Jak na ironię, identyczny zarzut można by wystosować wobec wcześniejszych obrazów samego Witkiewicza. „Samodzielny talent i studya” zdradzają i w tym przypadku dopiero pejzaże tatrzańskie, powstałe w wyniku bezpośredniego, pełnego czułej uważności i zachwytu przyglądania się górskiemu krajobrazowi. Sentymentalizm zastępuje wzniosłość, piękno i groza górskich szczytów i żywiołów. Znikają postaci pasterek i owiec, rodzajowa anegdota, kadry stają się niemal fotograficzne, wąskie, rozpychane przez ostre skały i połacie śniegu, paleta zawęża się do odcieni bieli, szarości, brązów, zieleni, błękitów i fioletów.
W tekstach Witkiewicza „wściekłe i nieprzytomne z szaleństwa wybuchy” halnego tworzyły zapierające dech widoki, ale miały i moc destrukcyjną. „Chodzić po górach – jest to z nimi walczyć”, pisał twórca. Podobna optyka widoczna jest także w malarskich pejzażach artysty, z „Wiatrem halnym” na czele. Kluczową cechą przedstawianego krajobrazu jest tu wzniosłość w bliskim Kantowskiego znaczeniu – budząca jednocześnie estetyczny zachwyt i lęk w obliczu górującej nad człowiekiem wszechmocy przyrody. Zwracał na to uwagę już oglądający obrazy Witkiewicza w jego pracowni Bolesław Prus, zdaniem którego „każde dzieło Witkiewicza jest niby oknem, otwartem na widok prosty, z poza którego przegląda wzniosłość”.
Ów prosty widok zostaje przez Witkiewicza odpowiednio zmodyfikowany dla osiągnięcia malarskiego efektu – choć pozostaje naturalistą w szczegółach, artysta nie ogranicza się do dokumentalnego przedstawienia danego wycinka krajobrazu, a dostosowuje go dla osiągnięcia pożądanego nastroju. Jak zwracała uwagę Magdalena Julia Staniucha, Witkiewicz najpewniej przedstawił w „Wietrze halnym” wyobrażoną wizję opartą na studiach z natury, ale nie będącą jej wiernym odtworzeniem. Sugeruje to między innymi zachowany akwarelowy szkic do obrazu, w którym brak kluczowego elementu dzieła – giętych wiatrem świerków w centrum kompozycji.
Owe dwa samotne drzewa na górskiej polanie, uginające się pod naporem halnego, nie tylko pozwalają malarzowi w statycznym obrazie uchwycić sugestywnie tytułowe zjawisko atmosferyczne, ale i zbliżają obraz, jak wskazywali autorzy i autorki tacy jak Jacek Woźniakowski i Ewa Micke-Broniarek, do symbolizmu – natura staje się w tym przypadku w pewnym stopniu także odbiciem stanu wewnętrznego artysty. Zdaniem Woźniakowskiego „Witkiewicz stoi jakby na pograniczu między poznawczymi dążeniami sztuki dawniejszej a fantastycznym symbolizmem malarzy nieco odeń młodszych”.
Bo choć Witkiewicz-krytyk pozostawał konsekwentnie orędownikiem naturalizmu w malarstwie, kiedy odkładał pióro i chwytał za pędzel, nie rezygnował ze studiowania w obrazie tyleż natury, co własnego stanu ducha. W późnym „Pejzażu zimowym z Tatr” (1908), pogrążonym w fioletowych tonach, obfite zwały śniegu skrzące się w świetle księżyca mają w sobie dramatyzm godny wręcz pejzaży Jana Stanisławskiego. Choć „Wiatr halny” pozostaje więc obrazem realistycznym w szczególe, celem malarza staje się wyrażenie nastroju wzniosłości, grozy, melancholii i zachwytu nad siłami natury.
Tego rodzaju spojrzenie na tatrzańską naturę również znajduje odbicie w tekstach Witkiewicza. Świerki, których pochylone sylwety stają się w obrazie jednym z głównych narzędzi budujących nastrój, na kartach książki „Na przełęczy” artysta niemal antropomorfizował: