Papier, nożyczki, Rydet. Fotomontaże wizjonerki
"Świat uczuć i wyobraźni" to poetycka opowieść o człowieku i zarazem metafizyczny portret własny Zofii Rydet. Prezentacja cyklu na międzynarodowej wystawie sztuki współczesnej Gwangju Biennale w Korei Południowej jest doskonałą okazją, aby spojrzeć na te awangardowe prace z dystansu i spróbować odczytać je z perspektywy biografii polskiej fotografki.
Siedzi przygarbiona przy stole w swoim niewielkim mieszkaniu w Gliwicach. W jednej dłoni trzyma zdjęcie, w drugiej nożyczki. Tnie. Trochę kanciasto, bo już oczy i ręce nie te, co dawniej. Kolega po fachu Zbigniew Dłubak wyjaśni jej później, że w tym tkwi urok tych fotomontaży, że są takie surowe, a przez to autentyczne. Teraz jednak wycina w skupieniu. Wybrane fragmenty układa pod szklanym blatem, aby się opatrzyły. Trwa to kilka chwil lub kilka tygodni, zanim do głosu dopuści klej. Na swoje dzieła spogląda z lotu ptaka – tak ją zapamiętał Zdzisław Pacholski, również fotograf, który miał okazję obserwować Zofię Rydet przy pracy.
Wspomnienie Pacholskiego zostało zapisane w książce "Zofia Rydet po latach. 1978-2018" pod redakcją Stefana Czyżewskiego i Mariusza Gołąba. Publikacja ta to jeden z owoców projektu badawczego "Zofia Rydet – Dziedzictwo kulturowe i eksperyment fotograficzny" prowadzonego nad spuścizną artystki w latach 2016-2019 na Uniwersytecie Łódzkim. Poza tekstami krytycznymi bezcenne okazują się relacje osób, które spotkały się z główną bohaterką na stopie zawodowej lub poznały ją bliżej. W kolejnej odsłonie pracy naukowej Jakub Dziewit i Adam Pisarek ożywiają zdjęcia wykonane przez Rydet na Podkarpaciu i zastanawiają się nad funkcją pamięci, dokumentacji rzeczywistości oraz znaczeniem fotografii rodzinnej, prywatnej ("Ocalać. Zofia Rydet a fotografia wernakularna"). Natomiast w "Zapisach pamięci. Historiach Zofii Rydet" Tomasz Ferenc, Karol Jóźwiak i Andrzej Różycki podejmują odważną próbę demitologizacji fotografki. Wszystkie trzy publikacje udowadniają, że refleksja nad jej twórczością jest aktualna i potrzebna, a sama Rydet pozostaje wciąż nieodkrytą artystką.
Przygotowania do spektaklu
"Chodziłam na kursy plastyczne i każdą wolną chwilę poświęcałam studiom malarskim" – notuje Rydet w 1961 roku w swoim dwustronicowym życiorysie. Karol Jóźwiak, który rekonstruuje biografię artystki, domyśla się, że mowa o zajęciach w Gimnazjum Sióstr Urszulanek w Stanisławowie, jej rodzinnym mieście. Przy szkole działało Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Żeńskiej, w ramach którego organizowane były m.in. wycieczki krajoznawcze po Polsce, koła teatralne i plastyczne prezentujące swoją aktywność w okolicznych wsiach, kursy robót ręcznych, kroju krawieckiego czy tworzenia sztucznych kwiatów. To wszystko zaowocuje w pracy artystycznej. "Zapis socjologiczny", jej dzieło życia, to utrwalony na kilkudziesięciu tysiącach negatywów portret człowieka we wnętrzu i zarazem obraz tradycyjnej polskiej wsi. Naukę kroju i szycia wykorzysta w wykonywanych ręcznie fotograficznych kolażach. Ujawnią się w nich także umiejętności plastyczne, widoczne już w młodzieńczych rysunkach. Pewne motywy i kompozycje ze szkiców zostaną przeniesione na papier fotograficzny. Wreszcie sztuczne kwiaty – ozdobią m.in. wizerunki zakochanych w cyklu "Świat uczuć i wyobraźni".
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Zofia Rydet, fotografia z serii "Między nami Mężczyznami " z cyklu "Mały człowiek", 1961, fot. Fundacja im. Zofii Rydet
Pracę nad serią fotomontaży Rydet rozpoczyna już w latach 60. Wówczas decyduje się zająć tylko fotografią: od paru lat należy do Gliwickiego Towarzystwa Fotograficznego, otrzymuje prestiżowy tytuł "Artysty" Międzynarodowej Federacji Sztuki Fotograficznej (Artiste de la Fédération Internationale de l’Art Photographique), finalizuje pierwszy poważny cykl "Mały człowiek" cieszący się powodzeniem również za granicą, przeprowadza się na stałe do Gliwic i podejmuje pracę na Politechnice Śląskiej jako nauczycielka fotografii. Portretuje mieszkańców Górnego Śląska, utrwala krajobraz, architekturę oraz sceny rodzajowe na pchlich targach. To jest jej baza. Gdy potem wycina fragmenty obrazów i montuje je, tworząc surrealistyczne wizje, używa tylko swoich zdjęć. Czerpie też z własnych emocji i doświadczeń. W filmie Andrzeja Różyckiego "Nieskończoność dalekich dróg" z 1989 roku powie:
[…] chciałam pokazać świat, który z wszystkich stron nam zagraża, i w którym jedyną rzeczą, która nas ratuje, jest miłość. To były bardzo piękne dla mnie lata. Cztery czy pięć lat nad tym pracowałam. To było… każdy obraz był moją własną koncepcją, moimi własnymi myślami.
Próba generalna
Rydet wyraża siebie w blisko stu fotomontażach "Świata uczuć i wyobraźni" obejmującego kilkanaście podcykli. Eksperymentuje z formą i treścią. Konsekwentnie prowadzi opowieść od narodzin po śmierć człowieka, łącząc bolesną rzeczywistość z fantazyjnymi wizjami, podszytymi lękiem i nadzieją. Album pod nieco zmodyfikowanym tytułem ukazuje się w 1979 roku, czyli pod koniec dekady Edwarda Gierka. Jak przekonuje Pacholski, "fotografowie zaczęli dostrzegać i ujawniać rozwarstwienie między oficjalną strategią »dobrobytu« a tym co niosło codzienne życie". Ten rozdźwięk widać również u Rydet, tym bardziej, że wobec poluzowania zasad realizmu socjalistycznego sztuka otworzyła się ponownie na abstrakcję i nowoczesność. Nie patrząc jednak na aktualne mody, artystka podążała drogą wyznaczoną przez subiektywne doznania.
Teatr wyobraźni
W archiwum fotografki zachowały się autorskie propozycje makiety albumu oraz diaporamy, odtworzonej w 2016 roku w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Spektakl wizualny rozpoczynają śmiałe "Pejzaże", w których podobnie jak w "Macierzyństwie" Rydet wykorzystuje kobiece akty. Kształt piersi powtarza linię górskiego krajobrazu, a ostry światłocień zmienia je w skalisty brzeg. Nagość kobiety traktowana jest przez artystkę z pietyzmem, bezbronność przeistacza się w siłę. O włączenie biografii i dzieła artystki do dyskursu feministycznego upomina się krytyk i historyk sztuki Adam Mazur. Zdjęcia aktów, mniej znanego epizodu w jej twórczości, mogą służyć za kolejny argument za tym postulatem.
Profesor sztuk filmowych i twórca fotograficznych instalacji Krzysztof Cichosz twierdzi, że fotomontaże Rydet są "bardzo kobiece, bardzo ciepłe, ale z drugiej strony odnoszą się do bardzo życiowych, ludzkich spraw". Patrząc na kolejne odsłony cyklu, czyli "Narodziny" i "Zakochanych" nie mamy wątpliwości, że za baśniowym, romantycznym światem kryją się codzienne troski, radości i zobowiązania. "Niektóre rzeczy były lekkie" – powie fotografka w "Nieskończoności dalekich dróg". Narracyjny zwrot następuje już w piątym akcie wizualnego spektaklu ("Odejścia"), którego kontynuacją są "Oczekiwania" i "Manekiny" (według zamysłu autorki prezentowane w tej kolejności). W pozornie spokojny świat wdziera się groza, a postać człowieka imitują plastikowe kukły.
Są stare, z przełomu XIX i XX wieku. Kiedyś należały do niemieckiego krawca, przeleżały w piwnicy malarza i scenografa Romana Nowotarskiego, który podarował je swojemu uczniowi Waldemarowi Jamie. "Zacząłem je fotografować" – mówi Czyżewskiemu i Gołąbowi. "Zosia po jakimś czasie też zrobiła kilka takich zdjęć" – dodaje. Manekiny są zimne, bezduszne, przerażające. Rydet zastanawia się, jak je wykorzystać. W obrazie poszukuje ekspresji, która mogłaby oddać ogromną tragedię, zagrożenie wojną i innymi konfliktami, unicestwienie świata. Pierwsze eksperymenty nie spełniają jej oczekiwań. W końcu następuje przełom, co potwierdza w filmie Różyckiego:
I wreszcie raz wieczorem ni stąd, ni zowąd wpadłam na pomysł zupełnie inny. Wycięłam to w inny sposób, całą głowę, i stało się to, co chciałam. Byłam bardzo szczęśliwa, to było jedno z większych szczęść, powiedziałabym, mojego życia….
Jeden obraz szczególnie zapada w pamięć: tajemnicza, bezgłowa postać w mundurze pośrodku parkowej alei, jakby wychodząca odbiorcy naprzeciw. Jóźwiak widzi w niej wspólnika Rydet – Adama Kurowskiego. Jeszcze w latach 40. oboje prowadzili w Bytomiu sklep z artykułami dziecięcymi "Kameleon". Właścicielka zachowuje po nim pamiątkę – domek dla lalek. Bratanica artystki wspomina o "niezbyt przyjemnym, kulejącym jegomościu, który zabiegał o względy ciotki". Kurowski był lotnikiem, inwalidą wojennym (stracił nogę w 1939 roku, postać z fotomontażu również nie ma kończyny) oraz fotografem. Być może to właśnie pod jego wpływem Rydet powraca do swojej pasji w wieku 40 lat. Pierwsze próby z aparatem podejmuje już przed wojną, zapewne będąc pod wpływem fotograficznej twórczości swojego o dwa lata starszego brata Tadeusza. Jej pierwsze zdjęcia przedstawiają dzieci z huculskiej wsi.
Manekiny jako substytuty człowieka pojawiają się w okrojonej wersji w "Zapisie socjologicznym": obok centralnej postaci ze zdjęcia wykonanego we wnętrzu w 1982 roku na Rzeszowszczyźnie widnieje plastikowa głowa, w kolejnym kadrze ten sam starszy mężczyzna obejmuje ją dłońmi, tym razem siedząc na progu chaty. Powtarzający się motyw pełni tu funkcję dokumentacyjną, natomiast w "Świecie…" – kreacyjną. W fotomontażach Rydet ukazuje przedmiotowość człowieka, jego bezwolność. W serii "Fantomów" i "Obsesji" wystarczają jej już tylko fragmenty ciał, dłonie i oczy.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Zofia Rydet, fotografia z serii "Zagłada" z cyklu "Świat uczuć i wyobraźni (1975-1979)", fot. Fundacja im. Zofii Rydet
W tym fotograficznym teatrze wyobraźni kulminacja następuje w podcyklu "Zagłada". Dynamiczna kompozycja i gra ostrym światłem podkreślają apokaliptyczne wizje artystki. Ona sama powtarza, że ma "ogromny uraz na punkcie śmierci", gdyż wiele osób straciła w sposób tragiczny. Urodzona w 1911 roku przeżyła dwie wojny, jej brat wymknął się z transportu do Katynia, ojciec uniknął niemieckiej eksterminacji polskiej inteligencji. Sama Rydet była świadkiem egzekucji żydowskich dzieci, ukrywała się przed Gestapo, aż w końcu została wysłana na roboty przymusowe. Powojenna rzeczywistość jest równie niepewna: musi zataić swoją tożsamość (niepoprawne politycznie pochodzenie klasowe i kresowe), pojawiają się niepotwierdzone dotąd informacje o utraconej miłości i niespełnionej ciąży (co odnotowuje Jóźwiak w "Zapisach pamięci").
Rydet nigdy nie wychodzi za mąż, a relacje towarzyskie, o których wiemy, związane są zawsze z pracą artystyczną. Praktyk i teoretyk fotografii Zbigniew Tomaszczuk mówi o "samotności". Patrząc na jej fotografie, uśmiech widzimy jedynie na twarzach dzieci, oczy osób dorosłych są pełne powagi, u starszych rysuje się zmęczenie. W "Świecie uczuć i wyobraźni" obserwujemy wszystkie etapy życia człowieka. Waldemar Jama określa to "esencją człowieczeństwa". Zamykające serie "Przemiany" i "Nadzieja" to symboliczny powrót do dzieciństwa.
Echa przedstawienia
Fotomontaże Rydet są pełne metafor, ukrytych odniesień do własnych przeżyć, a może nawet niezrealizowanych marzeń. Techniczne niedoskonałości, pewna naiwność formy schodzą na plan dalszy. Liczą się przekazywane emocje. Wielu krytyków sztuki mówi o poetyckości tych obrazów, Cichosz wprost nazywa fotografkę "poetką" i "wizjonerką". O ile więc autorkę "Małego człowieka" i "Zapisu" porównuje się do Edwarda Steichena (i jego słynnej wystawy "The Family of Man"), Augusta Sandera (podobnie ustawiał ludzi), Richarda Avedona (podejście do modela) albo stawia się gdzieś między Jacobem Riisem a Dianą Arbus (nurt dokumentalny), o tyle kreatorkę "Świata uczuć i wyobraźni" konfrontuje się z polskimi poetami. Dostrzega się zbieżność myśli z Mironem Białoszewskim – w podobnym czasie odchodzą od lirycznej ekspresji ku narracji prozatorskiej, bo tak można zakwalifikować socjologiczny dokument Rydet. Z kolei powracające w dziełach wspomnienie dzieciństwa naznaczonego wojną miałoby zbliżyć fotografkę do Czesława Miłosza i Tadeusza Kantora.
Można też za Tomaszczukiem wyróżnić w twórczości Rydet etap romantyczny (fotomontaże) i pozytywistyczny (dokument). Nadal jednak będzie to jedna, choć wielowątkowa historia o człowieku i etapach jego życia. Artystka konsekwentnie buduje wizualną narrację o świecie i o sobie. Zmienia gramatykę tej opowieści, ustanawia własne reguły, ale treść przekazu pozostaje niezatarta. Podczas wieloletniej pracy nad "Zapisem" fotografka przyznaje: "[…] dopiero w ciemni widzę, co zdobyłam, i tak jakbym je drugi raz fotografowała […]". My, czytelnicy jej dzieł, także dostrzegamy więcej sensów przy wielokrotnej i całościowej lekturze.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Zofia Rydet, fotografia z cyklu "Czas przemijania", 1964, fot. Fundacja im. Zofii Rydet
Ci, którzy w latach 90. odwiedzili paryską pracownię Bogdana Konopki, mogli zapoznać się z dorobkiem polskich artystów. Album "Świat wyobraźni Zofii Rydet" z 1979 roku był zaczytany do granic możliwości. Twórca fotograficznej biblioteki zachwycał się bezpretensjonalną prostotą użytych w fotomontażach środków oraz "bliską kiczu naiwnością w zadumie nad losem człowieka". Mówił także o "wyżynach łagodności, uczciwości i szczerości twórczej", mimo niedostatków technicznych. Konopka przekonywał:
Chciałoby się powiedzieć, że mimo pozorów banalności twórczość Rydet w niektórych aspektach była na wskroś nowoczesna. Więcej, z perspektywy minionego czasu okazuje się trwała, nośna i ożywcza, mimo iż oderwana już zupełnie od miejsc i czasu, w jakim powstawała.
Tę uniwersalność potwierdza nawet wirtualny sposób prezentacji archiwum fotografki.
A tak prace Rydet odczytuje wspomniany na początku Pacholski:
Jej fotomontaże, choć dotykają takich zagadnień jak śmierć, przemijanie, zapomnienie, samotność czy macierzyństwo, zachowują walor humanizmu, nie ma w nich epatowania katastrofizmem. Mam również wrażenie, że autorka otaczała je subiektywnym mistycyzmem. Wydaje mi się, że ów mistycyzm stanowił jej realną strawę duchową. Zofia Rydet, drążąc tę tematykę, jednocześnie sugerowała, że sztuka ocala.
Szacunek Rydet do medium fotografii jest godny podziwu: stale się dokształcała, brała udział we wszystkich możliwych sympozjach, troskę o aparat stawiała ponad swoje zdrowie (a miała problemy z kręgosłupem), przechowywała skrawki niewykorzystanych fotografii, bo kiedyś mogą się przydać. Na jednym z sympozjów, na którym prezentowany był "Świat uczuć i wyobraźni", ktoś stwierdził:
Powiedziała wszystko. W montażu klejonym nie ma już nic do roboty!
Styl wyświetlania galerii
wyświetl slajdy
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]