Osaczeni – literackie światy Romana Polańskiego
Przenosił na ekran Szekspira i okultystyczny horror, wiktoriański melodramat i postmodernistyczną powieść przygodową. Sięgał po broadwayowskie hity i B-klasowe czytadła, by na ekranie przemienić je w autorskie dzieła rozliczające jego prywatne obsesje. Oto filmowe adaptacje autorstwa Romana Polańskiego.
Bywał wiernym adaptatorem i filmowym profanem traktującym literaturę jedynie jako punkt wyjścia do osobistej wypowiedzi. W trakcie trwającej 60 lat kariery, nakręcił aż 13 adaptacji. I niezależnie od tego, czy przenosił na ekran dzieła klasyków, czy eksperymentalne dzieła twórców współczesnych, zawsze czynił je częścią swojej wielkiej, filmowej opowieści rozpisanej na kilka dekad i kilkadziesiąt filmów: historii o ludzkim osaczeniu, walce o władzę w relacjach oraz o świecie jako przerażającym i zarazem groteskowym teatrze.
"Lokator" (1976) czyli "Chimeryczny lokator" Topora
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Roman Polański w filmie "Lokator", 1976, fot. © Rue des Archives/DILTZ / Forum
Jako adaptator Polański nigdy nie ulegał chwilowym modom, a zamiast przenosić na ekran kasowe bestsellery, zwykle poszukiwał książek, w których odnalazłby coś własnego. Tak było choćby z "Chimerycznym lokatorem", debiutancką powieścią Rolanda Topora, którą Polański zekranizował w 1976 roku.
W historii Trelkovskiego, nieszczęsnego imigranta wynajmującego mieszkanie po niedoszłej samobójczyni, Polański znalazł fragmenty własnej biografii. Znał dobrze warunki życia paryskich imigrantów z Europy Wschodniej, a w biografii Topora – potomka Żydów emigrujących do Francji – widział podobieństwo do własnych kolei losu. Błyskotliwa, ironiczna proza Topora dawała pole do inscenizacyjnego popisu. Reżyser "Tess" nieco wyciszył groteskowe tony powieści, eksponując w zamian elementy grozy. Stworzył w ten sposób jeden z najwybitniejszych psychologicznych horrorów w historii kina, stając się inspiracją dla takich twórców jak bracia Coen.
"Dziecko Rosemary" (1968) – dziecko diabła wg Iry Levina
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Mia Farrow (Rosemary Woodhause) i Sidney Blackmer w filmie "Rosemary's Baby", reżyseria: Roman Polański, 1968, fot. PARAMOUNT PICTURES / Forum
Wydana w 1967 roku powieść Iry Levina o młodej kobiecie mającej zostać matką szatańskiego dziecka od początku budziła zainteresowanie filmowców. Prawa do jej ekranizacji kupił William Castle, aktor, reżyser i producent filmowy znany z realizacji filmów klasy B , ale ze względu na brak funduszy na produkcję filmu musiał prosić o pomoc wielkich z Fabryki Snów. W ten sposób powieść Levina trafiła do Paramount Pictures, a szefowie wytwórni postawili Castle'owi warunek – za kamerą musi stanąć młody-zdolny europejskiego kina, Roman Polański.
Dzięki niemu okultystyczny horror Levina zyskał psychologiczny wymiar, stając się studium opętania i okrutnej gry między małżonkami. Tak jak potem w większości adaptowanych powieści, w "Dziecku…" Polański odnalazł swoje ulubione motywy: pokazał bohatera w procesie alienacji i osaczenia przez wrogi świat, mówił o samotności, wewnętrznych demonach i życiu na krawędzi obłędu.
Im bardziej zależy mi na tym, aby film był fantastyczny, tym większą wagę przywiązuje do jego realizmu." – tłumaczył Polański w wywiadzie udzielonym "Cahiers du Cinema".
Jego film wyznaczał nowe kierunki dla horroru – zamiast sięgać po efekty specjalne i widowiskowe obrazki, Polański stworzył nowoczesny horror psychologiczny, który po latach stał się obrazem kultowym. Amerykański debiut przyniósł mu pierwszą w karierze nominację do Oscara za scenariusz, a Ruth Gordon otrzymała Nagrodę Akademii dla najlepszej aktorki drugoplanowej. "Dziecko Rosemary" przeszło do historii także dzięki niezapomnianej "Kołysance Rosemary" skomponowanej przez Krzysztofa Komedę, jednemu z najpiękniejszych muzycznych motywów w historii X muzy.
"Dziewiąte wrota" (1999) – Arturo Pérez-Reverte czytany na opak
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
"Dziewiąte wrota", reż. Roman Polański, 1999, fot. materiały promocyjne
Film to tylko półprodukt, nie cel. Godzę się z faktem, że filmy nie szanują moich powieści, gdyż mówią dwoma różnymi językami. Proszę jedynie, aby uszanowano pierwotnego ducha książki" – tak o adaptatorach swych powieści mówił Arturo Pérez-Reverte.
To właśnie jego powieść stanowiła kanwę jednej z najbardziej krytykowanych adaptacji, jakie wyszły spod ręki Romana Polańskiego. Podczas gdy w powieściowym "Klubie Dumas" spotykali się Raymond Chandler, John Milton i Alexander Dumas, a powieść łotrzykowska walczyła o lepsze z kryminałem i powieścią przygodową, filmowa wersja powieści Chilijczyka skręcała w stronę campowego horroru.
Historia Lucasa Corso (granego przez Johnny’ego Deppa), detektywa-bibliofila poszukującego zabytkowej "szatańskiej księgi" posłużyła Polańskiemu za pretekst do opowiedzenia historii, w której groza mieszała się z humorem. Reżyser "Chinatown" całkowicie rezygnował z najważniejszych wątków powieści, a z jej ocalonych elementów stworzył historię o uwodzeniu i banalizacji zła, opowieść pełną przerysowań i autoironicznych elementów (w tym odniesień do "Dziecka Rosemary"). Tak jak w "Nieustraszonych pogromcach wampirów" czy "Piratach" polski reżyser grał ze schematami kina wampirycznego i konwencją filmu o piratach, tak w "Dziewiątych wrotach" wykorzystywał reguły kina okultystycznego, jednocześnie bezlitośnie je wyśmiewając.
Polański nie tylko zdradził literę popularnej powieści chilijskiego pisarza, ale też jej ducha, za co oberwało mu się od fanów "Klubu Dumas" i krytyków, którzy po premierze widzieli w "Dziewiątych wrotach" jeden ze słabszych filmów w dorobku polskiego reżysera.
"Gorzkie gody" (1992) – erotyczna podróż Pascala Brucknera
O ile fani "Klubu Dumas" po lekturze "Dziewiątych wrót" mogli oburzać się na Polańskiego jako profana, który spłycił intertekstualne bogactwo Pérez-Reverte’a, o tyle miłośnicy filmowych „Gorzkich godów” po lekturze ich literackiego pierwowzoru musieli uznać Polańskiego za geniusza, który nawet z literackiej pulpy potrafi stworzyć niebanalne kino.
Czytając powieść Pascala Brucknera, opowieść o toksycznej miłości, seksualnych perwersjach i przekraczaniu norm, Polański wyłapał jej ewidentne słabości: stylistyczny kicz i banalną chęć szokowania czytelnika. W filmowej adaptacji potraktował historię Brucknera z ironicznym dystansem. Choćby wtedy, kiedy scenę seksu oralnego dwójki bohaterów wieńczył ujęciem grzanek wyskakujących z rozgrzanego tostera.
Polański brał w cudzysłów opowiadaną historię, a jednocześnie odnajdował w niej tematy, które eksplorował zupełnie serio. Podczas gry Brucknera interesowała głównie mechanika seksu, Polański opowiadał o erotyzmie jako grze o władzę. Ale "Gorzkie gody" były czymś więcej – były opowieścią o opowiadaniu historii, o dynamicznej relacji władzy pomiędzy opowiadającym i jego słuchaczem, którzy wzajemnie sobie potrzebni warunkują swoje istnienie i nawzajem sobą rządzą.
"Prawdziwa historia" (2017) – namiętność według Delphine De Vigan
Do tego samego motywu powrócił Polański w swym najnowszym filmie – "Prawdziwej historii" według Delphine De Vigan. Można by oczekiwać, że Polański znów z literatury średnich lotów wydestyluje interesującą opowieść. Tymczasem filmowa "Prawdziwa historia" przynosiła rozczarowanie.
Polański znów stawiał pytania o to, czy w relacji narratora i słuchacza większą władzę ma ten, który opowiada, czy ten, który słucha, ale w jego przekazie pobrzmiewała fałszywa nuta. W "Prawdziwej historii" zbyt dużo było umowności i kiczu, a adaptacja powieści De Vigan okazywała się banalną historią o erotyczno-przemocowej relacji łączącej popularną pisarkę z jej niebezpieczną fanką.
Teatr namiętności – małe dramaty według Polańskiego
Podczas gdy powieści przenoszone na ekran przez Polańskiego różniły się niemal wszystkim – od gatunkowych inklinacji, przez styl, czas wydania i literacki poziom, o tyle teatralne adaptacje polskiego reżysera były do siebie wręcz bliźniaczo podobne (wyjątkiem "Makbet", ale o nim później). Świetnie napisane, oparte na soczystym, szybkim dialogu opowiadały o ludzkiej walce o władzę. Nie była to jednak walka rozumiana w szekspirowskim sensie – stawką tej walki nie był tron ani korona, ale przewaga nad drugim człowiekiem.
"Śmierć i dziewczyna" (1994) wedug Dorfmana
Jednym z najlepszych "teatralnych" filmów Polańskiego jest "Śmierć i dziewczyna", nakręcona w 1994 roku adaptacja słynnej sztuki Ariela Dorfmana. Jej bohaterką jest Paulina Escobar (Sigourney Weaver), żona prawnika prowadzącego śledztwo nad zbrodniami niedawno obalonej dyktatury. Kiedy jej maż (Stuart Wilson) wraca do domu z niespodziewanym gościem (Ben Kingsley), kobieta rozpoznaje w przybyszu dawnego oprawcę, a między bohaterami rozpoczyna się niebezpieczna gra, której stawką jest zemsta i ocalenie własnego sumienia.
Polański po raz kolejny udowodnił, że jest mistrzem operowania w niewielkiej przestrzeni. Klaustrofobiczna przestrzeń chatki w jego filmie stała się areną wielkiego pojedynku, którego narzędziem było słowo – nieoczywisty dialog, który zamiast ujawniać prawdę, maskował prawdziwe intencje bohaterów. Znakomicie sfilmowany i zagrany film dowiódł, że Polański nie musi bać się teatralności i przegadania, a z kameralnej historii potrafi uczynić spektakularny dramat.
"Rzeź" (2011) – mieszczańska jatka według Yasminy Rezy
Nie był to ostatni "teatralny” film artysty. W 2011 roku Polański przeniósł na ekran kolejny sceniczny tekst – "Boga mordu" Yasminy Rezy zdobywającego uznanie na deskach światowych teatrów.
Opowiadał w nim historię dwóch małżeństw, które pewnego popołudnia spotykają się w mieszkaniu jednej z par, by omówić sprawę bójki, jaka wywiązała się między synami obu duetów. Kurtuazyjna rozmowa szybko przeobraża się w krwawą bójkę na słowa, której wszyscy uczestnicy ujawniają swoje skrywane oblicza, rozliczają się z klasowymi uprzedzeniami, stereotypami oraz mieszczańską układnością.
Świetnie napisana sztuka Rezy u Polańskiego otrzymała niemalże teatralną formę – 80-minutowy film rozgrywał się w zamkniętym wnętrzu mieszkania i tylko inscenizacyjna biegłość reżysera oraz jego operatora, Pawła Edelmana sprawiła, że filmowe opowiadanie w ogóle nie traciło na dynamice. Polański ufał bowiem w siłę swoich aktorów, a w "Rzezi" występowały wybitne gwiazdy: Jodie Foster, John C. Reilly, Kate Winslet i Christopher Waltz tworzący na ekranie wybuchową komediową mieszankę.
"Wenus w futrze" (2013) – David Ives i sztuka uwodzenia
O tym, że Polańskiemu spodobało się wyzwanie polegające na realizacji filmu w ograniczonej przestrzeni, przekonała także kolejna adaptacja jego autorstwa – "Wenus w futrze", adaptacja sztuki Davida Ivesa, będąca wariacją na temat XIX-wiecznej powieści Leopolda von Sacher-Masocha. Polański wraz z Pawłem Edelmanem dokonał rzeczy całkowicie niekinowej – cały film zrealizował w zamkniętej przestrzeni sprowadzającej się do teatralnej sceny i pustej widowni.
To tutaj rozgrywała się walka pomiędzy reżyserem-intelektualistą i wulgarną aktoreczką z przedmieść Paryża. On miał nad nią władzę, ona – chęć, by mu ją odebrać. Rozpoczynali więc pojedynek, który raz przypominał erotyczny taniec, kiedy indziej - zapaśniczą walkę. U Polańskiego dominujący raz po raz stawał się dominowanym, a niewolnik i pan zamieniali się miejscami. Orężem w walce między dwójką bohaterów była natomiast seksualność – narzędzie władzy.
Polański potraktował tekst Davida Ivesa jako pretekst do autotematycznego żartu – obsadzając w roli głównej swoją żonę, Emmanuelle Seigner, a Mathieu Amalrica stylizując na samego siebie, znowu dał pożywkę tym, którzy lubią czytać jego filmy w kluczu plotkarsko-bulwarowym.
Filmowa autoterapia – klasycy Romana Polańskiego
Autotematyczne wątki pojawiały się także w pozostałych filmach inspirowanych literaturą, ale najczęściej powracały w obrazach realizowanych na podstawie dzieł klasyków. W spotkaniu z literackimi mistrzami Polański-profan zmieniał się w nieco bardziej wiernego adaptatora, ale mimo to potrafił naznaczyć swoje opowieści autorskimi inkrustacjami i autobiograficznymi wątkami.
"Tess" (1979) – wiktoriański melodramat ze skandalem w tle
Spośród literackich filmów Polańskiego "Tess" była bodaj najbardziej nieoczywistym wyborem. Polański, który w 1979 roku uchodził za wybitnego specjalistę od mrocznych horrorów i kryminałów noir (miał już na koncie "Wstręt", "Dziecko Rosemary", "Chinatown" i "Lokatora"), postanowił przenieść na ekran klasyczny wiktoriański melodramat Thomasa Hardy’ego.
Ale to nie gatunkowa proweniencja powieści szokowała najbardziej. Krytyków oburzał fakt, że dwa lata po tym, jak Polański został oskarżony o gwałt na 13-letniej dziewczynie, zdecydował się przenieść na ekran opowieść o nastolatce, która zostaje wykorzystana seksualnie przez jednego z bogatych krewnych.
Nie po raz pierwszy Polański zapraszał widzów do ironiczno-perwersyjnej gry, w której fikcja mieszała się z autobiografią.
W jednym z wywiadów mówił:
Tworzenie filmu jest jak robienie zdjęcia rentgenowskiego duszy reżysera, a więc to oczywiście wszystko jest o mnie. Ale sposób, w jaki oni [dziennikarze] to przedstawiają, jest uproszczony, naiwny i idiotyczny".
Mimo zarzutów o prowokację, "Tess" została przyjęta z entuzjazmem przez światową krytykę i środowisko, a film zdobył trzy Cezary i sześć oscarowych nominacji. W tekście Hardy’ego Polański znów odnalazł kawałek siebie, swoją wrażliwość i ulubione motywy, tworząc film o złym losie, samotności i jednostce, która zostaje osaczona przez wrogi świat.
"Tragedia Makbeta" (1971) – Szekspir bez znieczulenia
"Tess" nie była pierwszą próbą rozliczenia się z własnymi traumami za pomocą filmowej adaptacji. Niemal 10 lat wcześniej, kilkanaście miesięcy po tym, jak żona reżysera, Sharon Tate, została zamordowana przez grupę Charlesa Mansona, Polański rozliczał się z tą traumą, przenosząc na ekran Szekspirowskiego "Makbeta". Porzucił przygotowywany wcześniej projekt "Dnia delfina" z Jackiem Nicholsonem i mimo problemów ze sfinansowaniem produkcji, wziął się za bary z jedną z największych tragedii w historii literatury.
W jego interpretacji dramat Szekspira zmieniał się z opowieści o namiętności władzy w historię o złu, które pogrąża, wciągając w wir krwawej przemocy. Posępna, ascetyczna adaptacja Polańskiego, nakręcona bez udziału gwiazd (główną rolę grał Jon Finch, a jego filmową żoną była Francesca Annis), to jedna z najbardziej niezwykłych szekspirowskich produkcji filmowych – posępne i klaustrofobiczne studium zniewolenia przez zło.
Po premierze filmu Polańskiemu zarzucano epatowanie okrucieństwem, a reżyser odpowiadał na te zarzuty w swojej autobiografii:
"Makbet" to sztuka okrutna, a ja nigdy nie uznawałem uników. […] W rzeczywistości wybrałem Makbeta, ponieważ miałem nadzieję, że przynajmniej Szekspir nie wzbudzi żadnych podejrzeń. […] Gdybym zrobił komedię, oskarżono by mnie o gruboskórność.
"Oliver Twist" (2005) – wojenne dzieciństwo według Dickensa
W "Tragedii Makbeta" Polański wracał także do swojej wojennej traumy. Scena demolowania mieszkania Macduffów przez rzezimieszków Makbeta inspirowana była wspomnieniami reżysera z czasów wojny, kiedy to niemieccy żołnierze przeszukiwali jego rodzinny dom. Wojenne refleksy powracały w kinie Polańskiego przez kilka dekad, od studenckich "Ssaków" aż po "Olivera Twista" według Dickensa, opowieść o XIX-wiecznym Londynie, społecznych nierównościach i małym chłopcu przyuczanym do złodziejskiego fachu.
Przenosząc na ekran "Olivera Twista", Polański robił ukłon w kierunku dziecka, które nosił w sobie. "Oliver Twist" był utkany z przepisanych wspomnień reżysera, który w czasie wojny ukrywał się w Krakowie i Wadowicach.
Film Polańskiego nie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. Był zbyt mroczny, by mógł sprzedać się jako dzieło dla całej rodziny, na czym mocno ucierpiał wynik finansowy producenta. W "Oliverze Twiście" po raz kolejny zauważyć się dało prawidłowość, o której pisał w "Kinie" Piotr Wojciechowski – że mierząc się z literackimi klasykami pokroju Hardy’ego czy Dickensa, Polański potrafił mówić o sobie, jednocześnie nie wychodząc na pierwszy plan. Wobec wielkich mistrzów pióra zachowywał się jak pokorny czeladnik, którego zadaniem jest wyeksponowanie ich dzieł, a nie przyćmiewanie ich własną interpretacją.
"Pianista" (2002) – opus magnum według Szpilmana
Adaptacją, która pozwoliła Polańskiemu na najpełniejsze rozliczenie się z wojennymi demonami, był "Pianista" zrealizowany według wspomnień Władysława Szpilmana. W biograficznym filmie "Roman Polański. Moje życie" Laurenta Bouzereau reżyser mówił:
Gdyby miano mi położyć na grobie jedną rolkę filmu, chciałbym, żeby to był "Pianista".
Polański, który jako chłopiec uciekł z krakowskiego getta, a w czasie wojny stracił matkę, w historii żydowskiego muzyka odnalazł prawdę o swoim doświadczeniu. Przed realizacją filmu mówił:
Książka Władysława Szpilmana jest tekstem, na który właśnie czekałem. "Pianista" jest świadectwem ludzkiej wytrzymałości w obliczu śmierci oraz hołdem dla siły muzyki i chęci życia. Łamiąc wiele stereotypów, jest historią opowiedzianą bez cienia żądzy zemsty”.
Polański nasycił film obrazami z własnej pamięci. Scena, w której bohater grany przez Adriena Brody’ego w ruinach miasta znajduje puszkę ogórków, to echo wojennego losu matki reżysera, a w "Pianiście" na ekranie ożywało też wspomnienie zatrzymania ojca przez esesmanów, obraz kobiety zastrzelonej przez niemieckiego żołnierza i dzieci wyprowadzanych z obozowych baraków przy dźwiękach piosenki "Oh, mein Papa".
Ten szalenie osobisty obraz stał się jednym z największych artystycznych sukcesów w karierze Polańskiego, przynosząc mu Złotą Palmę, trzy Oscary, siedem francuskich Cezarów i trzy nagrody BAFTA.
"Autor widmo" (2010) – dom z kart Roberta Harrisa
Niemal od początku kariery Polański prowadził z widzami i krytykami dowcipną i perwersyjną grę w kryptoautobiografizm. W kolejnych filmach podsuwał autobiograficzne tropy, przez co wielu mniej ostrożnych krytyków czytało kolejne jego obrazy jako próby rozliczenia się z własną przeszłością albo prowokację. W "Tess" widziano więc refleks sprawy Samanty Gaimer oskarżającej Polańskiego o gwałt, w "Tragedii Makbeta" – próbę odreagowania traumy po zabójstwie żony reżysera, a w "Gorzkich godach" – perwersyjną spowiedź autora. W "Autorze widmie", zrealizowanym według powieści Roberta Harrisa, znów dopatrywano się autotematyzmu. Wszystko za sprawą aresztu domowego, w którym Polański przebywał miesiące przed premierą jego filmu.
Podobnej sytuacji doświadczał jego bohater – były brytyjski premier (Pierce Brosnan) oskarżony o zbrodnie wojenne i ukrywający się przed ekstradycją w nadmorskiej willi w USA. Osaczony przez dziennikarzy, odcięty od świata polityk stawał się uczestnikiem niejednoznacznej gry.
Znów życie Polańskiego i jego twórczość splatały się w dziwną, nieco ironiczną całość, ale w powieści Harrisa reżyser znajdował coś więcej niż autobiograficzny ślad. W filmowym "Autorze widmie" zmieścił wszystkie swoje ulubione motywy i tematy: ponownie zapraszał widzów do klaustrofobicznej przestrzeni, by opowiedzieć historię osaczonego bohatera i mierzyć się z tematem utraty tożsamości.
Sprawnie napisany, ale na wskroś konwencjonalny thriller polityczny Harrisa, w rękach Polańskiego stał się zaproszeniem do intertekstualnej rozmowy, a inscenizacyjny kunszt polskiego reżysera i aktorska klasa Ewana McGregora, Pierce’a Brosnana i Olivii Williams sprawiły, że filmowy "Autor widmo" okazał się adaptacją, która przerosła literacki oryginał.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]