Muzykolog, pedagog, wybitny znawca muzyki dawnej, autor niemal dwustu publikacji naukowych. Związany z wieloma ośrodkami akademickimi w Polsce, współtworzył Zakład Muzykologii Kościelnej przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, którego był wieloletnim wykładowcą.
-
Anonsując wydanie "Szkiców do portretu Hieronima Feichta" (Kraków 2012), ks. dr Wojciech Kałamarz – muzykolog, kompozytor i dyrygent – zachęcał czytelników, by sięgnęli do numeru 11 "Ruchu Muzycznego" z 1967 roku:
Text
[…] powiedzmy tylko, iż Zofia Lissa nazywa tam ks. Feichta "jasną postacią", Krystyna Wilkowska-Chomińska pisze: "Dyrektywą działalności ks. prof. Feichta było szerzenie prawdy", Mirosław Perz nazywa Feichta "naiwnym realistą", zresztą jego wspomnienie obfituje też w różne sytuacje życiowe i słynne anegdoty ks. Feichta; ks. Karol Mrowiec zaś, parafrazując cytat z epitafium Józefa Ignacego Kraszewskiego, pisze o ks. Feichcie: "Światło miłował, światło szerzył, lat 72 bez odpoczynku". I jeszcze Józef Michał Chomiński: "Feicht nigdy nie traktował abstrakcyjnie twórczości muzycznej, lecz starał się wykazywać, z jakich źródeł ona wyrastała i jakie były jej podstawy materialne".
Wcześniej autor zaznaczył, że zebrane w książce świadectwa będą czasem sprzeczne, co tylko dopełni charakterystykę Feichta i zbliży nas do prawdy o tej postaci. Dodajmy, że Ludwik Erhardt, który w chwili śmierci profesora był zastępcą redaktora naczelnego "RM", wyznał z jednej ze swych ostatnich rozmów z Piotrem Matwiejczukiem, że "wszyscy wyszliśmy spod skrzydeł Lissy, Chomińskiego lub spod sutanny Hieronima Feichta. Innych możliwości nie było. Ksiądz profesor był zresztą przezacny. Świetnie grał w brydża".
Feicht urodził się 22 września 1894 roku w Mogilnie na Kujawach, dawnym mieście duchownym, aż do czasu rozbiorów będącym prywatną własnością opatów tamtejszego klasztoru benedyktynów. Opactwo – jedno z najstarszych w Polsce, założone najprawdopodobniej w połowie XI wieku – góruje malowniczo nad wyniesionym półwyspem na Jeziorze Mogileńskim i od zarania jest miejscem czci św. Jana Apostoła, patrona nie tylko dziewic, bednarzy i aptekarzy, lecz także wszelkich zawodów związanych z pisaniem: między innymi kopistów i teologów. Być może to niezwykłe sąsiedztwo zaważyło na dalszych losach małego Hieronima, syna murarza i chłopki, który w 1901 rozpoczął edukację w niemieckiej Volksschule (aż do 1919 Mogilno pozostawało w zaborze pruskim), dalsze nauki odebrał jednak w gimnazjum Małego Seminarium Zgromadzenia Księży Misjonarzy w Krakowie. Do zgromadzenia został przyjęty już w roku 1909, na krakowskim Kleparzu, śluby zakonne złożył w 1912 na Stradomiu. Maturę zdał w 1914 roku w Państwowym Gimnazjum nr 5. W latach 1914–1918 studiował w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy, po drodze odebrawszy święcenia kapłańskie na Wawelu, z rąk księcia-biskupa Adama Stefana Sapiehy.
Muzykalny od dziecka, w gimnazjum akompaniował na organach szkolnym nabożeństwom, w seminarium sprawował funkcję curator cantus, a podczas studiów teologicznych brał lekcje teorii oraz gry na fortepianie u Bolesława Wallek-Wallewskiego, profesora krakowskiego Konserwatorium.
W 1919 roku przez kilka miesięcy pracował w kościele św. Krzyża w Warszawie, skąd został skierowany do Lwowa i mianowany prefektem Małego Seminarium Arcybiskupiego. Studia organistyki i kompozycji kontynuował w lwowskim Konserwatorium u Mieczysława Sołtysa, jednej z ważniejszych postaci tamtejszego życia muzycznego. W roku 1921 roku podjął dalszą edukację na wydziale muzykologii Uniwersytetu Jana Kazimierza, pod kierunkiem Adolfa Chybińskiego, który zachęcił go do systematycznych badań w dziedzinie twórczości staropolskiej. Stopień doktora Feicht uzyskał cztery lata później, na podstawie dysertacji "Kompozycje religijne Bartłomieja Pękiela". W następnym roku akademickim pełnił na lwowskiej uczelni obowiązki starszego asystenta.
Przeniesiony przez Księży Misjonarzy do Wilna, długo nie zagrzał tam miejsca. W 1927 roku ruszył do Fryburga, by zgłębiać tajniki chorału pod okiem Petera Wagnera, wybitnego znawcy paleografii muzycznej i średniowiecznych systemów notacji, a zarazem orędownika cecyliańskiego ruchu odnowy muzyki liturgicznej. Swoje fryburskie doświadczenia Feicht opisywał ze szczegółami w listach do Chybińskiego, na tyle już pewny siebie, by wadzić się z niektórymi tezami niemieckiego profesora:
Text
Ćwiczenia praktyczne w chorale są dla mnie interesujące jedynie z tej strony, z której Wagner stoi w sprzeczności z Benedyktynami. Pewne racje ma, mianowicie tzw. znaki rytmiczne i frazowanie benedyktyńskie jest do pewnego stopnia oparte na fałszywej akcentuacji języka łacińskiego. Ważną rzeczą będzie poznać, czy jednak Benedyktyni solesmeńscy istotnie źle akcentują łacinę, jak ogół Francuzów, czy też mają inne podstawy (czysto muzyczne – Wagner ich nie uznaje) do stawiania znaków rytmicznych w niezgodzie z akcentem wyrazów,
a czasem zaś wręcz kwestionując jego metody: "Naprawdę, jak tak dalej pójdzie, to przyjdzie między nami do scysji, bo na prymitywy harmonii chodzić nie będę".
Po powrocie do kraju w 1928 roku Feicht przez pewien czas uczył teorii i historii muzyki w Konserwatorium w Krakowie, wykładał też muzykologię, śpiew kościelny i teologię moralną w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy oraz propedeutykę filozofii w tamtejszym gimnazjum. W roku 1930, na wniosek Zbigniewa Drzewieckiego, Grzegorza Fitelberga, Ludomira Różyckiego, Kazimierza Sikorskiego, Józefa Turczyńskiego i Karola Szymanowskiego, został profesorem z nominacji Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Wyższej Szkole Muzycznej Konserwatorium w Warszawie. Współpraca nie trwała długo: wskutek niestających ataków prasowych i sporów kompetencyjnych Szymanowski zrezygnował z funkcji rektora w kwietniu 1932 roku. Po relegowaniu z uczelni innych zasłużonych wykładowców także i Feicht postanowił złożyć posadę. Działał później w Bydgoszczy i Krakowie. Czas okupacji spędził w parafii misjonarskiej w Zakopanem-Olczy, gdzie w ramach tajnych kompletów uczył młodych górali łaciny i francuskiego oraz harmonii i historii form muzycznych.
Po wojnie, uzyskawszy habilitację na Uniwersytecie Poznańskim w 1946 roku, na podstawie rozprawy "Ronda Fryderyka Chopina", Hieronim Feicht osiadł we Wrocławiu. W roku 1948, na polecenie prezydenta miasta Bronisława Kupczyńskiego, rozpoczął starania o utworzenie tam Wyższej Szkoły Muzycznej. W listopadzie tego samego roku stanął na czele świeżo powołanej do życia placówki, w styczniu zaś został jej pierwszym rektorem i piastował ten urząd do końca letniego semestru roku 1952. Później przeniósł się do Warszawy, gdzie objął kierownictwo Katedry Muzyki Polskiej na Uniwersytecie, prowadził również zajęcia z kontrapunktu staroklasycznego w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej. W roku 1956 zorganizował Zakład Muzykologii Kościelnej na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i jako kierownik Katedry związał się z uczelnią na stałe. Jeden z wychowanków profesora, ks. Bolesław Bartkowski, wspominał po jego śmierci:
Text
każdą wolną chwilę […] gotów był poświęcić studentom, dla których skromny jego pokój był zawsze otwarty. Ksiądz Profesor mimo swej wielkości i autorytetu urzekał nas zawsze niezwykłą wprost skromnością, szacunkiem dla cudzych poglądów oraz niezwyczajną przystępnością. Cenił sumienną pracę innych, ale był bezlitosny dla naukowców niedokładnych w swych badaniach. Nigdy nie żądał dla siebie względów, owszem, często świadomie rezygnował z tych, które mu się należały. Po przyjeździe do Lublina zadowalał się najczęściej przywiezioną w teczce kanapką i kawą lub herbatą, którą sam sobie przygotowywał. […] Odkąd go poznałem, chodził zawsze w tym samym wytartym płaszczu i tych samych butach. W zimie nosił trochę śmieszną, bezpretensjonalną czapkę.
Hieronim Feicht zmarł 31 marca 1967 roku. Jego ciało złożono w grobowcu Zgromadzenia Księży Misjonarzy na Starych Powązkach w Warszawie.
Dorobek naukowy Feichta obejmuje blisko dwieście pozycji, w tym zaledwie trzy książki. Choćby to odzwierciedla jego metodę badawczą, w której poświęcił się przede wszystkim zagadnieniom polskiej muzyki dawnej – zwłaszcza barokowej – rozpatrując je w szerszym kontekście społeczno-kulturowym. Ówczesnemu dyskursowi akademickiemu zarzucał zbytnie skupienie na problematyce twórczości Europy Zachodniej – kosztem pełnego obrazu muzyki europejskiej. W 1957 roku opublikował "Polifonię renesansu", pierwszy rzetelny podręcznik z tej dziedziny w polskiej literaturze przedmiotu. Pięć lat później – wraz z językoznawcami Jerzym Woronczakiem i Ewą Ostrowską – wydał monografię "Bogurodzicy", w której przedstawił tezę o świeckim rodowodzie pieśni i jej związkach z twórczością XIII-wiecznego krzyżowca i truwera Jehana de Braine. Jest autorem rozdziałów "Polskie średniowiecze" i "Muzyka w okresie polskiego baroku" w pracy zbiorowej "Z dziejów polskiej kultury muzycznej" pod redakcją Zygmunta Szweykowskiego (1958).
Jeden z jego najwybitniejszych uczniów, Mirosław Perz, pisał we wspomnianym już numerze "Ruchu Muzycznego", że Feicht "mówił o Marcinie Leopolicie jak o osobie żyjącej, ot – nie ma go w Warszawie, bo wyjechał właśnie do Krakowa na zamek wawelski". Perz zarazem przeczuwał, że "wpływ moralny, jaki wywierał [Feicht], potrwa jeszcze czas jakiś siłą inercji wynikającej z pamięci. W końcu jednak – to oczywiste – malejąc, ustanie". Sam postanowił spowolnić ten proces, w 1999 roku inicjując Konkurs Związku Kompozytorów Polskich o Nagrodę im. Księdza Profesora Hieronima Feichta, którego celem jest promocja osiągnięć naukowych muzykologów i teoretyków muzyki ze wszystkich ośrodków w Polsce. W roku 2023 jury postanowiło jednogłośnie przyznać nagrodę Miłoszowi Kuli za nieopublikowaną jeszcze pracę doktorską "Symfonie Carla Dittersa von Dittersdorfa oraz ich recepcja w dawnej Rzeczypospolitej i na Śląsku". Wpływ myśli Feichta siłą rzeczy zmalał, są jednak przesłanki, że nieprędko ustanie.