Odrobina szczęścia to 1/32 funta, czyli około 12,8 g. Właśnie tyle wynosi jeden łut – jednostka masy używana od średniowiecza do XX wieku w Europie. Nawet dzisiaj niektórzy twierdzą, że lepiej mieć trochę szczęścia niż być bardzo mądrym, o czym świadczy zachowane przysłowie: "Lepszy łut szczęścia niż cetnar rozumu". W Polsce cetnar lub centnar równy był stu kilogramom, o połowę mniej ważył w Ameryce, Niemczech i Danii. Czy można określić również ciężar nudy? Skoro mówi się "nudy na pudy", to stan obojętności i braku zainteresowania waży wielokrotność jednego puda, czyli 16,38 kg. Przymiotnik "nudny" zachowany w wyrażeniu "nudny jak flaki z olejem" dawniej oznaczał "sprawiający nudności, mdły, ckliwy". Spożywano "nudne potrawy", czyli niesmaczne. Staropolanie mieli swoje sposoby na nudę – uprawiali hazard. Najpopularniejsza była gra w cetno i licho, która polegała na zgadywaniu, czy przeciwnik chowa w dłoniach parzystą (cetno) bądź nieparzystą (licho) liczbę przedmiotów.
Czas zatrzymał się w sformułowaniach typu "przed laty" (zgodnie z dzisiejszą fleksją powinno być "przed latami"), "we dnie i w nocy" (zamiast "w dniu"), "ze wszech miar" i "po wsze czasy" (skostniałe formy słowa "wszy[stek]", które pochodzi od niezachowanego zaimka rodzajowego *wiesz, wsza, wsze). Czytając staropolskie teksty należy pamiętać, że wyraz "miesiąc" był określeniem księżyca, na listopad wołano "grudzień", "zaraz" tłumaczono jako "naraz, jednocześnie", a samo słowo "zapamiętać" dawniej znaczyło "zapomnieć".
Do archaizmów fleksyjnych zalicza się dawna forma rzeczownika "deszcz". W staropolszczyźnie jego mianownik brzmiał "deżdż" i odmieniał się "dżdżu", "dżdżem", "dżdże" itd. Dziś można wyglądać, łaknąć lub pragnąć czegoś jak kania dżdżu, czyli bardzo, niecierpliwie. Chociaż "kania" kojarzy się dziś głównie z gatunkiem grzyba, to równie prawdopodobna wydaje się etymologia ptasia – według podań ludowych ptak zwany kanią pojawiał się tuż przed deszczem i kwiląc, domagał się picia. Deszczowym robakiem jest z kolei dżdżownica, która w nazwie zachowała cząstkę "dżdż-". Kiedyś "deszczyło", czyli padało, dziś częściej "leje" lub "mży". Jednak gdy Słowacki w "Beniowskim" pisał o Kochanowskim: "Potem by, cicho mżąc, rozważał w sobie, / Że nie zapomniał mowy polskiej w grobie", miał na myśli "śnić, marzyć we śnie".
Jak dawniej kochano?