Oj, dana, dana
To oczywiście wszystko nieprawda. Sobiescy nie dostali nawet obiecanych przez Lissę etatów i samochodów. W 1949 roku kupili za własne pieniądze rozklekotany samochód, który służył im także podczas Akcji. Pomysł rezerwatów folkloru został od razu odrzucony. Idea kozłów i dud używanych w harcerstwie spotkała się z pozytywnym przyjęciem, ale nigdy nie doszła do skutku. Tak samo uczestnictwo muzyków wiejskich w państwowych uroczystościach.
Ale Festiwal Muzyki Ludowej odbył się naprawdę. Był wyjątkowym wydarzeniem, które prawdziwie dowartościowało muzykantów i mogło w jakiś sposób ożywić wiejską tradycję. Zamiast tego postawiono na stylizacje i teatralne inscenizacje, tworzenie sztucznego folkloru, którego symbolami są zespoły "Mazowsze" i "Śląsk", co poniekąd było kontynuacją wielkich spektakli realizowanych z okazji dożynek państwowych z czasów II RP.
Muzyka wiejska została rozbita m.in. przez mechanizację wsi. Rozpadł się wtedy związek pieśni z pracą, który stał u podstaw audiosfery wsi. Brak śpiewu w trakcie pracy sprawiał, że repertuar znanych wszystkim pieśni bardzo szybko się kurczył. Starsi go zapominali, młodsi nigdy nie poznali.
Pojawienie się harmonii, instrumentów dętych i perkusji ("dżazu"), sprawiło, że muzyka wiejska zaczęła być o wiele głośniejsza. Wpłynęło to znacząco na kształt występów; w końcu to weselnicy często podsuwali muzykantom melodie – teraz było to niemożliwe z powodu hałasu. Powstał podział na estradę i widownię, muzykanci i tancerze przestali być jednością.
Chociaż wieś się bogaciła, zyskiwali przede wszystkim ci, którzy już wcześniej mieli majątek. Wielu biedniejszych mieszkańców wsi wyjeżdżało do miasta za pracą i chlebem, tam spotykali się z odrzuceniem, czuli się pogardzani. Andrzej Bieńkowski wspomina reakcję pierwszego pokolenia, które przeniosło się ze wsi do miast:
Ludzie ci często reagowali pogardą, wręcz wrogością dla muzyki wsi. Była ona niewygodnym przypomnieniem o biedzie i cywilizacyjnym zacofaniu.
Wiejskie instrumenty zostały rozkupione przez handlarzy staroci i lokalne muzea etnograficzne. Wieś prawie całkowicie zamilkła. W niektórych domach ciągle muzykowano, ale prawie nikogo to nie interesowało, pokoleniowa transmisja muzyki ludowej została przerwana.
Od 1966 roku w Kazimierzu Dolnym odbywa się Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych, dzięki któremu wielu wiejskich artystów powróciło do muzyki. Dopiero w latach 70. w Polskim Radiu zaczęto nadawać muzykę tradycyjną. Dzisiaj muzyka wiejska jest dość popularna, a na mazurkowych potańcówkach w mieście bywa goręcej niż na imprezach techno.
Ale to już temat na inny artykuł.
Źródła:
Alina Cała "Portrety obcego", w: "Tygodnik Powszechny", nr 8 (3372), Kraków 2014
Małgorzata Dziura, "Rola i znaczenie dźwięku dzwonów w kształtowaniu poczucia zadomowienia", w: "Journal of Urban Ethnology", Warszawa 2019
Marian i Jadwiga Sobiescy,"Polska muzyka ludowa i jej problemy", Kraków 1973
Franciszek Kotula, "Muzykanty", Warszawa 1979
Adam Czech, "Sprzedawcy wiatru", Warszawa 2008
Piotr Dahlig, "Tradycje muzyczne a ich przemiany. Między kulturą ludową, popularną i elitarną Polski międzywojennej", Warszawa 1998