Conducts Penderecki (2016)
W dyskografii autora "Polskiego Requiem" nie brakuje albumów, na których dyryguje swoimi utworami – zwykł mawiać, że tylko on wie, jak w czasie powinien kształtować się przebieg jego utworów. Może dzięki temu dostał Grammy w kategorii ''Najlepsza muzyka chóralna''? To czwarta statuetka w jego karierze (1988 za II Koncert wiolonczelowy z Rostropowiczem, 1999 za najlepszą kompozycję współczesną i nagranie II Koncertu skrzypcowego z Anne-Sophie Mutter, w 2001 za "Credo").
Album otwiera jedna z ostatnich kompozycji mistrza z Lusławic: "Dies Illa" z 2014 roku, dedykowane ofiarom I wojny światowej. To utwór statyczny i skupiony, ale jednocześnie pełen dramatyzmu i poruszenia. Chór – podobnie jak w "Jutrzni" – buzuje emocjami, krzyczy i szepce. Warto wspomnieć o nietypowych instrumentach, które można tam usłyszeć – tubafonach, niskobrzmiących rurach skonstruowanych na potrzeby wykonania "Siedmiu bram Jerozolimy". Płytę zamyka utwór pisany przez młodego studenta krakowskiej Akademii Muzycznej, "Psalmy Dawidowe" z 1959 roku. Przysłuchiwanie się, jak ponad osiemdziesięcioletni człowiek wraca do cyklu napisanego przed trzydziestką, jest fascynujące. Tym bardziej, że są to utwory bardzo zróżnicowane, w ciekawy sposób korzystające z technik punktualistycznych i atonalności, ale i klasycznego kontrapunktu, twórczości Ockeghema i Obrechtema. Poza tym jest to płyta brzmiąca wyjątkowo dobrze, wyraźnie i przestrzennie; możemy wręcz wysłyszeć poszczególne głosy.
"Emanacje", "Fluorescencje", "Polimorfia" i "De natura sonoris" – zbiór najważniejszych awangardowych dzieł Pendereckiego, pod jego własną dyrekcją, w wykonaniu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Przyjrzyjmy się "Polimorfia" podążając za książką "Sonorystyka w twórczości kompozytorów polskich XX wieku" Iwony Lindstedt:
Utwór Pendereckiego przeznaczony jest na instrumentarium tradycyjne, tym razem – 48 instrumentów smyczkowych w zwielokrotnionej obsadzie kwintetu smyczkowego (24 skrzypce, 8 altówek, 8 wiolonczel, 8 kontrabasów). Podstawowy materiał dźwiękowy wywodzący się z dwunastotonowej skali chromatycznej ulega tu jednak rozszerzeniom ilościowym i jakościowym […] Stosuje Penderecki mikrotony (podwyższenie o ¼ tonu oraz ¾ tonu), a także rozliczne efekty szmerowo-perkusyjne […] W "Polimorfii" pojawiają się efekty nowe, takie jak uderzanie końcami palców w dekę instrumentu, uderzanie smyczkiem w pulpit lub żabką w krzesło, efekty zgrzytania i drapania, możliwie najszybsze powtarzanie pojedynczego dźwięku, a także specyficzne glissando wykonywane przez instruementalistów w dowolnym tempie w zakresie od najwyższego z podanych dźwięków.
Stabat Mater (1995)
Nie pragnął osiągnąć efektu archaizacji, zależało mu na wyeksponowaniu tekstu, do którego dopasowana będzie muzyka – chciał nadać swojemu "Stabat Mater" elementy ascezy. Aparat wykonawczy jest potężny, to aż trzy chóry chóry mieszane, 48 głosów – usłyszymy tu krzyki, gwizdy, szepty, możliwie najwyższe i najniższe dźwięki.
Na płycie fińskiego Tapiola Chamber Choir pod dyrekcją Juha Kuvanena znalazły się też inne ważne chóralne utwory, np. "Pieśń cherubinów" – prezent do słuchania dla Mścisława Rostropowicza (miał to być początek "Mszy serbskiej", która niestety nigdy nie powstała).