Architektoniczki: Skończmy wreszcie z "jakoś to będzie"! [WYWIAD]
Ewelina Jaskulska, Joanna Aleksandrowicz i Honorata Grzesikowska – współtwórczynie inicjatywy Architektoniczki mówią nam, co to jest projektowanie równoprawne, o leczeniu architekturą i niezwykłej polskiej architektce projektującej we Francji.
Wasza inicjatywa Architektoniczki, którą rozwijacie przy wsparciu Fundacji Katarzyny Kozyry, zajmuje się badaniem dorobku i pozycji kobiet w świecie architektury. Czy to znaczy, że architektka różni się od architekta?
Ewelina: Celem naszej inicjatywy Architektoniczki jest próba dowiedzenia się, jak wyglądałyby przestrzenie zaprojektowane przez kobiety, czy gdyby to kobiety projektowały świat, to wyglądałby on inaczej. Odpowiedź na to pytanie nie jest jednak łatwa, bo choć robimy to od kilku lat, nie znalazłyśmy wiele dużych realizacji zaprojektowanych od początku do końca, samodzielnie przez kobiety. Jest wiele takich miejsc projektowanych na przykład przez architektoniczne małżeństwa, ale nie przez architektki samodzielnie. Najciekawszy jak dotąd taki obiekt znalazłyśmy we Francji.
Jednak na podstawie naszych dotychczasowych badań widać, że miejsca projektowane przez kobiety są nieco inne: architektki projektują w znacznie bardziej empatyczny sposób, nie kroją przestrzeni na swoją miarę, ale myślą o potrzebach innych, funkcjonujących odmiennie od nich samych. Takie miejsca są więc znacznie bardziej dostępne i otwarte. To bardzo wyraźna różnica.
Joanna: Nierówności widać już na bardzo wstępnym etapie projektowania. Przyjęło się kreować przestrzenie dopasowane do skali mężczyzny. Modulor stworzony przez Le Corbusiera zakładał wzrost użytkownika architektury na 1,83m. Tymczasem średni wzrost europejskiej kobiety – to 1,65 metra! Już tylko na tej podstawie można się zorientować, że brak tu równości.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Jeden z projektów Architektoniczek: Green Ramblas, pierwsza nagroda w konkursie Europan, Barcelona - równoprawne osiedle samowystarczalne z ulicami, które są głównymi przestrzeniami publicznymi i odgrywają kluczową rolę w zarządzaniu klimatem i obiegiem wody. Pomiędzy nimi pasy przestrzeni budowlanej mogą z czasem wchłonąć różne funkcje, populacje o różnych dochodach, typologie mieszkań i sposoby życia. "Zielone Ramblas" są również głównym czynnikiem społecznym, ożywiającym tętniącą życiem nową dzielnicę. /Honorata Grzesikowska/
Ewelina: My, nawet jako już wykształcone architektki, nie dostrzegałyśmy wielu błędów czy niesprawiedliwości w przestrzeni nas otaczającej. Od dzieciństwa jesteśmy wychowywane, żeby się dostosowywać, nie zmieniać świata, tylko się do niego dopasować. Zmiana sposobu myślenia wymaga, aby dostrzec, co jest nie tak z naszą przestrzenią i że czasem niewiele trzeba, aby ją zmienić na bardziej sprawiedliwą. Sama czegoś takiego doświadczyłam. Dopiero działając w Architektoniczkach, zrozumiałam, dlaczego przez całe studia miałam problem z terenem uczelnianego kampusu. Aleja pomiędzy budynkami, którą szło się na zajęcia, była otoczona ławkami, na których w ciepłe dni siedzieli chłopcy, obserwujący zmierzające na Wydział Architektury studentki. Ich komentarze, zaczepki, śmiechy, ale nawet sama świadomość bycia obserwowaną powodowały ogromny dyskomfort. Na tyle duży, że zawsze do budynku wydziału próbowałam się dostać inną drogą, bocznym wejściem. Dopiero po latach zrozumiałam, że ta zawłaszczona przez jedną grupę przestrzeń była po prostu źle zaprojektowana i jako kobieta właściwie zostałam z niej wykluczona.
Honorata: A wydawać by się mogło, że projektowanie dla wszystkich to oczywistość! Przecież własne mieszkanie urządzamy w poszanowaniu potrzeb wszystkich domowników. Jest w nim, jeśli zachodzi taka potrzeba, miejsce dla dziecka, dla osoby starszej czy z niepełnosprawnościami, dla kobiety i mężczyzny. Dokładnie tak samo powinny być projektowane osiedla, ulice, miasta. Z miejscem dla każdej osoby tu żyjącej, korzystającej z tej przestrzeni. Dla osoby poruszającej się autem, rowerem, pieszo, dla dziecka, dla starszej osoby, która chce usiąść na ławce – musimy się tą ulicą czy przestrzenią podzielić ze wszystkimi sąsiadami. Te wszystkie doświadczenia i przemyślenia doprowadziły nas do tego, aby stworzyć metodologię badawczą, która ułatwi analizowanie przestrzeni, pomoże zrozumieć, co to znaczy projektować naprawdę dla każdego, gdzie popełniamy błędy, co można zrobić lepiej, co naprawić.
Jak o tych nierównościach opowiadać? Jak je tłumaczyć i pokazywać, skoro tak wrosły w nasz krajobraz, że trudno je dostrzec?
Joanna: Stworzyłyśmy termin "przestrzeń równoprawna", pod którym rozumiemy tak właśnie projektowane miejsca, bezpieczne, dostępne, wygodne dla każdego, bez względu na płeć, wiek, rasę itd. Uznałyśmy, że potrzebne jest jedno obrazowe określenie, w którym pomieści się to wszystko, co uważamy we współczesnym projektowaniu za szczególnie ważne i potrzebne.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Jeden z projektów Architektoniczek: projekt zabudowy mieszkaniowej z usługami w parterze - zabudowa hybrydowa łącząca w sobie cechy domu jednorodzinnego, będąca budynkiem wielorodzinnym. Architektura została tak zaprojektowana, aby w naturalny sposób umożliwić rozwój relacji międzysąsiedzkich, dodatkowo przestrzeń w łatwy sposób może być adaptowalna na inne funkcje. /Ewelina Jaskulska, Joanna Aleksandrowicz/
Ewelina: Naszą metodologię badawczą opracowujemy we współpracy z socjolożkami, antropolożkami, z naukowczyniami z różnych dziedzin i dyscyplin, aby poznać maksymalnie szeroki obraz zjawiska i móc zaproponować najlepsze metody działania. Kontaktowałyśmy się także z koleżankami z zagranicy, wymieniamy się spostrzeżeniami i pomysłami z architektkami z kolektywu Punt 6 z Barcelony, z Dagmar Pegler z berlińskiego coopdisco i tamtejszego Uniwersytetu Technicznego TU-Berlin, z Rebeccą Rubin ze Sztokholmu. Zbierałyśmy informacje, jak one pracują, jakie są ich doświadczenia. Wszystkie dane i analizy staramy się jednak zawsze dopasowywać do polskich warunków, bo to w nich przecież działamy, a mają one swoją specyfikę. Chcemy niedługo upublicznić efekt naszych badań, bo wierzymy, że ta metodologia może ułatwić opisanie potrzeb każdego z użytkowników i dostosowanie przestrzeni dla nich.
Jak w praktyce może wyglądać projektowanie równoprawne?
Ewelina: Jednym z przedsięwzięć, nad którymi teraz pracujemy jest pilotażowy projekt placu zabaw w Żyrardowie. Powstaje we współpracy ze szkołą, na terenie której ma działać, nas do współpracy przy tym przedsięwzięciu zaprosiła projektująca go architektka Anna Miller. Analizujemy w nim przestrzeń pod kątem różnych grup użytkowników, staramy się dostrzec ich problemy i potrzeby. Okazało się bowiem, że grupą w dużym stopniu wykluczoną z miejskiej przestrzeni są nastoletnie dziewczęta. Na tradycyjnym placu zabaw zwykle muszą ustępować młodszym dzieciom, są tam uznawane za intruzki, boiska są zazwyczaj zajęte przez chłopców, zresztą nie są też szczególnie dla takich dziewcząt atrakcyjne. Gdzie indziej mogą więc bezkosztowo, bezpiecznie i w miarę swobodnie spędzać czas nastoletnie dziewczyny? W centrum handlowym. Tam jednak od razu są oceniane jako "galerianki", co ma oczywiście bardzo pejoratywny wydźwięk. W Żyrardowie pytamy więc nauczycieli, ale przede wszystkim same dziewczęta, jakiej przestrzeni potrzebują, jakie mają oczekiwania i staramy się to uwzględnić w projekcie. Szukamy takiej formy placu zabaw, która będzie dobra, funkcjonalna, atrakcyjna dla wszystkich, którzy chcieliby z niej korzystać.
Joanna: Warto też podkreślić, że projektowanie równoprawne ma na celu uwzględnienie potrzeb naprawdę wszystkich. Przecież dominujący w polskiej przestrzeni model terenu rekreacyjnego dla dzieci, składający się z placu zabaw dla maluchów i boiska wyklucza także chłopców, którzy nie lubią grać w piłkę. I dla nich tam nie ma miejsca, czują się nieswojo, gorsi, słabsi. Naszym zadaniem powinno być tworzenie przestrzeni, w których podobne zjawiska po prostu nie będą zachodziły.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Wilanów Równoprawny. Szkic miasteczka Wilanów powstały w wyniku analizy przestrzeni równoprawnej autorską metodologią zespołu Architektoniczek.
Ewelina: W tej chwili zajmujemy się także m.in. badaniem przestrzeni jednego w kwartałów zabudowy w Miasteczku Wilanów. Ta duża nowa dzielnica, zdominowana przez funkcje mieszkaniowe, ma swoje znaczące wady projektowe. Przestrzeń pomiędzy budynkami, a właściwie pomiędzy należącymi do różnych deweloperów parceli, nie została zaprojektowana w spójny, dobry dla wszystkich użytkowników sposób, w niektórych wypadkach jest wręcz dziełem przypadku, jako obszar zabudowy, na który zabrakło pomysłu. My tę przestrzeń teraz badamy, analizujemy, zastanawiamy się, co w niej źle działa, co i jak można naprawić czy poprawić. O tym, że nasza praca ma sens, przekonałyśmy się już podczas pierwszej wizji lokalnej w Wilanowie. Pojawiwszy się w tej przestrzeni, od razu poczułyśmy się jak intruzki. Okazało się, że właściwie nie ma tam miejsca dla kogoś, kto tam nie mieszka. A to przecież nie jest zamknięte osiedle, a rozwijający się kawałek miasta! W analizowanym przez nas kwartale brakuje miejsc do spacerowania czy odpoczynku, ławek, zieleni. Miejsc zmagających się z podobnymi problemami jest w Polsce o wiele więcej – liczymy, że nasze badania z Wilanowa przydadzą się do ich naprawienia.
Honorata: Z naszego wywodu doskonale widać, jak zagadnienia związane z równością są szerokie, jak wiele je łączy. Zaczęłyśmy rozmowę od naszych osobistych, kobiecych doświadczeń, a szybko przeszłyśmy do problemów różnych grup społecznych – to właśnie jest cecha projektowania z empatią, gdy patrzy się szeroko na problem, dostrzegając wiele punktów widzenia i potrzeb.
Ja najbardziej bym chciała, abyśmy my, architekci i architektki, urbaniści i urbanistki, zaczęli myśleć o sobie jak o lekarzach. Dobrze wiemy, że nadmiar samochodów w mieście zabija – dosłownie, poprzez smog, spaliny – a przecież wciąż projektujemy ulice z myślą o użytkownikach prywatnych. Jednocześnie tak samo dobrze zdajemy sobie sprawę, że zieleń, drzewa, kwiaty pomagają ludziom nie tylko żyć lepiej i zdrowiej, ale i na przykład wychodzić z depresji. Osoby projektujące mogą więc ludziom szkodzić, ale mogą ich także leczyć. To jest bardzo wielka odpowiedzialność, o której chyba współcześnie całkiem zapomnieliśmy. Architekci i architektki mają bezpośredni wpływ na sposób życia ludzi, na ich codzienność – rozumienie tego powinno być naszą powinnością!
Jako Architektoniczki włączacie się w debatę na temat projektowania, obecności kobiet, staracie się wnosić nowe pomysły, inspirować innych. Ale jeszcze niedawno każda z was miała dobrą pracę w dużej pracowni, zajmowałyście wysokie stanowiska, projektowałyście znaczące obiekty. Skąd pomysł, aby z tego zrezygnować, zacząć nie tylko działać na własną rękę, ale i trochę zmienić nasze rozumienie architektury i projektowania?
Honorata: W moim wypadku była to potrzeba pracy z osobami o podobnych problemach i doświadczeniach. Choć bardzo szanuję moich mentorów, wykładowców i pracodawców, od których mnóstwo się nauczyłam, na pewnym etapie kariery zorientowałam się, że otaczają mnie tylko mężczyźni, a oni nie rozumieją wszystkich spraw, z którymi się zmagam, jak choćby tej najbardziej podstawowej: jak pogodzić karierę z macierzyństwem. Aby móc wymieniać się doświadczeniami i wspierać, potrzebowałam kobiet! Okazało się jednak, że na wyższych stanowiskach w branży architektonicznej jest ich bardzo niewiele. To dało mi do myślenia.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Jeden z projektów Architektoniczek: Chabówka - projekt obiektu kulturalno-hotelowego, gdzie inwestor udostępnił część budynku i działki na potrzeby lokalnej społeczności, artystów i rzemieślników. Obiekt swoją formą tworzy ogólnodostępną pochylnię widokową z otwartą panoramą na Tatry, jednocześnie zapewniając prywatność części hotelowej. /Ewelina Jaskulska, Joanna Aleksandrowicz, Monika Nalewajk/
Joanna: Zaczęło się mniej więcej w 2018 roku. Dostrzegając różne problemy, jakie mają architektki we współczesnym świecie, zaczęłyśmy się zastanawiać nad ich genezą, przyczynami. To nas zachęciło do zgłębienia losów pierwszych polskich projektantek, postanowiłyśmy poznać ich losy i doświadczenia od samego początku obecności kobiet w tym zawodzie, czyli od drugiej dekady XX wieku. Zaczęłyśmy się interesować życiorysami pierwszych architektek, szukałyśmy ich realizacji.
Ewelina: I tak "odkryłyśmy" Stanisławę Sandecką-Nowicką, którą znają nieliczni i głównie jako żonę Macieja Nowickiego, która po II wojnie światowej razem z nim wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Tymczasem okazało się, że to ona opracowała obowiązujący do dziś program nauczania architektury na Uniwersytecie Penn w Filadelfii (to jeden z najbardziej prestiżowych uniwersytetów amerykańskich) i była pierwszą profesorką architektury w USA! Niestety niezwykle trudno jest opracować jej dorobek, bo na projektach, o których wiadomo, że była ich przynajmniej współautorką, nie ma często nawet jej nazwiska. To był dla nas kolejny krok do uświadomienia sobie, jak mało wiemy o architektkach i jak ich obecność w zawodzie jest przekłamana.
Szukając kolejnych polskich architektek, trafiłyście aż do Francji.
Ewelina: Uznałyśmy, że trzeba zacząć pokazywać realizacje kobiet, skoro wciąż z jakichś powodów rzadko przebijają się one do powszechnej świadomości. Aby nie przepadły, nie odeszły w niepamięć, jak choćby prace Stanisławy Sendeckiej-Nowickiej. Poszukując projektów architektek, dotarłyśmy do Iwony Buczkowskiej, która mieszka we Francji i ma na koncie m.in. kilka zaprojektowanych samodzielnie osiedli mieszkaniowych. I jest właściwie nieznana w Polsce.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Osiedle Le Blanc Mesnil, Francja, proj. Iwona Buczkowska, fot. Atelier Iwona Buczkowska, www.atelieriwonabuczkowska.fr
Joanna: Kariera Iwony Buczkowskiej zaczęła się w Paryżu, dokąd pod koniec lat 70. wyjechała w ramach stypendium pod koniec studiów na Politechnice Gdańskiej. W Paryżu skończyła studia i zaraz potem wzięła udział w organizowanym przez gminę konkursie na projekt osiedla mieszkaniowego w jednej z podparyskich dzielnic, Le Blanc Mesnil. Konkurs wygrała i osiedle zostało zbudowane. Później z sukcesami brała udział w kolejnych konkursach, a w swojej pracy koncentrowała się głównie na architekturze mieszkaniowej.
Ewelina: Już pierwsze osiedle w Le Blanc Mesnil pokazało, jak Buczkowska rozumie przestrzeń mieszkalną w mieście, jakie stawia sobie cele, pracując nad takimi realizacjami. Osiedle w Le Blanc Mesnil zostało zbudowane w latach 80. i wyróżnia je fakt, że wzniesiono je z drewna – to jeden z największych w Europie drewnianych zespołów mieszkaniowych. Jednak przede wszystkim reprezentuje ideę architektury społecznej, tworzącej bezpieczną, wygodną, zdrową przestrzeń dla społeczności. Cechuje je ogromna ilość zieleni, wiele półprywatnych przestrzeni wspólnych. Buczkowska znacząco wyprzedziła swoje czasy, projektując osiedle w formach, które dziś, także po doświadczeniu pandemii, zaczynamy cenić szczególnie wysoko. Za sprawą odpowiedniego układu domów, ich kształtu, wzajemnego usytuowania powstało osiedle intymne, ale jednocześnie ogólnodostępne. Dzięki rozbiciu brył na wiele mniejszych części oraz rozmieszczeniu osiedla na dwóch poziomach (część komunikacji odbywa się na poziomie gruntu, część za pomocą licznych kładek, mostków, podestów) powstało tu mnóstwo mniejszych i większych miejsc spotkań, powierzchni zielonych, ogródków. Budynki, choć wielorodzinne, ale dają wrażenie mieszkania w samodzielnym domu.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Osiedle Le Blanc Mesnil, Francja, proj. Iwona Buczkowska, fot. Atelier Iwona Buczkowska, www.atelieriwonabuczkowska.fr
Joanna: Osiedle znajduje się tuż przy stacji kolejowej, ale dzięki odpowiedniemu ustawieniu domów jest osłonięte od gwaru. Tworzy wydzieloną enklawę, ale nie jest ogrodzone, więc każdy może się na nie dostać. Co bardzo ważne, żadne z 260 mieszkań w osiedlu się nie powtarza – każde zostało opracowane indywidualnie, do każdego architektka budowała makietę! Lokale są o tyle nietypowe, że część pomieszczeń założono na uważanym za niepraktyczny planie trójkąta. To jednak nie efekciarstwo, a wynik przemyślanej decyzji projektowej, pokoje są doskonale doświetlone i wygodne.
Ewelina: Miałyśmy to szczęście, że poznałyśmy osobiście Iwonę Buczkowską, to ona nas oprowadziła po osiedlu Le Blanc Mesnil (sama mieszka w innym przez siebie zaprojektowanym zespole, w Ivry sur Seine), dzięki czemu naprawdę dobrze mogłyśmy zobaczyć i zrozumieć ideę tego osiedla. Teraz pracujemy nad wystawą tej architektki. Jednym z jej elementów ma być odtworzenie w skali 1:1 jednego z mieszkań z Le Blanc Mesnil, bo tę wyjątkową przestrzeń trudno opisać czy pokazać na zdjęciach, najlepiej jej po prostu doświadczyć. Na przykładzie dorobku Iwony Buczkowskiej chcemy pokazać wartość i sens architektury społecznej, niewykluczającej, wspomagającej tworzenie się społeczności. Będziemy się skupiać na socjologicznym aspekcie architektury, raczej na wartościach niż kształtach brył. Jesteśmy przekonane, że architektki wnoszą do projektów coś więcej, tworzą przestrzenie bezpieczniejsze, wygodniejsze, zdrowsze, sprawiedliwsze. Chcemy to udowodnić, bo jesteśmy pewne, że właśnie taka architektura jest nam dziś szczególnie potrzebna, że najpełniej odpowiada na potrzeby współczesnego człowieka.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]