Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego
Gdy w 1999 roku oddawano do użytku nową siedzibę Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, gmach zaskakiwał na wiele sposobów. Była to pierwsza biblioteka z wolnym dostępem do księgozbioru, zainteresowanie budziła rozbudowana warstwa symboliczna samej architektury, czymś nowym był również ogród na dachu biblioteki. Marek Budzyński, razem ze Zbigniewem Badowskim autor siedziby BUW, jest chyba jednym polskim architektem, który nie łączy budynków z zielenią. Dla niego architektura i przyroda po prostu stanowią jedność, są ze sobą zintegrowane. Doskonale widać do na przykładzie Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Rozległy ogród, który pokrywa dach budowli, nie jest ozdobnikiem, ale po prostu częścią architektury. Podobnie, jak wspinające się po jej ścianach bluszcze czy otaczające krzewy.
Ogród na dachu BUW wyprzedzał trendy – powstał na długo zanim zaczęło się w Polsce mówić o tym, jaką wartością jest włączanie zieleni do architektury. Starannie dobrane dziesiątki gatunków roślin (zieleń w ogrodzie projektowała Irena Bajerska) tworzą tu unikalny klimat do wypoczynku, a roztaczający się z dachu widok na panoramę prawego brzegu Wisły czyni to miejsce… jedną z najpopularniejszych lokalizacji najróżniejszych sesji fotograficznych, najczęściej ślubnych.
Dom ekologiczny pod Pszczyną
Piotr Kuczia, absolwent Politechniki Śląskiej, od wielu lat więcej niż w Polsce projektuje w Niemczech. Czy to dlatego, że jego innowacyjne, oryginalne i bardzo ekologiczne projekty tam są bardziej doceniane? Na pewno za naszą zachodnią granicą świadomość tego, że można budować tylko z naturalnych materiałów i pozyskiwać energię wyłącznie z odnawialnych źródeł, jest o wiele większa.
Ale nie trzeba jechać za Odrę, żeby zobaczyć, jak Piotr Kuczia projektuje domy. Nad Jeziorem Łąka pod Pszczyną w 2007 roku zbudował dom, w którym atrakcyjna forma została połączona z szeregiem ekologicznych rozwiązań. Część elewacji pokryto surowymi deskami modrzewiowymi, które starzejąc się razem z domem, nadają mu szlachetnej patyny. Znakiem rozpoznawczym domu jest położona centralnie czarna "wieża" - obłożony płytami włókno-cementowymi "komin”, który nagrzewając się od słońca kumuluje ciepło, a pozwala się pozbyć jego nadmiarów latem. Dom ustawiono względem stron świata tak, aby maksymalnie wykorzystywać światło słoneczne, a bardzo szczelna konstrukcja i dość gruba warstwa izolacji pozwalają zminimalizować straty ciepła. Jedną ze ścian z w domu wykonano z gliny: to ona w naturalny (i darmowy) sposób reguluje poziom wilgoci we wnętrzach. Dzięki niej dom "sam oddycha", nie wymagając pożerających prąd skomplikowanych urządzeń.
Siedziba Fundacji na rzecz Nauki Polskiej w Warszawie
Mniej niż dekadę temu przy ulicy Krasickiego w Warszawie, wśród stylowych, przedwojennych willi i kamienic straszył niszczejący budynek mieszkalny, noszący jeszcze ślady uszkodzeń z okresu II wojny światowej. W 2009 roku Adam Białobrzeski i Adam Figurski, architekci z pracowni FAAB wygrali konkurs na koncepcję przebudowy zdewastowanego budynku na biurowiec – siedzibę Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Aby wkomponować nowy obiekt w pełną zieleni okolicę, architekci zdecydowali się… pokryć jego fasadę roślinami. W ten sposób w 2014 roku na warszawskim Mokotowie powstała pierwsza w Polsce "żywa fasada": elewacja w całości pokryta pionowym ogrodem. Podłożem dla roślin jest w tym obiekcie geowłóknina, a specjalnie zaprojektowany system nawadniania opiera się o deszczówkę. Budynek jest zielony nie tylko za sprawą porastającej go od zewnątrz roślinności – jest też przyjazny środowisku, bo jego ogrzewanie pochodzi z pomp ciepła, a wewnętrzne atrium doświetla wnętrza, ograniczając zużycie prądu. Co więcej, przy okazji przebudowy udało się zachować niektóre elementy z przedwojennego wystroju budynku, np. charakterystyczną posadzkę, tzw. gorseciki.
Biurowiec Bałtyk, Poznań
Nieregularny wysokościowiec, który wyrósł pod koniec 2017 roku w samym centrum Poznania wzbudza zainteresowanie, zaskakuje, intryguje. Zaprojektowany przez holenderskie biuro MVRDV biurowiec jest niczym abstrakcyjna rzeźba – z każdej strony wygląda zupełnie inaczej. Ale nie tylko sylwetka go wyróżnia. Budynek powstał według restrykcyjnych zasad, regulujących zużycie energii, wody, produkcję odpadów czy innych szkodliwych substancji (a mało kto sobie to uświadamia, ale budynki produkują duży procent zanieczyszczeń powietrza).
Bałtyk posiada certyfikat BREEAM – to międzynarodowy system oceny budynków, w którym analizuje się skalę, na jaką obiekt architektury oddziałuje na środowisko. Takich systemów certyfikacji jest kilka, poznański biurowiec posiada BREEAM na wysokim poziomie – Excellent, co oznacza, że zastosowano tu wiele rozwiązań, dzięki którym gmach jest przyjazny naturze. Nie chodzi tylko o oszczędność energii czy wody, segregację śmieci, ale też o zastosowanie materiałów budowlanych, niezawierających szkodliwych substancji chemicznych, czy… zachęcanie użytkowników do działania na rzecz środowiska. W takich ekologicznych biurowcach buduje się na przykład mało miejsc parkingowych, a wiele stojaków dla rowerów i prysznice dla tych, którzy do pracy przyjeżdżają na dwóch kółkach.
Przedszkole w dzielnicy Kleszczówka w Żorach
Architektura dla dzieci – to jedna z dziedzin budownictwa, która w ostatnich latach przeszła dużą przemianę. Coraz niej buduje się infantylnych, kiczowatych, epatujących feerią kolorów budynków szkół i przedszkoli. Inwestorzy zrozumieli, że architektura dla najmłodszych także musi być po prostu dobra, bo kształtuje gust pokoleń, które wkrótce będą decydowały o kształcie i wyglądzie naszych miast czy wsi.
Edukacja przedszkolna jest jednym z najważniejszych etapów w rozwoju człowieka, dlatego powinniśmy pieczołowicie dbać o jakość przestrzeni, w której się ten proces odbywa. Dzieci nie można lekceważyć i serwować im jedynie pokolorowanych wnętrz. Dziecko to poważny, wrażliwy odbiorca stawiający przed projektantem najwyższe wymagania.
Tak piszą architekci z pracowni toprojekt. O tym, że słowa potrafią przemienić na czyny świadczy zaprojektowane przez nich niedawno przedszkole, zbudowane w dzielnicy Kleszczówka w Żorach. Ciekawa bryła, przyjazne użytkownikom materiały, kształt, który wydaje się łagodny, a jednocześnie pomaga wpisać kameralny budynek w otoczenie – to tylko pierwsze spostrzeżenia. Aby dzieci nie musiały tu spędzać czasu przy sztucznym oświetleniu, gmach wyposażono w wewnętrzny dziedziniec, z którego dzienne światło dostaje się do wnętrz. Jako że pod zabudowę przeznaczono niezbyt dużą działkę, trudno było na miej pomieścić i budynek, i plac do zabawy na świeżym powietrzu. Architekci mieli do wyboru: zbudować wysoki gmach, a plac rekreacyjny umieścić obok lub wznieść budowlę o skali dziecka, z tarasem… na dachu. Zdecydowali się na to drugie rozwiązanie i chyba gołym okiem widać, że była to doskonała decyzja.
Ekologiczna Spalarnia Odpadów w Krakowie
Wiele osób jest przekonanych, że największym źródłem zanieczyszczeń powietrza są obiekty przemysłowe. Nie jest to do końca prawda, bo fabryki czy zakłady przemysłowe już wiele lat temu musiały rozpocząć zmiany swoich linii technologicznych na rozwiązania emitujące mniej szkodliwych substancji.
Doskonałym przykładem na wyjątkowo postępowe myślenie o obiekcie przemysłowym jest Ekologiczna Spalarnia Odpadów, zbudowana przez Krakowski Holding Komunalny. Na projekt spalarni ogłoszono kilka lat temu konkurs architektoniczny (co zdarza się niezwykle rzadko w przypadku budowli, związanych z infrastrukturą czy przemysłem) – wybrano niezwykły, niebanalny, oryginalny projekt, opracowany przez zespół w składzie: Manufaktura Nr 1 (architekt Bogusław Wowrzeczka), Teller Architekci (architekt Michał Teller), Łapiński Architekci (architekt Filip Łapiński) i Prochem (architekt Jakub Baczyński). Rozbity na szereg mniejszych, poprzesuwanych względem siebie brył gmach utrzymano w kolorystyce nawiązującej do zielonego sąsiedztwa. Architekci zdradzają, że ich inspiracją były łany pól, tak charakterystyczne dla polskiego krajobrazu, a także stroje ludowe, często zdobione w wielobarwne pasy. Autorzy pisali o swoim projekcie:
Krakowska ekospalarnia ma się dosłownie stapiać z krajobrazem – materiały pokrycia elewacji i dachu dobrano kolorystycznie tak aby ich roślinne odpowiedniki w terenie stały się naturalną kontynuacją budynku.
Spalarnia, poza wyjątkową architekturą, wyróżnia się też przyjaznymi środowisku rozwiązaniami, jako pierwszy taki obiekt w Polsce otrzymała "zielone certyfikaty" poświadczające pozyskiwanie energii ze źródeł odnawialnych. Oddana do użytku w 2015 roku budowla była w 2017 roku nominowana do najważniejszej w Europie nagrody architektonicznej – Mies van der Rohe Award.
Dom z odpadów w Mierzeszynie koło Pruszcza Gdańskiego
To chyba jeden z najniezwyklejszych domów w Polsce. Jego twórczynią jest Barbara Wojtkowska, architekta, która już jakiś czas temu, m.in. praktykując w Holandii i ucząc się u amerykańskiego architekta Michaela Reynoldsa odkryła, że odpady można wykorzystywać w taki sam sposób, jak beton, cegłę, kamień. Projektantka domu w Mierzeszynie jest ekspertką w dziedzinie wdrażania zasad zrównoważonego rozwoju w budownictwie, szefową biura Ekocentrycy, projektującego i realizującego bioklimatyczne i plus-energetyczne budynki z naturalnych materiałów. Co ciekawe, w tej na razie wciąż nietypowej technologii można wznosić nie tylko domy jednorodzinne, ale i obiekty użyteczności publicznej.
Dom w Mierzeszynie koło Pruszcza Gdańskiego to earthship (ziemna łódź), czyli całkowicie samowystarczalna, autonomiczna, nie mająca negatywnego wpływu na środowisko... ziemianka z odpadów. Nie ma tu kabli elektrycznych, nie ma kanalizacji, a mimo to dom jest w pełni funkcjonalny i doskonale nadaje się do mieszkania przez cały rok. Towarzyszy mu także budynek gospodarczy, wyposażony m.in. w wiatrak do produkcji energii. Energia i ciepło wytwarzane są tu ze źródeł odnawialnych, woda pochodzi ze studni i deszczówki, ewentualnie w najzimniejsze dni wnętrze można dogrzać za pomocą kominka. Budując dom z odpadów Barbara Wojtkowska zmagała się z nieuwzględniającym takich rozwiązań polskim prawem (kłopot sprawiła np. ściana z opon), ale na tym właśnie polega idea ziemnych łodzi – buduje się je z najprawdziwszych śmieci, opon, butelek, puszek, a także materiałów z odzysku: pochodzących z rozbiórek materiałów budowlanych czy elementów sanitarnych.
Autorka domu w Mierzeszynie ma na koncie wiele podobnych projektów, opracowuje także kolejne pomysły – domy z odpadów rolniczych, słomy, konopi. „Przyszłością budownictwa na świecie są naturalne, zdrowe, nieprzetworzone materiały budowlane” - podkreślała w jednym z wywiadów.
Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach
Należące do tzw. Strefy Kultury w Katowicach Międzynarodowe Centrum Kongresowe (razem z Muzeum Śląskim i siedzibą Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia) tworzy wyjątkowy kompleks, położony w samym centrum stolicy Górnego Śląska. Choć dużą część tego terenu zajęły, niestety, parkingi, projektanci poszczególnych budynków bardzo wiele uwagi poświęcili otaczającej je zieleni. Muzeum Śląskie zostało ukryte pod ziemią, by lepiej wyeksponować relikty kopalni, ale i po to, by wokół nich zaaranżować przestrzeń publiczną. Dookoła siedziby NOSPR projektujący je Tomasz Konior stworzył fantazyjny park z drzewami, zbiornikami wodnymi, amfiteatrem. Najdalej w integracji architektury z zielenią poszli jednak JEMS Architekci. Nieregularną, przeciętą szczeliną bryłę gmachu częściowo pokryto trawą. Efektownie kontrastuje ona z pozostałymi fragmentami elewacji, które są osłonięte czarną, stalową siatką. Pojawiające się w różnych miejscach na ścianach i dachu budynku trawniki nie tylko "ocieplają" wygląd sąsiadującej ze słynnym Spodkiem bryły, ale i są… bardzo popularnym miejscem spotkań i wypoczynku.
Biblioteka m.st. Warszawy przy ulicy Koszykowej
Biblioteka i czytelnia, mieszczące się przy ulicy Koszykowej w Warszawie, noszą nazwę Biblioteki Głównej Województwa Mazowieckiego. To niezwykle ważna i popularna placówka, w której wiedzę poszerzało wiele pokoleń warszawskich uczniów, studentów, naukowców, pasjonatów (mieści się tu np. osobna czytelnia varsavianów). Pierwszą siedzibą biblioteki był klasycystyczny gmach, do którego placówka wprowadziła się w 1907 roku; później wielokrotnie ją rozbudowywano, jeszcze niedawno jej siedzibę stanowił kompleks obiektów z różnych epok, o nie zawsze zadowalającej funkcjonalności. W 2005 roku ogłoszono konkurs na projekt przebudowy i modernizacji obiektu, w 2013 roku oddano do użytku pierwszą część "nowego wcielenia" biblioteki (kolejne etapy jej przebudowy trwają).
Architekci z pracowni Bulanda Mucha, którzy odpowiadają za projekt metamorfozy książnicy, zaproponowali szereg rozwiązań, powodujących, że praca w bibliotece stała się znacznie przyjemniejsza. Przez szklany dach do wnętrza dostaje się mnóstwo światła, a pod wysoką na trzy kondygnacje, porośniętą różnymi gatunkami roślin ścianą w holu dobrze zrobić sobie przerwę w pracy.
Zmodernizowana czytelnia w 2016 roku zdobyła nagrodę publiczności w konkursie Nagrody Architektonicznej Prezydenta m.st. Warszawy i na co dzień widać, że ten laur nie był dziełem przypadku. Na co dzień w składającej się z kilku czytelni budowli praktycznie nie da się znaleźć wolnego miejsca siedzącego…
The City Tree
The City Tree nie jest typowym budynkiem – nie da się w nim zamieszkać ani ulokować sklepu czy biura. Wygląda na to jednak, że tego typu obiekty bardzo przydałyby się w naszych miastach i byłoby dobrze, gdyby zaczęły pojawiać się licznie na placach czy osiedlach.
The City Tree nie jest dziełem Polaków – zaprojektowała go niemiecka pracownia Green City Solution. Jednak to w Krakowie zrobił prawdziwą furorę i wywołał najwięcej emocji. Stolica Małopolski jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce; problem smogu jest tu wyjątkowo dotkliwy (choć nie lepiej jest w dziesiątkach innych polskich miejscowości) i dlatego w Krakowie zorganizowano w 2017 roku Smogathon – konkurs dla naukowców, wynalazców, projektantów, poszukujących metod walki ze smogiem. To właśnie podczas krakowskiej edycji Smogathonu pierwszą nagrodę otrzymał The City Tree – wysoka bryła porośnięta mchem. Ustawiona w mieście potrafi oczyszczać powietrze – jest tzw. "zjadaczem smogu". Mech potrafi pochłaniać szkodliwe dla człowieka pyły i to on jest kluczowym elementem The City Tree. Podobne przykłady małej architektury (ścianę z mchem można połączyć z ławkami czy miejskimi poidełkami) stoją już w różnych miastach na świecie. Być może wkrótce pojawią się i w Polsce.
Centrum handlowe Tarasy Zamkowe, Lublin
Centra handlowe (zwane galeriami) mają negatywny wpływ na funkcjonowanie polskich miast – to wiemy od dawna. Utrudniają funkcjonowanie drobnego, lokalnego handlu, "wysysają" ludzi z ulic, często też niszczą miejski krajobraz, będąc wstawionymi w miejską tkankę molochami. O ile samo istnienie wielkiego centrum handlowego w środku miasta nigdy nie jest dobre, niektóre z tych obiektów odznaczają się przynajmniej oryginalną, niebanalną architekturą. Czasami architekci sięgają po zieleń, aby złagodzić wygląd dużego obiektu. Tak właśnie stało się w Lublinie, w którym u stóp zamku powstało w 2015 roku centrum handlowe Tarasy Zamkowe. Bryłę budowli opracował doskonale znany w Lublinie architekt, Bolesław Stelmach, który na dachu obiektu zaplanował ogólnodostępny zieleniec. "Przywróciłem Matce Ziemi to, co inwestor jej zabrał" – mówił niegdyś Bolesław Stelmach, tłumacząc pomysł zamienienia dachu centrum handlowego w park z alejkami spacerowymi,miejscami do wypoczynku i rekreacji oraz kilkudziesięcioma gatunkami roślin. W 2017 roku na szczycie Tarasów Zamkowych działała nawet plaża, a w kwietną łąkę została zamieniona także niedostępna część techniczna dachu.