Dla mnie słuchanie różnych historii na ten sam temat, opowiadanych z różnych stron, jest ważne i pouczające, nawet jeśli nie dowiem się wiele o przedmiocie tej historii. Podstawowa wiedza jest taka sama, to znaczy w listopadzie 1918 roku Polacy i Ukraińcy walczyli o Lwów. Tak. Pytanie: jak to jest opowiedziane? Jak to jest zapamiętane? Do czego te opowieści teraz służą? Chodzi o zestawienie tych opowieści, bo kiedy widzę, jak one są budowane i z jakich elementów, łatwiej jest mi się w tym świecie zderzonych ze sobą obrazów poruszać.
Wydaje się, że Lwów jest kwestią najczęściej podnoszoną we wspólnej historii. Czy są inne polsko-ukraińskie sprawy, które wymagają takiego dwustronnego podejścia?
Ostatnio wpadłam po uszy znowu w XVII wiek, z którym dawno temu miałam naukowy romansik. Pracujemy nad projektami dotyczącymi tego, co historycy nazywają "województwami ukrainnymi": wołyńskie, bracławskie, kijowskie. To jest trochę jak z tą szlachtą u Jakowenko: wielość tożsamości bohaterów tych opowieści, używanie różnych kompetencji kulturowych i językowych w zależności od sytuacji, postrzeganie w różnych kontekstach. To jest kapitalna sprawa! Ukraińscy historycy odczytują w ostatnich latach tę spuściznę w bardzo ciekawym kluczu, pokazującym te wszystkie niuanse i warianty. O ile w Ukrainie ten kawałek historii interesuje również ludzi, którzy nie są profesjonalnymi historykami, o tyle u nas zainteresowanie tym okresem chyba poza zawodowych historyków nie wychodzi.
Rzeczywiście Lwów jest takim pierwszym, chyba najprostszym do znalezienia przykładem. Zawsze był niezwykle ważnym ośrodkiem kulturalnym zarówno dla Polaków, jak i dla Ukraińców, więc w naturalny sposób wokół niego jest skoncentrowana bardzo silna narracja. Ale koledzy robili dwa lata temu projekt związany z Humaniem wielokulturowym, ja służyłam jako tłumaczka. To był fantastyczny projekt, który mnie też otworzył oczy na zupełnie różne wymiary historii tego miasta. Mam nadzieję, że do Humania pojadę i trasę turystyczną, która została opracowana, na spokojnie, w normalnym świecie przejdę.
Gesty solidarności, które dziś widzimy ze strony ludzi kultury – protesty, podpisywanie petycji, wycofywanie się artystów z wydarzeń kulturalnych odbywających się w Rosji – jakie mają znaczenie dla Ukraińców?
W moim odbiorze jest to ogromnie cenione i doceniane. Skala poparcia dla Ukrainy, nie tylko przecież w Polsce, jest czymś, co Ukraińcom w tej chwili bardzo pomaga. Czują, że nie są sami, przynajmniej w tym wymiarze mentalnym. A jak za tym pójdą myśliwce, to myślę, że będzie to jeszcze bardziej czytelne. Natomiast w naszym świecie zawodowych moli książkowych te wszystkie symboliczne gesty, poczynając od mówienia "w Ukrainie" i "do Ukrainy", przez czytanie ukraińskich książek (dlatego że są świetne!), aż po zaproszenia na rezydencję dla kuratorek z Ukrainy, to wszystko ma ogromne znaczenie również dlatego, że jest tych inicjatyw tak wiele.
Katarzyna Kotyńska – ukrainistka, literaturoznawczyni, tłumaczka literatury ukraińskiej i białoruskiej. Naukowo związana z Instytutem Slawistyki PAN. Laureatka Nagrody dla Tłumacza przy Nagrodzie Literackiej Europy Środkowej "Angelus" w 2013 roku za przekład powieści Oksany Zabużko "Muzeum porzuconych sekretów". Finalistka pierwszej edycji ukraińskiej nagrody dla tłumaczy literatury ukraińskiej Drahoman Prize w 2021 roku. Autorka książki "Lwów. O odczytywaniu miasta na nowo", której ukraińskie wydanie otrzymało tytuł najlepszej książki w kategorii "Miasto" podczas lwowskich targów książki "Bookforum 2017".