Zmiany cywilizacyjne, szczególnie rozwój industrializacji i nowych technologii – w obłąkańczym pędzie gremiów zarządzających do ustawicznego pomnażania bogactw – spowodowały, że punkt krytyczny został przekroczony. Ujarzmiana przez człowieka przyroda upomina się o swoje prawa. Natura zawsze się obroni i jakoś odrodzi, choćby niekompletnie.
Rzecz w tym, że wśród wymarłych na ziemi gatunków może wkrótce zabraknąć istot nazwanych (stanowczo na wyrost) homo sapiens. Zachwianie hierarchii wartości i brak instynktu samozachowawczego człowieka od dawna był przedmiotem troski poetów. Sami zobaczmy.
Marianna Bocian, "człowiek nowoczesności"
żyje w ciągłej niewoli tępego zdobywania nadmiaru przedmiotów
trwa w ciągu różnorakich podniet wyniszczających pragnienia
w strumieniu śmiertelnie porażających narkotyków i alkoholi
tak oto uboży siebie doznając chwilowych radostek
jego więzienie zbudowane jest z murów zwątpienia w to
że w świecie można cokolwiek zmienić na oczywiste dobro
przykuty łańcuchami strachu o zgromadzone rzeczy
których pilnują najęci niewolnicy podobni jemu
dający drobne kwoty na rzesze bezdomnych
bo to jest dobrze widziane w telewizji
nie wierzy że sam będzie cierpiał i umierał
nikt nie nauczył go odczytywać własnego przeznaczenia
nikt nie mówił mu o twórczym współżyciu we wspólnocie
żyje ciągłym strachem w więzieniu złudzeń i urojonych potęg
nie zgubiła go niewoląc żadna ziemska zwierzęcość
bo wszelkie stworzenie posiada boży rodowód
zgubiło go nabywane zbestwione myślenie
prowadząc do utraty rozumu
zbyt późno odkrywa co sam zaprzepaścił w sobie
że żył nabytymi z importu urojeniami i głupotą
które nie mogły zastąpić ani razu
aktu przymierza z tym co Jest rzeczywiste
zbyt późno widzi że wszystko zawiodło
prócz ludzkiej dobroci i łączącej Pieśni*
chleba powszedniego i wody Ziemi i pracy człowieczej
——
*Według określenia Homera i C.K. Norwida
[Marianna Bocian, "człowiek nowoczesności"]
Cezary Maciej Dąbrowski, "Spacerowicz"
Nie stanowiły problemu
ni pustka wewnętrzna, ni czas,
gdy śmiało, rozradowany,
szedł spacerowicz w las.
A droga była przepiękna –
choć śmieci wokół w bród –
widoki kojące duszę,
po prostu istny cud.
W stawie, który po drodze,
pełno butelek po piwie;
dorzucił i swoją puszeczkę,
następną wyjął leniwie.
Od wystających butelek
kaczki się odbijały,
ich staw – pomyślał – ich problem,
będą je sobie sprzątały.
I wita go piękna polana,
co jeszcze bez kapsli się miewa,
i nagle podjechał samochód:
ktoś paczkę wystawił i zwiewa!
Nasz spacerowicz szczęśliwie
dojada ostatni batonik,
zostawia i swoje sreberka:
tu nikt nie widzi, nie goni.
O! Las – spojrzał wokół – jak ślicznie:
paczuszki, co drzewko, co krzaczek,
i jakieś błyskotki pod drzewkiem,
a obok dyskretny maślaczek…
A gdy powracał spacerkiem –
rozradowany, wesoły –
mijało go dwóch rowerzystów,
i wiozło kolejne toboły.
I koniec tej eskapady,
i bez morału opowieść,
gdy już nie chodzisz do lasu,
lecz w miejsce, gdzie śmieci chcesz donieść.
[Cezary Maciej Dąbrowski, "Spacerowicz"]
Włodzimierz Dulemba, "***"
jeśli nawet jesteśmy mrówkami
zaś drzewa wokół niską trawą
a oceany kałużami
które pochłoną pewność
i tak zostanie zachwyt
[Włodzimierz Dulemba, "***" (jeśli nawet jesteśmy mrówkami)]
Lesław Falecki, "***"
Na pniu drzewa
usiądźmy
Może uda się jeszcze
usłyszeć
płacz korzenia
[Lesław Falecki, "***" (Na pniu drzewa)]
Julia Fiedorczuk, "Płynie Wisła, płynie"
Płynie Wisła, płynie
po polskiej krainie
jeśli coś w niej żyje
to niedługo zginie
[Julia Fiedorczuk, "Płynie Wisła, płynie"]
Konstanty Ildefons Gałczyński, "O wróbelku"
Wróbelek jest mała ptaszyna,
wróbelek istota niewielka,
on brzydką stonogę pochłania,
Lecz nikt nie popiera wróbelka
Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
że wróbelek jest druh nasz szczery?!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
kochajcie wróbelka, dziewczęta,
kochajcie do jasnej cholery!
[Konstanty Ildefons Gałczyński, "O wróbelku"]
Jan Goczoł, "Suche ptaki"
Wszędzie jest nikiel. Wszędzie jest nikiel.
Chmura nawisła białym deszczem rtęci,
A liście drzew rozkute są tak ostro,
Że łyko wiatrów szarpie się na strzępy.
Lancety rowów w sztywnych trawach łąki
Śnią twardość ostrza. Ptaki skwierczą w słońcu
Sucho. Tylko za bandażami grobli
Wciąż jeszcze dymią mokre rany bagna.
[Jan Goczoł, "Suche ptaki"]
Julia Hartwig, "Niedorośli"
Bóg tworzył w ciszy
Żeby słychać było szum traw i gwizd jaskółki
Tworzył w ciszy i skupieniu
Żeby móc podziwiać zręczność z jaką skowronek wlatuje
w gąszcz kukurydzianych łodyg nie potrącając o nie skrzydłem.
Tworzył w ciszy, w skupieniu i w samotności.
A my napełniliśmy świat zgiełkiem pustych słów, hukiem
i wrzawą.
[Julia Hartwig, "Niedorośli"]
Urszula Kaczmarek, "Balsam"
Zawsze, gdy jestem w lesie
i słyszę szum wysoki,
mech pachnie, echo niesie,
spokój tchnie pod obłoki,
siadam na mchu kobiercu
spragniona jego chłodu
a las na zbolałym sercu
kładzie mi plaster miodu.
[Urszula Kaczmarek, "Balsam"]
Urszula Kozioł, "Suchy las"
Trzeba tu było przyjść o innej porze
tu słońce teraz. Osmalone trawy
do samej ziemi. Sypią się trociny
z rozprutych sosen. Żaden ptak nie śpiewa.
Kłąb sierści w szramie kory. Pień draśnięty.
Zdeptane piętra parasoli skrzypów
wykwint konstrukcji. Tędy czuła mrówka
zda się doglądać przelotnego śladu.
On tu nie przyjdzie dzisiaj. On się zaszył
pewnie w bagnistych zaroślach. Tam żmija
dołem przemknęła obok twego buta
górą łasica biała. Nic nie słychać.
A więc to tu jest ta puszcza. Twój ojciec
tu jeszcze znalazł schronienie. Lecz teraz
lasy bezbronne są i wszystkie ścieżki
zakarbowane. To już jest muzeum.
Pnie powalone, ciosane olbrzymy
spętane w sągi obłupane z szumu
skarlała reszta z metalowym kubkiem u wymion
broczy opieszale smołą.
Trzeba tu było przyjść o innej porze
w tym suchym lesie nieruchomym każda
gałąź pod nogą strzałem czas odmierza.
Lepiej stąd odejdź
tu jesteś zbyteczny.
[Urszula Kozioł, "Suchy las"]
Erwin Kruk, "Niebo, ziemia"
Nie bój się.
To bezbronne
Niebo się zatraca
U twych stóp.
Nie broń się.
To ziemia wraca,
Przytula się
do twych ust.
[Erwin Kruk, "Niebo, ziemia"]
Ewa Nawój, "Strefa"
Miejsce to dziwnie opustoszałe
choć drzewa
osiki z barwnymi już liśćmi
i sosny
może tylko rzadziej rosnące
niż gdzie indziej
Ale dlaczego właśnie tu gubię ścieżkę
która tak kusiła ukosem
i wydaje się nagle
że pustka i milczenie oblepiają mi skórę
Tu dostrzegam dwa martwe mrowiska
kopce szpilek i gałązek
zapewne z labiryntem opuszczonych korytarzy
Ktoś zadbał kiedyś o ich ochronę
lecz już dawno
ogrodzenia połamały się omszone i spróchniałe
Czuję dokładnie niemal gdzie
kończy się zatruty obszar
z którego nawet owady odeszły
Przyznam że w pośpiechu odnajduję ścieżkę
kilkanaście metrów dalej
trzy rozłożyste kanie
upewniają mnie o powrocie
[Ewa Nawój, "Strefa"]
Jerzy Oszelda, "modlitwa do drzewa"
zdroweś drzewo
łaskiś pełne
wiatr z tobą
błogosławioneś ty
między roślinami
i błogosławion
owoc żywota
twojego
święte drzewo
Matki Ziemi
módl się za nami
niewiedzącymi
teraz i w godzinie
śmierci naszej
tlenu naszego powszedniego
daj nam dzisiaj
i nie wódź nas
na powieszenie
ale nas zbaw
ode złego
Ego
[Jerzy Oszelda, "modlitwa do drzewa"]
Izabela Ptak, "***"
Wyspa koralowa
muszle drobiny rafy
złoty piasek i kawałki plastiku
na pięknej pocztówce od Natury
podpis cywilizacji
[Izabela Ptak, "***" (Wyspa koralowa)]
Jan Sztaudynger, "Nie trzeba w lesie kląć"
Nie trzeba w lesie kląć,
kapelusz trzeba zdjąć.
Mogłyby listki leszczyny
pozwijać się bez przyczyny.
Mogłaby lipa bez powodu
odmówić pszczołom miodu.
Mogłaby osika
ze strachu dostać bzika.
A zając, ten maleńki, zbudzony w środku snów,
mógłby się jeszcze zgorszyć –
nauczyć brzydkich słów.
Nie trzeba w lesie kląć,
kapelusz trzeba zdjąć
jak najuroczyściej
i posłuchać, co też mówią liście...
[Jan Sztaudynger, "Nie trzeba w lesie kląć"]
Wisława Szymborska, "Przymus"
Zjadamy cudze życie, żeby żyć.
Denat schabowy z nieboszczką kapustą.
Karta dań to nekrolog.
Nawet najlepsi ludzie
muszą coś zabitego przegryzać, przetrawiać,
żeby ich czułe serca
nie przestały bić.
Nawet poeci najbardziej liryczni.
Nawet asceci najbardziej surowi
żują i przełykają coś,
co przecież sobie rosło.
Trudno mi to pogodzić z dobrymi bogami.
Chyba że łatwowierni,
chyba że naiwni,
całą władzę nad światem oddali naturze.
I to ona, szalona, narzuca nam głód,
a tam gdzie głód,
tam koniec niewinności.
Do głodu dołączają się natychmiast zmysły:
smak, powonienie i dotyk, i wzrok
bo nie jest obojętne, jakie są potrawy
i na jakich talerzach.
Nawet słuch bierze udział
w tym, co się odbywa,
bo przy stołach nierzadko wesołe rozmowy.
[Wisława Szymborska, "Przymus"]
Tadeusz Śliwiak, "Gdy idą drwale"
Gdy idą drwale przez las z toporami
ptak ponad gniazdem kołuje spłoszony
głębiej się chowa rudy lis w swej jamie
a w pniach twardnieją złotych żywic dzwony
Gdy idą drwale w lesie wiatr się zrywa
ciemnieje zieleń mech swą miękkość traci
ścieżki zarasta blekot i pokrzywa
a w źródłach rdzawy pojawia się naciek
Gdy idą drwale – świecą pnie spróchniałe
i ślepe sowy dziób chowają w pierze
kryją swą bladość pod liściem podbiały
– nim pierwszy topór w pierwszy pień uderzy
[Tadeusz Śliwiak, "Gdy idą drwale"]
Jan Twardowski, "Daj nam ubóstwo"
Daj nam ubóstwo lecz nie wyrzeczenie
radość że można mieć niewiele rzeczy
i że pieniądze mogą być jak świnie
i daj nam czystość co nie jest ascezą
tylko miłością - tak jak życie całe
i posłuszeństwo co nie jest przymusem
ale spokojem gwiazd co też nie wiedzą
czemu nad nami chodzą wciąż po ciemku
i daj nam sen zdrowy świąteczny apetyt
wiarę bez nerwów to jest bez pośpiechu
a zimą jeszcze matkę mi przypomnij
w ubogim czystym i posłusznym śniegu
[Jan Twardowski, "Daj nam ubóstwo”]
Szczęsny Wroński, "Kto raz się pojawił"
Kto raz się pojawił nigdy nie zaginie
bo to jest niemożliwe być i potem nie być
poza pełnią nie ma niczego pod stopami
ziemia odbija się od stóp jak piłka
odskakuje chwilowo na out lecz powraca
nawet jeśli przegra się mecz – to się wygrywa
nie odchodzi się z tego świata z pustymi rękami
A szczęki pokonanego zaciśnięte w bólu
to tylko figura, retoryczny grymas
tak naprawdę istnieje pod maską cierpienia
tylko rumiana twarz soczystego jabłka
niewyczerpana wilgoć zachęca do życia
– mówi ptak szybujący w błękicie
– mówi ptak niknący w zamieci
Kto raz się pojawił nigdy nie zaginie
[Szczęsny Wroński, "Kto raz się pojawił"]