Jakie historie kobiet w historii muzyki najbardziej panią inspirują? Która biografia jest najbardziej nietypowa?
Oczywiście, postać i życie Marii Szymanowskiej jest dla mnie taką najcenniejszą perełką: była jakby z innej epoki, z naszej epoki! W tamtym mało przyjaznym dla kobiet z talentem świecie, jej udaje się żyć z własnych wyborów i w dodatku znaleźć wsparcie w środowiskach niezwykle uprzywilejowanych prawie całej Europy i Rosji, do których prawdopodobnie nigdy by nie dotarła, gdyby nie jej talent muzyczny poparty tytaniczną pracą i wielowarstwową strategią. O dziwo, nie tylko nikogo nie szokuje, ale jest podziwiana, wręcz adorowana. Jej tworzenie wizerunku kobiety niezależnej i fascynującej odbywa się na oczach jej współczesnych.
Co zrobić, żeby Clara Wieck, Maria Anna Mozart, Anna Magdalena Bach, Fanny Hensel, Maria Szymanowska i zapewne dziesiątki innych kobiet weszły do kanonu muzyki i nie były tylko cieniem w biografiach mężczyzn, którym towarzyszyły?
To pytanie powinno raczej być przedmiotem dyskusji i rozważań w ramach najróżniejszych forów na temat rozwoju naszej cywilizacji, nie uważa pan? W pojedynkę nie da się odpowiedzieć jednoznacznie… Ze swej strony powiem tylko: trzeba przede wszystkim zmienić pewne kategorie oceny, zrezygnować z gigantyzmu. Piękno nie kryje się wcale jedynie w formach wielkich. Źródłem wzruszeń i estetycznych doznań może być również miniatura.
Kiedy po raz pierwszy dowiedziała się pani o postaci i twórczości Marii Szymanowskiej? Co panią w niej zafascynowało?
Tego akurat nie pamiętam. Myślę, że w szkole podstawowej, przy okazji pierwszych prezentacji postaci i twórczości Adama Mickiewicza: oto Maria Szymanowska, teściowa post mortem wieszcza. Oto Celina Szymanowska, jego żona. Utalentowane kobiety miały funkcjonować w naszej świadomości jako żony, córki, krewne lub przyjaciółki jakiejś wyjątkowej postaci męskiej. Same nie były uprawnione do własnej historii. Ballady Mickiewicza, głównie "Świtezianka" i "Pieśń o Wilji", do których Maria skomponowała jako jedna z pierwszych muzykę, były śpiewane na uroczystościach z nim związanych. Czasem w radiu zabrzmiał jakiś jej mazurek czy inne tańce.
Fascynacja przyszła dopiero przy okazji recitalu w Donaueschingen w 2009 roku, o który mnie poproszono w ramach sezonu poświęconego twórczym kobietom. Chciałam bardzo wprowadzić do programu utwory polskie i wówczas przypomniałam sobie o Marii Szymanowskiej. Zaczęłam szukać nut, istniejących nagrań i publikacji na jej temat i to było jak niespodziewane odkrycie nowego horyzontu: powiało wiatrem swobody, jakąś niezwykłą urodą życia, przekonaniem, że to, czego bardzo pragniemy, dokona się. W dodatku – totalna zgodność artystyczna, preferowanie form krótkich, szerokiej palety barw i wyobraźni, elementy teatralne, dowcip i wulkany emocji.
Wiemy, co o Szymanowskiej mówił Goethe i inni wielcy tamtych czasów. A co mówiła o sobie sama kompozytorka?
Chciałby pan zapewne wiedzieć, jak oceniała samą siebie? Sadzę, że tak, jak w przypadku wielu innych spraw, nie miała czasu na perorowanie o swoim ego. Jest, jak jest, trzeba kontynuować – zdawała się myśleć. Musiała codziennie podołać tylu obowiązkom! Być zawsze dobrze i mądrze przygotowana, pięknie grać, elegancko wyglądać, dbać o wsparcie ważnych osobistości, rodziny i przyjaciół, szukać nowych perspektyw rozwoju i dobrze płatnej pracy. Najskrytsze przekonania i pragnienia wyrażała niezwykle rzadko. Czasami jej język był enigmatyczny, czasami przemawiała jak wysokich lotów dyplomatka, nie zapominając przy tym nigdy o swoich dzieciach.
Czym charakteryzuje się muzyka, w szczególności pieśni, Marii Szymanowskiej?
Tak, jak wspomniałam, są to w większości utwory krótkie, głównie na fortepian solo bądź głos z fortepianem. Jedne i drugie, pomimo pozornej prostoty (stosunkowo mało nut, repryzy, często – brak określonego tempa), są bardzo trudne! Większość pianistów woli utwory dłuższe, gdzie jest czas na wypowiedź, ale też nie przepadają za repryzami, bo nie bardzo wiedzą, jak mogliby je wykonać, aby uniknąć wrażenia monotonii. Za etiudy rzadko kto się bierze, bo wymagają doskonałej techniki, maksymalnej koncentracji energii i środków wyrazu: są czasem jak krótki krzyk lub wybuch śmiechu, a czasem jak nagły przypływ łez, które trzeba powstrzymać.
To, co bardzo cenne w jej pieśniach, to starannie wyselekcjonowane teksty: ballady, również o kobietach, poezja patriotyczna, utwory zainspirowane piosenkami ludowymi. Patriotyczne potrafią autentycznie wzruszyć, piękna poezja jest wspaniale dopełniona przez muzykę, w obydwu pobrzmiewa przy tym nierzadko ironia i zagadkowość. Teksty są głównie francuskie, ale również polskie i włoskie.
Pieśni są często zwrotkowe, ale z pewnymi wariantami i zachęcają do improwizacji. Proszę nie zapominać, że w tamtych czasach publiczność oczekiwała tej zwrotkowości. Schubert czy Weber skomponowali takich utworów bardzo wiele! Pieśni deklamacyjne czy tzw. przetworzone pojawiają się stopniowo (również u kompozytorek), ale jeszcze nie dominują.
Cała twórczość Marii Szymanowskiej jest dla mnie fantastyczna, gdyż jest to jakby nie kończący się cykl miniatur, wymagających od wykonawcy postawy poszukującej i kreatywnej, jakby kompozytorka liczyła na dopełnienie jej wypowiedzi. Można na przykład zagrać/zaśpiewać ten sam utwór wolno lub szybko, ale zawsze trzeba mieć ku temu jakieś artystyczne uzasadnienie, nic nie może być sztampowe lub obojętne! W jej kompozycjach kryją się bardzo silne emocje i pewien rodzaj teatralności/deklamacji, ale nie każdy badacz czy wykonawca jest w stanie je odczytać i przekazać. Wykonywanie utworów Marii Szymanowskiej jest dla mnie trochę jak interpretacja muzyki współczesnej: potrzebni są artyści najwyższej klasy, aby to, czego nikt nie zna, "przemówiło" i porwało publiczność.
O jakich innych polskich kompozytorkach powinniśmy pamiętać?
Nie mnie o tym decydować! Jestem przekonana, że było ich sporo i że każda skomponowała jakieś utwory o ponadczasowej wartości. Badacze powinni ich szukać, zachęcać muzyków do ich wykonywania a media - do ich nagrywania. Może warto by stworzyć takie wydziały na uniwersytetach muzycznych, które zajmowałyby się głównie tego typu działalnością? Chodziłoby oczywiście o kompozytorów polskich obu płci.
Czy ma pani zaplanowane kolejne projekty artystyczne?
W nowych warunkach życia społecznego, do którego zmusza nas aktualna pandemia, nie widzę na razie możliwości przedsięwzięcia nowych projektów artystycznych. Wzięłam natomiast na warsztat projekt wydawniczy dotyczący Marii Szymanowskiej i jej Europy. Są bardzo duże luki w historii odnośnie udziału utalentowanych kobiet w kulturze i innych dziedzinach życia publicznego. Cztery sympozja naukowe, jakie zorganizowałam na ten temat w Paryżu w przeciągu ostatnich dziesięciu lat, zaowocowały pasjonującymi tekstami, prezentacjami i opisami. Chciałabym przedstawić je czytelnikom francuskojęzycznym w formie antologii.
Polska śpiewaczka (mezzosopran) i filolożka, urodzona 17 września 1954 roku w Warszawie, zmarła 26 września 2020 roku w Paryżu. Ukończyła Średnią Szkołę Muzyczną im. Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie śpiewu solowego Zofii Brégy oraz studia filologiczne na Uniwersytecie Warszawskim. Naukę śpiewu rozpoczęła na Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie, kontytnuowała ją we Francji i Austrii, wśród jej nauczycieli znaleźli się Georges Aperghis, Viorica Cortez, Jean-Claude Malgoire, Alain Maratrat, Mady Mesplé, Edda Moser, Aneta Pavalache, Jean-Claude Penchenat, Paul von Schilavsky, Nikita Storojev, Rita Streich. Karierę zaczynała jeszcze w Polsce biorąc udział w koncertach kameralnych i festiwalach muzyki współczesnej (Międzynarodowe Forum Nowej Muzyki, Poznańska Wiosna Muzyczna), na których dokonała szeregu pierwszych wykonań utworów kompozytorów polskich i obcych (Aperghis, Hoenderdos, Kulenty, Oleszkowicz, Shinohara). Nagrywała także dla Polskiego Radia.
Od 1988 roku mieszkała we Francji, w paryskim Radio France zadebiutowała rok wcześniej. Przez wiele lat promowała kulturę polską oraz kobiety-autorki. Była prezeską utworzonego z jej inicjatywy Towarzystwa imienia Marii Szymanowskiej w Paryżu, autorką projektu "Maria Szymanowska (1789-1831), kobieta Europy" – http://www.maria-szymanowska.eu.
W 2011 roku dokonała razem z Bart van Oortem, grającym na pianoforte Broadwooda z 1825 roku, pierwszego na świecie nagrania na CD (Acte Préalable) „Ballad i Romansów” Marii Szymanowskiej. W 2019 roku ukazała się kolejna płyta tego deutu, "Romance a Josephine. Women’s Songs in Maria Szymanowska’s Time", na której znalazły się m.in. utwory Marii Szymanowskiej, Kazimiery Wołowskiej, Sophie Gail i Fanny Hensel.
Rozmowę przeprowadzono korespondencyjnie w sierpniu 2020 roku.