Kanoniczne dzieła sztuki nowych mediów
Nowe media to młoda dyscyplina, ale ma już kanon dzieł łączących naukę i sztukę. Przyglądamy się cybernetycznej klasyce: oto przykłady dzieł sztuki robotycznej, sieciowej, interaktywnej i inżynierskiej stworzone przez Polaków.
Edward Ihnatowicz "Senster" (1970)
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Edward Ihnatowicz, "Senster", 1970, fot. www.senster.com
"Senster" to nie tylko pierwsza rzeźba robotyczna na świecie sterowana przez komputer, ale także pierwszy robot reagujący na emocje. Jego autorem jest polski uchodźca Edward Ihnatowicz (1926–1988), który w czasie II wojny światowej zamieszkał w Wielkiej Brytanii. Pod koniec lat 60. we współpracy z firmą Philips stworzył gigantycznego i wrażliwego potwora ze stali – o trzech nogach i długiej "dinozaurzej" szyi – którego nazwa pochodziła od angielskich słów sensitive i monster. Dzięki zainstalowanym mikrofonom i radarom cybernetyczne zwierzę reagowało na dźwięk, ruch i emocje otoczenia – podążając za łagodnymi i spokojnymi, a na gwałtowne ruchy lub wysokie dźwięki odpowiadając wycofaniem: robot podnosił się pionowo do góry i zastygał. W połowie lat 70. "Senstera" zdemontowano, a jego szkielet ustawiono przed siedzibą jednej z firm w Holandii. W 2017 roku Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie z tamtejszą Akademią Sztuk Pięknych postanowiły sprowadzić do Polski i odrestaurować to najważniejsze dzieło Ihnatowicza, które stworzyło podwaliny nowego gatunku – sztuki robotycznej. W ciągu roku rzeźba ma stanąć na terenie kampusu AGH.
Krzysztof Wodiczko "Pojazd" (1973)
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Krzysztof Wodiczko, "Pojazd", 1973, fot. dzięki uprzejmości Galerii Foksal
Krzysztof Wodiczko (ur. 1943) to artysta-projektant działający na styku sztuki i inżynierii, który w swojej twórczości komentuje sprawy społeczne, polityczne i gospodarcze. Jednym z jego najbardziej znanych dzieł jest "Pojazd" skonstruowany w czasach powszechnej PRL-owskiej propagandy. Ta kilkumetrowa platforma na czterech kołach wprawiana jest w ruch, ale tylko do przodu, podczas gdy jej kierowca-użytkownik chodzi w jedną i drugą stronę. Dodatkowo by pojazd poruszył się np. o dziesięć metrów, stojąc na platformie trzeba pokonać dwadzieścia metrów. »Niezależnie od kierunku ruchu pieszego, niczym gospodarka w języku propagandy, "Pojazd" mógł się poruszać jedynie w "słusznym" kierunku, czyli "do przodu"« – pisze Karol Sienkiewicz na culture.pl. Praca znajduje się w kolekcji Muzeum Sztuki w Łodzi.
Paweł Kwiek, "Video A (Sytuacja studia)" (1974)
Rodząca się w latach 60. sztuka wideo krążyła w orbicie najważniejszego masowego medium tego czasu – telewizji. Pionierzy dyscypliny tacy jak Nam June Paik, gdy szeroko dostępne stały się stosunkowo tanie i mobilne kamery, przede wszystkim Sony Portapak, rozpoczęli małą batalię z językiem programów telewizyjnych. Nam June Paik nagrał Portapakiem alternatywną do telewizyjnej relację z nowojorsiej pielgrzymki papieża Pawła VI w 1965 roku i manipulował sygnałem telewizyjnym, pozostawiając na ekranie urządzeń obrazy zen – proste poziome lub pionowe linie. W Polsce Ludowej fakt formatowania telewizyjnego przekazu był w pewnym sensie oczywisty, jednak jego techniczne zaplecze artyści także wzięli na warsztat. Przodowali w tym członkowie Warsztatu Formy Filmowej. Związany z grupą Paweł Kwiek w 1974 roku wykonał pionierskie działanie zatytułowane "Video A (Sytuacja studia)”. Performatywne działanie artysty zrealizowane zostało w studiu telewizyjnym TVP i transmitowane było na żywo. Wydając proste polecenia operatorom, Kwiek odsłaniał kulisy konstruowania telewizyjnego obrazu i możliwości sterowania nim.
Wojciech Bruszewski, "Kura telewizyjna" (1979)
Z Warsztatem Formy Filmowej w początkach swojej kariery związany był również Wojciech Bruszewski, który z czasem od dekonstrukcji języka filmowego przeszedł do coraz bardziej skomplikowanych, konceptualno-interaktywnych realizacji. Wideoinstalacje Bruszewskiego z przełomu lat 70. i 80. splatały obraz z generowanym performatywnie dźwiękiem. Podobnie krytyczną jak prace Kwieka i amerykańskich klasyków, a przy tym podlana niepodrabialnym humorem Bruszewskiego realizacją byłą "Kura telewizyjna" z 1979 roku. Skonstruowane przez artystę urządzenie podpięte do telewizora generowało dźwięk gdakającej kury, którego brzmienie zmieniało się w zależności od wyświetlanego obrazu. Bruszewski opisywał je następująco:
Text
Obiekt reaguje na program telewizyjny i na wszystko, co zmienia jaskrawość. Był przechowywany w komórce, gdzie bywa, że trzyma się kury. Padł ofiarą włamania. Chciałbym widzieć minę Pana Złodzieja, kiedy testowo włączył obiekt do sieci elektrycznej.
Mirosław Rogala "Lovers Leap" (1995)
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Mirosław Rogala, "Lovers Leap", 1995, fot. Mirosław Rogala
Jeszcze zanim uruchomiono program Google Earth, czołowy twórca sztuki interaktywnej na świecie Mirosław Rogala (ur. 1954) stworzył pracę, dzięki której mogliśmy przenieść się w dowolne miejsce w Chicago lub na Jamajce. Jego "Lovers Leap" to instalacja składająca się z dwóch ustawionych naprzeciw siebie ekranów, pomiędzy którymi widz porusza się, zastyga, skacze lub macha rękami, przybliżając się i oddalając w zatłoczonym i zabudowanym miejskim krajobrazie i jamajskiej przyrodzie. Rogala, który po studiach na krakowskiej ASP wyemigrował do USA, zasłynął wcześniej jako twórca pierwszej interaktywnej instalacji dźwiękowej "eGarden" w przestrzeni miasta Chicago. "Lovers Leap" (istniejące także w wersji CD-ROMu) powstało w czasie jego rezydencji w ZKM w Karlsruhe w Niemczech we współpracy z Ludgerem Hovestadtem i Fordem Oxaalem. Inspiracją było miejsce na trasie z Chicago na Jamajkę – nazywane w języku angielskim Lovers Leap, którego warunki przyciągają nieszczęśliwie zakochanych samobójców. W dziele Rogali również jest taki spot: most nad rzeką Chicago, z którego – wirtualnie – możemy skoczyć.
Marek Chołoniewski "Global Mix" (1998)
Pod koniec lat 90. XX wieku, gdy nie istniały jeszcze licencje Creative Commons, krakowski artysta i kompozytor Marek Chołoniewski (ur. 1953) w odpowiedzi na ówczesne dyskusje o nieprecyzyjnie działającym prawie autorskim, postanowił stworzyć internetową platformę, na której artyści mogą dzielić się swoją twórczością z innymi. Tak powstał "GlobalMix", czyli utwór w sieci – komponowany przez dowolnego użytkownika, nieustająco rozwijany, nieograniczony w czasie i należący do wszystkich. Na stronę internetową projektu (globalmix.studiomch.art.pl) można przesłać własne dzieło o długości od jednej sekundy do trzech minut, tworząc kolejny element zbiorowej kompozycji internetowej. "Jest więc w założeniu projektem utopijnym o znanym rodowodzie i nieznanej przyszłości" – pisze artysta.
C.U.K.T., Wiktoria Cukt (2001)
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Wiktoria Cukt (Centralny Urząd Kultury Technicznej), wirtualna kandydatka na prezydenta., fot. Arkadiusz Bartosiak / Forum
Trójmiejska grupa C.U.K.T. (Centralny Urząd Kultury Technicznej) w historii sztuki zapisała się przede wszystkim jedną z najbardziej oryginalnych prac z przełomu milleniów, w której splatają się echa sztuki krytycznej, kultura rave i fascynacja możliwościami wciąż raczkującego wówczas w Polsce internetu. Przy okazji wyborów prezydenckich w 2001 roku C.U.K.T. stworzył postać własnej wirtualnej kandydatki na ten urząd, Wiktorii Cukt. Niematerialna kandydatka startowała w wyborach jako doskonałe wcielenie demokracji bezpośredniej – przyjmowała poglądy wszystkich, którzy gotowi byli na nią głosować, a jej hasło brzmiało: "Politycy są zbędni". Programowo inkluzywne i pozytywne były również wiece wyborcze Wiktorii Cukt, każdorazowo przybierające formę rejwowych imprez.
Dekadę później internetowymi pionierami stali się Tymek Borowski i Paweł Sysiak, duet artystów, który powołał do życia Billy Gallery, pierwszą w Polsce internetową galerię sztuki, która była nie tylko wirtualną przestrzenią wystawienniczą, ale też dziełem sztuki samym w sobie. Zgodnie z klasycznymi awangardowymi prawidłami, Borowski i Sysiak zaczęli od manifestu – animacji "How Art Works?", w konwencji youtube'owego explanation video. Billy Gallery to twór przystosowany do medium, nie przenoszący do internetu klasycznych konwencji prezentowania sztuki, otwarty na cyrkulację treści, umieszczanych równolegle na YouTubie i możliwych do udostępniania dalej. Jak pisał Janek Owczarek:
Text
w ostatnich latach nieczęsto można było natknąć się na artystów wprost i poważnie deklarujących własne rozpoznania, wygłaszających wnioski i postulaty na temat mechanizmów działania sztuki. Wydaje się, że Billy Gallery stanowi pierwszą tego rodzaju próbę od czasu "Stosowanych sztuk społecznych" (2007) i "Manifestu nooawangardy" (2009).
Elvin Flamingo, „Symbiotyczność tworzenia” (od 2012)
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Elvin Flamingo, "Symbiotyczność tworzenia, dzień 1119", fot. dzięki uprzejmości artysty
Elvin Flamingo w swoich wieloletnich i wieloetapowych projektach łączy bio-art i technologię, ale jego dorobek, jak pisał Piotr Krajewski:
Text
wykracza poza proste dychotomie natura-technologia, biologia-kultury, formy naturalne-architektura, budowanie albo konstruowanie środowisk, kreacja-symulacja. Artysta przygotowuje i inicjuje procesy, które następnie mogą/muszą zostać podjęte przez samą naturę.
Sztandarową realizacją tych założeń jest realizowana od 2012 roku „Symbiotyczność tworzenia”, nagrodzona na Biennale Sztuki Mediów WRO. Tworzą ją zaprojektowane przez artystę habitaty zamieszkane przez kolonie egzotycznych mrówek, żyjące w systemach szklanych kolb, rur i korytarzy. Artysta nie tylko projektuje przestrzeń życiową dla owadów, ale też skrupulatnie rejestruje każdy ich ruch w formie filmów, nagrań dźwiękowych i streamingów internetowych, w efekcie tworząc między innymi muzykę opartą na wzmocnionych stukrotnie dźwiękach emitowanych przez mrówki.
Źródła: "Klasyczne dzieła sztuki nowych mediów" pod red. Piotra Zawojskiego, senster.com, agh.edu.pl, globalmix.studiomch.art.pl, culture.pl
Autorzy: Agnieszka Sural, październik 2017, Piotr Policht, wrzesień 2019