"Mam nadzieję, że nie zostanie mi to poczytane za bluźnierstwo, ale rola artysty polega na próbie zmierzenia się ze Stwórcą", mówił Wojciech Kilar w wywiadzie udzielonym Annie Sekudewicz w 2001 roku, zaraz po warszawskiej premierze "Misssa pro pace", mszy w intencji pokoju. "To znaczy to jest próba, oczywiście na naszą ziemską miarę, powtórzenia aktu stwórczego" Kilar podkreślał, że – poza twórcą i wykonawcą – dzieło potrzebuje jeszcze odbiorcy:
I czy rzeczywiście coś zostało stworzone, czyli czy to jest żywe, czy też to jest martwy płód, to o tym decyduje publiczność.
Publiczność londyńskiego festiwalu Joy & Devotion usłyszy wykonanie "Dona nobis pacem", fragmentu wspomnianej mszy. Kompozytor twierdził, że to utwór niełatwy w odbiorze – utrzymany w wolnych tempach, skromny, delikatny, pozbawiony "złoceń". Przypomina raczej skromną mszę w średniowiecznym klasztorze. Przywoływał słowa muzyków, którzy wykonując utwór mówili o uldze, wyciszeniu, wewnętrznej kontemplacji.
Henryk Mikołaj Górecki również zwracał uwagę na wolne tempa swoich utworów: "Wszyscy dyrygenci chcą ożywić moją muzykę, a mnie przecież nie o to chodzi. Trzeba mieć czas, aby słuchać muzyki Góreckiego". Śląski kompozytor podczas dyskusji okrągłego stołu w Akademii Teologii Katolickiej w 1988 roku mówił:
Dla mnie muzyka jest rezultatem religijnej koncentracji i medytacji. Wszystkie nuty, kreślone na pięcioliniach, są komentarzem do tych spraw i rzeczy, które widzę i przeżywam. Cieszę się tym, co widzę i podziwiam Tego Kogoś, który to wszystko stworzył.
W Londynie usłyszymy jego "Totus Tuus". Dyrygent i muzykolog ks. Kazimierz Szymonik, jako dyrektor artystyczny Chóru UKSW odpowiedzialny za zamówienie tego utworu, opowiadał:
Wiele chórów śpiewa "Totus Tuus", ale nie jest to utwór, który można śpiewać byle jak i byle gdzie – musi być odpowiednie miejsce, odpowiednia przestrzeń i odpowiedni nastrój, żeby ten utwór zabrzmiał właściwie.
"Kusi mnie zarówno sacrum jak profanum, Bóg i diabeł, wzniosłość i jej przekraczanie" – deklarował Krzysztof Penderecki. Urodzony w Dębicy autor wielu wspaniałych utworów świeckich i sakralnych deklarował:
Moja sztuka, wyrastając z korzeni głęboko chrześcijańskich, dąży do odbudowania metafizycznej przestrzeni człowieka strzaskanej przez kataklizmy XX wieku. Przywrócenie wymiaru sakralnego rzeczywistości jest jedynym sposobem uratowania człowieka.
Podczas festiwalu Joy & Devotion grupa The Gesualdo Six zaśpiewa "Benedicamus Domino", utwór skomponowany przez Pendereckiego w 1992 roku, który później wszedł w skład "Missa brevis". Kompozytor podkreślał, że komponowana przez niego muzyka chóralna – nawet ta pisana w czasach, kiedy bliski był mu awangardowy brutalizm – zawsze była do siebie stylistycznie podobna.
Andrzej Panufnik mówił, że praca jest dla niego modlitwą. W późniejszym etapie życia pozostawał w pewnym dystansie od Kościoła, ale katolicyzm zawsze stanowił dla niego istotny punkt odniesienia, także estetycznego. Publiczność zgromadzona w londyńskim kościele St Martin-in-the-Fields będzie mogła usłyszeć jeden z ostatnich utworów napisanych przez kompozytora – "Modlitwę do Matki Boskiej Skępskiej" z 1990 roku, dokończoną później przez jego córkę, Roxannę Panufnik. Związany od 1954 roku z Wielką Brytanią twórca w notce programowej napisał:
Mój dobry przyjaciel, poeta Jerzy Pietrkiewicz, zapoznał mnie ze swoim, pełnym pasji wierszem poświęconym Matce Boskiej Skępskiej i chciał, żebym napisał do niego muzykę. Wiersz był sam w sobie tak piękny, że wydawało mi się, że moja muzyka niewiele może już dodać. Dlatego napisałem tylko muzyczną ramę do oryginalnych polskich słów, traktując je z pełnym respektem, w sposób, który, mam nadzieję, zachowuje intensywność i żarliwość wiersza.
A co o swoim podejściu do sacrum w muzyce mają do powiedzenia kompozytorzy młodego pokolenia: Aleksandra Chmielewska, Łukasz Farcinkiewicz, Anna Rocławska-Musiałczyk i Aleksander Jan Szopa?