W tym szczególnym momencie
Sebastian Cichocki i Łukasz Ronduda przygotowują wystawę w szczególnym momencie. Jest to czas, w którym pozycja polskich twórców wydaje się być ustabilizowana na arenie międzynarodowej, jednak powstaje tak rozmaita i niezliczona produkcja artystyczna, że nie bardzo wiadomo, jaki jest obecny obraz polskiej sztuki, jaki jest jej główny nurt. Czy w ogóle jest?
W latach 80. odbyły się wystawy "Ekspresja lat 80." w BWA Sopot oraz "Co słychać" w dawnych Zakładach Norblina w Warszawie, na których wyznaczono wyraźny kierunek w sztuce, definiujący ówczesną dekadę. W kolejnych dziesięcioleciach regularne podsumowania "tu i teraz" organizowano w CSW Zamek Ujazdowski, jedną z ostatnich takich wystaw była "Scena 2000".
"Jesteśmy w sytuacji, w której publiczności trudność może sprawić rozeznanie się w bardzo różnorodnych manifestacjach i formatach sztuki. Dlatego zaproponowaliśmy nasz własny porządek, koncentrując się najważniejszych postawach oraz tematach podejmowanych przez artystów. Zakładamy że choć trochę ułatwiamy widzom poruszanie się po polu sztuki" – mówi Łukasz Ronduda.
W ramach ekspozycji "Co widać. Polska sztuka dzisiaj" znajdą się wystawy tematyczne – prezentujące kontynuację sztuki krytycznej, surrealistycznej i feministycznej, zarysowujące wątki sztuki dźwięku i nowomedialnej, a także dzieła interdyscyplinarne. Spośród wielu zagadnień zwracają uwagę te, które dotyczą wyczerpania strategii awangardowych i powrotu do plastyki, poszukiwania inspiracji w sztuce nieprofesjonalnej, rzemiośle i akademizmie, a także wątki sztuki tworzonej na wsi.
Wyczerpani awangardą
Tomasz Kowalski, seria gwaszy "t. R. I. P."
Tak, jak jeszcze dekadę temu sami artyści musieli walczyć o miejsce w kanonie dla ich awangardowych mistrzów, tak dziś braki w kolekcjach, publikacjach i badaniach na ten temat uzupełniają instytucje sztuki. Dzisiejsi artyści częściej nawiązują do postaw awangardowych z lat 60. i 70. z poczuciem coraz większego dystansu i znużenia przeszłością – jak ironiczna praca Oskara Dawickiego igrającego ze swoim mistrzem Zbigniewem Warpechowskim czy fantastyczne wizje w filmach Agnieszki Polskiej. Twórcy, którzy parę dekad temu stali w opozycji do tradycyjnych technik, dziś powracają do plastyki i rzemiosła, figuratywności i duchowości, charakterystycznych dla sztuki dawnej – jak np. rzeźby i rysunki Pawła Althamera czy tkanina artystyczna Piotra Uklańskiego.
Na wystawie w MSN znajdą się prace, które reprezentują nowe podejście do awangardy. Często bluźniercze, jak w przypadku serii "Polska neoawangarda" Uklańskiego, który zawłaszczył prace z lat 60. i 70. takich artystów, jak Zofia Kulik, Grzegorz Kowalski czy Zbigniew Warpechowski. Albo pełne wątków fabularnych gwasze Tomasza Kowalskiego, który stworzył cykl odnoszący się do wyprawy Jacka Kryszkowskiego po kości Witkacego.
Paweł Althamer, Koziołek 2011, akcja w Sao Paulo, fot. Michał Szlaga
"Jedną z prac, wokół których zbudowaliśmy narrację wystawy, jest rzeźba "Koziołek Matołek" Pawła Althamera – postać ostatnio często przywoływana przez artystę. Koziołek wyciągnięty z dziecięcej bajki może być w sztuce Pawła metaforycznym przedstawieniem m.in. lokalnego artysty działającego w globalnym kontekście, który czerpie ze swego sąsiedztwa, miejsca z którym związany jest fizycznie i duchowo. Rzeczywiście, jest w tej postaci coś intrygującego – szukanie przez Koziołka Pacanowa można porównać do widocznego na wystawie powrotu artystów do estetycznej przyjemności, do rzemiosła i plastyki. Szukaliśmy w wielu miejscach, w kinie, teatrze, dźwięku, hipnozie etc. i wróciliśmy do tego naszego Pacanowa. Zatoczyliśmy pełne koło, po wielu kuratorskich eksperymentach wróciliśmy do wystawy. Wystawy, na której znajdują się dzieła sztuki wykonane przez artystów" – mówi Sebastian Cichocki.
Zbigniew Libera "Wolny strzelec", 2013, fot. dzięki uprzejmości Galerii Raster
Z jednej strony w MSN znajdą się artyści, którzy reprezentują mocne i wyraźne postawy, tak uznane indywidualności jak Mirosław Bałka, Zbigniew Libera, Wilhelm Sasnal, Piotr Uklański czy Paulina Ołowska. Na stronie internetowej Muzeum będzie także udostępnione archiwum 7. Berlin Biennale (2012), interpretowane jako duża wystawa indywidualna jego kuratora – Artura Żmijewskiego. Z drugiej strony, na wystawie będą pokazane dzieła mniej znanych artystów, które można uznać za reprezentatywne dla szerszych nurtów obecnych w drugiej dekadzie XXI wieku. Wymienia je Cichocki w rozmowie z culture.pl:
"Dziś interesujemy się konkretnymi tematami, jestem ogromnie ciekaw, czy będą one ważne dla nas i naszej publiczności także za kilka lat. Dotyczy to np. zagadnienia sztuki tworzonej poza dużymi ośrodkami miejskimi, nowego folkloru. Czy to jest tendencja, która będzie się rozwijać, tak jak np. w Wielkiej Brytanii? Czy te wszystkie inspiracje "nieawangardowe" – sztuka outsiderska, rzemiosło, akademizm – będą w dalszym ciągu istotne, czy mamy do czynienia z rodzajem mody?".
Sztuka niemiejska
Daniel Rycharski, "Ogród zimowy w Kurówku", 2013, fot. z archiwum artysty
Jednym z najbardziej znanych artystów tworzących poza głównymi ośrodkami miejskimi jest Daniel Rycharski ze wsi Kurówko, o którym robiono reportaże w TVN. Absolwent ASP i Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie po studiach postanowił wrócić do swojej społeczności i tam tworzyć tzw. wiejski streetart. Rycharski malował wyimaginowane stworzenia na szopach, stodołach i budynkach gospodarczych, postawił ogród z zepsutych maszyn rolniczych, szybko zdobywając zainteresowanie mieszkańców wioski, którzy dzięki artyście znaleźli sposób na integrację.
"W Kurówku spełnił się sen o sztuce która działa, zastępuje religijne rytuały, scala lokalne społeczności. Jest tam wszystko to, o czym zawsze marzyliśmy, pracując z radykalnymi artystami-społecznikami: duch partycypacji, odpowiedzialność za wspólnotę, rozmyte autorstwo, przyjemność z bycia razem, sztuka, która rozwija się sama, bez sztucznego podtrzymywania przy życiu przez instytucje" – mówi Sebastian Cichocki.
Inni mistrzowie
Robert Kuśmirowski, "Telegrafon", 2013, fot. z archiwum artysty
Na wystawie pojawią się także twórcy nieprofesjonalni, którzy stali się inspiracją lub punktem odniesienia dla artystów współczesnych.
"Chodzi nam o to, że artyści coraz rzadziej odnoszą się do bohaterów awangardowych i neoawangardowych. Coraz częściej odwołują się do sztuki "innych mistrzów"" – mówi Ronduda.
Takim przykładem jest Edmund Monsiel, którego do MSN wprowadzi Łukasz Jastrubczak, zwycięzca konkursu "Spojrzenia 2013". Kolekcja kompulsywnych rysunków nieżyjącego już schizofrenika, mieszkańca jednej z polskich wsi, przedstawia mężczyzn z wąsami i wielką ilością gałek ocznych, rozrastających się na ich twarzach. Jan Gryka z kolei zajmuje się spuścizną Zenka (Iłariana Daniluka), malarza ściennego, który za strawę lub butelkę wódki tworzył w prywatnych domach sceny niebiańskie, sielankowe, czasem abstrakcyjne. Gryka odtwarza Zenka w pamięci, wykonał np. podłogę według własnego projektu, ale w duchu Daniluka. W środowisku artystycznym jest cała grupa wielbicieli tego nieżyjącego malarza, jednym z nich jest Robert Kuśmirowski.
Jerzy Kolecki z Rabki, który w lokalnym środowisku znany jest jako plakacista z teatru lalek, będzie wprowadzony na wystawę przez Paulinę Ołowską. Artystka nie po raz pierwszy zwraca uwagę na tego twórcę. Koleckiego zaprezentowała wcześniej w New Museum w Nowym Jorku. Największą pracą i zarazem najbardziej widoczną będzie powtórzenie motywu oczu z jednego z jego plakatów, który Ołowska przemaluje w wielkiej skali na frontowej szybie budynku Emilia.
"Wśród artystów istnieje potrzeba odniesienia się do bardziej odległej tradycji, stąd chęć sięgnięcia po plastykę, którą instytucje i twórcy sztuki współczesnej w pewnym momencie odrzucili. Pamiętajmy o tym, że sztuka awangardowa ma tylko 100 lat" – mówi Łukasz Ronduda.
Aleksandra Waliszewska, bez tytułu, gwasz, 2009-2013
Odniesienia do sztuki dawnej znajdziemy z kolei w pracach Aleksandry Waliszewskiej – zafascynowanej twórczością Jana Ziarnko z XVI wieku, jak również u Ewy Juszkiewicz sięgającej po XVIII-wieczne portrety, które dokładnie odmalowuje, potwarzając pociągnięcia pędzla. Artystka odnosi się do historii, ale jej nie wzmacnia, tylko ufantastycznia – zamiast twarzy portretowanych kobiet przedstawia nierzeczywiste kształy. Na wystawie znajdą się również prace Jakuba Woynarowskiego, który w tym roku reprezentuje Polskę na 14. Biennale Architektury w Wenecji. Artysta szuka sztuki awangardowej w dalekiej przeszłości, wynajduje dowody na istnienie minimalizmu już w XVI i XVII wieku.
Zobacz pracę Ewy Juszkiewicz, która znalazła się w naszym rankingu najważniejszych dzieł powstałych w 2013 roku
"Na wystawie wieszczymy, trochę ironizując, kolejny "zwrot" w sztuce. Obserwowaliśmy ostatnio zwrot performatywny, kinematograficzny, dźwiękowy, a teraz wracamy do zainteresowania sztuką: obiektem, materiałem, tzw. starymi mediami. Oto zwrot artystyczny w sztuce!" – podsumowuje Cichocki. I dodaje: "Myślimy, że taka wystawa mogłaby mieć charakter cykliczny i odbywać się co trzy, cztery lata. Organizacja takiego "salonu" pozwoliłaby być może na zweryfikowanie pewnych hipotez i przeczuć, jak i ocenę siły różnego rodzaju propozycji artystycznych".