Rok 1989 – nowy początek w polskim teatrze?
W powszechnej opinii "prawdziwa historia teatru III RP" zaczyna się właściwie "przewrotem styczniowym" w roku 1997, gdy jednego dnia na scenach stołecznych zadebiutowali Grzegorz Jarzyna i Krzysztof Warlikowski. Myślę, że można jednak wskazać kilka faktów, które dowodzą, że coś się zmieniło już w pierwszych latach transformacji ustrojowej, mniej więcej już między rokiem 1989 a 1993.
Teatry zaczęły liczyć (i zarabiać) pieniądze
Reformy gospodarcze wprowadzane przez rząd Tadeusza Mazowieckiego zgodnie z planem opracowanym przez Leszka Balcerowicza dotyczyły także teatrów. Każdego roku transformacji – w 1989, 1990, 1991 i 1992 – zatrudnienie spadało o 10 proc. rocznie. Spadały też płace, liczba widzów, zaniechano objazdów, brakowało pieniędzy na remonty i inwestycje. Głośno mówiono, że "nie stać nas na teatry". Widmo likwidacji stanęło w oczach ludzi teatru. W 1991 roku, w efekcie dziury budżetowej, wojewodowie zlikwidowali teatry w Słupsku i Grudziądzu. Groźba była więc realna.
Między rokiem 1989 a 1993 udział państwowych dotacji w budżetach teatrów spadł średnio z 91,9 do ok. 65 proc. Zmniejszyło się zaangażowanie władz. Zwiększyć musiała się aktywność teatrów. Prócz sprzedaży biletów próbowano i innych sposobów zarabiania: sale teatralne udostępniano na rozmaite imprezy, pomieszczenia wynajmowano dla knajp i sklepów, pracownie świadczyły usługi dla ludności, choć raczej wykonywały usługi komercyjne dla zewnętrznych zleceniodawców. Szukano wszelkich źródeł. I udało się. Większość teatrów przetrwała trudne dni i po serii bolesnych wyrzeczeń nauczyła się działać jak podobne instytucje w Niemczech czy Francji. I jeśli gdzieś szukać podstawowego symbolu zmiany, to właśnie w tych 35 proc. wpływów własnych, które teatry musiały wypracować.
Ruchliwość w cenie
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Teatr Wierszalin z Supraśla, Lublin, Biennale Lalki, 1999, fot. Iwona Burdzanowska
Nowe czasy wymagają nowych form. W polskim teatrze nie pojawiły się one od razu w głównym nurcie – tym, który najpoważniej jest traktowany i najbaczniej obserwowany. To w nim tworząc przechodzi się do historii (sztuki). Dlatego też nie pamiętamy, że transformacja przyniosła moment chwały zjawiskom z obrzeży – teatrom ulicznym i teatrom lalkowym.
W 1988 startuje krakowska Ulica, w 1991 roku – poznańska Malta, w 1993 – warszawska Sztuka Ulicy. To te imprezy będą ściągały największą widownię. I to teatr uliczny najatrakcyjniej przekonywał, że teatr jest fajny.
Okazało się też, że mogą się liczyć teatry bez wielkich zespołów, a mobilne i przygotowane na granie w każdym miejscu. Na festiwalach ulicznych objawia się z mocą Teatr Biuro Podróży. W tym czasie pojawiają się dwa błyskotliwe zespoły stworzone przez lalkarzy: Towarzystwo Wierszalin Piotra Tomaszuka i Tadeusza Słobodzianka (1991) oraz Teatr ¾ Zusno Krzysztofa Raua (1992). Gdy wielkie teatry repertuarowe zmagały się z kapitalizmem, te ruchliwe zespoły robiły zagraniczne kariery, zdobywały nagrody. Pokazywały, że istotny i ciekawy teatr można robić niezależnie od środowiskowych hierarchii.
Musical, hit, legenda
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Musical "Metro" Janusza Józefowicza, pierwsza prywatna produkcja teatralna, 1994, Warszawa, Teatr Dramatyczny, fot. Piotr Wojcik/Agencja Gazeta
"Metro" było premierą, która jak żadna inna trafiła wówczas w potrzeby młodej publiczności. Jeśli przyjrzeć się librettu, przesłuchać jeszcze raz klasyczne już songi, widać wyraźnie, że przedstawienie było blisko rozterek ludzi wchodzących w życie wraz ze zmianą ustrojową. Myślę, że "Metro" było przedstawieniem, które nie przyniosło natychmiastowej zmiany – natomiast jasno pokazało, jaki jest jej kierunek.
Po pierwsze – była to prywatna produkcja, zaczyn jednego z najdłużej funkcjonujących teatralnych przedsiębiorstw w Polsce (Teatr Studio Buffo). Wydawało się, że oto ziściło się marzenie polityków, że wraz z kapitalizmem za kulturę wezmą się sponsorzy, a budżet państwa zaoszczędzi. Cóż, Wiktor Kubiak na długo pozostał jedynym biznesmenem, który tak znacząco i efektownie zaangażował się w produkcję teatralną. Z biegiem lat pojawi się jednak sporo prywatnych scen.
Po drugie – obsadę wyłoniono w castingu. W przedstawieniu mieli brać udział najlepsi. A że nieznani, a że bez formalnego wykształcenia artystycznego, że bez dyplomów? Najważniejsze, że utalentowani! Co pokazały kolejne lata i kariery Edyty Górniak, Katarzyny Groniec, Barbary Melzer, Roberta Janowskiego, Wojciecha Dmochowskiego czy Michała Milowicza. Wtedy casting to była nowość – po trzech dekadach to już stała praktyka teatrów muzycznych i nie tylko.
Po trzecie w końcu – musical. Wtedy wciąż uważany za sztukę poślednią, dziś teatry muzyczne są najbardziej oblegane, a nawet sceny dramatyczne sięgają po musicalowy repertuar.
Koniec teatru aluzji
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"Kurka wodna", Teatr Witkacego w Zakopanem, 2000, fot. Adam Golec/Agencja Gazeta
W PRL-u aluzja była podstawowym sposobem porozumiewania się z widownią ponad głowami cenzury. Z tego sposobu korzystano w filmie, teatrze, kabarecie. Choć już w drugiej połowie lat 80. niektóre pomysły - jak ciemne, "generalskie" okulary Kreona w "Antygonie" Wajdy – wywoływały już tylko znużenie swoją oczywistą metaforyką. Po 1989 roku puszczanie oka, urywanie wypowiedzi w pół zdania już w ogóle nie wywoływało pozytywnych reakcji. Przekonał się o tym boleśnie Kazimierz Dejmek w serii premier, które wystawił na scenie Teatru Polskiego w Warszawie między rokiem 1989 a 1991. Jego "Rewizor" z 1989 roku minął się z czasem – była to "farsa w łagrze", bo scenografia wyglądała jak skrzyżowanie "zagrody z więzieniem", flankowana wieżyczkami strażniczymi. "Tango" – wystawione z gwiazdorską obsadą (Andrycz, Jędrusik, Mrożewski, Matyjaszkiewicz, Damięcki) na krakowski Festiwal Mrożka w 1990 roku – też chybiło. Ostrzeżenie przed Edkiem było aż nazbyt czytelne – akurat rozkręcała się na dobre "wojna na górze" i szykowano się do wyborów prezydenckich.
Ale najmocniejszy "aluzyjny cios" poszedł po wyborach – "Ubu królem". W kogo? "Kto zacz Ubu - rzecz wiadoma: nie chce być królem, ale musi" – pisał Tomasz Kubikowski. Pojawił się też popiwek, a na koniec taniec zwycięstwa na trupie Polski odtańczyły dwa misie – biały i brunatny. I jeszcze Kubikowski: "Ostro – ale właśnie nie za bardzo, bo polityczne dosalanie nie odkrywa tu żadnych nieznanych, a czułych miejsc. Nie wychodzi poza banał tak wyświechtany, że lepiący się do ręki: wykorzystany tysiąckrotnie, znudzony, mdły". Większość recenzentów podkreślała niemoc takich pomysłów. A aluzje do Wałęsy stanowiły raczej temat do żartów z teatru niż z prezydenta.
Teatry zaczęły szukać nowych, skutecznych sposobów porozumiewania się z publicznością. Czasem będzie to artystowski eskapizm, jak w przypadku Teatru Witkacego w Zakopanem. Czasem – jak pokaże następny przykład – będzie to szukanie skuteczności za wszelką cenę.
Szarża fars
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"Mayday", Teatr Polski we Wrocławiu, fot. materiały promocyjne teatru
W pierwszych latach po czerwcu 1989 roku wstawienie na afisz sztuki polskiej, a już szczególnie współczesnej, było gwarancją klapy. To tytuły zagraniczne ściągały publiczność – przede wszystkim anglosaskie, a najlepiej komediowe. Dobrze o tym wiedzieli twórcy związani z Teatrem Kwadrat, którzy już wcześniej, bo od połowy lat 70., dostarczali publiczności komedie i farsy sprawdzone na scenach Londynu i Nowego Jorku.
Jednak po 1989 roku farsy zalały wielką falą także inne polskie sceny – zresztą nie tylko teatry prowincjonalne, które wobec braku publiczności znalazły sposób na utrzymanie w eksploatowaniu lektur szkolnych i fars. Po lekki repertuar zaczęły sięgać sceny szanowane, czołowe. Kropką nad i tego procesu była premiera "Czego nie widać" Michaela Frayna w reżyserii Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie (1992). Hit tego teatru. Zagrany 280 razy. W tym samym roku Teatr Polski we Wrocławiu wystawił "Mayday", który po dziś dzień utrzymuje się na afiszu.
Pisano o rehabilitacji farsy (dostrzegając już wtedy potencjalne niebezpieczeństwo takich sukcesów), a Andrzej Wanat na łamach "Teatru" notował: "W latach 1949–1980 szanujące się teatry prawie nie grywały sztuk tego rodzaju. Poważni krytycy o nich nie pisali. (…) Dziś farsa znów powraca na najlepsze sceny, a strażnicy powagi i repertuarowej godności polskiego teatru (…) bawią się dziś na Fraynie tak, jakby wszystkim dookoła chcieli oznajmić, że już mają poczucie humoru". I kwitował swe uwagi znaczącą puentą: "Coś się zmieniło".
Autorskie szuflady
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"Antygona z Nowego Jorku", reżysera: Dariusz Banek, 1993, fot. Zygmunt Rytka/z archiwum Teatru Ateneum im. Stefana Jaracza, Warszawa
W wolnej Polsce wreszcie można było z rozmachem uczcić najważniejszego naszego autora dramatycznego. W 1990 roku w Krakowie zorganizowano Światowy Festiwal Sławomira Mrożka – Mrożek Festival. Między 15 a 29 czerwca pokazano 31 przedstawień wystawionych przez dziewięć polskich teatrów oraz teatry z Francji, Włoch, Szwajcarii, Węgier, Związku Radzieckiego. Wydarzenie potwierdzało dominującą pozycję pisarza w polskim teatrze. Trzeba jednak podkreślić, że Mrożek był stale obecny na teatralnych afiszach. W latach osiemdziesiątych z powodzeniem wystawiał go Jarocki, a Teatr Polski w Warszawie zwano "domem Mrożka", bo co roku dyrektor Dejmek dawał Mrożkową premierę.
Jednak w czasie transformacji objawiły się dwa inne nazwiska. Powrócił z emigracji Janusz Głowacki – jego "Polowanie na karaluchy", "Fortynbras się upił", a potem "Antygona w Nowym Jorku" miały premiery w całej Polsce. Natomiast pod koniec lat 80. debiutował nowy autor – Tadeusz Słobodzianek Za sprawą "Turlajgroszka" w 1991 roku jego gwiazda rozbłysła. W 1993 roku został pierwszym laureatem teatralnego Paszportu „Polityki”.
Brak tekstów reagujących na zmianę w Polsce zniecierpliwił w końcu samego Tadeusza Różewicza. W listopadzie 1992 roku w Teatrze Polskim zdecyduje się rozrzucić swoją "Kartotekę", napisać ją na nowe czasy i do tego wyreżyserować. Poeta zrobił z tekstem to, czego oczekiwał od reżyserów: trochę zaktualizował, trochę przepisał. Po tej próbie jednak do teatru nie powrócił. Nie napisał już dla teatru żadnego tekstu.
Artykuł powstał w efekcie prac badawczych realizowanych w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]