotowane plenery sprawiły, że na ekranie udało się odtworzyć XVII-wieczny świat. Ale film Hoffmana przeszedł do historii głównie dzięki aktorom – fenomenalnemu Tadeuszowi Łomnickiemu wcielającego się w postać Małego Rycerza, a także Mieczysławowi Pawlikowskiemu jako Zagłobie oraz Janowi Nowickiemu, Magdalenie Zawadzkiej, Barbarze Brylskiej i Danielowi Olbrychskiemu wcielającemu się w demonicznego Azję Tuhajbejowicza.
W 1969 roku powstał także serial "Przygody Pana Michała" w reżyserii Pawła Komorowskiego zrealizowany na podstawie filmu Hoffmana, ale znacznie się od niego różniący. Kolorowe zdjęcia zostały zastąpione czarno-białymi, zamiast Jana Nowickiego w roli Ketlinga wystąpił Andrzej Łapicki, w Luśnię wcielił się Ludwik Benoit (u Hoffmana– Gustaw Lutkiewicz), a stolnikową Makowiecką zagrała Barbara Krafftówna (a nie Hanka Bielicka).
"Potop" (1973)
Dla Daniela Olbrychskiego rola Azji Tuhajbejowicza okazała się wielkim sukcesem i zarazem obciążeniem. Gdy Jerzy Hoffman ogłosił, że w filmowym "Potopie" Olbrychski zagra Kmicica, fani Sienkiewicza poczuli się oburzeni, że oto aktor wcielający się w demonicznego Azję, miałby teraz dać twarz jednemu z największych bohaterów polskiej literatury.