W pani biografii znalazłam bardzo ciekawy epizod, który przykuł moją uwagę. Uczyła pani muzyki na Barbadosie. Czy mogłaby pani opowiedzieć więcej o tym doświadczeniu? Jak się tam pani znalazła i czy pani także się tam czegoś nauczyła?
Rekonstruowałam XVIII-wieczną operę z dialogami mówionymi, wzorowaną na starej barbadoskiej legendzie – przygotowywałam ją na tamtejszy festiwal operowy. Prowadziliśmy też projekty edukacyjne w szkołach, podczas których dzieci pisały swoje miniopery na podstawie tej samej historii. To było naprawdę inspirujące!
Wiele się mówi o wpływie Brexitu na relacje międzynarodowe i gospodarkę. Niewiele natomiast słyszy się o tym, jakie mogą być negatywne skutki dla kultury. Czy zauważyła pani jakieś ograniczenia dotyczące pani zawodu wynikające z wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii?
Większość moich znajomych muzyków jest zdruzgotana Brexitem. To oznacza wielki chaos dla nas wszystkich, ale zwłaszcza dla tych muzyków, których praca związana jest z udziałem w zagranicznych festiwalach. Modlę się gorąco, żeby nie było Polexitu – Polacy, bierzcie przykład z naszego tragicznego błędu!
Czym jest dla pani cisza – jako dla kompozytorki i dla osoby, która żyje w hałaśliwym mieście?
Na szczęście mieszkamy w bardzo spokojnej części Londynu. Ciszę znajduję w takich czynnościach, jak jeżdżenie na rowerze czy modlitwa. Niestety ostatnio miewam szumy uszne, ale uczę się odwracać od nich uwagę.
Tłumaczenie: Zofia Lisiewicz
Zapraszamy na stronę Roxanny Panufnik.