Walka postu z karnawałem. Prowincja okiem Zofii Rydet i Władysława Hasiora
Schyłkowy PRL, pełzająca industrializacja i polska wieś, gdzie ubóstwo miesza się z wizualną fantazją. Dwoje najważniejszych dokumentalistów polskiej prowincji w końcu spotyka się na jednej wystawie w BWA Tarnów.
Pierwsze fotograficzne eskapady na prowincję Zofia Rydet odbywa jako dwudziestoparolatka. Za obiektywem stoi jednak wówczas jej brat, namiętnie fotografujący rodzimą wschodnią "egzotykę". Sama także próbuje swoich sił, tworząc sentymentalne portrety huculskich dzieci. Jest końcówka lat 30.
Wrażliwość powojenna
Gdy sama kupuje aparat i na dobre zaczyna poświęcać się fotografii, ma skończone 40 lat. Ze Stanisławowa trafia na Śląsk, w Bytomiu prowadzi sklepy Blok i Kameleon, oba z artykułami papierniczymi i zabawkami. Zaczyna obracać się w gronie gliwickich fotografów, z Jerzym Lewczyńskim na czele. Początkowo nie przez wszystkich traktowana jest zupełnie poważnie, jako artystka nazbyt sentymentalna, niedostatecznie zdyscyplinowana konceptualnie. Zaczyna tam, gdzie skończyła dwie dekady wcześniej – od zdjęć dzieci. Widać jednak, że minęły dwie dekady. Czułostkowy etnografizm zostaje wyparty przez powojenny humanizm.
Duże wrażenie wywiera na niej krążąca po całym świecie fotograficzna wystawa "The Family of Man", ogromne przedsięwzięcie przygotowane przez jednego z klasyków amerykańskiej fotografii, Edwarda Steichena. To manifest siły fotografii, ale i humanistycznych wartości, przekraczających narodowe i kontynentalne granice. Po humanitarnej katastrofie drugiej wojny światowej ludzkość ma się jednoczyć jako jedna wielka rodzina. Wystawa uszeregowana jest według uniwersalnych kategorii: narodzin, pracy, macierzyństwa, aż po nieuniknione starość i śmierć, ale bije z niej wiara w lepsze jutro. Rydet w podobnym duchu fotografuje więc dzieci już nie tylko huculskie, ale pochodzące ze wszystkich miejsc na ziemi.
Peryferyjny zapis...
Pod koniec lat 70. wraca na prowincję. Zaczyna realizować serię, która stanie się jej dziełem życia, krążąc od domu do domu, początkowo na Podhalu, z czasem docierając jednak i do Wielkopolski, na Pomorze czy okolice Łodzi. Tytułem "Zapis socjologiczny" jej portrety ludzi w otoczeniu wnętrz i przedmiotów, które ich określają, opatruje historyczka sztuki i wybitna badaczka fotografii Urszula Czartoryska. Fotografka trochę kręci na niego nosem, ale po jakimś czasie przyjmuje tę nazwę. Obserwacja Czartoryskiej jest w końcu bardzo trafna – choć przesycone sporą dozą "romantyzmu", czułości dla przedstawianych bohaterów, zdjęcia Rydet w swojej masie stają się socjologicznym katalogiem.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
Wbrew częstym porównaniom m.in. do Jana Bułhaka, "Zapis..." niewiele wspólnego ma z piktorialistyczną malowniczością i skupieniem na formie, których można było się dopatrywać w najwcześniejszych fotografiach Rydet. Artystka jest już w zupełnie innym miejscu. Choć oglądamy jedno podobnie kadrowane zdjęcie za drugim, przeglądając je, mamy wrażenie jakby perspektywa się oddalała, ludzie stają się punkcikami w wielkim zbiorze. Pojawia się napięcie między indywidualnym psychologicznym rysem każdej postaci, podkreślanym przez zestaw domowych atrybutów, a powtarzalnością ludzkich typów, wnętrz i losów. Na tym napięciu zasadza się magnetyzm dzieła życia Rydet. Jednocześnie jest w nich jakiś ładunek przemocy, dokumentacji nieupiększonej, beznamiętnie podkreślającej materialne ubóstwo. Bohaterowie stawiani są przed obiektywem jak kolejne bibeloty ustawione na meblościankach.
Rydet swój ogromny zbiór porządkowała w podkategoriach. Na kuratorowanej przez Łukasza Gorczycę i Joannę Trznadel wystawie "Malowane domy" w BWA Tarnów pokazano najbardziej znany, charakterystyczny typ portretów we wnętrzach, ale obok nich powstało wiele innych – skupionych na dokumentowaniu dekoracji stawianych na telewizorach, wiejskich uroczystości, monideł, portretów papieża, pejzaży czy przedstawicieli niszowych, wymierających profesji.
W Tarnowie zobaczyć możemy zdjęcia wykonane przez Rydet w małopolskim Zalipiu. Wybór akurat tego zbioru nie jest przypadkowy. To po pierwsze seria obrazująca niezwykłą dekoracyjność domów w słynnej "malowanej wsi", po drugie akcent lokalny, jako że miejscowość położona jest nieopodal Tarnowa, w odległości około trzydziestu kilometrów, po trzecie – ukłon w kierunku jednego z najbardziej znanych projektów galerii, wystawy "Róża jest różą" sprzed kilku lat, odnoszącej się właśnie do zalipiańskiego fenomenu. I wreszcie po czwarte – fotografie niezwykle dekoracyjnych wnętrz z Zalipia najlepiej rymują się ze zdjęciami drugiego bohatera tarnowskiej wystawy.
... i centralny fotonotatnik
Rydet swój projekt realizuje do 1990 roku. Gromadzi ponad dwadzieścia tysięcy fotografii. W ciągu nieco dłuższego czasu podobną liczbę zbiera Władysław Hasior, choć jego "Notatnik fotograficzny" jest początkowo jedynie wizualnym szkicownikiem artysty, który czasami korzysta z niego przy wykładach, a później za namową jednego z redaktorów przeznaczonego dla wiejskiej młodzieży czasopisma "Nowa Wieś" publikuje w formie opatrzonych komentarzem krótkich fotoesejów.
Oboje materiał, którym byli zafascynowani, obrabiali na swój sposób, tworząc surrealne kompozycje z fragmentów – Rydet fotograficzne kolaże, Hasior – przestrzenne asamblaże. Różnił ich status. Hasior pozostawał przez lata lokalnym i ogólnopolskim celebrytą, jednym z artystów wynoszonych na świeczniki, co zemściło się na nim w okresie stanu wojennego, gdy znaczna część środowiska odwróciła się od niego po tym jak nie przyłączył się do masowego bojkotu publicznych instytucji i przyjął z rąk władzy nową pracownię, o którą przez lata się starał. Rydet z kolei, choć z czasem stała się klasyczką, traktowana była, jak pisał Adam Mazur:
Text
niczym ambitna fotoamatorka, dziwaczka, która zaczęła tworzyć w wieku lat czterdziestu, a dzieło swego życia podjęła mając dobrze po sześćdziesiątce.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Władysław Hasior, Wyimki z "Notatnika fotograficznego", fotoreportaże publikowane w latach 1983-1986 na łamach tygodnika „Nowa wieś”, ze zbiorów Muzeum Tatrzańskiego
Rydet interesuje przede wszystkim człowiek. Hasiora – jego wytwory. Ona miała zacięcie socjolożki, on – antropologa-muzealnika. Uwieczniał przejawy kreatywności, czasem nawet nieuświadomionej, będącej wyrazem potrzeby upiększania skrzeczącej rzeczywistości, manifestującym się jak DNA w kształtach roślin. Hasior fotografuje więc "sztukę plebejską" – dekoracyjne bramy, fantazyjne akcenty architektoniczne, ogródkowe dekoracje.
Peryferia późnego PRL-u
Oboje dokumentują polską prowincję w dobie późnego PRL-u, w czasie przemian, gdy przez niemal niezmienny przez dziesiątki lat krajobraz przetoczył się walec industrializacji. Rydet jest w tym względzie subtelna, czarno-biała tonacja nieco wygładza obraz rzeczywistości, a nowy świat w postaci telewizorów i radioodbiorników wydaje się wkradać w nią dość nieśmiało. Na fotografiach z Zalipia jednocześnie fantastycznie chwyta pokoleniowe różnice między mieszkańcami przynależącymi w gruncie rzeczy do dwóch różnych epok. Pojawiający się od czasu do czasu młodsi bohaterowie z reguły wyglądają, jakby w suto zdobionych kwiatowymi malowidłami i całym ludowym anturażem wnętrzach czuli się nieswojo. Sprawiają wrażenie niemal gości w skansenie.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
W świat z fotograficznych notatek Hasiora nowoczesność wkracza z pełnym impetem, w feerii pstrokatych bram i bogactwie nowych form i materiałów. Bohaterami jednej z rozkładówek w "Nowej Wsi" są ustawione na polach chochoły – artysta z pasją opisuje ich ewolucję, jakby mówił o specyficznym gatunku zwierząt. Podobnie jak Rydet Hasior tworzy w swoim zbiorze konkretne kategorie, łącznie niemal czterysta.
Wystawa w Tarnowie jest skromna, ale stanowi początek poważnego przepracowywania fotograficznego dorobku Hasiora, które rozpoczęło się kilka lat temu od "Konferencji Tatrzańskiej" i niewielkiej wystawy przygotowanej przez Ewę Tatar, która odkurzyła zalegające w stosie pudeł przezrocza. Niedawno pojawiło się kolejne opracowanie pod postacią katalogu-czasopisma "Not. Fot.", wydawanego przez galerię Raster i Muzeum Tatrzańskie, a którego konsekwencją jest właśnie tarnowska wystawa. Ale i "Zapis..." Rydet na dobrą sprawę dopiero od kilku lat zaczyna wreszcie uzyskiwać pełny kontekst, wychodząc poza wyświechtane porównania i pokazywanie tego samego drobnego wycinka. Kompleksowa digitalizacja i duża wystawa w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie w 2015 roku wyznaczają początek tej drogi. W końcu te ścieżki się przecięły, miejmy nadzieję, że nie po raz ostatni.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]