Mikołaj Grynberg
Zbiór mikroopowiadań "Rejwach" Mikołaja Grynberga to próba ujęcia problematycznej żydowskiej spuścizny, zupełnie jednak inna niż w przypadku Wichy. Autor znany przede wszystkim z dokumentowania (także fotograficznego) pamięci o ocalałych z Holokaustu tym razem ucieka się do fikcji. Każda z 31 historii zawartych w niewielkim tomie jest wymyślona, ale, jak sugeruje autor, mogłaby się wydarzyć. Bohaterów opowiadań Grynberga łączy to, że zwierzają się, niczym z posiadania wstydliwej choroby, ze swojego żydowskiego pochodzenia.
Często latam do Izraela, zawsze z pielgrzymkami. Nikt mnie nie złapie, że coś jest nie tak. Przyłączam się do grup z innych miast i trzymam się na uboczu, co jest w tej sytuacji zrozumiałe. Cały czas jestem troszkę osobny. Może taki skupiony, może cierpiący – nie wiedzą. A że ja do kontaktu nie zachęcam, to lecimy razem, ale obok. Na miejscu – stała trasa. Po Via Dolorosa to, proszę pana, mógłbym już z zamkniętymi oczami ludzi oprowadzić. [...]
Kiedy zbliża się czas powrotu, żegnam się z grupą. Księdzu przewodnikowi mówię – co jest prawdą – że dołączę do pielgrzymki, która pojedzie do Nazaretu. Jadę do rodziny, do Tel Awiwu.
O żydowskiej tożsamości w dzisiejszej Polsce Grynberg opowiada czasem zabawnie, czasem poruszająco, często celowo popadając w przesadę – a wszystko to po to, by zatrzeć granice między tym, co możliwe, prawdopodobne i zmyślone. Gdy mowa o tożsamości (a także konstytuującej ją pamięci), trudno wyznaczyć granice między prawdą a fikcją, jako że jedna nieustannie napędza drugą. Bohaterowie "Rejwachu" żyją często w rozdwojeniu: niektórzy z nich wypierają swoje pochodzenie, inni cierpią z powodu antysemickiej niechęci, jeszcze inni padają ofiarą własnych neurotycznych lęków, często dziedziczonych po przodkach. Książka Grynberga to w pewnym sensie próba diagnozy tego, co wymyka się faktom i świadectwom, a czego nie da się opisać inaczej niż przez literaturę.
Jej autor w swoim życiu przebrnął zapewne przez tysiące (jeśli nie więcej) świadectw ocalałych z Holokaustu, potrafi więc wydestylować, używając do tego swojej doprawionej czarnym humorem wrażliwości, niejedną prawdziwą, choć zmyśloną historie – czego "Rejwach" jest najlepszym dowodem.