Na ziemiach polskich rozwój fotografii i jej wzrastająca popularność zbiegły się z ważnymi wydarzeniami politycznymi. Wybuch powstania styczniowego (1863), a wcześniej atmosfera przedpowstaniowa i narastające od 1861 roku manifestacje, bezpośrednio wpływały na tematy podejmowane przez artystów oraz to, jaką sztukę najchętniej kupowano czy rozpowszechniano.
W tym czasie zaczęto tworzyć prywatne albumy patriotyczne, w których zbierano nie tylko zdjęcia członków rodziny (w strojach żałobnych lub powstańczych), lecz także wizerunki ważnych postaci publicznych: dowódców, działaczy politycznych, bohaterów zsyłanych na Syberię. Przechowywano je w domach jako pamiątki narodowe, które jeszcze wiele lat później podtrzymywały świadomość patriotyczną pod zaborami, a emigrantom i zesłańcom przypominały o ojczyźnie. Fotografując się, zbierając zdjęcia, często także je podpisując, tworzono kolekcje, które do dziś wpływają na powszechne wyobrażenie powstania i jego uczestników.
Portrety wykonywane w atelier fotograficznym nie były jednak bez wad. W studiu mieściła się ograniczona liczba osób (maksymalnie kilkanaście). Modele musieli ustawić się w dość zwartej grupie, by zmieścić się w kadrze. Ze względu na komplikacje techniczne raczej nie wchodziły w rachubę zdjęcia w plenerze, a na pewno nie dużej grupy ludzi czy postaci w ruchu, nie mówiąc już o efektownie wierzgających rumakach.
Tych problemów pozwolił uniknąć właśnie fotomontaż. Uczestników powstania styczniowego można było dzięki niemu przedstawić tak, jak chcieli ich zobaczyć odbiorcy – na koniach, w mundurach, w scenach obozowych.
Jeśli fotograf mógł zaplanować cały proces tworzenia fotomontażu, rozpoczynał tradycyjnie, w studiu. Fotografował modeli po kolei, pojedynczo lub w parach (by uzyskać naturalniejszy efekt). Robienie zdjęcia mniejszej liczbie osób naraz zwiększało także szansę, że nikt się nie poruszy i zdjęcie będzie ostre. Miało to niebagatelne znaczenie z powodu długiego czasu naświetlania – model musiał trwać w bezruchu co najmniej kilka sekund. Kolejnym etapem było wywołanie zdjęć oraz precyzyjne wycięcie z nich wybranych postaci. Sylwetki te wklejano następnie na specjalnie przygotowane, najczęściej malowane tło, tworząc odpowiednią kompozycję. Na koniec fotografowano całość jeszcze raz i wywoływano.
Za twórcę pierwszego polskiego fotomontażu uznaje się Karola Beyera, warszawskiego fotografa, który wykonał portret zbiorowy członków Delegacji Miejskiej z 1861 roku. Powstałe po 1863 roku fotomontaże ukazujące powstańców na koniach, anonimowego autorstwa, nie stwarzają aż tak przekonującej iluzji. Część malarska zdecydowanie przeważa tam nad fotograficzną. Ich autorzy nie mieli komfortu pracy, który pozwoliłby na wykonanie fotomontażu od podstaw, zgodnie ze swoją wizją. Wykorzystywali istniejące już portrety, do których dorabiali pozostałe części kompozycji.