Pierwszy polski raper, który wyprzedał bilety na wielkostadionowy koncert, i jedna z najważniejszych postaci śląskiej sceny muzycznej XXI wieku. Udało mu się z powodzeniem przejść ze stylistyki hiphopowej do szeroko pojmowanego popu, a nawet folku. Ma na koncie już pięć platynowych płyt.
Częstokroć niekochany
Artysta, który naprawdę nazywa się Miłosz Borycki, urodził się 14 października 1986 roku w Katowicach. Wychowywał się w dobrze sytuowanej rodzinie, co w pewnym stopniu wyróżniało go na tle wielu innych młodych twórców na scenie hiphopowej początku XXI wieku. Choć śląski rap nigdy nie opierał się przede wszystkim na tzw. ulicznym rapie, opisującym trudy i znoje życia w wielkomiejskim bagnie, to nie brakowało osób zarzucających Miuoshowi brak autentyczności. Do krytyki Miuosha bez wątpienia przyczynił się ogromny sukces, jaki odniósł w relatywnie młodym wieku. On sam nigdy nie odżegnywał się od swojego powodzenia, jak i nie wykazywał sztucznej skromności czy postaw koncyliacyjnych mających zapewnić mu przychylność publiki. To właśnie niepokorność i szukanie swojego miejsca w życiu zaprowadziły go zresztą do rapu, którym na dobre przesiąkł w drugiej połowie lat 90. Jak mogliśmy przeczytać w jego biografii "Miuosh. Wszystkie ulice bogów", wydanej w 2019 roku przez wydawnictwo Znak, istotnymi elementami na drodze poszukiwania tożsamości życiowej i artystycznej było najpierw wyrzucenie z gimnazjum, zainteresowanie hip-hopem – tak tym amerykańskim (jako swój ukochany album artysta często wymienia kultową płytę amerykańskiego rapera Nasa "Illmatic" z 1994 roku), jak i polskim – a potem rozpoczęcie tworzenia bitów domowymi środkami.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Zanim w wieku 18 lat zaaranżował amatorskie studio nagraniowe w piwnicy domu swoich rodziców, miał już na koncie kilkanaście miesięcy pracy w formacji Projektor, którą współtworzył z nim raper Michał "Puq" Pancerz. To pod tym szyldem wydał w kwietniu 2006 roku swój pierwszy oficjalny album "Miraż". Wydawnictwo ukazało się w oficynie MaxFloRec założonej przez Rahima – znanego z Paktofoniki czy wcześniej 3-X-Klanu, dwóch ogromnie wpływowych formacji na śląskiej scenie rapowej. To on był też producentem płyty – świeżej, bujającej, nieszablonowej. Ciekawej również tekstowo, co docenił recenzent serwisu Onet:
Text
Chłopakom nie brakuje kreatywności i kiedy słyszymy początek wersu, nigdy nie możemy mieć pewności jak się skończy, co nie oznacza, że to takie bajanie o niczym. Wręcz przeciwnie, ekwilibrystyczne wręcz zabiegi Miousha i Puqa powodują, że większość z tych tekstów układa się w opowieści na konkretny temat. Nie ma ziomalstwa ani kaznodziejstwa, jest za to sporo codzienności – mowa tu o tym, żeby nie ściemniać, nie dać się "leniowi" i brać życie w swoje ręce, albo o tym, co wódka robi z człowiekiem.
Podróż międzygatunkowa
We wspomnianym wcześniej MaxFloRec już w 2007 roku ukazał się solowy debiut Miuosha "Projekcje", który dotarł do 31. pozycji listy najlepiej sprzedających się płyt w Polsce. Obserwacje procesu wydawniczego, promocje płyt Projektora czy "Projekcji" skłoniły go do tego, aby założyć własną oficynę, która pod nazwą Fandango Records powołana została do życia jeszcze w tym samym roku. Artysta nie chciał jednak ograniczać się tam do wydawania swoich autorskich materiałów, otwierając podwoje również dla innych twórców. Skwapliwie skorzystał z tego m.in. Bisz, którego płyta "Wilk chodnikowy" z 2012 roku – uważana za jeden z klasyków polskiego hip-hopu – ukazała się właśnie tam.
Premiera płyty Bisza przypadła na czas, gdy Miuosh był już jedną z wiodących postaci polskiej sceny hiphopowej. Pięć lat wcześniej, wraz z założeniem Fandango Records, Borycki wpadł w wir pracy i budowania swojej pozycji. Jako artysta solowy czy w ramach współprac z innymi twórcami (m.in. Basem Tajpanem, Onarem, Jimkiem, Andrzejem Smolikiem czy w ostatnich latach Zespołem Pieśni i Tańca "Śląsk") zapisał na swoim koncie od 2009 roku ponad piętnaście płyt.
Najbliższe czysto hiphopowej stylistyki albumy artysty, które odbiły się największym echem, ukazały się rok po roku – w 2011 roku światło dzienne ujrzała "Piąta strona świata" (platyna), a 2012 – "Prosto przed siebie" (podwójna platyna). O pierwszej z nich można było przeczytać w CGM.PL:
Text
Oprócz problematyki rodzinnych stron rapera teksty ukazują także progres, jaki zaliczył artysta od premiery "Pogrzebu" [drugiego solowego albumu Miuosha opublikowanego w 2009 roku – przyp. red.]. Trafne spostrzeżenia nawinięte oryginalnym flow mają odzwierciedlenie w starannie dobieranych wersach. Bez moralizatorstwa, naiwnych przemyśleń czy zbędnego patosu; za to szczerze o ludziach i muzyce. Gościnnych zwrotek na albumie jest parę, jednak gospodarz gra tu pierwsze skrzypce.
Ciepłych słów nie brakowało też w odniesieniu do "Prosto przed siebie":
Text
Paradoksalnie, pomimo tego, że Miuosh cały czas jest w swoich tekstach realistą, niekiedy pełnym goryczy i bólu, to jego kawałki są naprawdę pozytywne i zostawiają w głowie dużo konstruktywnych myśli. To w połączeniu ze świetną produkcją, między innymi produkcją wykonawczą, sprawia, że "Prosto przed siebie" nie zasługuje na traktowanie jej przyciskiem do skipowania. Stawiam piątkę
– puentował Damian Noga w branżowym portalu Popkiller.
Choć kolejne płyty artysty zdecydowanie można było określić mianem rapowych, to Miuosh z każdym rokiem czuł się coraz bardziej zdystansowany wobec hiphopowego środowiska. Zdecydował się wtedy pójść w swojej karierze nie krok, a kilka kroków dalej. Wielokrotnie podkreślał, że potrzebował odświeżenia głowy, innego podejścia do procesu twórczego, otwarcia na intrygujące kooperacje z ludźmi, którzy pracują w zupełnie inny sposób niż muzycy hiphopowi. Stąd też takie płyty jak "POP." z 2017 roku, gdzie pojawili się m.in. Piotr Rogucki, Katarzyna Nosowska czy Tomasz Organek oraz "Pieśni współczesne" nagrane z Zespołem Pieśni i Tańca "Śląsk" (2021).
Być może wpływ na te zmiany miało też przeciętne przyjęcie (pomimo dobrej sprzedaży) trzech rapowych płyt z lat 2013–2015. Ostatnia z nich, "Ulice bogów. Produkcja Fleczer", nie zyskała najlepszych recenzji.
Text
[...] płyta koniec końców brzmi, jakby była nagrywana na siłę, bez specjalnego pomysłu na to, co nowego można by za jej pomocą wnieść do twórczości Miuosha. Katowicki raper po raz kolejny niby nieźle oscyluje między wewnętrznym, emocjonalnym utytłaniem i zewnętrznym, śląskim brudem, ale brakuje tym wersom jakiegoś momentu przełamania narracji, zaskoczenia, jakiegoś plastycznego opisu – czegoś, co skoncentrowałoby uwagę słuchacza
– pisał recenzent CGM.
Z kolei Krzysztof Nowak w Interii zaznaczył, że
Text
nikt, kto ma w pamięci dawne albumy reprezentanta Katowic, nie powie, że teraz jest lepiej. Kiedy średnia wieku odbiorcy spadła o parę lat, a szef Fandango zaczął pojawiać się w rapowych, "edukacyjnych" memach ramię w ramię z kilkoma przeciętnymi, acz znanymi ulicznikami, przehajpowanymi nawijaczami i gwiazdkami jednego sezonu – wszystko siadło.
W 2014 roku Miuosh wszedł też w konflikt z raperami Eripe, Oxonem oraz formacją Patokalipsa. Nie zabrakło dissów na Miuosha (Patokalipsa wydała "Raz Kozie Śmierć", a Oxon "Kulisy"), jak i rękoczynów. Było to najpoważniejsze podważenie jego pozycji na scenie rapowej. Borycki postanowił odciąć się od ataków.
Życie obok hip-hopu
Datowana na 17 marca 2017 roku płyta "POP." promowana była złotymi singlami "Tramwaje i gwiazdy" z Katarzyną Nosowską oraz "Miasto szczęścia" z Bajmem. To wydawnictwo trafiło w większym stopniu do odbiorców spoza ściśle hiphopowego środowiska. Tym razem nie brakowało pochlebnych recenzji:
Text
Nie tylko warstwa tekstowa robi wrażenie. Muzycznie "POP." jest genialny. I przede wszystkim, co ważne, to płyta spójna. Wypada fenomenalnie zarówno jako całość, jak i w przypadku pojedynczych numerów. Zdecydowanie jednak warto dać szansę wszystkim jedenastu utworom
– pisała recenzentka na portalu Spider’s Web.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Przez większość fachowców i słuchaczy bardzo dobrze odebrany został, obecnie już podwójnie platynowy, album "Pieśni współczesne", wydany we wrześniu 2021 roku. Publikacja przygotowana była z ogromnym rozmachem i udziałem wielu cenionych postaci polskiej sceny muzycznej, takich jak Natalia Grosiak, Jakub Józef Orliński, Kwiat Jabłoni, Igor Herbut czy Kora. Jak pisała Alicja Surmiak:
Text
Choć płyta ta nie należy do najprostszych w odbiorze, doznania z nią związane są niesamowite. To jak zderzenie różnych wszechświatów i pozycja, jakiej w polskiej muzyce jeszcze nie było, która jest piękna przede wszystkim dlatego, że w fantastyczny sposób połączyła tak skrajnie różne osobowości, głosy i style muzyczne. Prawdziwy przekrój rodzimej sceny.
Dla kontrastu, zupełnie inny punkt widzenia przedstawił recenzent Interii:
Text
Nie poczyniono tu najmniejszych starań, aby w jakikolwiek sposób przybliżyć faktyczną tradycję pieśniarską Ślązaków laikom. Zamiast tego zaoferowano tylko stylizację, podbijaną do granic możliwości przez marketing krążka. Obcowanie z zawartością płyty boleśnie wyciąga na wierzch to kłamstwo.
Dyskografię Miuosha dopełnia też kilka pozytywnie przyjętych płyt koncertowych. Bez cienia przesady można uznać, że każda z nich była dużym wydarzeniem i przysporzyła mu kolejnych fanów – zarówno wśród słuchaczy, jak i artystów trzymających się z dala od rapowej sceny. Sam muzyk deklarował przy okazji płyty "POP.":
Text
Ci wszyscy ludzie nauczyli mnie tego, że nie powinno patrzeć się na muzykę przez pryzmat nurtu – jeżeli nie słuchasz rapu, to nie możesz słuchać żadnego rapera – bzdura totalna. Oni wszyscy znają mnie też z koncertów, które gram z FDG. Orkiestrą, a wiem, że gramy koncerty naprawdę świetnie – jestem tego pewny.
Spokój ponad pieniądze
Seria ogromnych sukcesów, ale też licznych poświęceń zawodowych, mocno odbiła się w pewnym momencie na kondycji psychicznej i zdrowiu muzyka. Artysta przyznawał, że chociaż zawsze mógł liczyć na wsparcie żony, to potem aż zanadto pędził za kolejnymi koncertami, możliwością zarobku, tworzenia kolejnych projektów. W rozmowie z Interią z 2023 roku artysta zwierzał się:
Text
To skończyło się dla mnie załamaniem. [...] Ja pierwszy raz w życiu się poddałem. W zeszłym roku, po trasie akustycznej, zrobiłem sobie miesiąc przerwy, bo nie miałem ochoty robić czegokolwiek – nie odpisywałem na maile, nie myślałem o utworach, byłem po prostu w domu z moimi. [...] Czułem potężne zrezygnowanie. Nie miałem siły. Czułem ból i strach. Musiałem znaleźć w sobie odwagę, by określić się na nowo. Artyści często żyją w przekonaniu, że jeśli odpuszczą na moment, to znikną ze sceny, a to tak nie działa.
O pozycji artysty na rodzimej scenie muzycznej najlepiej mówią takie fakty, jak sprzedaż 43 tysięcy biletów w 2019 roku na koncert na Stadionie Śląskim w Chorzowie (był to pierwszy przypadek, gdy polski raper wyprzedał wielkostadionowy show) czy ogromny sukces projektu "Pieśni współczesne", który jest połączeniem szeroko rozumianej muzyki alternatywnej, śląskiego folkloru i tradycji regionu. Ostatnie lata ukazują, jak bardzo zmienił się w trakcie kariery punkt widzenia Miuosha na muzykę, proces twórczy, zaangażowanie artystyczne i środki. Przez pierwsze lata był samoukiem, któremu wystarczył domowy komputer i sprzęty nie najwyższej próby, aby docierać do coraz większej liczby odbiorców. Na jego hiphopowych płytach, które odniosły największy sukces komercyjny, nie znajdziemy też niekończącej się listy producentów oraz gości. Z kolei wydane w ostatniej dekadzie krążki Miuosha, które powstały ze współudziałem Radzimira "Jimka" Dębskiego, Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach czy Zespołu Pieśni i Tańca "Śląsk", to pełne rozmachu wydarzenia, w które zaangażowanych było dziesiątki instrumentalistów.