Odzyskana słowiańszczyzna
Mitologia słowiańska to określenie przez współczesnych badaczy często brane w cudzysłów. Im bardziej jednak tajemniczy i trudny do odtworzenia pozostaje system przedchrześcijańskich wierzeń i obyczajów na polskich ziemiach, tym bardziej poszukiwania „niesamowitej słowiańszczyzny” rozbudzają wyobraźnię artystek i artystów.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Zofia Stryjeńska, z cyklu "Bożki słowiańskie", 1917, fot. Andrzej Chęć / dzięki uprzejmości Muzeum Narodowego w Krakowie
Jeśli wizualny panteon słowiańskich bóstw nie istniał, należało go stworzyć. W dwudziestoleciu międzywojennym zrobiła to więc Zofia Stryjeńska. W litograficznej tece "Bożki słowiańskie" zachowanym śladom i zbudowanym na ich bazie wyobrażeniom artystka nadawała postać pełnokrwistego panteonu lokalnych bóstw, nierzadko w fantazyjnych kreacjach godnych marvelowskich superbohaterów. Panteon Stryjeńskiej ma wyraźną lokalną tożsamość. Słowiańskie boginie i bogowie różnią się, jak notuje, od "potężnych demonów indyjskich czy krwiożerczych baalów Fenicji", a także "zmysłowych nadludzi Grecji". Są to dla odmiany "prostoduszne zjawy ożywiające lasy, opiekujące się urodzajem. To źródła śród spiekoty. Przyjaciele zwierząt. Igraszki słońca na gałęziach. Ciała ich są z glinki, włosy ze zboża albo z gałęzi, wąsy z trawy, suknie z kolorowej wibracji powietrza".
Boginie, którym Stryjeńska dała kształty, Paulina Ołowska ożywiła. W 2017 roku w nowojorskim The Kitchen artystka zrealizowała choreograficzny performans "Slavic Goddes - A Wreath of Ceremonies", nawiązując po raz kolejny w swojej twórczości do dorobku Stryjeńskiej. Cykl malarski zatytułowany po prostu "Zofia Stryjeńska" artystka zaprezentowała w 2008 roku na Berlin Biennale. Obrazy Stryjeńskiej Ołowska cytowała i powielała, dokonując jednak wyraźnych manipulacji na materiale źródłowym – z jednej strony monumentalizując, zwiększając skalę malowideł, z drugiej pozbawiając je koloru, odtwarzając w skali szarości, jak na książkowych reprodukcjach, w których po raz pierwszy się z nimi zetknęła.
W przypadku słowiańskich boginek ożywianie przeszłości, wydobywanie dorobku Stryjeńskiej jako wciąż aktualnego i otwierającego nowe interpretacyjne możliwości jest tym bardziej wyraziste i niesamowite. Boginki bowiem ożywają – w grafikach Stryjeńskiej ruch sugerowała bliska sztuce kubistycznej geometryzacja i multiplikacja, u Ołowskiej zyskuje on formę baletową, z choreografią Katy Pyle, muzyką Sergeia Tcherepnina i kostiumami odtworzonymi przez Ołowską na bazie teki Stryjeńskiej. Słowiański panteon, w wyobraźni Stryjeńskiej bliski codzienności, osadzony w lokalnym krajobrazie i rytmie natury, w tym przypadku również pozostaje bliski człowiekowi – stanowi odbicie pragnień i lęków, pozwala na spektakularną ekspresję ludzkich cech.
Wodna rusałka jako camgirl
Format wyświetlania obrazka
mały obrazek [560 px]
Justyna Górowska, "Corposhiva", WetMeWild, 2017, zdjęcie zrealizowane we współpracy z Tadeuszem Rolke, fot. Galeria Miejska Arsenał
W projekcie "WetMeWild" Justyny Górowskiej w mityczną postać wciela się sama artystka. Górowska staje się tu brzeginką, słowiańską rusałką wodną, która jednak nie ma wiele wspólnego z sielsko-tajemniczymi młodopolskimi rusałkami rodem z malarstwa Witolda Pruszkowskiego. Górowska-brzeginka zamiast ludowej sukienki przywdziewa więc na przykład kostium w zaskakujący sposób łączący granatową biurową garsonkę z bikini. Jest związana z żywiolem wody, ale pojawia się nie nad leśnym strumieniem, a w galerii z butelką wody, odnosząc się do jej utowarowienia i skażenia mikroplastikiem.
Mityczna rusałka uwodzi i kusi, wyprowadza w pole. W przypadku współczesnej brzeginki nie jest to jednak wabienie wiejskich chłopców w szuwary, a spotkania na erotycznych wideoczatach, na których rusałka staje się camgirl. Jak mówiła artystka w rozmowie z Anną Batko:
Text
"Spotkanie na wideoczacie, te rozmowy podszyte erotyką, pozwalają mi na bardziej bezpośrednią interakcję, budowanie intymności, kształtowanie pragnień i przemycanie interesujących mnie treści. W dużej mierze podprogowo".
Figura brzeginki staje się w rękach artystki narzędziem do krytycznego zderzania dwóch światów. Podczas rezydencji w Nowym Jorku Górowska rozsmarowywała więc na stacji metra przeźroczysty lubrykant o zapachu polskiego lasu, ale i prowadziła działania, które można by nazwać performatywnym sabotażem – w rozszerzonej rzeczywistości oznaczała butelkowaną wodę symbolem skażenia, a w sklepach podmieniała wodę butelkowaną na kranówkę z logo "WetMeWild".
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Alicja Wysocka, Joanna Rajkowska "Przesilenie", 2018, fot. Marek Szczepański
W roli swego rodzaju kustoszek dawnych tradycji wystąpiły też Alicja Wysocka i Joanna Rajkowska, organizatorki projektu "Przesilenie", odbywającego się od 2018 roku. Zaczęło się od prowadzonych przez Wysocką w gminie Golub-Dobrzyń w województwie kujawsko-pomorskim warsztatów makramowych, podczas których wraz z kobietami z Koła Gospodyń Wiejskich (najstarszego w Polsce, istniejącego od ponad siedemdziesięciu lat) artystki postanowiły zrealizować projekt związany z kopcem znajdującym się we wsi Nowogród i będącym pozostałością wczesnośredniowiecznych zabudowań, a przez niektórych traktowanym jako lokalny czakram.
Przywołując tradycję słowiańskiego celebrowania zmian pór roku, w tym przypadku Nocy Kupały w dniu przesilenia letniego, artystki połączyły odwołania do udokumentowanej i zapisanej w pejzażu średniowiecznej historii miejsca z dawniejszymi rytuałami i wierzeniami, zwłaszcza tymi zapomnianymi. Jak mówiła Wysocka, wskazując na brak zdiagnozowany już przez Marię Janion: "«Mitologię» Parandowskiego i wszystkich bogów greckich znałam na pamięć, zaczęłam się więc zastanawiać, gdzie jest wiedza o mitologii naszej szerokości geograficznej i dlaczego nie jest obecna w polskiej szkole". Na szczycie kopca-czakramu stanął upleciony z gałęzi szałas, a wokół niego symbolicznie palono zioła odpędzające złą energię. W działaniu Wysockiej i Rajkowskiej we współpracy z lokalną społecznością dawne tradycje nieuchronnie splatały się z dzisiejszymi stosunkami społeczno-ekonomicznymi. Jak pisały artystki:
Text
"Ponieważ kopiec jest własnością prywatną, ziemianka nie mogła na nim pozostać. Została więc zniesiona do centrum wsi, gdzie przy szkole odbyła się kolejna część rytuału – oblepienie jej mieszaniną gliny, słomy i krowiego łajna. Jest to tradycyjna metoda używana w prehistorycznym budownictwie. Ziemianka stała się tym samym symbolicznym schronieniem: miejscem, budynkiem i rzeźbą zarazem."
"Przesilenie" w Nowogrodzie stało się wydarzeniem cyklicznym, w ramach którego odbywały się takie oparte na celebrowaniu wspólnotowości i elementów dawnej i współczesnej ludowej historii, od wspólnego tworzenia wieńców dożynkowych i czytania słowiańskich legend przy ognisku po symboliczny wysiew pszenicy płaskurki.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Ewa Ciepielewska, „Holenderskie Ruskie”, technika mieszana, płótno, 267 x 367 cm, fot. mat. pras. Galerii Bielskiej BWA
Weteranką plenerów artystycznych łączących sztuki wizualne z celebrowaniem natury i lokalnych rytuałów jest Ewa Ciepielewska, współorganizatorka wydarzeń nazywanych "Powitaniami Nowego Roku Księżycowego" i projektu "Flow", czyli rezydencji artystycznych na spływającej Wisłą barce. W ramach tego pierwszego odbywały się m.in. pokazy filmowe czy rejwowe imprezy. Podczas jednego z takich plenerów, w Bieszczadach, powstał monumentalny, malowany w plenerze obraz "Holenderskie ruskie". Jak wspominała artystka: "Paliłam na zboczu ogniska i odprawiałam dziwne rytuały, żeby nie padało i żebym dalej mogła malować. Po dwóch tygodniach, kiedy przyjechała ciężarówka i zabrała obraz, zaczął padać deszcz".
Do współorganizatorek "Flow" należy też Agnieszka Brzeżańska, która w swojej interdyscyplinarnej praktyce, obejmującej malarstwo, rzeźbę, fotografie czy wideo od lat tworzy osobne imaginarium, w którym wątki feministyczne i ekologiczne zyskują postać abstrakcyjnych, kosmogonicznych płócien czy ceramicznych naczyń i figur przesiąkniętych symboliką matriarchalną symboliką płodności. Jednym z najbardziej spektakularnych i bezpośrednich dzieł, w których symbolika ta znalazła ujście, jest rzeźba "Źródło" – przypominająca kultowy posąg figura-fontanna, przedstawienie nieznanej bogini, z łona której wypływa strumień wody. Brzeżańska mglistość i niekompletność świadectw związanych z dawnymi kultami i wierzeniami przekuwa na zaletę – nie próbuje jak Stryjeńska rekonstruować ściśle lokalnego panteonu, ale buduje opowieść uniwersalną, ponadkulturową i globalną.
Wielkie wymieranie mitycznych bestii
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Daniel Rycharski, "Wiejski street art", fot. dzięki uprzejmości artysty
O Kurówku usłyszano w całym kraju, gdy we wsi pojawiać się zaczęły tajemnicze, hybrydyczme stworzenia. Pso-koguty czy liso-króliki nie były jednak kryptydami pojawiającymi się okazjonalnie w lokalnych doniesieniach prasowych, a jedną z pierwszych prac Daniela Rycharskiego, zatytułowaną "Wiejski street art". Pierwsze stworzenia zaludniły dom dziadków artysty. Z czasem kolejni mieszkańcy wsi sami zapraszali artystę do namalowania czegoś na ich posesjach – na elewacjach domów, podmurówkach stodół czy we wnętrzach budynków gospodarczych. Malowane techniką szablonu przedstawienia powstające we wsi od 2009 roku to nawiązanie do lokalnych opowieści o tajemniczych zwierzętach, wykraczające jednak daleko poza ilustrowanie legend o niesamowitych stworzeniach. Podobnie jak w późniejszych działaniach artysty, kluczowy jest w nich element partycypacyjny, integrowanie lokalnej wspólnoty i tworzenie sztuki osadzonej silnie w lokalnym kontekście.
Do kontekstu tego dostosowana jest sama forma przedstawień. Nie są to spektakularne, wielobarwne i pełne detali murale pokrywające ogromne płaskie powierzchnie. Wręcz przeciwnie, zgodnie z duchem opowieści o tajemniczych stworzeniach dostrzeganych w mgnieniu oka, przemykających pomiędzy drzewami i czającymi się w półmroku, zyskują postać czarnych cieni, niekiedy widocznych z daleka, innym razem ukrytych w głębokich zakamarkach, trudnych do dostrzeżenia na pierwszy rzut oka. Stworzenia Rycharskiego nie narzucają się swoją obecnością, nie konkurują o uwagę, zdają się istnieć poniekąd we własnym świecie, obojętne na ludzką uwagę.
Uobecnione w ten sposób dawne historie nie tyle więc odtwarzają konkretny bestiariusz, co oddają ducha lokalnych legend. Podążają tropem przenikającej je wyobraźni, w której elementy obce i znajome dosłownie splatają się z sobą w niesamowite hybrydy. Sięgnięcie po postaci stworzeń rodem z miejscowych opowieści staje się też sposobem na podkreślenie lokalnej tożsamości, ocalenie tego, co nieuchronnie zanika w mrokach przeszłości wraz z trwającą od dekad modernizacją i przemianami społeczno-gospodarczymi, a jednocześnie ich hybrydyczność sama w sobie stanowi komentarz na temat zmian nieustannie zachodzących współcześnie na terenach wiejskich.
Format wyświetlania obrazka
mały obrazek [560 px]
Damien Brailly, z cyklu "Piekło", fot. dzięki uprzejmości artysty
Splatanie się starego z nowym widoczne staje się również w długim trwaniu dawnych tradycji zyskujących nowe znaczenia i przesiąkaniu przedchrześcijańskiego, animistycznego myślenia o przyrodzie do nowej kultury. Damien Brailly, artysta działający pomiędzy Francją a Polską, w fotografiach z serii "Diabelski kamień" (2019–2020) dokumentuje elementy krajobrazu, w których spod chrześcijańskiej powierzchni przeziera dawniejsze imaginarium. Na czarnobiałych odbitkach widoczne są ogromne głazy narzutowe, będące pozostałościami ostatniej epoki lodowcowej, które ze względu na swoje formy stały się elementami lokalnych legend. Tytułowe diabelskie kamienie, nazywane również czarcimi głazami, występują licznie przede wszystkim na Warmii, Mazurach i Kaszubach. Monumentalne formacje skalne w leśnych pejzażach łączone są w ludowych opowieściach z postaciami diabłów, którzy mieli je w danym miejscu umieścić lub porzucić; wyżłobienia na ich powierzchniach odczytywane były zaś jako ślady czarcich szponów. Brailly nie tylko je dokumentuje, ale i opisuje – zarówno od strony geologicznej, jak i mitycznej, tworząc niejako podwójny atlas pomników przyrody i miejscowych wierzeń.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Aleksandra Waliszewska, bez tytułu, gwasz, wym. 25x35cm, 2012-2014, fot. dzięki uprzejmości artystki
O ile Brailly diabelskie historie opisuje z wnikliwością i chłodem dokumentalisty, o tyle w obrazach Aleksandry Waliszewskiej zdemonizowana "niesamowita słowiańszczyzna" ujawnia swoje drapieżne oblicze. W gwaszach Waliszewskiej mit, baśń, sen i popkulturowa groza stapiają się w jedno, tworząc świat pozbawiony racjonalnych ram. W odróżnieniu od opowieści mitycznych i baśniowych napięcia nie zostają jednak nigdy przepracowane, a zagrożenia oddalone, brak tu morałów i sprawiedliwych wyroków – naga przemoc to jedna z podstawowych zasad tego świata. To, co wyparte zgodnie z psychoanalitycznymi rozpoznaniami, powraca ze zdwojoną, niszczącą siłą.
Różnorodne tradycje splatają się też i ujawniają swoje groźne oblicza w pracach romsko-polskiego artysty Krzysztofa Gila. Centralnym elementem jednej z najnowszych realizacji artysty, zatytułowanej "Im bardziej obkrawasz tym większa się staje" i zrealizowanej w ramach wystawy "Wołają na mnie Cygan, choć tak się nie nazywam", kuratorowanej przez Annę Batko w Gdańskiej Galerii Miejskiej, stała się czarna, wielooka figura wróżbiarki siedzącej przy pokrytym gęsto świecami stole. W jej postaci kulminują się strachy przed egzotyzowanymi Romami, ale i pozostałości kultury słowiańskiej splatających się z kulturą romską. Jak mówił twórca, nawiązuje ona:
Text
"do upiornych lalek – przedstawień Romów w muzeach etnograficznych, które oglądałem jeszcze jako dziecko, ale też do św. Sary, egipskiej niewolnicy i pierwszej chrześcijanki, która przez Romów uważana jest za ich świętą, nawet jeśli legenda o tym, że Romowie przywędrowali do Europy z Egiptu jest tylko zachodnim wymysłem. Fascynują mnie właśnie takie zapętlające się mechanizmy zawłaszczenia, ale też przebijająca przez nie hybrydyczna tożsamość. Lalka równie dobrze może też być Babą Siudą – wcieleniem słowiańskiej kapłanki z osmoloną od ognia twarzą, którą w ludowej tradycji wielkanocnej reprezentuje przebrany za kobietę mężczyzna z pomalowaną na czarno twarzą. Baba Siuda prowadzona przez Cygana, kolejnego przebierańca, chodzi od domu do domu i brudzi domowników sadzą".
Na podstawie zachowanych szczątków być możne nigdy nie będziemy w stanie stworzyć słowiańskiego odpowiednika klasycznej "Mitologii" Parandowskiego. Eksploracja dawnych wierzeń, bóstw i mitycznych stworzeń, rytuałów i ich przefiltrowanych przez późniejsze tradycje powidoków w działaniach współczesnych artystek i artystów pokazuje jednak, że nawet w tych strzępkach kryje się to, co w mitologii najważniejsze – zdolność do objaśniania realnego świata.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]