O tym, jak bolesne potrafi być skonfrontowanie wyrosłych z literatury wyobrażeń z naukowymi odkryciami, Lem mówił w rozmowie z Janem Gondowiczem:
Ach, ten Księżyc, strasznie mnie rozczarował. Wychowałem się na wizji Żuławskiego. "Na srebrnym globie": dzikie pejzaże, turnie, przepaści, urwiska... […] No i okazało się, że nie ma wcale tych turni, tych skał, w ogóle nic nie ma... Wszystko tam jakieś obłe. I nie ma odwrotu od tego...
Z "Trylogii księżycowej" Żuławskiego (składają się na nią: "Na srebrnym globie. Rękopis z Księżyca", 1903, "Zwycięzca", 1910 i "Stara Ziemia" z 1911 roku) Lem najbardziej cenił właśnie pierwszą część. Rzecz dzieje się na początku XXI wieku. Czytamy:
Na wybrzeżu Afryki, dwadzieścia kilka kilometrów od ujścia Kongo, zionął otwór obszernej, gotowej już studni z lanej stali, która miała za kilkanaście godzin wystrzelić na Księżyc pierwszy pocisk z zamkniętymi w nim pięcioma śmiałkami.
Chcą dotrzeć na drugą, niewidoczną z Ziemi, stronę Księżyca, wierzą bowiem, że panują tam warunki dogodne do rozwoju życia. Ostatnia depesza wysłana na Ziemię brzmi: "Wszystko dobrze, nie ma powodu do obaw". Tu kontakt się urywa. W ich ślady rusza druga misja, która też niknie bez śladu. Po 50 latach, gdy sprawa szaleńczej wyprawy poszła w zapomnienie, do pracownika pewnego obserwatorium dociera pamiętnik jednego z członków ekspedycji...
Dla Żuławskiego, doktora filozofii, kosmiczny anturaż jest pretekstem do rozważań na temat źródeł ludzkiej cywilizacji, genezy wierzeń religijnych i ustrojów społecznych. Młodzież ceniła te książki jednak z innych powodów. Pisał Lem:
Pierwsze podróże wokół Ziemi, pierwsze wyprawy w głąb nieznanych kontynentów, pierwsze loty transoceaniczne i pierwsze próby zwyciężania epidemii przynosiły niepowodzenia, klęski, katastrofy i śmierć pionierów, których ofiary często nie dawały doraźnie nic zgoła. Młodzież ma szczególnie wiele zrozumienia dla podobnych szaleństw […] ale ten entuzjazm dla bohaterów jest chyba jedną z jej cnót najpiękniejszych – i właśnie jemu ma do zawdzięczenia swój długi żywot powieść Żuławskiego.
Tak czy owak, utwory Żuławskiego są bezprecedensowym zjawiskiem w swojej epoce: gdy jego młodopolscy koledzy przelewali na papier swoje wewnętrzne rozterki, opiewali piękno Tatr lub ubolewali nad beznadziejnym położeniem sprawy polskiej, jego wyobraźnia wykraczała poza orbitę okołoziemską. Ekranizacji książki podjął się w 1977 roku jego stryjeczny wnuk, Andrzej Żuławski.