Jak przestaliśmy się bać i pokochaliśmy socrealizm. "Zimna rewolucja" w Zachęcie
Nazwy kilku najważniejszych kierunków w nowoczesnej sztuce – jak impresjonizm i kubizm – ukute zostały przez krytyków jako ironiczne epitety. Szybko przechwycone przez samych artystów, zupełnie zmieniły wydźwięk. Z socrealizmem jest na odwrót – nazwa akuszerowanego w ZSRR w latach 30. i przeszczepianego na grunt innych państw bloku wschodniego kierunku z czasem stała się wręcz obelgą. Najwyższy czas, by przestała nią być.
Porównanie do dzieła socrealistycznego wciąż bywa wytaczane jako jedno z cięższych krytycznych dział przeciwko sztuce uznanej za płytką i agitacyjną. Artur Żmijewski w swoim głośnym manifeście "Stosowane sztuki społeczne" z 2007 roku między innymi ze wstydem za socrealizm wiązał nieufność współczesnych wobec postaw politycznie zaangażowanych we współczesnej sztuce. Joanna Kordjak i Jérôme Bazin, kuratorzy wystawy "Zimna rewolucja. Społeczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej wobec socrealizmu, 1948–1959" w Zachęcie, stanęli więc przed wyjątkowo trudnym zadaniem.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Stefan Arczyński, "Wiec w Hali Ludowej", 1954, fotografia, 39,7 × 29,8 cm, fot. Muzeum Sztuki, Łódź, © Stefan Arczyński & Muzeum Sztuki, Łódź
W historii sztuki poważna refleksja nad socrealistycznym dziedzictwem zaczęła się w przededniu upadku Polski Ludowej. Po wydanej w roku 1986 pionierskiej książce Wojciecha Włodarczyka "Socrealizm: sztuka polska w latach 1950-1954" ukazało się w kolejnych dekadach kilka kluczowych pozycji, jak "Olbrzymki: kobiety i socrealizm" Ewy Toniak oraz "Socrealizmy i modernizacje" pod redakcją Aleksandry Sumorok i Tomasza Załuskiego. O socrealizmie zaczęto pisać, nadal jednak nikt się szczególnie nie kwapił, by go wystawiać. Mimo powolnego przewartościowywania socrealistycznych epizodów w dorobku takich artystów jak Andrzej Wróblewski, głośna wystawa "Andrzej Wróblewski: Recto / Verso. 1948-1949, 1956–1957" w Muzeum Sztuki Nowoczesnej stawała na przykład okrakiem dokładnie ponad tym okresem w jego krótkim życiorysie.
W końcu jednak i na polu instytucjonalno-rynkowym wyraźnie drgnęło, a ponowne zainteresowanie socrealizmem potwierdzono także siłą twardej waluty. W 2019 roku odbyła się głośna licytacja socrealistycznej "Przyjaźni", wczesnej rzeźby Aliny Szapocznikow, sprzedanej w Desie za ponad półtora miliona złotych. Pierwotnie ustawiona w Pałacu Kultury i Nauki, w epoce legislacyjnego dzikiego zachodu lat 90. wywieziona nie wiadomo dokąd, po dziennikarskim śledztwie Katarzyny Bielas i Doroty Jareckiej odnaleziona w niekompletnej formie, skitrana w ogródku podwarszawskiego domu realizatora wywózki z PKiN, po odrestaurowaniu i sprzedaniu jako depozyt trafić ma do holu powstającej siedziby MSN przy Placu Defilad. W tej samej instytucji Piotr Słodkowski przygotował w tym roku wystawę "Henryk Streng/Marek Włodarski i modernizm żydowsko-polski", traktującą socrealizm nie jako wstydliwą historyczną wyrwę, a ważny element panoramy polskiej sztuki nowoczesnej, który nie wziął się wyłącznie z partyjnego ukazu, ale wyrastał również z przedwojennych poszukiwań formuły zaangażowanego społecznie realizmu.
W "Zimnej rewolucji" stawką jest przede wszystkim przełamanie stereotypowego wyobrażenia o socrealistycznej sztuce. Na gruncie architektury i urbanistyki dzieje się to od dawna, także oddolnie. Na kulturalno-imprezowej mapie Warszawy obok PKiN na dobre zagościł z siedzibą modnego baru newonce dawny Dom Partii, jedną z architektonicznych pereł południa Polski jest odrestaurowany Pałac Kultury Zagłębia, wysoką estymą cieszą się też najlepsze osiedla mieszkaniowe tego czasu – konia z rzędem temu, kto w Krakowie zamiast na Nowej Hucie wolałby zamieszkać w chaotycznych deweloperskich oazach pokroju Ruczaju. Na gruncie malarstwa czy rzeźby to przełamywanie idzie jednak nieco oporniej.
Smutne oblicze stachanowca
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Wiktor Pental, "Portret przodownika pracy", Nowa Huta, ok. 1954, fotografia, fot. © kolekcja Fundacji Imago Mundi/Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
Stereotypowy obraz socrealizmu zamyka się w obrazach takich jak "Podaj cegłę" Aleksandra Kobzdeja. Mdłych, formalnie nudnych i szaroburych pochwałach klasy robotniczej, wyglądających zresztą tak, jakby ich autorzy ani jednego murarza, górnika czy rolniczki nigdy faktycznie na oczy nie widzieli. Takie obrazy oczywiście również powstawały, ale nie tylko one składają się na obraz socrealizmu. Poszukiwania własnych autentycznie zaangażowanych formuł malarskich przez artystów tak wybitnych jak Wróblewski i jego "realizm bezpośredni" postrzegano dotąd jako wyjątek od paździerzowej reguły. "Zimna rewolucja" odwraca tę perspektywę. To marne produkcyjniaki oparte na apoteozie pracy stanowią mniejszość w nurcie, który i formalnie, i tematycznie okazuje się o wiele bogatszy, niż chciano przez lata przyznawać.
Same przedstawienia ludzi pracy, które wystawę otwierają, uderzają swoim zróżnicowaniem. Znajdziemy tu zarówno iście wirtuozerski, bliski drobiazgowemu realizmowi pieriedwiżników portret stachanowca autorstwa László Félegyháziego, jak i wyraźnie zanurzone w awangardowej tradycji przedstawienie rolnika z kosą, modelowanego ostro niczym kubistyczna rzeźba na zgeometryzowanym, odrealnionym tle, pędzla Ladislava Gudemy, w którym pobrzmiewają echa późnych "rolniczych" obrazów Malewicza. Pomiędzy nimi znalazły się też świadectwa kryzysów – portrety robotników zmęczonych, melancholijnych czy udręczonych głodem powojennych lat. Kuratorzy chętnie grają na kontrastach. Gdy na obrazie Andrzeja Strumiłły "Nasza ziemia" widzimy na przykład polską rodzinę przybywającą ze swoim skromnym dobytkiem na "Ziemie Odzyskane" i ogarniającą wzrokiem rozległy płaski horyzont rodem z malarstwa niderlandzkich pejzażystów XVII wieku, tuż obok oglądamy niemiecką perspektywę – filmowy obraz chaosu i niepewności związanej z przymusowymi przesiedleniami.
Od paździerzu do arcydzieła
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Ladislav Guderna, "Żołnierze w świetlicy", 1952, olej, sklejka, 94 × 149,3 cm, fot. Słowacka Galeria Narodowa, Bratysława/Zachęta Narodowa Galeria Sztuki
Zgodnie z tytułem kuratorzy prezentują rozległą panoramę socrealizmów w regionie, nie grupując jednak prac według podziałów narodowych. Zamiast tego prace z Węgier, NRD, Czechosłowacji czy Rumunii rozproszone są pomiędzy poszczególnymi salami, a opowieść rozwija się według wątków tematycznych, obejmujących budowanie poczucia klasowej dumy, życie codzienne, nowe spojrzenie na pejzaż czy relacje z komunistycznymi krajami w odległych rejonach świata. Brak podziałów narodowych pociąga za sobą także odejście od pisania historii socrealizmu z perspektywy wydarzeń stricte artystycznych, biografii twórców, wielkich wystaw czy wprowadzania dekretów definiujących, czym ma być sztuka socjalistycznego realizmu. Znaczna część z nich to przy okazji prace dość niszowe – obok jednego z "Rozstrzelań" Wróblewskiego próżno tu szukać najbardziej ikonicznych dzieł tego czasu z Polski, jak choćby "Postaci" Fangora, kontrastujących po zachodniemu wyfiokowaną elegantkę z parą krzepkich robotników. Także budowanie hierarchii czysto artystycznych leży więc w dużej mierze po stronie zwiedzających, bo oprócz prac interesujących, a nawet wybitnych znajdziemy także dla pełnego obrazu epoki garść wręcz karykaturalnie złych.
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że dominują zdecydowanie te pierwsze. Imponujący bywa rozstrzał stylistyczny najciekawszych prac. W "Lidicach" Williego Sitte znajdziemy ewidentne nawiązania do "Masakry w Korei" Picassa. Wyraźnie inspirowana "okresem błękitnym" tego artysty – bądź co bądź odznaczającym się nie tylko formą, ale i społecznym zaangażowaniem – jest z kolei "Lekcja politechniki" Haralda Metzkesa. W sposobie malowania fabrycznych maszyn przez Fritza Trögera widać echa międzywojennej sztuki zafascynowanej przemysłową estetyką amerykańskich precyzjonistów jak Charles Sheeler czy Charles Demuth. Wspaniała, monumentalna "Scena festiwalowa VI" Wernera Tübkego, z dwiema kobietami w wieczorowych sukniach przeszywającymi widza wzrokiem pośród ubranych na ludowo tańczących par, w swojej kompozycji jest wręcz niemal manierystyczna.
Na uwagę zasługują też prezentowane na "Zimnej rewolucji" w obfitym wyborze fotografie, równie zróżnicowane formalnie. Wśród samych scen fabrycznych znajdziemy echa konstruktywistycznej awangardy – ukośne, dramatyczne kompozycje i głębokie, ostre światłocienie rodem z Rodczenki – jak i stylizacje wręcz sakralne, gdzie miękko wsączające się do fabryki z wysokich okien światło wydobywa z mroku samotnego robotnika, w zadumie pochylonego przed maszyną niby wierny przed cerkiewnym ikonostasem.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Mieczysław Berman, "Lynch", 1952, fotomontaż, 38 × 26 cm, fot. Muzeum Narodowe we Wrocławiu
W ramach przełamywania utartych wyobrażeń nie uświadczymy też na wystawie ani jednej twarzy Stalina, Lenina czy choćby Bieruta. Z komunistycznych liderów jest tu jedynie w zamykającym opowieść rozdziale o kontaktach międzynarodowych portret młodego Mao pędzla Ladislava Gudemy. Na tyle młodego zresztą, że bez podpisu można nawet na pierwszy rzut oka nie dopatrzeć się w tej odmalowanej w chłodnych barwach poważnej, zaciętej twarzy pucołowatych rysów lidera Komunistycznej Partii Chin z późniejszych skonwencjonalizowanych wizerunków.
Międzynarodowy wątek jest tu dość skromny, jako że "Zimna rewolucja" koncentruje się na napięciach i ideowo-artystycznym fermencie wewnątrz samego bloku wschodniego, choć otwarcie wystawy na inne rejony świata także jest znaczące. Zwłaszcza, że są to rejony nie tylko z orbity wpływów ZSRR. Socrealizm nie był kierunkiem rozwijającym się wyłącznie w sztuce krajów trzymanych za gardło łapą Stalina. Bliźniaczą wersję zaangażowanego realizmu rozwijali artyści i artystki także w krajach po drugiej stronie żelaznej kurtyny. I to nie tylko europejskich, z Francją i jej komunizującymi intelektualistami na czele, ale i w samym sercu kapitalistycznej ciemności, czyli USA, nawet jeśli nikt za oceanem tej sztuki socrealizmem nie nazywał. Cieszące się w ostatnich latach dużym zainteresowaniem malarstwo Alice Neel w wielu momentach odzwierciedlało polityczne zapatrywania związanej przez całe życie ze środowiskiem amerykańskich komunistów artystki. Ten zachodni kierunek jest o tyle interesujący, że jak pisała Katarzyna Nowakowska-Sito:
Text
"Wydaje się [...], że dzieła Francuzów i Włochów, prezentowane na przekrojowych wystawach sztuki tych krajów w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, stanowiły sugestywne źródło inspiracji, bardziej wiarygodne niż natrętnie propagowane wzorce radzieckie."
"Zimna rewolucja" to ważny trybik w machinie przepracowywania socrealizmu na nowo. Zahaczające o socrealizm prace artystów tak cenionych, jak Władysław Strzemiński nie są tu pretekstem do zadawania pryncypialnych i moralizatorskich pytań o przyczyny ich „uwikłania” w socrealizm, ale przedstawiane – tylko i aż – jako poważna wypowiedź artystyczna. Jak pisał Boris Groys, „czasy stalinowskie spełniły podstawowy wymóg awangardy — porzucenie przez sztukę idei przedstawiania życia na rzecz jego przemiany w ramach totalnego, estetyczno-politycznego planu”. Teza Groysa, nigdyś przewrotna i prowokacyjna, dziś zdaje się niepisaną podstawą nieuprzedzonego patrzenia na socrealizm – nie jako na wyrwę w historii nowoczesnej sztuki, a jeden z ważnych rozdziałów jej splątanej historii.
"Zimna rewolucja. Społeczeństwa Europy Środkowo-Wschodniej wobec socrealizmu, 1948–1959"
Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa
kuratorzy: Joanna Kordjak, Jérôme Bazin
27.05–19.09.2021
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]