Jeśli fotografia jest dla ciebie tym, czym dla Zofii Rydet – "miłością, opętaniem, fascynacją i obsesją", przeczytaj: Tomasz Ferenc, Karol Jóźwiak, Andrzej Różycki, "Zapisy pamięci. Historie Zofii Rydet" oraz Jakub Dziewit, Adam Pisarek, "Ocalać. Zofia Rydet a fotografia wernakularna", Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.
Pierwsza dama polskiej fotografii onieśmiela. Być może dlatego nie doczekała się jeszcze pełnej biografii. Sama nie lubiła o sobie pisać, wolała, aby o niej mówiły jej prace. Wystarczy zajrzeć do internetowego archiwum (zofiarydet.com), by przekonać się, jak wiele miała do powiedzenia o człowieku. Kolejni badacze dokładają cegiełkę do wiedzy o życiu i twórczości artystki. W ostatnich miesiącach ukazały się dwie siostrzane pozycje, które można czytać jak dwa rozdziały niedomkniętej historii.
"Zapisy pamięci" to trójgłos uważnie wsłuchujący się w dziedzictwo fotografki. Jóźwiak ze strzępów informacji próbuje zrekonstruować jej życiorys. Pisząc o niej, mówi o Polsce. Różycki tworzy opowieść ze wspomnień i refleksji na temat bohaterki swojego filmu "Nieskończoność dalekich dróg", a później przyjaciółki. Jako jedyny z trójki autorów znał Rydet osobiście – i nadal ją poznaje. Ferenc z kolei okiem socjologa spogląda na obraz artystki zapisany w pamięci ludzi kilka dekad po jej śmierci. Wszyscy starają się zrozumieć, kim była osoba, która fotografią walczyła z przemijaniem:
Te moje wędrówki i spotkania z tak różnymi ludźmi są wciąż jednakowo fascynujące. Swoim aparatem zabieram od nich to, co dla mnie cenne, zadziwiające i swoiście piękne i mam głęboką nadzieję, że tym przemówię też do innych w ten sposób oddając to, co sama przeżywam.
Bliźniacza jedynie pod względem graficznym pozycja "Ocalać" sytuuje dorobek autorki "Zapisu socjologicznego" w kontekście fotografii wernakularnej (rodzinnej, użytkowej). Jednocześnie poszerza perspektywę badawczą o archiwa i praktyki fotograficzne na Podkarpaciu, a wyciągnięte z analizy wnioski można zastosować do sztuki dokumentowania w ogóle. O ile "Zapisy pamięci" stawiają w centrum zainteresowania artystkę, o tyle "Ocalać" wychodzi od spotkania z Rydet ku rozmowie o fotografii w ruchu ("powielanej, dystrybuowanej, oglądanej, przekazywanej z rąk do rąk i eksponowanej" – jak wyjaśniają autorzy) oraz związanej z nią pamięci. Obie publikacje uświadamiają, że śladami Zofii Rydet można podróżować na wiele sposobów.
Niedookreślony