Duchowy rys prac Murak nasuwa na myśl bardziej pierwotne, proste rytuały, ale związany jest też bezpośrednio z sacrum, zwłaszcza z ludowymi formami obrzędowości katolickiej. W 1983 roku na jednej z "wystaw przykościelnych” obsiewa rzeżuchą ramiona krzyża. Na wystawie w Zachęcie w 2016 roku ogromny krzyż obkłada bryłkami węgla. Do tropów religijnych nawiązuje również samymi tytułami, jak w przypadku "Procesji” z 1974 roku czy "Dywanu wielkanocnego” z tego samego roku. W rodzinnych Kiełczowicach porośnięta rzeżuchą tkanina zostaje przeniesiona do kościoła, a następnie spławiona rzeką.
Oprócz wymiaru religijnego i związanego z fascynacją cyklami życia natury, prace Murak zyskują również podtekst polityczny. Napis "Wielkanoc '81” zostaje wysiany na plaży w okresie karnawału Solidarności. Symbolizuje już nie tylko rozkwitającą wiosenną przyrodę, ale i nadzieję na zmianę polityczną.
Małgorzata Malinowska
Urodzona pod koniec lat 50. w Sopocie Małgorzata Malinowska początkowo związana jest z rodzinnym Trójmiastem. Kończy studia na gdańskiej PWSSP. Maluje. Dyplom broni w 1986 roku, by po ośmiu latach porzucić malarstwo. Rok później zaczyna pracować w duecie z Markiem Kijewskim. On posługuje się swoim nazwiskiem, ona – pseudonimem Kocur.
Kijewski, absolwent pracowni Jerzego Jarnuszkiewicza, współtworzy wraz z Mirosławem Bałką i Mirosławem Filonikiem grupę Neue Bieremiennost. Początkowo tworzy w nurcie nowej ekspresji, później jego prace stają się bardziej wyciszone, kontemplacyjne, mistyczne. W pracach Malinowskiej/Kocur również nie brak egzystencjalnych wątków, podlanych jednak typową dla nowej ekspresji ironią.
W duecie Kijewski/Kocur zwracają się ku współczesności, kulturze wizualnej i realiom społecznym czasów transformacji. Tworzą prace skrzące się jaskrawymi barwami, przystrojone w pióropusze i futerka. Krytycy chcą w nich widzieć polskie wydanie pop artu. W ich rzeźbach mistycyzm miesza się z bólem i rozkoszą. Siedząca postać świętego, zbudowana z klocków lego, z neonowym nimbem nad głową, przypomina skazańca na krześle elektrycznym. Neonowy święty Sebastian przygwożdżony jest do ściany nożami, jak w cyrkowej sztuczce. Niektóre rzeźby wyglądają jednocześnie jak religijne totemy i zabawki z sex shopów. Jak pisał Jakub Banasiak:
rozmaite "duchowe" motywy ich twórczości należy widzieć raczej w perspektywie new age’owej pauperyzacji sacrum i plastikowego sacro-polo lat 90. niż faktycznych mistycznych uniesień typowych dla sztuki Kijewskiego z lat 80. Siarkę zamknęliśmy wszak w pudełku – teraz przyszedł czas na miłość i słodycze.
Choć twórczość duetu stanowi bodaj najciekawszy formalnie i wyjątkowo błyskotliwy komentarz do czasów transformacji, w historii sztuki przepada na rzecz młodszego pokolenia artystów krytycznych, z niektórymi z nich zresztą Kijewski/Kocur zawierają przyjaźnie i współpracują, jak podczas pleneru "Bifurkacje" w Orońsku w 2007 roku. W tym samym roku historia duetu się kończy – Kijewski umiera. Po kilku latach wspólne prace tandemu przypomina podczas Warsaw Gallery Weekend w 2015 roku galeria Propaganda.
Joanna Rajkowska
Urodzona w 1968 roku Joanna Rajkowska na przełomie lat 80. i 90. kończy historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim i, niemal równolegle, malarstwo na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Twórczość uczennicy Jerzego Nowosielskiego niewiele jednak ma wspólnego z pracami nauczyciela. W latach 90. rzeźbi hybrydyczne postaci z żywicy epoksydowej. Wykorzystuje odlewy własnego ciała oraz martwe zwierzęta. Ciało traktuje jako rzeźbę. W 2000 roku utożsamienie to wznosi na zupełnie nowy poziom. Tworzy przekonującą fikcję: mydła, perfumy i napoje rzekomo na bazie własnego ciała ("Satysfakcja gwarantowana”). Produkuje je przemysłowo i po raz pierwszy ściąga na siebie większą uwagę. Na opakowaniach wykorzystuje intymne zdjęcia. Obiecuje też niesamowite efekty działania specyfików.
Kluczowe miejsce w dorobku Rajkowskiej zajmują jednak projekty w przestrzeni publicznej. Pierwszym i najgłośniejszym z nich jest powstała w 2002 roku słynna palma na rondzie de Gaulle’a w Warszawie – "Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich”. Sztuczny daktylowiec powstał w odniesieniu do nazwy alej, po podróży artystki do Izraela. Wskazuje na pustkę po niegdysiejszej licznej społeczności żydowskiej w stolicy, po której zostały głównie nazwy, niemal przezroczyste, funkcjonujące w oderwaniu od pierwotnego kontekstu. Zgodnie z planem praca ma stać na rondzie przez rok. Zostaje na stałe, stając się jednym z symboli miasta. Palma przyciąga nie tylko telewizyjne kamery i turystów, którzy na jej tle robią sobie zdjęcia, a później obowiązkowe selfie, ale i prowokuje do interwencji innych artystów. Młoda artystka Renata Motyka w wideoperformansie "Take care” z 2016 roku podbiega do sztucznego drzewa i podlewa je.
Woda zajmuje centralne miejsce w innym głośnym projekcie Rajkowskiej w przestrzeni publicznej Warszawy – "Dotleniaczu”. Na placu Grzybowskim artystka tworzy oczko wodne ze specjalnym, umieszczonym pod powierzchnią wody urządzeniem dotleniającym powietrze. Nad taflą zbiornika wytwarza on mgiełkę, wokól niego można usiąść na specjalnych siedziskach i spędzać wspólnie czas. "Dotleniacz”, choć entuzjastycznie przyjęty przez mieszkańców, w przeciwieństwie do „pozdrowień z Alej Jerozolimskich” nie zostaje jednak w mieście na dłużej.
W innym charakterystycznym miejscu stolicy, na Placu Konstytucji, Rajkowska instaluje pracę znacznie bardziej dyskretną i osobistą. Na parkingu, gdzie niegdyś stał dom rodziny artystki, zniszczony podczas II wojny światowej, ustawia kopię spluwaczki dentystycznej z zakładu swojego pradziadka. Z kolei potencjalnie najbardziej spektakularnym projektem Rajkowskiej jest "Minaret”. W ramach tej pracy w 2009 roku Rajkowska proponuje przekształcenie komina przedwojennej, nieczynnej fabryki papieru przy ulicy Estkowskiego w Poznaniu na tytułowy minaret. Oparty na podobnej logice, co warszawska palma, projekt budzi duże kontrowersje i nie zostaje zrealizowany.
Maria Loboda
Maria Loboda pochodzi z Krakowa, wychowywała się w Niemczech, gdzie studiowała w Städelschule we Frankfurcie na Menem, a obecnie pracuje w Berlinie i Londynie, uczy również na akademii w Zurychu. Rzeźby Lobody odznaczają się specyficznym, onirycznym powabem, zawsze z elementem niedopowiedzenia. Długie biurko artystka raz odlewa z gipsu, innym razem pokrywa czarną skórą z widocznym śladem po niezidentyfikowanym, usuniętym przedmiocie i opatruje tytułem "Zadania Porzucone Przed Zakończeniem”. Zbożowe snopy formuje w ogromny okrąg ustawiony na sztorc pośrodku galerii. Jednocześnie towarzyszą im drobne kompozycje, jak rzeźba w postaci peta wetkniętego w krem do twarzy.
W jej pracach roi się też od nawiązań do mitologii, starożytnej Grecji czy Egiptu. Antykizujące elementy pożenione zostają ze współczesnymi, stanowiąc poetycki, daleki od prostego wyrokowania komentarz na temat współczesnego burżuazyjnego imaginarium. Podczas documenta 13 w Kassel w 2012 roku Loboda realizuje pracę zatytułowaną "This work is dedicated to an emperor”. To instalacja z 20 cyprysów, przemieszczający się po ogrodzie jak las w "Makbecie”.