Magdalena Anna Samozwaniec, de domo Kossak, primo voto Starzewska, secundo voto Niewidowska, urodziła się 26 lipca 1894 roku w Krakowie, zmarła 20 października 1972 roku w Warszawie. Uczyła się wyłącznie w domu, biegle władała językami obcymi: angielskim, francuskim, niemieckim i rumuńskim. Jej debiutem literackim była humoreska "Wyjazd mamy do miasta", opublikowana w 1908 roku w "Nowinach Krakowskich".
Stryjeczną siostrą obu Kossakówien była kolejna pisarka w rodzinie, Zofia Kossak-Szczucka, córka Tadeusza Kossaka. Z kolei malarka Gloria Kossak i jej młodsza siostra, biolożka i popularyzatorka nauk leśnych prof. Simona Kossak, były córkami Jerzego, czyli bratanicami Magdaleny Samozwaniec. O swojej siostrze Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, przez najbliższych zwaną Lilką, z którą tworzyła przez całe życie intelektualny i emocjonalny duet, napisała książkę "Zalotnica niebieska", której druku już nie dożyła.
W latach 1917-1919 Magdalena uczęszczała do Szkoły Sztuk Pięknych Marii Niedzielskiej w Krakowie. W latach 1919-1921 prowadziła pracownię batikarstwa. Pierwszym jej mężem był dyplomata Jan Starzewski (1921-1928), z którym miała jedyną córkę Teresę (1922-2017; primo voto hrabina Plater-Zyberk, secundo voto Burignat). W listopadzie 1945 roku wyszła za mąż za Zygmunta Niewidowskiego, który przyszedł z prośbą o rękę córki, a ostatecznie zauroczył się teściową in spe i ją poślubił.
Jako kobiety i autorki obie siostry Kossakówny były najzupełniej różne. Potwierdziło to wielu przyjaciół i znajomych rodziny. Jednakże, wbrew potocznym opiniom, nie rywalizowały ze sobą.
Andrzej Zawada w swojej pracy "Dwudziestolecie literackie" [Wrocław 1995] przyznał: "Siostry Kossakówny, Maria i Magdalena, czyli Maria Pawlikowska i Magdalena Samozwaniec, należały do towarzyskiego kręgu Skamandra. Kiedy z Krakowa przyjeżdżały do Warszawy czy Sopotu, świat literacki rzucał się je adorować".
Z kolei Zygmunt Leśnodorski w swoich wspomnieniach "Wśród ludzi mojego miasta" [Kraków 1968] zapisał:
Trudno było o większy kontrast niż pomiędzy liryką Marii a satyrycznymi utworami Magdaleny. U jednej wszystko było poezją, u drugiej dowcipem. Jedna nastawiona do wewnątrz, druga na zewnątrz. Jedna była egzotycznym kwiatem cieplarnianym, stroniącym od ludzi, druga kobietą sportową i towarzyską, lubiącą publiczne występy, narty, kajak, dancing, brydża, flirt, morskie wycieczki i cały repertuar przyjemności, których dostarcza luksusowe życie współczesne. […] Magdalena posiadała kapitalny zmysł humoru i talent parodystyczny. Najlepszym utworem tej publicystyki, która według Kornela Makuszyńskiego ostrzyła sobie codziennie język jak brzytwę na pasku, pozostanie jej pierwsza książka "Na ustach grzechu", rozkoszna parodia "Trędowatej" i innych powieści tego typu.
"Na ustach grzechu. Powieść z życia wyższych sfer towarzyskich", wydaną w 1922 roku w Krakowie, purnonsensową, satyryczną parodię czytadła Heleny Mniszkówny, Magdalena napisała wspólnie z siostrą i jej mężem, Janem Gwalbertem Henrykiem Pawlikowskim. Przytoczmy z tego dziełka charakterystyczne cytaty:
- Milcz – wydarła ze spienionych warg hrabina – jeśli nie chcesz, bym wyszła wobec ciebie ze złoconych ram mego dobrego wychowania.
- Zwrócił się z zapytaniem do matki, słusznej damy pewnego wieku, po której znać było, że kiedyś była młoda.
- Zostaw umarłych, niech żyją w spokoju.
"Z pierwotnego tekstu napisanego przez Madzię niewiele się ostało; po prawdzie to Jaś i Lilka mieli największy wkład" – twierdził Marian Maurizio-Abramowicz w "Zakopiańskich wspominkach" [Kraków 1985]. – "Rada w radę ustalono, że najlepiej będzie wydać to-to pod pseudonimem". A że inicjatorka wspólnej zabawy literackiej zgłosiła swoje pretensje do całości, bystry Pawlikowski rozsądził: "Magdalena Samozwaniec – przecież nic innego nie jesteś!".
Tak też ochrzczona pisarka publikowała od 1926 roku liczne utwory satyryczne w takich czasopismach jak: "Cyrulik Warszawski", "Bluszcz", "Tygodnik Ilustrowany", "Naokoło Świata" czy "Tęcza", i wydawała książkę za książką. W 1933 roku ukazał się jej kolejny bestseller "Wielki szlem", a autorka zyskała wówczas miano "jedynej satyryczki w Polsce". Wspólnie z Arturem Marią Swinarskim wystawiała w Krakowie szopkę satyryczną "Kukiełki u Hawełki" (1934). Wraz ze Swiniarskim współpracowała także z poznańskim kabaretem Różowa Kukułka (1934-1936) Ludwika Pugeta.
Jak widać, zawsze lubiła być w centrum uwagi. Ubierała się elegancko i gustownie, choć niekoniecznie modnie – preferowała świecące materiały. Niekiedy projektowała swoje kreacje, szyte zawsze u renomowanej krawcowej, w których spokojnie można było pokazać się na raucie czy na sopockim molo, gdzie z kolei natychmiast dostrzegała inspirację do gry słów: "Chodzą po nim starcy parami i solo, / To molo można by dziś nazwać ramolo".
Przedmiotem satyry Samozwaniec jest współczesna obyczajowość inteligencji, elity artystycznej i rodowej, także literatura jako wyraz mentalności, snobizmu i śmieszności wielkiego świata i małego światka. Trafność i złośliwość obserwacji, zmysł parodii, dowcip, lekkość i wdzięk narracji zapewniły Samozwaniec wielką poczytność. Najczęściej wznawiane: "Na ustach grzechu", znakomita parodia Mniszkówny, oraz powieści z kręgu wspomnień rodzinnych: "Błękitna krew", "Maria i Magdalena" oraz "Zalotnica niebieska", której bohaterką jest poetka Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.
[W.M. (Włodzimierz Maciąg), "Mały słownik pisarzy polskich", część II, Warszawa 1981]
Druga wojna światowa przyniosła pisarce rozłąkę z ukochaną siostrą oraz śmierć obojga rodziców. W 1944 roku opublikowała konspiracyjnie "Fraszki Magdaleny Samozwaniec". Po wojnie zamieszczała liczne utwory satyryczne w czasopismach: "Przekrój", "Szpilki", "Dziennik Polski", "Trybuna Robotnicza" i "Kocynder".
Od 1946 roku pisarka, wraz z poślubionym w 1945 roku drugim mężem, zamieszkała na stałe w Warszawie. W 1956 roku wydano jej trzeci bestseller, wspomnienia o siostrze, barwnie opisujące rzeczywistość dwudziestolecia międzywojennego – "Maria i Magdalena". W 1970 roku odwiedziła w Londynie męża zmarłej siostry, Stefana Jasnorzewskiego podczas zbierania materiałów do kolejnej książki "Zalotnica niebieska" (ukazała się, niestety, dopiero w 1973 roku, już po śmierci autorki).
W biogramie Magdaleny Samozwaniec, zawartym w leksykonie "Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny" [Tom II, Warszawa 1985], znajdujemy esej o jej twórczości, skąd fragment:
Podpatrzone często w środowiskach artystycznych znamienne rysy codziennego życia, style i mody, kołtuństwo, obyczajowość kobiet, konflikty międzypokoleniowe zabarwiała humorem, ironią i złośliwością. Pisała farsy i komedie (m.in. "Malowana żona", wystawiona w 1924, wydana w 1925; "Wanda nie chce Niemca", wyst. 1945; z Anatolem Sternem "Ich troje", wyst. 1949), humoreski i felietony (m.in. "Mężowie i mężczyźni" 1926, "Tylko dla kobiet" 1946, "Tylko dla mężczyzn" 1958), opowieści na wesoło "Czy chcesz być dowcipny” (z Antonim Słonimskim 1923), powieści (m.in. "Wielki szlem" 1933, "Maleńkie karo karmiła mi żona" 1937, "Błękitna krew" 1954), wiersze i bajki satyryczne dla młodzieży i dzieci ( "Tylko dla dzieci" 1960, "Tylko dla dziewcząt" 1966).
W książce "Od kuchni. Anegdoty literackie" [Kraków 1990] Tadeusz Kwiatkowski odnotował:
Magdalena Samozwaniec często jeździła do Katowic, współpracując z "Kocyndrem", śląskim pismem satyrycznym pod redakcją Józefa Nachta, później Prutkowskiego. W tym okresie wydrukowałem fraszkę o pani Madzi:
W Katowicach ma konszachty
i z Prutkowskim spędza nachty.
Na drugi dzień Samozwaniec przybiega do mnie.
– Panie Tadzio, co ludzie sobie pomyślą?!
– Gdybym napisał, że spędza pani popołudnia, nie byłoby dowcipu.
– I żadnej przyjemności, bo Józio lubi popołudniami spać.
I następna dykteryjka z bogatego zbioru anegdot spisanych przez Kwiatkowskiego:
Jakaś dawna znajoma Magdaleny Samozwaniec zatrzymała się na ulicy i powiedziała:
– Pani Madziu, jak pani się świetnie trzyma.
Na to Samozwaniec uśmiechnęła się i rozłożyła ręce.
– Trzymam się, trzymam, bo się puścić nie mogę.
Kipiąca pomysłami Magdalena Samozwaniec stała się prekursorką wyjazdowych spotkań z miłośnikami swojej twórczości. Aż po kres życia jeździła po całym kraju na wieczory autorskie, ceniąc sobie taki sposób nawiązania więzi z czytelnikami: "Spotkania odbywały się w różnych miejscach: domach kultury, remizach, halach fabrycznych, bibliotekach, szkołach, ośrodkach wiejskich. Magdalena spotykała się ze studentami, żołnierzami, wiejskimi gospodyniami, robotnikami. Co ciekawe, ze wszystkimi potrafiła nawiązać kontakt" – zauważyła Teresa Podraza, siostrzenica drugiego męża pisarki, Zygmunta Niewidowskiego.
Jej wypowiedź znalazła się w książce "Magdalena, córka Kossaka" [Warszawa 2007] złożonej z głosów ludzi ludzi bliskich i znających satyryczkę. Teresa Podraza zdradziła także, że jej wuj, młodszy od pisarki o dwadzieścia lat: "Na pewno nie był aniołem… Ale ciotka na jego wyskoki przymykała oko". Uważała bowiem, że: "Chłop m u s i zdradzać! Ważne jednak, żeby wracał…".
W małżeństwie ważne jest nie tylko dobrać się zaletami, ale i wadami.
Cytowany również w wyżej wymienionej książce Bogusław Darowski, siostrzeniec Niewidowskiego, jako młody, dobrze zapowiadający się skrzypek przez jakiś czas mieszkał z wujem i jego żoną w ich warszawskim mieszkaniu przy Mokotowskiej 26. Poznał Magdalenę na tyle dobrze, że obala mit, jakoby ciotka, dla której starsza siostra nieodmiennie była "niedościgłym wzorem", miała na tym punkcie jakiekolwiek kompleksy. Jak też, że "jechała" na sławie swoich przodków: Juliusza i Wojciecha: "To nieprawda. Rolę ostatniej z Kossaków przyjmowała jako coś zwyczajnego. Nie podniecała się tym. Inni robili to za nią". Wspominał również, że:
Kiedy pracowała, prócz stukotu maszyny do pisania często dobiegały z jej pokoju dźwięki radia lub muzyki poważnej, którą bardzo lubiła. Obok maszyny gosposia albo wuj pospiesznie stawiali wtedy Madzi czarną jak smoła kawę, orzeszki, herbatniki, czekoladki i inne łakocie. Oczywiście popielniczkę i papierosy. Dopiero wtedy ciotka zaczynała pisać. Czasem na stoliku pojawiała się lampka koniaku… Bez tych artykułów – jak mawiała – nie umiała zebrać myśli. Ciekawostką było dla mnie to, że potrafiła napisać jedno zdanie i wrócić do niego po dwóch trzech dniach, i dalej pociągnąć uprzednio zaczęty wątek.
Samozwaniec nigdy nie zajmowała się polityką. Kiedy podczas studenckich strajków 1968 roku Bogusław Darowski na jej maszynie wystukiwał ulotki wzywające do walki z ustrojem, okazała wręcz przerażenie – o tyle uzasadnione, że jedna z czcionek odbijała się w charakterystyczny sposób, znany wszystkim redaktorom i wydawcom: "Ciotka bała się, żeby bezpieka nie odkryła, gdzie ulotki były pisane. Ale już po chwili pomagała mi je zredagować, «ostrzej i dobitniej» – jak wówczas powiedziała".
Ewa Kolasa, córka Anny Kruczkiewicz, stryjecznej siostry pisarki, w rozmowie na potrzeby książki wyznała: "Podziwiałam jej żywotność i witalność. Była jak iskierka. Podziwiałam jej piękne, starannie wypielęgnowane dłonie. Choć twarz była już wiekowa, to rąk można jej było zazdrościć. Zapytałam ją kiedyś, co trzeba robić, żeby mieć takie śliczne ręce? Odpowiedziała mi z uśmiechem:
– Moja Ewuniu, najlepiej n i c nie robić!…".
Stefan Placek, dyrektor Klubu Literatury i Muzyki we Wrocławiu, organizujący cykle spotkań autorskich na Dolnym Śląsku, wyjawił kilka przemyśleń zasłyszanych od autorki "Błękitnej krwi". Spośród nich wybraliśmy następujące: "Życie zrobiło się drogie, a cóż dopiero życie z kimś. Wiadomo, że mądry mężczyzna to taki, który potrafi utrzymać kobietę za jej własne pieniądze".
Janina Sągajłło-Skąpska opowiedziała o mało znanym, bolesnym sekrecie z życia swojej przyjaciółki Magdaleny Samozwaniec, który dotyczył jej jedynego dziecka: "Pamiętam też córkę Madzi z pierwszego małżeństwa – Teresę Starzewską. Nie zajmowała w jej życiu dużo miejsca. Pamiętam ją z początku okupacji. Postawna, przystojna, robiła wrażenie kilkunastoletniej dziewczyny. Jednak już podczas okupacji wyszła za mąż za [Henryka] Platera i razem wyjechali do Rzeszy. W Krakowie twierdzono, że oboje pracowali dla Göringa, jako zarządcy w jego posiadłości czy rezydencji. Po wojnie przenieśli się do Paryża, gdzie było im bardzo trudno utrzymać się na powierzchni. Madzia nie miała z córką kontaktu…".
Potwierdza to głos Ireny Skoniecznej, siostry Zygmunta Niewidowskiego, o tym, że Teresa wyszła za mąż za hrabiego Platera, który "podczas okupacji współpracował z Niemcami, co z miejsca wykluczało go z kręgu potencjalnych zięciów Magdaleny. Takiego mariażu nie życzyli sobie także dziadkowie Teresy. Magdalena powiedziała córce, podczas ostrej wymiany zdań, że albo zaakceptuje jej decyzję, czyli zerwie kontakty z Platerem, albo… Teresa wybrała Henryka. Czarę goryczy rodziny przepełniła wiadomość, że podobno wykorzystał on informacje uzyskane od Teresy i Niemcy osadzili na Pawiaku kuzynkę Madzi – Zofię Kossak-Szczucką, która tylko cudem ocalała".
Sprawa wyszła na jaw i po wojnie Teresa i Henryk Plater-Zyberk musieli uciekać z Polski. We Francji Teresa rozwiodła się z Platerem, ale nie odnowiła kontaktów z matką. Miała do niej żal, że nie zaakceptowała jej wyboru, a jeszcze wcześniej… "odbiła" jej Zygmunta.
Maria Iwaszkiewicz, pisarka, córka Jarosława, zapamiętała, że Niewidowski "nowy mąż Madzi nie był mile widziany w «towarzystwie». Powszechnie uważano, że poleciał na sławę i pieniądze pisarki. Może tak, może nie, ale faktem jest, że opiekował się nią do końca. Zawsze mogła na nim polegać".
Po śmierci żony Niewidowski został propagatorem jej dorobku literackiego. Dzięki jego staraniom na rynku pojawiła się, w wersji książkowej, "Angielska choroba" (1983) oraz "Baśnie Magdaleny Samozwaniec" (1987). Dwa lata po jego śmierci na rynku księgarskim ukazała się zaś jego książka "30 lat życia z Madzią. Wspomnienia o Magdalenie Samozwaniec” (1988).
À propos samego Jarosława Iwaszkiewicza, to Magdalena Samozwaniec pisała doń w liście: "Powtarzam, że można być starym, ale nie należy tego po sobie pokazywać. I Ty właśnie, drogi Jarosławie, jesteś z tych, którzy tego po sobie nie pokazują. Ja zresztą też staram się, jak mogę, co mi się nie zawsze udaje". List był nosił datę 19 września 1972 roku; niewiele ponad miesiąc później autorka tego spostrzeżenia już nie żyła.
Niewątpliwie jej cięte pióro sprawdza się znakomicie i w dzisiejszych okolicznościach. Obrazuje to choćby fraszka "Do pewnego satyryka":
Szanowny panie autorze:
wazelina – plama na humorze!
Krystyna Maria Świtaj, siostrzenica Marianny Niewidowskiej, pielęgniarki troskliwie zajmującej się Samozwaniec, później drugiej żony Zygmunta Niewidowskiego, wspominała nietuzinkową ostatnią drogę pisarki:
Była wesoła, taki miała też pogrzeb. Kiedy na Starych Powązkach powiedziano nam, że w Alei Zasłużonych nie ma już miejsca, poszliśmy na Wojskowe Powązki, gdzie miejsce się znalazło. Teren był tam jednak bardzo piaszczysty. A że Aleja dopiero powstawała, ustaliliśmy, że w dniu pogrzebu trumna zostanie umieszczona w świeżo wykopanym dole, po ceremonii zaś zostanie wyciągnięta i złożona ponownie już do wymurowanego dołu. Jak postanowiono, tak zrobiono. Trumna została złożona. Dół przykryto drewnianą kratą, którą zasłały wieńce i kwiaty. Na pogrzebie było mnóstwo osób, każdy chciał być jak najbliżej grobu, więc ludzie przybliżali się i przybliżali. Przy samym grobie stała rodzina i my. Podejść do nas chciała też Halina Jasnorzewska [aktorka, szwagierka Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej]. Tłum zaś napierał, napierał – i w pewnej chwili część ziemi się osunęła… a siostra Lotka [Stefana Jasnorzewskiego, trzeciego męża poetki] wpadła do grobu! Miała na sobie płaszcz z kołnierzem z lisa. Edkowi nie przyszło do głowy, że ten kołnierz nie jest przyszyty, i odruchowo chwycił za niego… I oto na pogrzebie pisarki, która całe życie była wesoła, nastąpił moment humorystyczny. Edek stał z kołnierzem w ręku, a zszokowana Halina siedziała na trumnie! Może to przykład czarnego humoru, ale podejrzewam, że Magdalena – patrząc na całe to zdarzenie gdzieś tam, z góry – szczerze się uśmiała.
Magdalena Samozwaniec została pochowana w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie (kwatera A33-1-3).
Z jej bogatego satyrycznego dorobku wyłówmy choć kilka wyrazistych aforyzmów:
- Śmiech i kpiny to niejednokrotnie płacz mędrca.
- Dobra książka to rodzaj alkoholu – też idzie do głowy.
- Miłość to krótki okres, w którym jakiś bliźni odmiennej płci jest o nas tego samego mniemania co my.
- Nie ma kobiet niezrozumiałych, są tylko mężczyźni niedomyślni.
- Przyjaciel męża jest zawsze wrogiem żony – o ile nie jest jej kochankiem.
- Oprócz optymistów i pesymistów istnieje jeszcze trzeci gatunek – przewidujący.
- Naprawdę starym jest się dopiero wówczas, kiedy się to powie o sobie w towarzystwie, a nikt się nie śmieje i nie zaprzecza…
- Człowiek na starość przypomina emerytowanego aktora, który siedzi na widowni i smętnie spogląda, jak jego ulubione role gra kto inny.
Twórczość
- "Na ustach grzechu. Powieść z życia wyższych sfer towarzyskich", Kraków 1922
- "Czy chcesz być dowcipny? Straszliwe opowieści «na wesoło»" (z Antonim Słonimskim), Warszawa 1923
- "Malowana żona", Warszawa 1924
- "Kartki z pamiętnika młodej mężatki", Warszawa 1926
- "Starość musi się wyszumieć", Warszawa 1926
- "Mężowie i mężczyźni", Warszawa 1926
- "O kobiecie, która znalazła kochanka: powieść osnuta na tle najbliższej, nieokreślonej bliżej przyszłości. Rzecz dzieje się w Krakowie", Warszawa 1930
- "Wielki szlem. Powieść tylko dla brydżystów", Warszawa 1933
- "O dowcipnym mężu dobrej Ludwiki", Warszawa 1933
- "Ponura materialistka", nowele, Poznań 1934
- "Świadome ojcostwo", Warszawa 1936
- "Maleńkie karo karmiła mi żona", Warszawa 1937
- "Wróg kobiet", Warszawa 1938
- "Piękna pani i brzydki pan", Warszawa 1939
- "Królewna Śmieszka", Kraków 1942
- "Fraszki Magdaleny Samozwaniec. Wiek XX", Kraków 1944
- "Tylko dla kobiet", Katowice, 1946
- "Błękitna krew", Kraków 1954
- "Moja wojna trzydziestoletnia", Warszawa 1954
- "Maria i Magdalena", Kraków 1956
- "Tylko dla mężczyzn", Katowice 1958
- "Młodość nie radość", Warszawa 1960
- "Czy pani mieszka sama?", Katowice 1960
- "Pod siódmym niebem", Warszawa 1960
- "Tylko dla dzieci", wiersze i bajki satyryczne dla młodszych i starszych, Kraków 1960
- "Komu dziecko, komu?" powieść satyryczno-obyczajowa, Warszawa 1963
- "Tylko dla dziewcząt", Warszawa 1966
- "Szczypta soli, szczypta bliźnich", Warszawa 1968
- "Krystyna i chłopy", Warszawa 1969
- "Zalotnica niebieska", Warszawa 1973
- "Łyżka za cholewą, a widelec na stole", Kraków 1974
- "Angielska choroba", Warszawa 1983
- "Baśnie Magdaleny Samozwaniec", Warszawa 1987
- "Z pamiętnika niemłodej już mężatki", wstęp, wybór i oprac. Rafał Podraza, Warszawa 2009
- "Moja siostra poetka. Wybór wierszy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej", oprac. Rafał Podraza, Warszawa 2010
- "Moich listów nie pal! Listy do rodziny i przyjaciół", wstęp, wybór i oprac. Rafał Podraza, Warszawa 2014
- "Trzymajmy się! Rady dla starych i młodych", posłowie, wybór i oprac. Rafał Podraza, Warszawa 2007
- "Baśnie, bajki i bajeczki (nie tylko) dla dzieci", wstęp, wybór i oprac. Rafał Podraza, Szczecin 2022