Zła architektura. Budynki, które niszczą krajobraz
Kategoria brzydoty jest we współczesnej architekturze trudna do uchwycenia, bo wolność twórcza i bogactwo form, jakie charakteryzują nasze czasy dopuszczają właściwie każdy pomysł na bryłę. Ale nietrudno znaleźć realizacje, które po prostu oszpeciły okolicę, które wywarły negatywny wpływ na jakość przestrzeni i krajobraz.
Portale internetowe i media społecznościowe pełne są grup, których członkowie kolekcjonują przykłady najgorszych budowli wyrastających w różnych częściach Polski. Przeglądając je nietrudno popaść w ponury nastrój, bo można wysnuć wniosek, że wszędzie otacza nas wyjątkowo szpetna architektura. Jednocześnie łatwo tam dostrzec pewną rozbieżność opinii. Okazuje się, że tak samo wielu jest zwolenników prostych, modernistycznych brył, jak tych, którzy krytykują je za monotonię i nudę; na widok zdobnego obiektu o bogatym detalu głos zabierze podobnie liczne grono obrońców i przeciwników takiej architektury. Okaże się, że jedni wolą gładkie szklane powierzchnie, inni pastelowe kolory na elewacjach, do niektórych trafia postmodernizm, jeszcze inni wolą klasyczne bryły, są też asceci wielbiący modernistyczny minimalizm. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy do debaty dołączyć ekspertów – bo oni oceniają budowle nie tylko pod kątem estetyki, ale też ich wartości historycznej, tego, czy reprezentują ważny dla rozwoju budownictwa nurt.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Budynek Solpol, Wrocław, fot. Kamila Kubat/AG
Jak choćby wrocławski Solpol – z pewnością jedna z najważniejszych, a przez to niezwykle cennych, realizacji polskiego postmodernizmu, która jednak ma spore grono przeciwników, którym trudno zaakceptować jego wyrazisty wygląd. Albo jak budowane w drugiej połowie XX wieku kościoły – dalekie od tradycji, ekspresyjne, dominujące, surowe, nie są wynikiem złośliwości czy braku talentu architektów (jak się czasem słyszy), a emanacją niezwykle skomplikowanego układu relacji państwo-kościół, uwarunkowań społecznych, finansowych, a nawet… architektonicznych, bo ekspresyjne formy często projektowane były w opozycji wobec monotonii budowanych w tym samym czasie wielkich osiedli mieszkaniowych.
Monotonny ład czy radosny chaos
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Przebudowa willi w Zakopanem, fot. Marek Podmokł/AG
Ceniony poznański architekt Jerzy Gurawski w wielu wywiadach przyznaje, że uporządkowany, ujednolicony, tworzony pod kontrolą przepisów krajobraz architektoniczny u naszych zachodnich sąsiadów nuży go i powoduje spadek zainteresowania – architekt przyznaje, że chaotyczny, ale bogaty w różne formy polski krajobraz jest nieporównywalnie bardziej interesujący. I znów: obrońców tej tezy można by znaleźć pewnie tyle samo, co wrogów przestrzennego bałaganu marzących o szeregach podobnych do siebie domów, które zastąpiłyby kakofonię form tworzących polskie miasta i miasteczka.
Skoro tak wiele jest opinii na temat budynków i tyle elementów może na te opinię wpływać, według jakich kryteriów należy oceniać architekturę? Kto może mówić, który budynek jest dobry, a który zły? Przecież – jak mówi często w takich sytuacjach przytaczane powiedzenie – "o gustach się nie dyskutuje". Architektura, nawet jeśli powstaje na prywatnej działce za osobiste pieniądze, nie jest prywatną sprawą, bo oddziałuje na otoczenie, współtworzy przestrzeń, z której korzystają i w której funkcjonują też inni ludzie. Dlatego też najbardziej uniwersalnym kryterium oceny jakości nowej architektury jest właśnie to, czy szanuje ona krajobraz, w którym zaistniała.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Wizualizacja wieżowca przy plaży w Międzyzdrojach, fot. materiały prasowe dewelopera/https://siemaszko.pl/
Weźmy jeden z niedawno zaprezentowanych projektów: szczeciński deweloper Lesław Siemaszko chce na plaży w Międzyzdrojach zbudować dwa bliźniacze wieżowce. Każdy ma mieć po 33 piętra i mieścić blisko 200 apartamentów. Ich projekt stworzyli Arkadiusz Czarkowski i Sławomir Wunsch, sięgając po bardzo tradycyjne, uniwersalne wzory, innymi słowy – projektując na plaży drapacze chmur w stylu korporacyjnych biurowców budowanych od lat w większości miast na świecie. Choć same budynki trudno nazwać szczególnie brzydkimi, są raczej po prostu zwyczaje, mało ciekawe, trudno nie uznać tej inwestycji za dość barbarzyńską dla krajobrazu. Są na świecie plaże gęsto zabudowane wielkimi hotelami, jednak budowanie wysokościowców na terenie parku krajobrazowego w niewielkim polskim kurorcie trudno porównać ze skalą zurbanizowania nadmorskich terenów w Miami czy Dubaju.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Hotel Gołębiewski w Karpaczu, fot. Radek Jaworski /Forum
Podobny pomysł na eksploatacje wartościowych krajobrazowo terenów od lat wciela w życie właściciel sieci hoteli Gołębiewski. W Mikołajkach, Wiśle, Karpaczu stoją już gigantyczne obiekty, którym miejsca ustąpiły lasy w malowniczo położonych zakątkach wypoczynkowych miejscowości. Niedawno dobiegła końca kolejna z inwestycji tej sieci. Hotel Gołębiewski w Pobierowie – to obecnie największy hotel w Polsce, liczący 1100 pokoi czy atrakcje w rodzaju podziemnego, całorocznego lodowiska, kręgielni, dwóch sal kinowo-teatralnych. I znów: czy sama architektura tych budowli zasługuje na potępienie? Niekoniecznie, obiekt reprezentuje po prostu bardzo przeciętną stylistykę masowych obiektów noclegowych. Jednak jest to zła architektura, bo "rozpycha" się i dominuje nad krajobrazem, bo dewastuje przestrzeń nadmorskiego pasa, a by zapewnić dojazd do hotelu tysiącom gości czy dostawców trzeba będzie dokonać kolejnych wycinek lasu i wyasfaltować dalsze jego części.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Zamek w Stobnicy, fot. Łukasz Dejnarowic/Forum
Brutalną ingerencją w chroniony krajobraz jest także inna, bardzo głośna inwestycja – "zamek" w Stobnicy na terenie Puszczy Noteckiej. Gigantyczny obiekt stylizowany na średniowieczną twierdzę Waldemar Szeszuła zaprojektował dla prywatnego inwestora. Historyzujące formy architektury, nawiązania do dawnych stylów cieszą się wśród Polaków duża sympatią, często są oceniane znacznie wyżej niż nowoczesne rozwiązania. Próżno jednak szukać miłośników tego obiektu: trudne do zaakceptowania są zarówno skala budowli, jak i jej posadowienie na cennym przyrodniczo terenie.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Odnowiona Resursa Rzemieślnicza, osiedle mieszkaniowe Ilumino, Łódź, fot. Tomasz Stańczak /AG
Wynikające z egoistycznych pobudek inwestycje mogą też szkodzić krajobrazowi zurbanizowanemu. Miejską tkankę rozerwało zaprojektowane w 2003 roku warszawskie osiedle Marina Mokotów (proj. Kuryłowicz&Associates), ogrodzone na tyle skutecznie, że zaburzyło naturalne ciągi komunikacyjne, tworząc zamkniętą, odseparowaną od otoczenia enklawę. Na szczęście ten szkodliwy dla miasta pomysł okazał się epizodem, a nie wzorem do naśladowania. Jak już ustaliliśmy, zła architektura to przede wszystkim taka, która niekoniecznie jest "brzydka", ale która szkodzi i krajobrazowi, i ludziom– jak centrum handlowe Liwa w Kwidzynie, które kilka lat temu "obrosło" dwa budynki mieszkalne, otaczając je nie tylko potężnymi, ślepymi ścianami, ale i rampami dla dostaw. Dyskusyjnym pomysłem na zachowanie zabytku jest także nadbudowa zakopiańskiej willi przy ulicy Zaruskiego czy blokowe skrzydło mieszkalne nasadzone na dach historycznego budynku Resursy Rzemieślniczej czy ulicy Kilińskiego w Łodzi (tu pochodzący z początku XX wieku obiekt został co prawda starannie wyremontowany, ale zyskał nie tylko deformującą go "czapkę" z bloku, ale po prostu zniknął pomiędzy kilkunastokondygnacyjnymi blokami).
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Przedszkole nr 412 z Oddziałami Integracyjnymi, ul. Pála Telekiego 8, Warszawa, fot. Grażyna Jaworska /AG
Choć spójnych kryteriów do oceny urody architektury współcześnie raczej nie ma, bo nowoczesność zlikwidowała kanony, do których można by się odnosić i wobec których sytuować kolejne budowle, są inwestycje bez wątpienia nieudane. Jak przedszkole przy ulicy ul. Pála Telekiego na warszawskim osiedlu Kabaty (proj. Włodzimierz Jastrzębski i Ryszard Kufel). Choć architekci mieli zapewne dobre chęci zbudowania obiektu przyjaznego najmłodszym, utrzymanego w stosownej dla dzieci estetyce, jednak efektem jest bryła kiczowata, niemająca dobrego wpływu na kształtowanie się poczucia estetyki u młodego pokolenia. Sopocki Krzywy Domek, choć jest chętnie fotografowaną atrakcją turystyczną, także trudno zaliczyć do budynków udanych. Każde miasto ma takie "maszkary" – w Gdańsku przy ulicy Grodzkiej stanął hotel o z niewiadomego powodu falujących ścianach, w Olsztynie powstała kamienica, której kolorowe i rozfalowane elewacje są prześmiewczo porównywane do stylu Antonio Gaudiego. Nad wrocławską neogotycką kamienicą wyrosła koszmarna dwukondygnacyjna nadbudowa z czarnej blachy, a modernistyczny, lekki pawilon w Sosnowcu, niegdyś mieszczący Pałac Ślubów, inwestor obłożył styropianem, na którym dodatkowo naklejono "kolumnadę" z arkadami. Jednak brzydkie, kiczowate, tandetne budynki można przebudować. Trudniej odzyskać zdewastowane środowisko.
Drzewa kontra architektura
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Świątynia Opatrzności w Warszawie, fot. Łukasz Szczepański/Reporter/East News
Coraz bardziej widoczne efekty zmian klimatycznych, a także pandemia koronawirusa uwrażliwiły nas jeszcze bardziej na sprawy zieleni, zarówno tej naturalnie występującej w krajobrazie, jak i tej sadzonej w miastach. Ta druga pozostaje w silnej relacji z architekturą. Niektórzy uważają, że jej szkodzi. Jak zarządzający pocysterskim opactwem w Krzeszowie na Dolnym Śląsku, którzy zdecydowali się wyciąć aleję drzew wiodących ku barokowej bazylice Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Szeroki widok na dwuwieżową fasadę okazał się cenniejszy niż drzewa. Zieleń staje się także ofiarą remontów (nazywanych "rewitalizacjami") placów i rynków miejskich, z których usuwa się drzewa, tworząc w ich miejscu betonowe pustynie, przez włodarzy miast najwyraźniej uważane za bardziej "stylowe". W ostatnich miesiącach całą Polskę obiegły zdjęcia z Kutna, w którym to jeden z miejskich placów nie tylko stracił resztki zieleni, ale i całkowicie został zabudowany betonowym garażem. Jego dach – a więc przestrzeń wysoko ponad powierzchnią chodników – uczyniono wątpliwej jakości i atrakcyjności przestrzenią publiczną. Mieszkańcy Miasteczka Wilanów, nowej dzielnicy mieszkaniowej na południu Warszawy wielokrotnie podnosili temat braku zieleni w otoczeniu górującej nad okolicą Świątyni Opatrzności. Potężny kościół stoi na ogrodzonym siatką, pustym terenie, na którym z pewnością zmieściłyby się zarówno drzewa, jak i place potrzebne świątyni do organizowania wydarzeń plenerowych (te zresztą organizowane zwykle latem byłyby dla uczestników bardziej znośne w cieniu drzew niż na betonie).
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Rynek w Kutnie po rewitalizacji, fot. Jakub Kamiński/East News
Zła architektura ma różne oblicza i nie zawsze musi mieć związek z samym kształtem czy sposobem wykończenia budynku. Łatwo jest wyśmiewać "kościoły, które wyglądają jak kury" albo "makabryły" (pod jakimi to hasłami gromadzone są w mediach społecznościowych zdjęcia budynków uznanych za brzydkie). Jednak w naszych miastach najbardziej brakuje ładu przestrzennego, harmonii, konsekwencji w tworzeniu zabudowy, a nie "ładnych" domów. Nie tylko dlatego, że nikt nie umie określić definicji tego pojęcia, ale i dlatego, że pojedynczy zły obiekt nie zrobi wielkiej krzywdy dobrze zaprojektowanej przestrzeni zurbanizowanej.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]