W 2014 roku w ramach serii Polish Radio Experimental Studio wytwórnia Bołt wydała "Solitaire", płytę Mirta będącą reinterpretacją kompozycji Arne Nordheima. Muzyk postanowił zająć się nie "utworami", lecz jednym utworem Norwega. Spowolnił całość, wyeksponował szczegóły i rozwinął "fragmenty, które miały dla mnie niemal medytacyjny wymiar".
W październiku 2015 roku ukazał się album "Vanishing Land", na którym Artysta zajmował się spustoszeniami, jakie ludzka działalność czyni w naturze, i protezami, którymi zastępuje to, co zniszczyła – zarówno w sensie technologii, jak i religii. Muzyk tłumaczył:
To pewnego rodzaju odwołanie do idei muzyki czwartego świata Jona Hassella. Zainspirował mnie też Bangkok. Tytuł odnosi się do świata, który rozpływa się w wielokulturowym tyglu, który utrzymuje pewne kontrasty (tradycja/hi-tech), ale buduje też z tych samych elementów nowe hybrydy, śmieci. Trochę świat z "Blade Runnera".
Jesienią 2018 ukazała się płyta "Decaying Land", będąca niejako kontynuacją "Vanishing Land". Tyle że tym razem Mirt mówił nie o tym, co ludzie robią planecie, ale co robią sobie samym – i więziom społecznym. Zmieniło się też tło: temat "Vanishing Land" artysta wiązał z Azją, a rdzeń tego, co przedstawił na "Decaying Land", widział w Europie czy USA. Stąd niemal nieobecność nagrań terenowych z Azji, które zastąpił rejestracjami z Ukrainy i Wielkiej Brytanii.
Opowiadając o tych dwóch płytach, artysta odnosił je do filmowej trylogii "Qatsi" Godfreya Reggio. Mottem "Decaying Land" był fragment wiersza „The Haunted Oak” Paula Dunbara. Zapytany o tę inspirację dał odpowiedź mówiącą sporo o tym, jak postrzega relację między twórcą, dziełem a odbiorcą:
Łatwo napisać tekst i wszystko powiedzieć. Kiedy go nie ma, działają skojarzenia. Zderzenie obrazu z okładki z tytułem czy wierszem daje pewien kontekst, ileś linków, które nie muszą się łączyć w konkretną wypowiedź, raczej mają zmusić do myślenia o czymś. To jest bardziej pytanie, czy coś widzisz, niż kategoryczne stwierdzenie, że masz widzieć to i to.