Mickiewicz influencerem? O popularności ballady romantycznej
Natchniony poeta czy mistrz marketingu? Cyklem "Ballady i romanse" Mickiewicz wyznaczył trendy w XIX-wiecznej literaturze. Przekonajmy się, jak kiedyś zdobywało się "lajki" i obserwatorów.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Strona tytułowa z "Poezye" Adama Mickiewicza, t. 1., 1822, Wilno, fot. Biblioteka Narodowa Polona
Może tylko podobizna poety: profil młodzieńca o szczupłej twarzy, zmysłowych ustach i oku wielkim, przejrzystym, wzniesionym w górę – sygnalizować mogła nowość
– brzmiał komentarz Marii Grabowskiej napisany w 150. rocznicę wydania pierwszego tomu "Poezji" Adama Mickiewicza. Przed jego debiutem książkowym w czerwcu 1822 roku dzieła zebrane publikowali zazwyczaj autorzy dojrzali, mający na swoim koncie znane powszechnie utwory. Z Mickiewiczem było inaczej.
Niedawno skończył 23 lata, ale był nad wiek dojrzały. Nie licząc studenckich prób poetyckich (wiersz "Zima miejska" wydrukowany w 1818 roku w "Tygodniku Wileńskim"), nie miał dużego doświadczenia pisarskiego, choć ambicji nie można było mu odmówić. Dzięki stypendium uczęszczał na uniwersytet w Wilnie, gdzie uczył się m.in. algebry, fizyki i chemii, literatury greckiej i rzymskiej, zgłębiał tajniki poezji i retoryki. Na wszechstronnym wykształceniu nie poprzestał. Angażował się w studenckie życie towarzyskie, a konkretnie w tajne Towarzystwo Filomatów, którego był współzałożycielem. W kształtowaniu światopoglądu przyszłego poety dużą rolę odegrał jego wykładowca Leon Borowski, torujący drogę wileńskiemu ruchowi romantycznemu. O tym, jak trudno zostać autorytetem dla młodych ludzi, Mickiewicz przekonał się jako nauczyciel literatury, historii i prawa w kowieńskiej szkole powiatowej.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Pocztówka z ilustracją Konstantego Górskiego do ballady Adama Mickiewicza "Pani Twardowska", 1914, fot. Muzeum Literatury/East News
Podsumowując: młody, kreatywny, pracowity, z pasją. Mickiewicz posiadał wszelkie predyspozycje, by zostać influencerem w dziedzinie literatury. Potrzebował tylko czegoś, czym zwróciłby na siebie uwagę milionów odbiorców. Rewolucyjnego dzieła? (Napisał już "Odę do młodości"). Przełomowej rozprawy filozoficznej? (Obronił tytuł magistra filozofii). Głośnego wystąpienia? (Z mów filomackich mógłby się doktoryzować). Ostatecznie postawił na antyklasycystyczną prowokację.
"To lubię"
Wywrócił od razu całą literaturę klasyczną na Litwie, leciały spod jego pióra jak grad ballady i poemata w nowej formie pisane i rozogniały umysły młodzieży
– pisał Kajetan Koźmian w "Pamiętnikach" z 1865 roku. Wbrew pozorom nie jest to komplement, gdyż przedstawiciel klasycyzmu od samego początku pogardliwie spoglądał na poczynania młodego romantyka. Nie mógł jednak nie zauważyć roli poety w kształtowaniu świadomości jemu współczesnych. Kto jak kto, ale Mickiewicz wiedział, jak wzbudzić zainteresowanie.
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Adam Antoni, "Świteź", "Ballady i romanse", karta pocztowa, fot. Pracownia Digitalizacji, Biblioteka Cyfrowa WBP w Lublinie/dLibra Digital Library - Main page
Zaczął od reklamy. Zanim cykl 14 utworów ujrzał światło dzienne, "Dziennik Wileński" opublikował "Świteziankę" z zapowiedzią całego zbioru "Ballad i romansów". Melodyjna fraza, proste rymy, miłość i zdrada – czytelnicy polubili to. Z niecierpliwością czekali na niewielki tomik z drukarni Józefa Zawadzkiego, ozdobiony klasycystyczno-sentymentalnymi rysunkami. Kazimierz Wójcicki wypatrzył go (albo ktoś mu o tym opowiedział) na straganie pijarów pomiędzy broszurami a książkami religijnymi:
Był to egzemplarz jedyny, który najpierw dostał się w ręce dojrzalszej młodzieży. Obiegł on wprędce szerokie ich koło i przepisany wielokrotnie został.
Mickiewicz sądził, że odbiorcom spodoba się krótka forma, jednowątkowa akcja, połączenie ludowości z fantastyką, niekonwencjonalne zespolenie elementów lirycznych, epickich i dramatycznych, czyli coś zupełnie innego niż oferowali klasycy. Intuicja go nie zawiodła. Odważył się na kompilację w jednej książce zmysłowości i dydaktyzmu, eleganckiej powagi i zdradliwej ironii. W balladzie "Powrót taty" napisał: "porwał mię śmiech pusty / A potem litość i trwoga" – pod tym stwierdzeniem mógłby się podpisać niejeden czytelnik tomu. W "Romantyczności" ulokował programowe założenia romantyzmu – epoki, która oficjalnie rozpoczęła się właśnie w czerwcu 1822 roku.
Subskrybenci
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Konstanty Górski, pocztówka do "Powrotu taty" Adama Mickiewicza, 1911, fot. Biblioteka Narodowa Polona
Adam ogłasza prenumeratę na swoje dzieło, ale to jeszcze nie publicznie, nie wszyscy o tem wiedzą i do pewnego czasu wiedzieć nie będą
– wyjawił Kazimierz Piasecki jeszcze przed drukiem "Ballad i romansów". Mickiewiczowi udało się wytworzyć aurę tajemniczości. Na pytania dociekliwych o to, kim jest autor, odpowiadano zdawkowo: "Litwinem". Po publikacji próbki ballad w prasie napięcie rosło, dziennikarze domagali się kolejnych utworów.
Agnieszka Kajmowicz w rozprawie doktorskiej na temat balladomanii w Polsce przypomina, że w XIX wieku najlepszą reklamą dla początkujących twórców były kontakty towarzyskie oraz prenumerata. O nowym dziele informowano w poczytnych pismach – zapowiedź lub recenzja – a także poprzez "marketing szeptany". W ten sposób podsycało się ciekawość, a przychylna opinia cenionego krytyka literatury miała być gwarancją jakości. (Współczesne strategie marketingowe niewiele się więc różnią od XIX-wiecznych praktyk).
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Jezioro Świteź, Nowogródek, przed 1939, fot. Biblioteka Narodowa Polona
Kto dał się skusić? Do pierwszego wydania poezji zawierającego "Ballady i romanse" dołączono spis prenumeratorów. Listę 124 nazwisk otwierał Antoniewicz Michał, zamykał Zawadzki Wincenty (właściwie powinien to być Zieliński Tomasz, ale autor zestawienia dość swobodnie traktował kolejność alfabetyczną). Niektórzy prenumeratorzy zamówili kilka egzemplarzy, więc tak naprawdę dzieło Mickiewicza miało więcej odbiorców. Do rekordzistów, którzy zapłacili za pięć tomów, należeli: Joachim Lelewel, książę Adam Czartoryski oraz Michał Wereszczaka – brat Maryli, ukochanej wieszcza. Temu ostatniemu poeta zadedykował balladę "Świteź". Zresztą na książkę czekała też sama Maryla, ale Mickiewicz widocznie zapomniał o złożonej obietnicy, więc zniecierpliwiona czytelniczka poprosiła o interwencję znajomego. A tomik nie tak łatwo było zdobyć.
Zasięgi
Żałujemy, żeśmy mało kazali drukować, bo tylko egzemplarzy 500
– donosił Jan Czeczot w liście do Onufrego Pietraszkiewicza już kilkanaście dni po premierze tomu. Na kanwie sukcesu "Ballad" wydawcy postanowili opublikować drugi tom dzieł Mickiewicza (zawierający m.in. "Dziady" cz.II), tym razem w trzykrotnie większym nakładzie. A że debiutancka książka sprzedawała się jak ciepłe bułeczki, wiosną 1823 roku dodrukowano – w tajemnicy, z pominięciem cenzury! – jeszcze 1000 egzemplarzy.
Wieść o młodym i utalentowanym poecie szybko się rozeszła. Dzięki prenumeracie Mickiewicz ze swymi balladami dotarł do mieszkańców Wilna, Warszawy, Lublina, Białegostoku, Grodna czy Petersburga. Poszczególne utwory przedrukowywano w czasopismach "Astrea", "Wanda", "Jutrzenka". I chociaż Mickiewicz nie był ani pierwszym autorem ballad (otwarcie przyznawał, że nie napisałby ich, gdyby nie Karpiński i Niemcewicz), ani najbardziej płodnym (w rankingach wyprzedzał go Odyniec), to właśnie jego utwory powielano najczęściej. Według wyliczeń Kajmowicz, w latach 1822-1830 (czyli od premiery do powstania listopadowego) "Ballady i romanse" miały sześć wydań. Sama "Świtezianka" opublikowana została w dziewięciu różnych miejscach, "Romantyczność" przedrukowano siedem razy, a "Powrót taty" – sześć. Trudno oszacować, ilu tak naprawdę Mickiewicz miał czytelników, gdyż książkę sobie pożyczano, przepisywano, uczono na pamięć, a twórca miał wiernych fanów zarówno wśród intelektualistów, jak i osób z niższych warstw społecznych.
Obserwujący
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Adam Antoni, "Pani Twardowska", "Ballady i Romanse", karta pocztowa, fot. Pracownia Digitalizacji, Biblioteka Cyfrowa WBP w Lublinie/dLibra Digital Library - Main page
Wyjście tomiku obudziło ciekawość i ochotę, co dzień kilku [prenumeratorów] przybywa
– informował Czeczot Pietraszkiewicza. Ze względów finansowych nie każdy mógł sobie pozwolić na luksus prenumeraty. Franciszek German w książce "Chopin i literaci warszawscy" przekonywał, że kompozytor i jego siostry głośno odczytywali, dyskutowali, a nawet inscenizowali "Ballady i romanse", a ich wielbicielką była także kucharka Chopina, która "wchłaniała razem z zapachem przyrządzanych potraw echa dysput i lektur hałaśliwego otoczenia". Natomiast Gabriela Puzynina w pamiętniku "W Wilnie i w dworach litewskich" zapisała:
W czasie zimy 1824 roku tą ewangeliczką były dwa tomiki, w różową bibułę oprawne, pierwszych poezyj Adama Mickiewicza, które, jako nowość i jako niepospolicie piękne, rozrywano sobie. […] omal co wieczór czytane były w naszym salonie i zawsze słuchane z nowem zajęciem, zawsze z tem samem rozrzewnieniem.
Być może te relacje zawierają pierwiastek mickiewiczowskiej legendy, ale nawet jeśli są nieco podkoloryzowane, to dobrze obrazują fenomen "Ballad i romansów". W polskiej literaturze były one powiewem świeżości, przejawem odwagi w manifestowaniu niepopularnych poglądów, jawnym kontratakiem wymierzonym w skostniały klasycyzm. Prawdopodobnie sam autor nie zdawał sobie sprawy, jakie zamieszanie i zachwyt – choć nie wszystkich – wywoła tą publikacją. Jeśli Mickiewicz żyłby w czasach mediów społecznościowych, na jego fanpejdżu pojawiłyby się takie komentarze:
Oryginalność, prostota, piękna i jędrna budowa wiersza, wyobraźnia żywa, ognista i śmiałość myśli niezwyczajnym sposobem wyrażonych jest główną cechą tego płodu młodego i bardzo wiele obiecującego poety
(fragment recenzji zamieszczonej w tygodniku "Wanda", 27 lipca 1822)
Wielbiciel młodości podbił całą młodzież, a dogadzając jej usposobieniu burzliwemu […] stał się jej przywódcą i wieszczem ubóstwionym
(Andrzej Koźmian, Poznań 1867)
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Adam Antoni, "Trzech Budrysów", "Ballady i Romanse", karta pocztowa, fot. Pracownia Digitalizacji, Biblioteka Cyfrowa WBP w Lublinie/dLibra Digital Library - Main page
Dopiero pod wpływem Mickiewicza, który pierwszy stworzył polską balladę i romancę, napełniwszy ją treścią rodzimą snutą z legend, pieśni i podań ludowych […], ballada w literaturze galicyjskiej przybiera też inną, odmienną od dawnej treść i formę
(Wilhelm Bruchnalski, Lwów 1894)
A to wiadomość prywatna od Franciszka Malewskiego wysłana jeszcze w 1820 roku, gdy utwory Mickiewicza krążyły w gronie przyjaciół:
Byłem u Borowskiego, przepisałem »To lubię«, oddałem, dziękował ci bardzo, mówi, mówi wiele dobra o tobie, a mówi szczerze.
O mocnej pozycji Mickiewicza na rynku świadczy nie tylko rosnąca liczba obserwujących poczynania wieszcza, lecz także jego naśladowców. Kilkudziesięciu poetów, znanych z nazwiska i anonimowych, określano wspólnym mianem "epigonów", "grafomanów", "wierszokletów", "półgłówków literackich". Porównano ich do powoju – toksycznej rośliny owijającej swoimi pędami drzewa. Wśród opętanych "balladomanią" – jak ujęliby to klasycy – wyróżniało się czterech: Józef Bohdan Zaleski, Antoni Edward Odyniec, Aleksander Chodźko, Stefan Witwicki. O pierwszym mówiono, że tylko on dorównywał talentem mistrzowi. O drugim, że jest Mickiewicza "uczniem" i "czcicielem", a wkrótce będzie mógł z nim konkurować. Chodźko miał zbytnio silić się na oryginalność, Witwicki zaś nadużywał znaków zapytania.
Ten ostatni stał się zresztą bohaterem literackiego skandalu. Zapatrzony w autora "Ballad i romansów" wkrótce wydał dwutomowy zbiór poezji pod tytułem… "Ballady i romanse". Krytycy nie zostawili na Witwickim suchej nitki, a utwory uznano za marną imitację Mickiewiczowskich wzorów. Kajmowicz w pracy na temat balladomanii w Polsce krótko odtwarza dalsze losy poety. Skompromitowany wykupił całe wydanie i je zniszczył, po czym zaszył się na rok na Podlasiu, gdzie "był nauczycielem literatury w gimnazjum szczucińskim". Później próbował się zrehabilitować, przygotowując nową wersję młodzieńczych ballad, lecz do ich druku nie doszło. W zachowanym rękopisie datowanym na 1830 rok Witwicki kajał się przed czytelnikami:
Zepsuty pobłażaniem, z jakim Publiczność kilka pierwszych prób mojego pióra przez dzienniki ogłoszonych przyjęła, mniemałem, z zarozumiałością właściwą młodzieńcom, że od razu mogłem śmiało zostać autorem. […] Gdym je [ballady] później wziął do ręki: widząc jak pełno w nich rozwlekłości, niesmaku, i zaniedbania, żałowałem pośpiechu; wstydziłem się płodu.
Jakie wrażenie utwory Mickiewicza zrobiły na innym poecie, Stanisławie Starzyńskim herbu Doliwa? Ballady "Świteź" oraz "Świteziankę" uznał on za wzory tak doskonałe, że własne próby poetyckie spalił, a popioły chciał nawet wysłać wieszczowi.
Hejterzy
Format wyświetlania obrazka
standardowy [760 px]
Adam Antoni, "Czaty", "Ballady i Romanse", karta pocztowa, fot. Pracownia Digitalizacji, Biblioteka Cyfrowa WBP w Lublinie/dLibra Digital Library - Main page
[…] jeden tylko poeta Rosołowski publicznie przysiągł na Styksowe bagno, że ballad do śmierci czytać nie będzie, ażeby nie zepsuł gustu
– donosił Czeczot. Obok fascynacji pojawiła się więc niechęć, często podszyta strachem przed nowością. Mówiono o "zaślepieniu" balladą. Dla wielu była synonimem "choroby", "niewolnictwa", nazywano ją "karykaturą", "chwastem" lub "ciałem obcym", gdyż przybyła z Anglii i Niemiec odstawała od polskiej tradycji kulturowej. Lekceważono adeptów gatunku, sprowadzając ich sztukę do "dziecięcych prób". Klasycy czuli na plecach oddech romantyków, dlatego też na spotkaniach czytali pierwszą lepszą balladę tylko po to, by ją wyśmiać. Ze sceny teatralnej padały słowa: "Oto romantyk blady / Wzywa duchów do ballady".
Nie dziwi więc reakcja Rosołowskiego na tomik poezji Mickiewicza. Kajetan Koźmian zaatakował wieszcza bezpośrednio, nazywając go "dziwotwornym mistrzem", a jego ballady "płodami wariackimi". Jednak słowo "mistrz" – pewnie użyte ironicznie – wskazuje na świadomość krytyka odnośnie roli twórcy "Ballad i romansów" w kształtowaniu gustów młodego pokolenia. Nawet najzagorzalsi szydercy i przeciwnicy byli bezradni wobec jego geniuszu.
Biorąc pod uwagę, jak Mickiewicz wpływał na zachowania czytelników i innych literatów, można go śmiało nazwać XIX-wiecznym influencerem. Zresztą autor zapoczątkował modę nie tylko na balladę. Wójcicki pisał chociażby o "gorączce sonetomanii", która "przeszła w literacką epidemię". Po 200 latach Mickiewicz nadal jest gwiazdą na literackiej scenie. Już nie tylko jako twórca (ludzie teatru czy filmu wciąż podejmują się adaptacji jego dzieł), lecz także jako bohater (ostatnio Grzegorz Uzdański obsadził go w tytułowej roli w książce "Wypiór"). Szansą na ponowne przyjrzenie się XIX-wiecznym utworom i na dostrzeżenie treści, które trafnie komentują dzisiejszą rzeczywistość jest ogłoszenie roku 2022 Rokiem Romantyzmu Polskiego w dwusetną rocznicę wydania "Ballad i romansów" Mickiewicza.
Źródła m.in.: K. Cysewski, "»Ballady i romanse« – przewodnik epistemologiczny" [w:] "Pamiętnik literacki", 74/3, 1983; M. Grabowska, "»Primula veris« romantyzmu polskiego: w 150 rocznicę pierwszego wydania A. Mickiewicza »Poezji«, t.1" [w:] "Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza", 6, 1971; A. Kajmowicz, "Wczesnoromantyczna »balladomania« w Polsce. Zjawisko, historia, oddziaływanie", Rzeszów 2017; Cz. Zgorzelski, "O pierwszych balladach Mickiewicza" [w:] "Pamiętnik literacki", 38, 1948.
[{"nid":"5683","uuid":"da15b540-7f7e-4039-a960-27f5d6f47365","type":"article","langcode":"pl","field_event_date":"","title":"Jak by\u0107 autorem - w kinie?","field_introduction":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. Wyj\u0105tki te by\u0142y rzadkie w przesz\u0142o\u015bci, dzi\u015b s\u0105 nieco cz\u0119stsze, ale i dobrych film\u00f3w dzi\u015b mniej ni\u017c to kiedy\u015b bywa\u0142o.","field_summary":"Polskie warto\u015bciowe artystycznie kino i kino autorskie - to niemal synonimy. Niewiele znale\u017a\u0107 mo\u017cna wyj\u0105tk\u00f3w, kt\u00f3re potwierdza\u0142yby t\u0119 regu\u0142\u0119. ","topics_data":"a:2:{i:0;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259606\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:5:\u0022#film\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:11:\u0022\/temat\/film\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}i:1;a:3:{s:3:\u0022tid\u0022;s:5:\u002259644\u0022;s:4:\u0022name\u0022;s:8:\u0022#culture\u0022;s:4:\u0022path\u0022;a:2:{s:5:\u0022alias\u0022;s:14:\u0022\/temat\/culture\u0022;s:8:\u0022langcode\u0022;s:2:\u0022pl\u0022;}}}","field_cover_display":"default","image_title":"","image_alt":"","image_360_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/360_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=dDrSUPHB","image_260_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/260_auto_cover\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=X4Lh2eRO","image_560_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/560_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=J0lQPp1U","image_860_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/860_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=sh3wvsAS","image_1160_auto":"\/sites\/default\/files\/styles\/1160_auto\/public\/field\/image\/machulski_1.jpg?itok=9irS4_Jn","field_video_media":"","field_media_video_file":"","field_media_video_embed":"","field_gallery_pictures":"","field_duration":"","cover_height":"266","cover_width":"470","cover_ratio_percent":"56.5957","path":"pl\/node\/5683","path_node":"\/pl\/node\/5683"}]