Siedziba Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha – to najbardziej japoński z polskich budynków. Nie tylko za sprawą architekta, ale i filozofii projektowania, charakterystycznej raczej dla Kraju Kwitnącej Wiśni.
Historia powstania Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie zaczyna się w 1987 roku. Wtedy to Andrzej Wajda za całokształt twórczości filmowej i teatralnej otrzymał Kyoto Prize, niezwykle prestiżową nagrodę, przyznawaną w Japonii od 1985 roku przez Inamori Foundation, stworzoną we współpracy z Komitetem Noblowskim i stanowiącą japoński odpowiednik Nagrody Nobla. Wręczana artystom za ich życiowy dorobek ma do dziś wymiar nie tylko prestiżowy, ale i materialny – wraz ze złotym medalem laureat otrzymuje bowiem 100 milionów jenów.
W 1987 roku, według ówczesnego kursu, nagroda wynosiła więc ponad półtora miliona dolarów - w latach 80. w Polsce była to kwota astronomiczna. Słynny polski reżyser postanowił przeznaczyć ją na ufundowanie w Krakowie muzeum zbierającego i prezentującego dzieła sztuki i kultury japońskiej. W zbieraniu funduszy na stworzenie nowej placówki pomagał wtedy rząd Japonii oraz szereg prywatnych donatorów. Trzonem ekspozycji nowego muzeum miała stać się kolekcja sztuki japońskiej, gromadzona przez Feliksa Jasieńskiego.
Ten krytyk i kolekcjoner sztuki, noszący pseudonim "Manggha", był wybitnym znawcą kultury Japonii, a swój zbiór dzieł z tego kraju w 1920 roku podarował krakowskiemu Muzeum Narodowemu. Jednak na prezentację liczącej 6500 eksponatów kolekcji brakło w placówce miejsca.
Na początku lat 90. projekt gmachu nowego muzeum opracował i podarował Krakowowi Arata Isozaki, już wtedy znany i ceniony japoński architekt, którego dorobek został ostatecznie doceniony w 2019 roku, kiedy to przyznano mu Nagrodę Pritzkera- najważniejszy laur, jaki może otrzymać architekt na świecie. Isozaki swój projekt stworzył we współpracy z krakowskimi architektami, Krzysztofem Ingardenem, Jackiem Ewý i biurem JET Atelier. Projektanci nie mieli łatwego zadania. Nowa bryła miała stanąć tuż nad Wisłą, naprzeciwko Wawelu, w miejscu nie tylko bardzo prestiżowym, ale i wymagającym dostosowania się do bardzo specyficznego otoczenia.
Isozaki wraz z jego polskimi współpracownikami szukali dla gmachu formy neutralnej – nie nawiązującej w wyraźny sposób do żadnej z kultur czy jakiegoś do modnego trendu. Choć mogłoby się to wydawać oczywiste, architekci świadomie nie tylko sięgnęli po formy architektury Japonii, ale postanowili nie narzucać wyraźnej stylistyki ani nie tworzyć widocznej z daleka "ikony". Taka postawa skromności, pokory i powściągliwości była dość nietypowa dla polskiej architektury lat 90., w której dominowała raczej chęć odreagowania szarości i siermiężności PRL-u, owocująca bryłami o dynamicznych kształtach i żywych kolorach.
Punktem wyjścia dla projektu krakowskiego muzeum stała się Wisła – to jej meandrujący bieg przetworzono tu na formy architektury. Płaski, horyzontalny budynek o nieregularnej, rozczłonkowanej bryle i lekko falującej linii dachu na tyle skutecznie stapia się z krajobrazem, że bywa wręcz niezauważany. Od strony Wzgórza Wawelskiego, z zamkowych tarasów obiekt miał przypominać połyskujące w świetle rzeczne fale; jasny kamień na pozbawionych detalu elewacjach podkreślił subtelność tej stonowanej bryły. Arata Isozaki mówił o swoim projekcie:
Starałem się przyszłą budowlę wkomponować w meandry rzeki tak, by nie zakłócić trwającej od dawien dawna szczególnej atmosfery tej przestrzeni. Ściany wykończone są wydobywanym w Polsce piaskowcem, we wnętrzu, zgodnie z miejscową tradycją, użyłem cegły i drewnianych konstrukcji. Pragnąłem, aby ten budynek zapuścił korzenie w polskiej ziemi podobnie jak sztuka japońska, która zadomowiła się tu dzięki kolekcji Jasieńskiego.
Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie, do 2007 roku noszące nazwę Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej "Manggha", a do 2004 roku będące filią krakowskiego Muzeum Narodowego, otworzyło swoje podwoje dla zwiedzających 30 listopada 1994 roku. Arata Isozaki mówił, że jego projekt jest połączeniem idei i technologii. Przy czym ta druga nie jest tu wartością samą w sobie, ale narzędziem, pomagającym stworzyć spójną, nasyconą duchowością przestrzeń na tyle prostą, że stanowiącą tło dla muzealnych zbiorów i wystaw, a nie konkurującą z nimi. Budynek nazywa się "architektonicznym haiku" ze względu na lapidarność, prostotę, bezpretensjonalność formy, która jednak daleka jest od banału.
W 2005 roku Krzysztof Ingarden i Jacek Ewý rozpoczęli projektowanie aneksu do głównej bryły Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie. W 2015 roku na przedpolu głównej bryły stanęła Galeria Europa-Daleki Wschód. Bardziej od poprzedniczki geometryczna, "kanciasta" i surowa, pomieściła sale ekspozycyjne, zaplecza do przygotowania wystaw, magazyny, biura dla kuratorów. Krzysztof Ingarden pisał: "Pod względem formy jest on minimalistycznym budynkiem podkreślającym charakter pustki przestrzeni wystawienniczych, mających być neutralnym tłem artystycznych prezentacji". Wzniesiony z granitu, betonu i szkła chłodny gmach architekci uzupełnili detalami z bielonego drewna.
W chwili gdy powstał, budynek Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha miał grono krytyków, uważających bryłę za zbyt dosłownie "naśladującą" formy krajobrazu, nazbyt prostą, naiwną. Dziś wiemy, że projekt Isozakiego wyprzedzał po prostu swój czas. W epoce dekonstruktywistycznych ekstrawagancji spod znaku Franka Gehry’ego proponował pokorę wobec krajobrazu i przyjazną użytkownikowi prostotę organicznych form, które doceniane stały się dopiero sporo ponad dekadę później.