W latach 1992–1993 studiowała w Schola Posnaniensis (Prywatna Akademia Sztuki), w latach 1993–1998 na Wydziale Malarstwa poznańskiej ASP oraz w latach 1999–2000 w Rijksakademie van Beeldende Kunsten w Amsterdamie (studia podyplomowe).
W 2003 roku została uhonorowana w Bazylei prestiżową nagrodą Baloise Art Prize, w tym samym roku otrzymała Paszport Polityki w dziedzinie sztuk wizualnych. Jest laureatką stypendium Fundacji Scheringa (2004) w Kuenstlerhaus Bethanien w Berlinie. W roku 2007 reprezentowała Polskę na 52. Biennale w Wenecji. Artystka związana jest z Fundacją Galerii Foksal, mieszka i pracuje w Warszawie.
Monika Sosnowska w czasie studiów w Poznaniu malowała obrazy na płótnie, ale jak sama mówi, w ostatnich latach pobytu na uczelni "malarstwo zaczęło jej uciekać z obrazu". Wykonała wówczas wiele prac, które były grą między obrazem a przestrzenią, malowała obrazy do konkretnych pomieszczeń, aż wreszcie całkowicie zrezygnowała z płótna, traktując przestrzeń jako trójwymiarowy obraz.
Artystka tworzy prace, które istnieją tylko przez określony czas, a potem ulegają destrukcji. Zawsze projektuje z myślą o konkretnym miejscu. W 2000 roku zrealizowała w Amsterdamie pracę "Dodatkowe oświetlenie": podczas najdłuższego dnia w roku ustawiła na najwyższym dachu Królewskiej Akademii Sztuki setki lamp, które od świtu do zmierzchu świeciły ku niebu wspomagając słońce. W kolejnej pracy z tego samego roku zatytułowanej "Przestrzeń częściowo nie istniejąca" zatopiła część pokoju w czarnym kolorze, przez co zatracił on swoją materialność, a iluzję potęgował dodatkowo fakt, że można było zajrzeć do środka tylko przez szklane drzwi.
Sosnowska dokonuje pewnych interwencji i modyfikacji w architekturze realnie istniejącej lub specjalnie spreparowanej, przemieniając przestrzeń fizyczną w przestrzeń mentalną i prowadząc przy tym grę z percepcją widza. Jej dzieła są intrygujące, zawierają element zaskoczenia, a znajdujący się w nich widz zaczyna tracić orientację i zastanawia się, czy ma do czynienia z przestrzenią realną czy fikcyjną. Jednym z zabiegów formalnych, po jaki sięga artystka, jest gra ze skalą, najczęściej w kontekście ciała człowieka, co oddziałuje na zmysł orientacji.
W 2001 roku w Galerii Laboratorium w CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie powstała praca "Mała Alicja". Punktem wyjścia był żart - artystka zainspirowana "Alicją w Krainie Czarów" Lewisa Carolla postanowiła zbudować dla zmieniającej wzrost bohaterki cztery pokoiki. Pomieszczenia zaprojektowane w amfiladzie i pomalowane w różne desenie z epoki wiktoriańskiej były coraz mniejsze; w ostatnim zmieściłaby się tylko myszka.
Podczas wystawy zbiorowej "Zawody malarskie" prezentowanej w 2001 roku Galerii Bielskiej BWA Monika Sosnowska namalowała na zewnętrznej ścianie budynku galerii gigantyczną wycinankę ludową przedstawiającą "baby" w długich, szerokich spódnicach, którym z rąk wyrastały koguty. Malowidło cieszyło oczy "psychodelicznym", różowym kolorem.
Na przełomie 2001/2002 roku artystka wzięła udział w projekcie "Kocham cię z daleka", który zakończył się wystawą w Galerii Miejskiej Arsenał w Poznaniu. Jej praca "Półpiętro" wyglądała jak pokój "sprasowany" do wysokości jednego metra. Po wejściu do tego pomieszczenia oczom widzów ukazywały się pomalowane na jasnoróżowy kolor ściany pokryte purpurowym, kwiatowym wzorkiem.
Na wystawie "Manifesta 4" we Frankfurcie n. Menem (2002) Sosnowska zbudowała labiryntowy ciąg klaustrofobicznych, kwadratowych pomieszczeń, w których znajdowały się dwie lub trzy pary drzwi prowadzące do identycznych, białych komórek. Krążąc po tym labiryncie, widz szukający wyjścia miał wrażenie, że znalazł się w sytuacji jak z sennego koszmaru.
W tym samym roku na wystawie w Fundacji Galerii Foksal artystka jako temat swojej pracy wybrała łowickie pasy. Wykorzystując typową dla nich kolorystykę, zrobiła zasłonę z wąskich, plastikowych pasów, którą przedzieliła przestrzeń galerii. Po wejściu za zasłonę oczom widza ukazywała się barwna, spiralna kompozycja na suficie przypominająca wirującą łowicką spódnicę.
W 2003 roku Monika Sosnowska wzięła udział w 50. Biennale Sztuki w Wenecji, realizując pracę na wystawę "Clandestini", której kuratorem był Francesco Bonami (szef całego Biennale). Sosnowska zbudowała w Arsenale kilkunastometrowy korytarz, którego ściany pokrywała do połowy wysokości zielona lamperia. Korytarz wyglądał na bardzo długi, ale było to jedynie złudzenie optyczne, żart z perspektywy zbieżnej przełożonej na sytuację trójwymiarową. W rzeczywistości korytarz był krótki i w miarę jak widz zagłębiał się w niego okazywało się, że przestrzeń obniża się i bardzo gwałtownie zwęża – nie ma możliwości, aby na stojąco dojść do widniejących na końcu drzwi.
Na targach sztuki współczesnej w Bazylei artystka, reprezentująca Fundację Galerii Foksal, odniosła błyskotliwy sukces zdobywając jedną z dwóch nagród przyznawanych rokrocznie najbardziej obiecującym, młodym artystom wystawiającym na Art Basel. Nagrodzona praca trafiła do kolekcji Kunsthalle w Hamburgu. Sosnowska zbudowała w Bazylei wąski, sześciometrowy, zupełnie biały korytarz podzielony sześcioma parami również białych drzwi. Wykreowana została w ten sposób iście "kafkowska" sytuacja, w której architektura zaczyna rządzić ludzkimi emocjami i staje się narzędziem opresji.
Prace Sosnowskiej określane są często mianem instalacji architektonicznych, chociaż wydaje się, że jest ona raczej rzeźbiarką przestrzeni. Artystka postrzega przestrzeń jako konsekwencję określonej formy. Operuje elementami architektonicznymi, ale uwolnionymi od swoich funkcji zarówno w sensie tektonicznym, jak i formalnym - od przyczynowej zależności funkcji i formy. Jej architektoniczne konstrukcje nie pełnią żadnej zdefiniowanej funkcji, ich oddziaływanie rozgrywa się głównie w sferze wrażeniowo-psychicznej i metaforycznej.
Sosnowska projektuje przestrzenie na podobnych zasadach jak układa się zadania matematyczne czy rebusy. Wykorzystuje zestawy pewnych elementów przypisanych architekturze i tworzy z nich określone kombinacje. Ściany, drzwi, podłogi, schody, klamki pojawiają się w jej pracach na coraz to inne sposoby, często inspirowane estetyką miejsca, w jakim są prezentowane. Artystka rozgrywa je w sposób formalny, ale lubi też bawić się kontekstem lub znaczeniami.
Jednym z podstawowych punktów odniesienia jest w jej sztuce modernizm, odczytywany jako utopia racjonalnie planowanej przestrzeni. Manifestuje się on w twórczości Sosnowskiej za pomocą rozpoznawalnego kodu plastycznego, charakterystycznego dla stylu międzynarodowego w architekturze. Artystka sięga też po jego rodzimą wersję, obecną w budownictwie PRL-u. Przyznaje, że czerpie z estetyki socjalizmu, wracając do korzeni epoki, w której dorastała.
Chociaż zatem Sosnowska buduje swoje architektoniczne instalacje z prostych i zgeometryzowanych form, w tych strukturach łatwo można odnaleźć znajome elementy: pokryte lamperią korytarze kojarzą się z poczekalniami i urzędowymi wnętrzami, klaustrofobiczne pomieszczenia z ciasnotą zestandaryzowanych mieszkań w blokach z wielkiej płyty.
W 2004 roku powstała kolejna, bardzo powściągliwa formalnie i oparta na klarownej konstrukcji praca Sosnowskiej – "Irregular Room", przygotowana w ramach projektu "Goetzen – Ich und die Anderen" we Frankfurcie n. Odrą i Słubicach. Mimo redukcjonistycznej metody i wiejącego od niej chłodu, realizacja ta generuje trudne do zdefiniowania wrażenie, a w ślad za tym wyczuwalny niepokój. Standardowe drzwi otwierają się na szereg wąskich i wysokich nisz w ścianie oraz nieregularnych uskoków o różnej głębokości, zgrupowanych niczym "pęk" płytkich, ślepych, jakby ściśniętych korytarzy o nienaturalnych rozmiarach. Ściany zostały pomalowane lamperią w seledynowym kolorze, a całość oświetlały mocne lampy.
Multiplikacji układów formalnych, głównie pionów i poziomów, towarzyszy w pracach Sosnowskiej spójność kompozycyjna, określone relacje barwnych płaszczyzn do zewnętrznej przestrzeni, co sprawia, że wizualna struktura tych realizacji przywodzi na myśl konstruktywistyczne rzeźby. Niektóre kompozycje kolorystyczne przypominają też fragmenty obrazów malarzy z grupy De Stijl.
Modernistyczne konotacje można odnaleźć w wielu pracach Sosnowskiej. Jej przestrzenne realizacje w dużej skali, takie jak ta zbudowana w 2004 roku De Apple w Amsterdamie, czy w 2005 roku w Serpentine Gallery w Londynie lub w Capitain Gallery w Kolonii są architektonicznymi rzeźbami, które traktują przestrzeń w sposób znany z obrazów kubistycznych. Widoczna jest w nich zmiana charakteru prac Sosnowskiej, która coraz chętniej odchodzi od klarownej geometrii na rzecz struktur nieregularnych, jakby "połamanych". W Polsce realizację taką można było obejrzeć w 2005 roku Galerii Arsenał w Białymstoku, gdzie artystka przeniosła swoją zmodyfikowana pracę przestrzenną z De Apple.
Rzeźbiarskie studia przestrzenne Sosnowskiej oparte są na formach skonstruowanych ściśle wedle matematycznych wyliczeń i bazują na modułach geometrycznych wpisujących się w architekturę miejsca, dla którego są przeznaczone. Monumentalna forma przestrzenna powstaje na bazie modelu wykonanego przez artystkę na planie galerii. Tak zdefiniowana przestrzeń staje się miejscem abstrakcyjnym i niejednoznacznym, ukazuje swoją potencjalność, wprowadza poczucie chaosu i niepewności. Żyje w symbiozie z architekturą, ale formuje przestrzeń w zupełnie innym porządku. Widz czuje się w niej jak we wnętrzu gigantycznej rzeźby kubistycznej lub zrealizowanej w trójwymiarowej formie kompozycji Lubow Popowej "Malarska architektonika".
Mimo że konstrukcje Sosnowskiej są jednorodne kolorystycznie, kolor spełnia bardzo ważną funkcję estetyczną w jej pracach. Wraz ze światłem, które wpada przez prześwity i "pęknięcia" w ścianach, tworzy wewnętrzne krajobrazy i frapujące efekty światłocieniowe. Koncepcja formalna jest spójna, opiera się na masywnych płaszczyznach wyznaczających poszczególne segmenty struktury i szlaki komunikacyjne. Jednak jest to spójność labiryntu, po wejściu do którego człowiek traci orientację i ma tylko fragmentaryczny wgląd w jego wewnętrzny układ.
Sosnowska jest też autorką prac bardziej kameralnych, jak np. projekt zrealizowany w muzeum Kiasma w Helsinkach w formie zacieku na suficie jednego z korytarzy i plamy na wykładzinie ze ściekającej wody ("Bez tytułu", 2006). W tym samym roku powstała też "Brudna fontanna", zaprojektowana na wystawę "Ideal City – Invisible Cities" w Zamościu. Z betonowego, kwadratowego zbiornika stojącego na nieco skrzywionej, też betonowej podstawie, tryskała brudna, czarna woda. Obiekt umieszczony był na Rynku Wodnym, z dala od turystycznych szlaków. Pozornie przypominał niedbale wykonany element dekoracyjny z lat 70., który na skutek upływu czasu stał się szpecącym otoczenie destruktem.
Ciekawym rozwinięciem realizacji z czarną wodą był projekt opracowany przez Sosnowską dla siedziby AIVD – tajnej policji holenderskiej - w Zoetermeer pod Hagą. Artystka zaproponowała przerobienie dziedzińców otaczających podobny do kosmicznej bazy gmach na baseny z bulgoczącą, czarną wodą – bagnem. Wątek destrukcji architektury pojawia się też m.in. w pracy z 2005 roku, wykonanej dla parku Villa Manin we włoskim Passariano. Jak mówi artystka:
Fascynujący jest też dla mnie proces starzenia się niektórych obiektów z tamtego okresu, moment w którym poprzez zmianę kontekstu, przeistaczają się one w coś zupełnie innego, odrywającego się od swej pierwotnej funkcji. Na podstawie takich obserwacji powstały niektóre moje prace, jak np. 'Ruina', rzeźba zwykłej ściany z lamperią w stanie częściowej destrukcji.
Te zupełnie nowe "ruiny", ściany z PRL-owskich blokowisk, układają się na trawie w subtelne, geometryczne elementy rzeźbiarskie.
W 2006 roku Sosnowska została zaproszona do zrealizowania pracy w nowojorskim Museum of Modern Art w ramach programu "Projects". Ta jedna z najbardziej prestiżowych instytucji sztuki współczesnej na świecie zaprasza twórców do udziału w "Projektach" już od 1971 roku, a swoje prace pokazali tam wybitni artyści swoich czasów, m.in. John Cage, Maurizio Catelan, Piotr Uklański czy Olafur Eliasson. Sosnowska przedstawiła w MoMie instalację "Hole / Dziura": w pustej sali widniał niewielki otwór w suficie, a pod nim rozsypane gruzowisko. Z bliska okazywało się, że jest to rzeźba dziury i gruzu z precyzyjnie wykonanych elementów o abstrakcyjnych, geometrycznych formach. W jednym z wywiadów powiedziała:
Chciałam stworzyć wrażenie czegoś, co z daleka trudno rozpoznać, a z bliska okazuje się czymś zupełnie innym.
Na wystawie z cyklu "W samym centrum uwagi" (CSW Zamek Ujazdowski, 2006) Sosnowska zaprezentowała pracę "Zmęczony pokój" (przygotowaną pierwotnie dla Muzeum Freuda w Wiedniu, w Warszawie umieszczoną w witrynie na Placu Konstytucji), przedstawiającą silnie zdeformowane wnętrze, które mogłoby być projekcją chorej wyobraźni albo sennym majakiem. Udało jej się wykreować obraz przestrzeni mentalnej, która wyraża pewien szczególny stan emocjonalny. Artystka przygotowując się do wykonania tej pracy zbudowała papierowy model pomieszczenia, który następnie pogniotła. Końcowy efekt nie przypomina pokoju zmiażdżonego dłonią olbrzyma, został precyzyjnie zaprojektowany na bazie form geometrycznych. Jednak widz oglądający pracę Sosnowskiej zza szyby, z perspektywy ulicy, wpada w pułapkę optyczną i z niepokojem zastanawia się, czy jego percepcja działa właściwie. Praca ta przywodzi na myśl eksperymenty z kubistycznymi formami zastosowane w 1919 roku w niemieckim filmie ekspresjonistycznym "Gabinet doktora Caligari", którego akcja toczy się w mózgu psychicznie chorego.
W 2007 roku Monika Sosnowska reprezentowała Polskę na 52. Biennale w Wenecji. Kuratorem jej projektu zatytułowanego "1:1" był Sebastian Cichocki. Według zamysłu artystki szkielet modernistycznego pawilonu został wbudowany we wnętrze polskiego pawilonu wystawienniczego z lat 30. XX wieku. Instalacja Sosnowskiej nie była odwzorowaniem żadnej konkretnej powojennej realizacji architektonicznej. To anonimowa żelbetowa konstrukcja przywołująca swym kształtem budynki pawilonów handlowych i usługowych z lat 60. i 70. (najczęściej dziś porzuconych, ulegających destrukcji bądź też podlegających nietypowym modyfikacjom). W tekście kuratorskim czytamy:
Niefunkcjonalna, piętrowa budowla Sosnowskiej nie mieści się w pawilonie, jest 'miażdżona' przez jego sufit. Dochodzi do starcia między reprezentacyjną architekturą a agresywnym, wbudowanym w nią elementem. Konstrukcja na siłę wciśnięta między sufit i podłogę, jest odarta ze swej betonowej tkanki, ograniczona do szkieletu zbudowanego z prefabrykatów. Według intencji artystki konstrukcja jest trójwymiarowym rysunkiem. Sosnowska opisuje ten projekt jako próbę 'wykreowania surrealistycznej, niemożliwej sytuacji'. Istotnym elementem projektu jest kooperacja między autorką a jego wykonawcami – inżynierami pracującymi w latach 70. dla Fabryki Domów – wykorzystującymi wiedzę i doświadczenie wyniesione z pracy w sektorze budowlanym.
W 2008 roku Sosnowska dołączyła do ekskluzywnego grona artystów wystawiających w szwajcarskim Schaulager. Na wspólnej wystawie z Andreą Zittel pokazała zestaw dziewięciu obiektów, w tym monumentalną pracę "1:1" z Wenecji.
Artystka wypracowała zwięzły, charakterystyczny język formalny, w którym spotykają się różne sposoby myślenia o modernizmie: począwszy od polskiego konstruktywizmu lat 30. XX wieku, poprzez minimalizm i konceptualizm charakterystyczny dla sztuki lat 60. i 70., aż po rozwiązania architektury socrealistycznej w krajach dawnego bloku wschodniego. Szczególnie ważny jest dla niej konstruktywizm postrzegający architekturę jako obszar pionierskich dokonań technologicznych, oraz siermiężne budownictwo kształtowane zgodnie z wytycznymi ideologii socjalistycznej, stanowiące główny element środowiska miejskiego, w którym artystka dorastała.
Sosnowska pracuje na styku architektury i rzeźby, łącząc obie formy wypowiedzi za pomocą minimalistycznego idiomu formalnego. Punktem odniesienia jest dla niej architektura i przedmioty codziennego użytku - artystka modyfikuje je i odtwarza w taki sposób, że zatracają swoje oryginalne funkcje, stając się konstrukcjami z pogranicza rzeczywistości i fikcji. Np. "Poręcz" (2008) to stalowa rzeźba w kształcie tytułowej poręczy montowanej na klatce schodowej i uciętej przy podstawie, z rytmicznie powyginanymi prętami.
W 2008 roku Sosnowska zrealizowała rzeźbę "The Wind House" w parku Primrose Hill w Londynie. Artystkę zainspirowało, że w miejscu tym bardzo popularne jest puszczanie latawców i jej praca - niewielki, poddany dekonstrukcji drewniany pawilon - rzeczywiście wygląda tak jakby została uformowana podmuchami wiatru. Ściany są powyginane, dach zapadnięty, a całość sprawia wrażenie, jakby miała się za chwilę stoczyć ze wzgórza. "The Wind House" zbudowany jest z niewielkich drewnianych wielościanów i tworzy geometryczną, ale zarazem bardzo ekspresjonistyczną formę.
Rok później powstały dwie kolejne prace plenerowe Sosnowskiej: "Kula" w Parku Rzeźby na warszawskim Bródnie oraz "Stragan" na skwerze przy ulicy Czystej we Wrocławiu.
Park Bródnowski powstał w latach 70. XX wieku na terenie osiedla bloków stanowiących mieszkaniowe zaplecze pracowników FSO. W 2009 roku z inicjatywy Pawła Althamera został tam zorganizowany Park Rzeźby, w którym umieszczono prace współczesnych artystów, m.in. Sosnowskiej. Jej "Kula" to ażurowa rzeźba w kształcie spłaszczonej kuli o średnicy około czterech metrów, wykonana z dekoracyjnie potraktowanych prętów zbrojeniowych. Estetyka "Kuli" nawiązuje do wzorów i kształtów krat tradycyjnie montowanych w oknach mieszkań na parterze bloków.
Z kolei wrocławski "Stragan", który stanął w sąsiedztwie domu handlowego Renoma, przypomina abstrakcyjną konstrukcję metalową o wymiarach 4 x 3 x 3 m, jakby echo typowych stoisk-straganów. Rzeźba pomalowana jest na kolor niebieski, taki sam jakim malowano w latach 60. i 70. handlowe stoiska.
W 2010 roku Sosnowska (wraz z Tobiasem Putrichem, artystą ze Słowenii) przygotowała scenografię do grupowej wystawy "The Promises of the Past 1950–2010" w paryskim Centre Pompidou. Zaprojektowała strukturę składającą się z szeregu połączonych ze sobą ścianek, na których prezentowano prace 50 artystów.
Chciałam, aby ta wystawa miała linearny przebieg. Idziemy oglądając ściankę po ściance, jak stronę po stronie w książce, jak kadr po kadrze w filmie. Jest to konstrukcja bardziej konceptualna niż estetyczna. Ostateczny kształt jest wypadkową liczby i rozmiaru dzieł – opowiadała o swoim projekcie Sosnowska.
Od 2010 roku artystka rozpoczęła współpracę z prestiżową galerią Hauser&Wirth, która zorganizowała jej wystawę w nowootwartej przestrzeni w Nowym Jorku. Pokaz obejmował siedem nowych prac rzeźbiarskich, w części zrealizowanych podczas pobytu rezydencjonalnego w Artpace w San Antonio. Inspiracją dla rzeźb Sosnowskiej były typowe dla amerykańskiej architektury schody przeciwpożarowe, metalowe konstrukcje przylegające do tylnych ścian domów komunalnych. Artystka zaprojektowała własne schody w skali 1:1, pozbawione funkcji użytkowej poprzez rozmontowanie ich głównych elementów, takich jak metalowe podesty, balustrady i stopnie. Dzięki temu formy zyskały abstrakcyjny, rzeźbiarski charakter.
Prace zrealizowane w San Antonio: "Deck", "Stairs" i "Ladder" (wszystkie z 2010 roku), zostały pomalowane na kolor beżowy. Rzeźby pokazane w Nowym Jorku były czarne, dołączyły do nich też cztery nowe prace: "Spiral", "Fence", "Balustrade" i "Handrail". Umieszczone w neutralnej przestrzeni white cube, przeformułowane kostrukcje klatek schodowych stały się niezależnymi formami rzeźbiarskimi o zdyscyplinowanej, wyrazistej estetyce, oderwane od systemu architektonicznego, z którego się wywodzą.
W tym samym roku Sosnowska zrealizowała monumentalną, sięgającą pięciu metrów rzeźbę "Schody" w Muzeum Sztuki Współczesnej w Herzelii (Izrael). Praca powstała po pobycie artystki w 2008 roku w Izraelu na zaproszenie Centrum Sztuk Wizualnych w Jerozolimie (JCVA). Źródłem inspiracji dla Sosnowskiej była spiralna klatka schodowa wykonana z surowego betonu, przylegająca do budynku City Home w Tel Awiwie i usunięta tuż po udokumentowaniu jej przez artystkę na zdjęciach. Metalowe, czarne "Schody", z czerwonym PCV na poręczy, sięgały od podłogi do sufitu sali wystawowej, całkowicie ją dominując. Ich konstrukcja została zgnieciona i zmniejszona, wpasowana dokładnie w pionową oś przestrzeni galeryjnej, niczym kolumna podtrzymująca sufit i chroniąca go przed zawaleniem się.
Kolejna instalacja Moniki Sosnowskiej, w berlińskiej galerii Capitian Petzel (2009), składała się z siedmiu rzeźbiarskich prac wykonanych z metalu, drewna i szkła, ustawionych jeden za drugim w dużej, pozbawionej wewnętrznych podziałów przestrzeni. Ich zróżnicowane kolory, rozmiary i materiały tworzyły dziwny zbiór linii, powierzchni i kątów. Każda z tych struktur rzeźbiarskich wywodziła się z codziennego życia. Jedną z nich był pierwotnie stolik biwakowy, którego nogi zostały wywinięte na blat. Z kolei metalowy taboret ustawiony do góry nogami stał się pozbawioną funkcji formą. W otwartej przestrzeni galerii artystka ustawiła drzwi z framugami, szeroko otwarte i pozbawione kontekstu pomieszczeń, które powinny łączyć. W centrum galerii stanęły także cztery ściany przecinające się pod kątem prostym i tworzące cztery półpokoje. Na jednej ze ścian wisiało duże lustro, zdradzając trop, jakim poszła Sosnowska, która odtworzyła tu część baru z prowincjonalnegp, polskiego miasta. Rzeźby w galerii Capitian Petzel stanowią jedną z wypowiedzi Sosnowskiej na temat architektury i towarzyszącej jej estetyki wnętrz typowej dla bloku wschodniego.
Na 54. Biennale w Wenecji (2011) Monika Sosnowska zbudowała jeden z czterech para-pawilonów (o zrealizowanie pozostałych zostali poproszeni inni rzeźbiarze – Song Dong, Oscar Tuazon i Franz West), architektoniczną instalację służącą do ekspozycji prac artystów. W przestrzeni o gwiaździstej formie prezentowane były fotografie Davida Goldblatta i instalacje Haroona Mirzy.