Pytani o inspiracje towarzyszące powstawaniu "Bartona Finka" bracia Coenowie mówili w rozmowie z "The Independent":
Zawsze byliśmy wielkimi fanami Polańskiego, a 'Lokator' jest jednym z jego najlepszych filmów. Polański jest znakomitym rzemieślnikiem i opowiadaczem historii, który ma duże poczucie humoru. To bardzo zdrowe i nie zdarza się często. Bo “Lokator” to zabawny film. Swego czasu wszyscy myśleli, że to przerażająca historia, ale to było nieporozumienie. Ludzie zazwyczaj mają problem ze śmianiem się z filmów, które nie są komediami.”
Ich "Barton Fink" pełen był odniesień i zapożyczeń z kina Polańskiego. Tytułowy scenarzysta przybywający do Hollywood, by tam stracić wenę i artystyczną wolność, był jakby dalekim krewnym Trelkovskiego – nieszczęsnego "Lokatora" Polańskiego. Podobnie jak Polański w "Lokatorze" i "Wstręcie", tak i Coenowie świetnie operowali zamkniętą przestrzenią, a ich filmowy hotel zmieniał się w pułapkę. W "Bartonie Finku" świat zewnętrzny był źródłem opresji, a wewnętrzny – niemożliwego do ukojenia niepokoju.
W 1991 roku Coenowie zaprezentowali swój film w konkursie głównym festiwalu w Cannes, zdobywając nagrody za najlepszy film, reżyserię i główną rolę męską Johna Turturro. Osobą, która decydowała o ich wyróżnieniu, był… Roman Polański, wówczas szef jury canneńskiej imprezy. Przyznając Coenom najważniejsze nagrody, poniekąd nagradzał też samego siebie, a w ich filmie musiał rozpoznać dzieło bliskie swojemu stylowi i wrażliwości.
Jego twórczość powracała także w innych filmach Coenów, a oni sami pytani o filmy, które zrobiły na nich największe wrażenie, wśród 33 tytułów wymieniali aż pięć obrazów nakręconych przez polskiego reżysera: "Nóż w wodzie", "Wstręt", "Lokatora", "Dziecko Rosemary" i "Chinatown".
Filmowe uniwersum Wesa Andersona