Im dłużej jednak Witkiewicz w przebywał w mieście, tym bardziej się do niego zniechęcał. Jeszcze w Monachium notował:
Przejdźmy się po jakimś mieście niemieckim – [...] wszystko jest bezbarwne, zużyte, źle skopiowane, niedbałe, każdy postępuje wedle własnego uznania, lecz nie wedle silnego, bogatego myślowo upodobania, jeno wedle praw, które naprzód przepisuje pośpiech, a potem ogólna żądza wygody.
Po przyjeździe do Warszawy nie czuł się o wiele lepiej. Poza ucieczką w sielankowe pasterskie malarstwo próbuje się więc przy każdej możliwej okazji ewakuować choćby za Wisłę, by zakosztować namiastki wiejskich realiów. Intensywność wędrówek po Pradze pod piórem Witkiewicza urasta przy tym niemal do rangi późniejszych wypraw na tatrzańskie turnie:
uciekaliśmy [...] na praskie targowisko, w tłum i gwar wiejskiego jarmarku. Brnąc w błocie, szarpani wiatrem, sieczeni przez deszcz, cieszyliśmy się gwałtownością wrzaskliwego życia, całą tą bajecznie typową, oryginalną tak bardzo swojską atmosferą wsi, która się tu stykała z miastem, i przeciwstawiała się swemi plemiennemi cechami, kosmopolitycznym formom miejskiego życia. Uciekaliśmy za Pragę w bagna i zarosłe oczeretem łachy, wrzynające się w piasek Siekierek [...].
W motywie młodych pastuszków pobrzmiewa jeszcze osiemnastowieczny sentymentalizm rodem z obrazów Jeana-Baptiste'a Greuze'a, przefiltrowany już jednak przez dziewiętnastowieczny realizm o społecznym zacięciu. Temat młodych pasterzy pojawia się między innymi w twórczości Wandalina Strzałeckiego czy piewcy ukraińskiej wsi Stanisława Masłowskiego, ale i czołowych malarzy epoki – Witolda Pruszkowskiego czy Józefa Chełmońskiego.