Życie moje
W latach szkolnych Elżbieta Wojnowska brała udział w konkursach recytatorskich i piosenkarskich. Jako dwunastolatka zadebiutowała na scenie Teatru Dramatycznego im. Adama Mickiewicza w Częstochowie rolą Nel w adaptacji powieści Henryka Sienkiewicza "W pustyni i w puszczy". Na tej samej scenie zagrała również Janey Stewart w "Drewnianej misce" Edmunda Morrisa i Isię w "Weselu" Stanisława Wyspiańskiego.
Po nauce w I Liceum Ogólnokształcącym im. Juliusza Słowackiego w Częstochowie studiowała na Wydziale Wychowania Muzycznego Studium Nauczycielskiego w Cieszynie i historię sztuki na Wydziale Humanistycznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
W latach 1969–1972 Wojnowska współpracowała z orkiestrą Ośrodka Telewizyjnego w Katowicach i Estradą Opolską. Podczas studiów nawiązywała kontakty z kabaretami i teatrzykami studenckimi. Na festiwalu Teatrów Studenckich Studiów Nauczycielskich otrzymała nagrodę za muzykę do spektaklu złożonego z wierszy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego.
W 1973 roku zadebiutowała na festiwalu FAMA w Świnoujściu, a w roku 1974 wystąpiła na XI Festiwalu Piosenki i Piosenkarzy Studenckich w Krakowie oraz XII Krajowym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu, zdobywając na obu główne nagrody za interpretację utworu "Zaproście mnie do stołu" z muzyką Henryka Albera do wiersza Włodzimierza Szymanowicza. W tym samym roku artystka występowała gościnnie na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie.
"Pojechała do Opola w 1974 roku. Ten moment pamiętam dobrze: na scenie filigranowa, stanowcza dziewczyna, w skromnej, brązowej sukience, z ażurową, srebrną kulką na dekolcie na szczęście. I nagle huragan emocji – 'Zaproście mnie do stołu'. Jej życie przemienione z szeptu w żywioł ekspresji, wzmocniony głosami Chóru Politechniki Szczecińskiej. To wówczas stało się jasne, że Elżbieta Wojnowska jest zjawiskiem osobnym i niepowtarzalnym, że będzie miała wiele do powiedzenia. Nie mediom, nie listom przebojów, ale ludziom, którzy ją sobie wybiorą i którzy zabiorą ją ze sobą, zaproszą ją do stołu… To waśnie wtedy zaznaczyła początek własnej drogi, strumyka, ścieżki. I stała się wędrowcem w labiryncie świata. Taką ją widzę: rozdartą, niepozbieraną, przeglądającą się w wierszach, w pejzażach muzyki, zatykającą uszy przed życiem."
[Krystyna Gucewicz, książeczka dołączona do płyty "Zaproście mnie do stołu", 2000]
Trudno o bardziej błyskotliwy początek piosenkarskiej kariery. Od 1976 roku występuje z autorskimi recitalami piosenek i songów do wierszy autorstwa między innymi: Anny Achmatowej, Andrzeja Bursy, Eugeniusza Jewtuszenki, Joanny Kulmowej, Bolesława Leśmiana, Ewy Lipskiej, Leszka Aleksandra Moczulskiego, Juliana Ursyna Niemcewicza, Jaromíra Nohavicy, Cypriana Kamila Norwida, Bułata Okudżawy, Agnieszki Osieckiej, Haliny Poświatowskiej, Tadeusza Różewicza, Wiliama Szekspira, Rafała Wojaczka czy Jana Wołka.
Jest kompozytorką pieśni własnego repertuaru do wierszy Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego ("Ulica szarlatanów", "Ulica Sarg"), Wojciecha Burtowego ("Żaden dźwięk"), Władysława Broniewskiego ("Wieczorem", "Ballady i romanse"). Śpiewała też utwory do muzyki Henryka Albera, Janusza Strobla, Janusza Tylmana, Włodka Pawlika.
Także Kurta Weilla, "nadwornego" kompozytora Bertolta Brechta, bo sporą część repertuaru Elżbiety Wojnowskiej stanowią interpretacje jego songów.
"Kiedy nagrywałam 'Songi Brechta', historia przyspieszyła biegu. To, co było treścią postawy artystycznej początku lat osiemdziesiątych, kiedy kolejne wersje recitalu konsekwentnie burzone przez cenzurę, tu, na płycie zamknięte w klamrze 'Pieśni o Mackie Majchrze', wymagało już komentarza. Zawarłam go w ostatniej części płyty."
[Marek Gaszyński, "Czy wiesz? Zagadki. Muzyka rozrywkowa", Warszawa 1996]
W repertuarze ma również teksty Brechta z muzyką Hansa Eislera. Do jednego z utworów Brechta, "O bliźnim", sama skomponowała muzykę. Pytana o szczególną fascynację tym właśnie niemieckim mistrzem pióra odpowiedziała:
"Co takiego jest w tym Brechcie? Lapidarność i siła wyrazu, pozwalające rozprawiać się z tym światem, w którym czujemy się pokrzywdzeni. Jest w nim głęboka brutalność, a nawet na granicy wulgarności wyrażona prawda o świecie jakim sami sobie go czynimy. Zmaganie się z tym materiałem literackim, z muzyką, jest wielkim przeżyciem, szlachetną zabawą, próbą jeszcze jednej intymnej rozmowy ze słuchaczem. Tu nie ma czasu na oklaski. Jest czas na ciszę."
[Marek Gaszyński, "Czy wiesz? Zagadki. Muzyka rozrywkowa", Warszawa 1996]