Grotowski: fałszywy mistyk?
Kontynuacja dziedzictwa Reduty podkreślona przez Grotowskiego została przejęciem emblematu zespołu podczas zakładania Teatru Laboratorium. Reżyser "Apocalypsis cum figuris" nie czuł się jednak naśladowcą twórczości Osterwy, ale jego duchowym następcą. Według Grotowskiego działalność Osterwy pozwoliła
wyjść ku innej perspektywie, gdzie człowiek mógłby się z człowiekiem spotkać wokół czegoś, co ma jakiś sens, jakiś cel, jakąś czystość, czego można by się nie wstydzić.
I tak jak pomysłodawca "Genezji", Grotowski, prowadzony tą samą "inną tęsknotą", widział w teatrze drogę do pozazmysłowego, międzyludzkiego doświadczenia. W powszechnej świadomości łatwo i automatycznie łączy się postać Grotowskiego z pojęciami "rytuału" czy parareligijnej działalności. Jednak reżyser nie wytworzył żadnego łatwego do scharakteryzowania kultu, był raczej nieustannie aktywnym poszukiwaczem, a duchowej prawdy i tajników jaźni szukał w wielu źródłach: w sferze gnozy, u Gurdżijewa i Junga, ale i w Upaniszadach i Wedach. Odbywał dalekowschodnie podróże: kolejno do Azji Środkowej, Chin i kilkukrotnie do Indii. Od spektaklu przeszedł przez parateatr do momentu, w którym artystyczny wymiar swojej działalności zredukował niemal do zera. Nieustannie bowiem zainteresowany był przede wszystkim tym, co poza teatrem.
Widowisko widział nie jako produkt i artystyczny projekt, ale jako możliwość przeprowadzenia wspólnotowego "święta" w obrębie międzyludzkiej ekologii. Teatr był więc dla niego niczym drabina, którą można odrzucić, uprzednio się po niej wspiąwszy. Nie bez znaczenia był fakt, że równolegle z aplikowaniem na krakowski Wydział Reżyserii, Grotowski planował studia indologiczne i medyczne (z myślą o psychiatrii). Szukał więc różnych dróg, by rozszyfrować meandry duchowości i psychologii człowieka, a w teatrze dostrzegł jedną z nich.
Interesujący w tym kontekście był zatem zwłaszcza późny okres działalności Grotowskiego – to wtedy przygotowywano "Przedsięwzięcie Góra" znane także pod tytułem "Góra Płomienia" (rok 1977). Były to jedne z ostatnich prób stworzenia nowego wspólnotowego doświadczenia opartego na strukturze rytuału i inspirowanego jego duchowym potencjałem przemiany – przeprowadzone przez grupę członków Teatru Laboratorium pod przewodnictwem Jacka Zmysłowskiego i pod egidą Grotowskiego. Zamysł projektu reżyser przedstawił 2 lata wcześniej. Nazwa przedsięwzięcia nawiązywała bezpośrednio do góry Arunaćali (Góry Czerwonego Płomienia), miejsca tradycyjnych hinduistycznych pielgrzymek, z którym związany był mistrz duchowy Grotowskiego, mistyk Ramana Mahariszi i do którego reżyser także podróżował. Na zboczu Arunaćali rozsypane zostały prochy Grotowskiego.
Częścią "Przedsięwzięcia Góra" były serie zbiorowych "Czuwań", "które trwają dzień i noc [...]. Ludzie przybywają na Górę i odchodzą, inni doświadczają Drogi, czuwają i odchodzą…" – zapowiadał Grotowski. Chodziło przede wszystkim o to, by zawiesić sytuację odgrywania, na którą reżyser był szczególnie "uczulony". Występował przeciwko potoczności życia, mechanicznemu wcielaniu się w z góry nadane portrety, a w pozateatralnym doświadczeniu pozbawionym widzów (pozbawionym także niemal zupełnie słów) dostrzegał możliwość wspólnego przeżywania wzajemnej obecności w międzyludzkim wydarzaniu się. Można stwierdzić, że projekt był w zasadzie antytezą teatru i teatralności. Duchowe poszukiwania zaprowadziły Grotowskiego i jego współpracowników do odrzucenia medium, od którego zaczynali.
Krystian Lupa w jednym z wywiadów nazwał Grotowskiego "fałszywym prorokiem": był według Lupy ofiarą egocentryzmu, jedynie imitującą postać duchowego guru.
Śmiem wątpić, czy Grotowski był typem mistyka, czy tylko się za takiego podawał. Wiem, że był wysokiej próby intelektualistą, ale czy był nosicielem iluminacji? Czy był jak mistycy Wschodu indywidualnością, która w sobie samym przeprowadziła ten akt wglądu? Bo na tym właśnie polega doświadczenie mistyczne. A może po prostu był intelektualistą, który to w sobie udawał.
– zastanawiał się w rozmowie z Łukaszem Drewniakiem.