Reminiscencje koszmaru
Przez 11 lat Szajna pracował w krakowskim Teatrze Ludowym, z którego uczynił miejsce skrajnie awangardowe, nadające klasycznym tekstom nową, nieimitującą rzeczywistości formę plastyczną. W 1971 został natomiast dyrektorem warszawskiego Teatru Studio (wówczas Teatru Klasycznego), gdzie powstały jego najlepsze autorskie przedstawienia potwierdzające przywiązanie do formalnego, antypsychologicznego stylu.
Jego "Replika" (której kolejne wersje powstawały w latach 1971–1973), spektakl zrodzony z wystawy na ASP pt. "Reminiscencje", była pracą z pogranicza dyscyplin: niemal pozbawiona słów, przyjęła formę ruchomej, plastycznej kompozycji, z której wyłaniały się przerażające obrazy. Oto ze zbudowanego w sali malarni pobojowiska (złożonego z błota, rur, sznurów, mnóstwa zdezelowanych przedmiotów) wstają, niczym żywe trupy, postaci w zgrzebnych worach.
Zdeformowane ludzkie sylwetki, rozczłonkowane ciała, koszmarne manekiny ujawniały się w niezbornej zbieraninie śmieci, tworząc apokaliptyczny obraz, wokół którego zgromadzona była widownia. Szajna podążał za awangardową koncepcją przestrzeni, w której widz staje się częścią performansu – nie biernym świadkiem usadowionym wygodnie w przeciwległym fotelu.
Co niezwykle ciekawe, to fakt, że Szajna uznawał swoje prace za... optymistyczne. Być może jego cudowne ocalenie z celi śmierci sprawiło, że wierzył, że z każdej opresji można się wyswobodzić. Krańcowe plastyczne wizje nosiły znamiona – jak pisał w scenariuszu do "Repliki" – "buntu przeciw bezsensowi życia i niepotrzebnej śmierci".
Ten precyzyjnie zakomponowany performans w kolejnych, modyfikowanych odsłonach prezentowany był m.in. w Göteborgu i Edynburgu, a przez krytykę i widownię uznany został za opus magnum Szajny.