Nasi przodkowie w powojennej Warszawie, choć zagadnienie katastrofy klimatycznej ich nie dotyczyło, stanęli w obliczu poradzenia sobie z niemożliwą do ogarnięcia ilością gruzu. Jesienią 1945 roku szacowano, że w stolicy znajduje się ponad 20 milionów m3 gruzu; na wystawie w Muzeum Warszawy można znaleźć wyliczenia: aby go z miasta usunąć, przez 10 lat codziennie 20 pociągów musiałoby wywozić po 500 ton gruzu każdy. Bezpośrednio na gruzach przedwojennych domów powstało osiedle Muranów, ale odzyskiwane z ruin materiały stały się także budulcem wielu innych stołecznych gmachów.
Adam Przywara na wystawie "Zgruzowstanie Warszawy 1945–1949" opowiada niezwykłą historię gruzobetonu. "Trudno o twarde dane, ale z opracowań naukowych wynika, że z powojennej rozbiórki ruin pozostawały zazwyczaj trzy kategorie materiałów: 1/3 gruzów to materiały zdatne do ponownego użycia (np. cegła rozbiórkowa), 1/3 to gruz zanieczyszczony, nadający się tylko do prac ziemnych czy wywózki. Pozostałą część gruzowiska stanowił natomiast tzw. czysty gruz, składający się z małych fragmentów cegieł, zapraw, tynków i farb. Choć na pierwszy rzut oka materia ta wyglądała na odpad, prowadzone w latach 40. badania laboratoryjne potwierdziły, że może być wykorzystana przy produkcji nowego materiału budowlanego – gruzobetonu” – można się dowiedzieć na wystawie w Muzeum Warszawy. Już w 1947 roku przy Instytucie Badań Budownictwa powstała Komisja Gruzowa, wyspecjalizowana w poszukiwaniu metod na wykorzystanie pozyskiwanego z ruin materiału.
Najpierw z gruzobetonu wznoszono eksperymentalne domki, później jednak ów materiał zaczęto stosować w budownictwie – wykorzystano go do budowy osiedli Muranów, Mariensztat, Koło II, WSM Mokotów, pierwszych powojennych kin – Stolica, W-Z, 1 Maj, Ochota; można go znaleźć w budynku Ministerstwa Komunikacji, banku PKO przy Marszałkowskiej, poczty przy Dworcu Wileńskim czy Domu Słowa Polskiego przy ulicy Miedzianej. "Gruzem regulowano koryto Wisły, kształtowano najwyższe wzniesienia Warszawy, a także modelowano obrys skarpy wiślanej" – wylicza kurator wystawy, przywołujący także niezrealizowane koncepcje, np. projekty Macieja Nowickiego, który projektując śródmieście Warszawy, chciał wykorzystać ruiny do uformowania nowego krajobrazu miasta, ukształtowania terenu, a co za tym idzie i układu budynków.