W zwierciadle – dokumentalne portrety Polaków
Jak kino dokumentalne sprawdza się jako narzędzie społecznej diagnozy? Jakie pułapki czekają na filmowych socjologów w erze mediów tożsamościowych? Wreszcie – co współczesny dokument mówi o naszych zbiorowych bolączkach i nadziejach? Zapraszamy na wycieczkę po najciekawszych dokumentalnych portretach polskiego społeczeństwa.
Dwa i pół roku prac, 165 dni zdjęciowych, ponad dwa tysiące rozmów i około 100 minut zmontowanego materiału. Tak wygląda – ujęty w liczbach – "Film balkonowy" Pawła Łozińskiego, kolejny dokumentalny eksperyment jednego z mistrzów i zarazem prowokatorów rodzimego kina non-fiction.
Niedługo po wybuchu pandemii koronawirusa Łoziński postanowił stworzyć obraz na miarę nowych, dziwnych czasów. Na balkonie swojego mieszkania na warszawskiej Saskiej Kępie ustawił kamerę i z tego miejsca zaczął obserwować życie dzielnicy. Obserwował ludzi przechodzących chodnikiem, zagadywał, pytając, jak minął dzień, albo jak się czują. Początkowo traktowany z nieufnością, po jakimś czasie stał się elementem sąsiedzkiego pejzażu. Kiedy przechodnie oswoili się z jego widokiem, coraz chętniej zatrzymywali się, żeby pogadać o życiu, o małych dramatach i dręczących myślach.
Roztańczona sąsiadka spodziewająca się dziecka, starsza pani pracująca jako dozorczyni, były skazaniec próbujący wbrew wszystkiemu ułożyć sobie życie na nowo, starszy mężczyzna pogrążony w żałobie po zmarłym partnerze i kobieta, która po śmierci opresyjnego męża pierwszy raz w życiu poczuła się szczęśliwa. Ekran filmu Łozińskiego zapełniają bardzo różnorodne postaci przyłapane przez kamerę na rozmaitych życiowych zakrętach. Ich historie, zestawione razem przez Łozińskiego, składają się na wielowymiarowy portret czasu i miejsca, ale też społeczności – tej lokalnej, zamieszkującej Saską Kępę, a także szerszej – polskiej zbiorowości.
Wspólny mianownik
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"Film balkonowy", reż. Paweł Łoziński, 2021, fot. Łoziński Production
Łoziński umiejętnie buduje panoramiczny obraz społeczeństwa. Zawsze miał dar obracania indywidualnych historii w opowieści uniwersalne, które mieściły w sobie prywatny los i socjologiczną diagnozę. Kiedy w "Miejscu urodzenia" opowiadał historię Henryka Grynberga, jednocześnie rozpoczynał publiczną debatę o wypartej pamięci czasów Holocaustu, gdy po latach nagrywał "Ojca i syna", pozwalał widzom odnaleźć kawałek siebie w swojej osobistej historii, a w prowokacyjnym "Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham" tworzył fikcję, która jednocześnie miała w sobie głęboką egzystencjalną prawdę.
W "Filmie balkonowym" znów przekracza granice doraźności. Z rozmów z przechodniami buduje obraz Polaków: zamkniętych w sobie, nieufnych, mających problemy z otwarciem na drugiego człowieka. Kreśli obraz Polski różnorodnej – zamieszkanej przez imigrantów i turbopatriotów, mniejszości etniczne i seksualne, rozmodloną dziewczynę i reżysera-agnostyka, ludzi spełnionych i tych, którzy muszą na nowo poskładać swoje życie.
Twórca "Ojca i syna" nie próbuje za wszelką cenę ukierunkować sposobu, w jaki widz odbierze jego film. "Film balkonowy" to obraz, w którym każdy odnajdzie coś innego – w zależności od nastroju, własnych deficytów i mentalnych potrzeb. Bo Łozińskiemu udało się stworzyć dokumentalne lustro, w którym odbija się wielobarwność świata i jego niejednoznaczność.
"Gadające głowy" marzycieli
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Pomysł na ten film zrodził się wiele lat wcześniej. Paweł Łoziński wraz z ojcem, Marcelem, także wybitnym dokumentalistą, chcieli stworzyć "Kinematograf", film, który powstałby z materiałów, które ludzie nagrywaliby w fotobudce wyposażonej w kamerę. Ale inspiracji było więcej. Bo "Film balkonowy" nie jest pierwszym spośród dokumentalnych portretów Polaków.
Pisząc o jego strukturze, wielości bohaterów i prostocie odbywanych przed kamerą rozmów, nie sposób nie wspomnieć o jednym z arcydzieł polskiego dokumentu – "Gadających głowach" Krzysztofa Kieślowskiego, który w 1980 roku nakręcił jeden z najprostszych i zarazem najmocniejszych filmów w swoim dorobku.
"Kim ty jesteś?", "A czego byś chciał?" – te dwa pytania Kieślowski stawiał kolejnym rozmówcom – od kwilącego niemowlęcia, po staruszkę marzącą jedynie o tym, by jeszcze dłużej żyć. Odpowiedzi bywały zaskakujące i przerażająco szczere. Kilkuletnia dziewczynka mówiła, że chciałaby być "samochodem Syrenką", a wstydliwy trzydziestolatek przyznawał, że "na razie jest jeszcze nikim i jakiś czas to będzie trwało". U Kieślowskiego szczerość mieszała się z autokreacją, a bezpretensjonalność – z wykoncypowaniem niektórych odpowiedzi. "Gadające głowy" pokazywały społeczną różnorodność, ale wskazywały także na wspólnotę ludzkich marzeń. Kieślowski pokazywał, że choć wiele nas różni, jesteśmy do siebie bardzo podobni. I kreślił obraz zbiorowości, pokazując uniwersalizującą siłę dokumentu.
Dziecko w świecie przemijania
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kadr z filmu "Wszystko może się przytrafić" Marcela Łozińskiego, fot. Studio Filmowe Kalejdoskop
Tak jak "Gadające głowy" diagnozowały polskie społeczeństwo przełomu lat 70. i 80., a "Film balkonowy" staje się opowieścią o Polsce A.D.2021, tak pomostem, który łączy oba te obrazy jest dokument "Wszystko może się przytrafić" zrealizowany w 1995 roku przez Marcela Łozińskiego. Jego bohaterem jest mały chłopiec, ciekawy świata i ludzi zawadiaka jeżdżący po parku na hulajnodze.
Łoziński czyni go swoim narzędziem – filmuje z daleka, nie zakłócając interakcji małego Tomka (prywatnie syna reżysera) z zaczepianymi przez niego ludźmi. Jego film zachowuje dzięki temu autentyczność, stając się zapisem stanu ducha Polaków tamtej epoki.
"Ile będziesz jeszcze żył?", "Co byś zrobił, gdybyś się jeszcze raz urodził?" – to tylko niektóre pytania, które mały Tomek zadaje ludziom napotkanym w parku. Nieświadomi kamery odpowiadają czasem melancholijnie, czasem dowcipnie. Z ich opowieści Marcel Łoziński tworzy "niby-dokument, który jest w istocie nasyconym poezją filmowym esejem o smutku przemijania i potędze życia", jak pisała o nim Bożena Janicka.
"Elementarz", czyli bez znieczulenia
Poetyckie panoramy Kieślowskiego czy Łozińskiego, którzy w słodko-gorzki sposób portretowali nasze społeczeństwo, to niejedyne dokumentalne opowieści o nadwiślańskim "tu i teraz". Historia rodzimego dokumentu pełna jest bowiem filmów, których autorzy zamiast poetyckiej interpretacji stawiali na wiwisekcję, a obraz społeczności rysowali ostrą kreską.
Najbardziej spektakularnym przykładem łączącym socjologiczną diagnozę z artystyczną wyrazistością i oryginalnością formy był z pewnością "Elementarz" Wojciecha Wiszniewskiego, jedno z arcydzieł polskiego dokumentu. W ośmiominutowym dokumencie udającym film oświatowy Wiszniewski narysował przerażający obraz społeczności polskiej lat 70. Jego "bohaterowie" pogrążeni byli w swych codziennych czynnościach: starsi mężczyźni drukowali coś na powielaczu, starsza kobieta myła podłogę, para uprawiała seks na metalowym łóżku… Kamera poruszała się pomiędzy nimi, pokazując ich twarze i słuchając wypowiadanych przez nich dźwięków – kolejnych liter abecadła. Rozedrgane zdjęcia Jerzego Zielińskiego, ilustrowane niepokojącą muzyką, przeprowadzały nas przez to laboratorium dziwnych obrazów, które składały się na obraz świata, w którym nie potrafimy się ze sobą porozumieć.
Bohaterowie Wiszniewskiego wypowiadali bowiem pojedyncze głoski, ale nie byli w stanie wyartykułować żadnej treści. Nawet otaczające ich kody wspólnotowości: od obrazu Grottgera przez "Katechizm małego Polaka" zdawały się martwe i niekomunikatywne. Bo Wiszniewski pod pozorem filmu edukacyjnego zapisał przerażającą diagnozę polskiej społeczności wyniszczonej przez komunizm, indoktrynację i polityczne pustosłowie. Jego "Elementarz", tak jak późniejsze animowane "Tango" Rybczyńskiego do dziś stanowi jedną z najcelniejszych i zarazem najbardziej przerażających metafor, jakie kiedykolwiek nakreślono w polskim kinie.
Prosto w oczy
Poetyckie kino Wiszniewskiego doczekało się na polskim gruncie kilku kontynuatorów (o których później), niemniej przez wiele lat filozofia twórcza autora "Elementarza" ustępowała bardziej publicystycznemu podejściu do portretowania zbiorowości. W brutalnych latach 90., gdy transformacja wyrzucała poza margines kolejne grupy społeczne, także dokument musiał się zbrutalizować, by móc uwrażliwiać publiczność i przebić się przez pancerz obojętności.
Społeczne zacięcie i publicystyczna ostrość szły pod ramię choćby w kontrowersyjnej "Arizonie", jednym z najgłośniejszych dokumentów swojej dekady. Zrealizowany w 1997 roku przez Ewę Borzęcką film bez znieczulenia pokazywał ofiary gospodarczych przemian – pokazywał degrengoladę ludzi, o których Polska pędząca w stronę Zachodu wolałaby nie pamiętać. Ale Borzęcka (a także inni twórcy, choćby Lidia Duda) nie pozwalała o nich zapomnieć i swoim filmem przypominała, że prawdziwy obraz polskiej społeczności lat 90. musi uwzględniać także ten fragment świata.
Brutaliści i poeci
Współczesny polski dokument socjologizujący rozpięty jest między brutalnością i poetyckością. Z jednej strony mocne, prowokacyjne kino Marcina Koszałki, który niczym Marek Koterski w fabule opowiada o rodzinie jako źródle cierpień i społecznych neuroz, z drugiej – Piotr Stasik, który w kolejnych swoich projektach kreśli poetyckie metafory na temat Polski naszych czasów. To on jest autorem głośnej "Opery o Polsce", dokumentu, który nazywano połączeniem "Elementarza" Wiszniewskiego z "Koyanisqatsi" Reggio.
Obraz Stasika to multimedialny spektakl o Polsce jako miejscu fascynującym, dziwnym i przerażającym równocześnie. Ubrany w formę dokumentalnej opery z muzyką Adama Zagajewskiego dokument Stasika zbudowany został z różnorodnych materiałów, a w libretcie znajdziemy fragmenty kościelnych kazań i cytaty z blogów, kawałki audycji radiowych i odczytywane obywatelskie donosy. Widziana oczami Stasika Polska to groteskowy kraj, w którym postęp spotyka się z tradycją, religijne rytuały przyjmują wręcz karykaturalną formę, a dziwaczność społeczeństwa jest zarazem rozczulająca, bo w pełni oswojona i portretowana bez poczucia wyższości.
Młodzi dokumentaliści znad Wisły lubią pokazywać otaczającą ich społeczną rzeczywistość w krzywym zwierciadle. Dość wspomnieć bardzo udaną, Formanowską z ducha, "Lekcję patriotyzmu" Filipa Jacobsona, historię szkolnego konkursu piosenki patriotycznej stającą się opowieścią o martyrologii, którą przesiąkają kolejne pokolenia polskich uczniów, i karykaturalnie upraszczanej wizji patriotyzmu, która jest im przekazywana.
Wojna domowa
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Kadr z filmu "Mój kraj taki piękny", reż. Grzegorz Paprzycki. Fot. materiały prasowe.
Widziana oczami dokumentalistów Polska naszych czasów pogrąża się w niekończących się wewnętrznych sporach ideologiczno-politycznych. O nich opowiadał Konrad Szołajski w "Dobrej zmianie", opowieści o dwóch politycznych plemionach Polaków, które nie potrafią porozumieć się ponad podziałami, a także Julia Staniszewska w "Trzech rozmowach o życiu" – osobistej historii o in vitro i etycznym sporze, który poróżnił matkę i córkę. Jednym z najmocniejszych obrazów Polski podzielonej jest natomiast stworzony w 2019 roku przez Grzegorza Paprzyckiego, wówczas studenta reżyserii na Uniwersytecie Śląskim. Jego półgodzinna dokumentalna etiuda opowiadała o radykalizujących się politycznych narracjach dzielących Polskę na dwa nienawidzące się obozy. Paprzycki zestawiał ze sobą obrazy zarejestrowane podczas politycznych manifestacji: z jednej strony portretował narodowców odwołujących się do tradycji Ruchu Narodowego, z drugiej – lewicę zbierającą się pod antyfaszystowskimi sztandarami. Jego film przemawiał obrazami: pochód narodowców skandujących antysemickie hasła, agresja wobec ideologicznych przeciwników pod Jasną Górą i bezradność tych, którzy chcą stawiać tamę fali nienawiści składały się na obraz Polski pogrążonej w szalonej walce, która zdaje się nie mieć końca.
Polskie kino dokumentalne wciąż uparcie próbuje opisać otaczającą nas rzeczywistość i wbrew zmieniającym się czasom pozostawać Stendhalowskim "zwierciadłem, które obnosi się po gościńcu". Obraz, który odbija owo lustro, bywa przerażający, ale warto wpatrywać się w niego z uwagą. Zarówno wtedy, gdy bez znieczulenia serwuje nam społeczne diagnozy i pokazuje rozpad społecznych więzi, jak i wtedy, gdy – jak u Łozińskiego – daje nadzieję na to, że rozmowa i spotkanie z drugim człowiekiem są jeszcze możliwe.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]