Brat pisarza Kazimierza Brandysa, mąż aktorki Haliny Mikołajskiej. Autor głośnych reportaży historycznych z czasów napoleońskich: "Oficer największych nadziei", "Kozietulski i inni", "Koniec świata szwoleżerów", utworów biograficznych oraz książek dla młodzieży: "Śladami Stasia i Nel", "Z panem Biegankiem w Abisynii". Przebył ideową drogę od propagatora socrealizmu w okresie stalinowskim do wejścia w krąg opozycji demokratycznej w latach siedemdziesiątych.
Niezwykła osobowość naszego piśmiennictwa. Stworzył oryginalne połączenie historycznego dokumentu z literaturą piękną. Dzięki niemu możemy wchodzić w historię wiarygodnie i niejako normalnie, od strony ludzkiej, bez założonej metafory, fikcji i bajania. Jeden z "ojców" naszego powojennego reportażu. Swego czasu w "Świecie" – słynącym z reportaży tygodniku – wyhodował całą plejadę młodych reportażystów (Ryszard Kapuściński, Andrzej Mularczyk, Krzysztof Kąkolewski), którzy poszli w świat. A wszystko to Marian osiągnął dzięki kompleksowi młodszego brata – Kazimierza – który od dziecka uprawiał wyłącznie fikcję i wcześniej zdobył popularność.
[Kazimierz Kutz, "Klapsy i ścinki. Mój alfabet filmowy i nie tylko", Kraków 1999]
Marian Brandys przyszedł na świat w zasymilowanej inteligenckiej rodzinie żydowskiej. Jego ojciec był właścicielem domu bankowego. Początkowo Brandysowie mieszkali w Łodzi. Ich synowie Marian i o cztery lata młodszy Kazimierz chodzili do szkoły męskiej Zgromadzenia Kupców Miasta Łodzi, wówczas jednej z najlepszych w Europie, ze sprowadzanymi z zagranicy nauczycielami języków obcych. Później Marian Brandys ukończył Wydział Prawa na Uniwersytecie Warszawskim. Pracował jako aplikant sądowy.
Przed wojną głównym moim zajęciem było chorowanie na astmę – wspominał w jednym z wywiadów.
Korespondent frontowy, krajowy, zagraniczny
Podczas kampanii wrześniowej Marian Brandys jako porucznik rezerwy został dowódcą konnego plutonu karabinów maszynowych Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie" generała Franciszka Kleeberga. Brał udział w walkach w rejonie Woli Gułowskiej, stanowiących ostatni etap bitwy pod Kockiem. W październiku 1939 Marian Brandys trafił do oflagu II-C Woldenberg (dzisiejsze Dobiegniewo w Zielonogórskiem). Polscy oficerowie pochodzenia żydowskiego zostali w obozie zgrupowani w jednym baraku i częściowo wyłączeni ze wspólnoty reszty jeńców. Dla Brandysa był to dramat odrzucenia od polskości, z którą się identyfikował. Po latach opisał swoje przeżycia w książce "Wyprawa do oflagu".
Pamiętam, że swego czasu wiadomość o powstaniu w Woldenbergu gospodarstwa hodowlanego żywo mnie dotknęła. Teraz, patrząc na świeżo pobielone baraki, zmieniam zdanie. A cóż, u diabła, miało tu powstać? Muzeum? Park Narodowy? Przez pięć lat w tych obskurnych barakach mieszkali po świńsku ludzie, niechże sobie teraz świnie pomieszkają w nich po ludzku.
[Marian Brandys, "Wyprawa do oflagu"]
W ostatnich miesiącach wojny wyzwolony z oflagu był, wraz z Edmundem J. Osmańczykiem, korespondentem frontowym w Berlinie. Marian Brandys należał do pierwszych sprawozdawców prasowych, którzy weszli do zdobytej Kancelarii Rzeszy. Legenda mówi, że pierwsze reportaże dla frontowej gazety "Zwyciężymy" pisał przy biurku Hitlera na jego blankietach listowych.
Po wojnie pracował jako dziennikarz w Gdyni, między innymi był współredaktorem czasopisma "Wiatr od Morza" (1945–1948). Pisał reportaże, felietony i recenzje. Został korespondentem Agencji Prasowo-Informacyjnej. Wstąpił do PPR, wcielonej potem do PZPR.
W 1948 roku jako wysłannik "Czytelnika" i "Przekroju" wyjechał do Włoch, co zaowocowało wydaniem tomu jego reportaży "Spotkania włoskie". Od 1949 mieszkał i pracował w Warszawie. Był redaktorem tygodnika "Nowa Kultura" (1953–1954), stale współpracował ze "Światem". W 1955 roku był korespondentem "Życia Warszawy" w Jugosławii.
W latach 50. i początku lat 60. publikował głównie zbiory reportaży. Jako pisarz zadebiutował w 1952 roku "Początkiem opowieści", książką o budowie Nowej Huty, gloryfikującą PRL-owską rzeczywistość.
Pisał również powieści i opowiadania dla dzieci i młodzieży, między innymi "Śladami Stasia i Nel" i "Z panem Biegankiem w Abisynii", relacjonujące jego reporterskie podróże do Egiptu, Sudanu i Abisynii. W zależności od aktualnych trendów polityki zagranicznej i wewnętrznej PRL, obie książki zasilały listę lektur szkolnych lub z niej wypadały.
Ucieczka w przeszłość
W roli piewcy nowego ustroju nie czuł się jednak dobrze. Zbiorem esejów "O królu i kapuście" (1959) – o przeszłości i dniu dzisiejszym kilku polskich miast: Zamościa, Pińczowa, Łańcuta i innych, Marian Brandys rozpoczął nowy rozdział swojej twórczości. Pozostał reporterem czasów minionych, odtwarzając je na podstawie dokumentów. "Nie pozwolono mi być reportażystą współczesnym, więc uciekłem w przeszłość" – wyznał po latach.
Skupił się na dziejach Polski epoki rozbiorów, głównie czasów napoleońskich. Ważne wydarzenia historyczne przedstawiał przez pryzmat losów jednostek, ich postaw i życiowych wyborów. Stworzył całą serię książek o ciekawych ludziach – pisał między innymi o bratanku ostatniego polskiego króla ("Nieznany książę Poniatowski", 1960), o Józefie Sułkowskim, adiutancie Napoleona ("Oficer największych nadziei", 1964) czy Marii Walewskiej ("Kłopoty z panią Walewską", 1969).
Pozycję mistrza reportażu historycznego ugruntował dwutomowym cyklem "Kozietulski i inni" opublikowanym pod koniec lat 60. Dziełem życia Mariana Brandysa stała się wydawana w latach 1972–1979 historyczna epopeja w pięciu tomach – "Koniec świata szwoleżerów", o której Maria Janion pisała:
Po przedstawieniu epoki największej chwały szwoleżerów (w książce "Kozietulski i inni") autor nie porzucił tematu, lecz postanowił przyjrzeć się dalszemu biegowi losów szwoleżerskich prominentów. Wybrał oficerów napoleońskich jako obiekt przekroju socjologicznego i psychologicznego, pozwalającego na prześledzenie dziejów pokolenia, które od napoleońskiego heroizmu przeszło do lojalnego bytowania pod carem Aleksandrem. Wyniki osiągnął zastanawiające: wglądnięcie w kariery szwoleżerskie stało się nader istotnym wejrzeniem w działania i idee elity Królestwa Polskiego. Dawni szwoleżerowie na ogół znakomicie przystosowali się do nowej sytuacji; Marian Brandys skupia uwagę na Wincentym Krasińskim, którego nazywa lojalistą nieumiarkowanym i Tomaszu Łubieńskim – lojaliście umiarkowanym. Przypadek Walentego Zwierkowskiego – "szwoleżera opozycjonisty", według nomenklatury Brandysa – jest dość odosobniony.
[Maria Janion, "Gorączka romantyczna", Warszawa 1975]
Maria Janion wspominała po śmierci pisarza, że "sam się najlepiej pośrednio scharakteryzował przez metaforę kogoś, kto pracuje przy centryfudze czasu, w której się scedza świadomość historyczna narodu".
Jestem wdzięczny losowi, że pozwolił mi odczuć na własnej skórze wszystkie trzy rodzaje patriotyzmu, które starałem się odtworzyć na podstawie starych papierów w "Końcu świata szwoleżerów". Samolubny i konserwatywny patriotyzm Wincentego Krasińskiego, polegający na utożsamianiu siebie z ojczyzną. Racjonalistyczny – gen. Łubieńskiego, nawołujący do lojalizmu w imię zachowania substancji materialnej narodu, a przy okazji zawartości własnej kabzy. I wreszcie romantyczny, zmierzający do zachowania "moralności narodu."
[Marian Brandys, "Od dzwonka do dzwonka"]
Włodzimierz Maciąg wydobywa jeszcze inne znaczenia poczytnych powieści.
Chodzi tu o dwa zespoły problemów: pierwszy – napoleonizm jako mit tej epoki, mit wyzwalający działania zbiorowe, stwarzający wzory ideowo-moralne o wielkiej sile oddziaływania, drugi – procesy duchowe, jakie wynikły z zetknięcia się Polaków z Europą. Poprzez biografie jednostek tworzy Brandys obraz życia społeczności polskiej z jej fascynacjami i uprzedzeniami, z jej uczuciowością żołnierską i obywatelską.
[W. M. (Włodzimierz Maciąg), "Mały słownik pisarzy polskich", część II, Warszawa 1981]
Miejsce przy właściwym stoliku
Odsadziłeś się na 150 lat od współczesności, a i tak cię dopadnie" – wywróżył Brandysowi Melchior Wańkowicz.
W połowie marca 1964 roku w kancelarii Prezesa Rady Ministrów złożono pismo, którego sygnatariusze domagali się zwiększenia przydziału papieru na druk książek oraz "prawa do krytyki, swobodnej dyskusji i rzetelnej informacji". List 34 – nazwany tak później, od liczby podpisów, które pod nim zebrał Antoni Słonimski – był pierwszym w bloku wschodnim protestem środowisk twórczych przeciw cenzurze i polityce kulturalnej państwa.
O wystąpieniu polskich pisarzy poinformowały wkrótce zagraniczne media. Najwyższe kręgi władzy zareagowały wówczas makiawelicznym pomysłem kontrlistu "wobec antypolskich oszczerstw Radia Wolna Europa i innych zagranicznych ośrodków propagandowych" i wszystkich pisarzy zobowiązano, żeby go poparli. W maju "Życie Warszawy" rozpoczęło druk podpisów pod kontrlistem – zebrano ich 650. Literaci, którzy odmówili, mieli wystosować pisemne uzasadnienie.
Marian Brandys swój sprzeciw uzasadnił świadectwem, jakie mu wystawia dwudziestoletnia działalność pisarska. "Mimo to nadesłanej mi deklaracji nie podpiszę, ponieważ wyczuwam w niej ostrze skierowane przeciwko kilku wybitnym pisarzom polskim, których głęboko szanuję i od których uczyłem się pisać". Był to jednoznaczny dowód oporu i cywilnej odwagi. W 1966 roku, po usunięciu z PZPR Leszka Kołakowskiego, Marian Brandys wystąpił z partii.
W tym czasie poznał Halinę Mikołajską, swoją przyszłą żonę:
Odbiła mnie w sposób niesłychany. W domu ZAIKS-u w Zakopanem podeszła do stolika, gdzie siedziałem z jedną panią, która bardzo mi się podobała, i powiedziała: "Siedzi pan przy niewłaściwym stoliku, z niewłaściwą kobietą". Zabrała mnie do swojego stolika i tak już zostało. Miałem wtedy 43 lata, odpowiadał mi stan wolny i tylko energia mojej przyszłej żony, która miała wtedy 30 lat, doprowadziła do tego, że zostaliśmy małżeństwem. Ja byłem jej trzecim mężem i tylko zastrzegłem, że to ma być już ostatni raz. Pobraliśmy się w 1955 roku. Byliśmy bardzo dobrym małżeństwem i bardzo się kochaliśmy, choć mieliśmy na wszystko inny pogląd. Halina była zwolenniczką teatru poetyckiego, a ja na to byłem głuchy jak pień. Jej zdaniem, ja chciałbym, żeby ona grała tylko rolę hrabiny, która siedzi przy stole i pije herbatę z cytryną. I coś w tym było, że ja lubię teatr realistyczny.
[Anna Bikont, Joanna Szczęsna, "Pan Marian od szwoleżerów", "Gazeta Wyborcza" 23/12/1994]
Opozycjonista
Dzięki żonie związał się bliżej z opozycją demokratyczną. W 1976 był jednym z sygnatariuszy Memoriału 101, protestu polskich intelektualistów przeciwko zmianom w Konstytucji PRL, wprowadzającym zapis o przewodniej roli PZPR w państwie oraz trwałym i nienaruszalnym sojuszu z ZSRR. Od tego czasu był szykanowany, objęty zakazem druku. Współpracował z Komitetem Obrony Robotników, został wykładowcą i członkiem rady programowej Towarzystwa Kursów Naukowych.
Nieśmiały z natury, tęskniący za spokojem i ciszą, stroniący od ludzi pisarz, musiał się przyzwyczaić do zgoła innego stylu życia. Przez ich dom przewijali się wieloletni znajomi z konspiry żony, jak i zaledwie początkujący, sprowadzani przez Antoninę Krzysztoń, pieśniarkę i poetkę. Prywatnie była ona siostrzenicą Haliny Mikołajskiej, wychowanicą obojga bezdzietnych małżonków, traktujących ją jak córkę.
Pisarz miał dar przenikliwie trafnej oceny ludzi. W "Dziennikach" wielokrotnie dawał wyraz swojej nieufności do podejrzanie błyskawicznej kariery pisarskiej Andrzeja Kuśniewicza. Dużo później, dzięki badaniom Instytutu Pamięci Narodowej, okazało się, że Kuśniewicz gorliwie i bez skrupułów donosił na kolegów literatów Służbie Bezpieczeństwa. Kosztowało to polskiego podatnika 150 tys. dolarów, bo taką kwotą SB dotowała nakłady, przekłady i zagraniczne wydania książek Kuśniewicza. Kiedy przestała, zapotrzebowanie na jego utwory dziwnie spadło. Niekiedy Brandysowi pomagał przypadek: "Gaworski [Henryk] upił się kiedyś na sentymentalnie i leżał w kawiarni Związku Literatów, krzycząc, że nie będzie już więcej donosił!" ["Dziennik 1972"].
Deklaracje są zawsze i wszędzie szybsze od czynów.
[Marian Brandys, w: "Wielka księga myśli polskiej", wybór i opracowanie Danuta i Włodzimierz Masłowscy, Warszawa 2005]
Na początku lat 80. pisarz dużo publikował w drugim obiegu i prasie emigracyjnej. Opowiadanie "Od dzwonka do dzwonka" (nagroda "Pulsu"), było opisem szykan fizycznych i moralnych samego Brandysa, nachodzonego w domu i odbierającego anonimowe telefony od tzw. prawdziwych patriotów. Opowiadaniu "Małpeczka", którego w oficjalnym obiegu czytelnicy nie mieli szans przeczytać, Jerzy Urban poświęcił aż trzy felietony. Inne: "Z dwóch stron drzwi" i "Twardy człowiek" ("Rzecz na czasie – przeciw wskrzeszaniu mitu Władysława Gomułki" – odnotował Krzysztof Mętrak w swoim "Dzienniku 1979–1983"), również ukazały się w podziemnych wydawnictwach, podobnie jak książka "Moje przygody z historią".
Poszedłem do kina "Muranów" na film Saury "Elizo, moje życie". W pustej jeszcze poczekalni kina siedzą przy stoliku dwie bileterki, przy nich bawi się czteroletnia jasnowłosa dziewczynka. Naraz pojawia się młoda kobieta, dziewczyna raczej, zadyszana, o zmęczonej twarzy – widać, że dopiero zakończyła pracę albo wybiegła z niej tylko na chwilę. Chwyta w ramiona dziewczynkę i obsypuje ją pocałunkami, potem całuje w policzek i w rękę starszą z bileterek. Nie ulega wątpliwości, że to trzy pokolenia: wnuczka, córka i babcia. Dziecko jest śliczne i miłe, mamusia – bardzo jeszcze dziewczęca, ma duże marzycielskie oczy i słodki uśmiech, babcia – ciepła, dobroduszna. Sielanka rodzinna w najlepszym wydaniu. Ale jeden szczegół mąci obraz i zakłóca harmonię. Dziewczęca mamusia ma na sobie mundur milicjantki. Ten mundur sprawia, że sielanka rozpryskuje się jak szyba uderzona kamieniem. Bileterka babcia zatraca swą dobroduszność, w twarzy dziewczyny matki nie dostrzegam słodyczy i marzycielstwa, nawet dziecko przestaje mi się podobać. Bo to są przecież moi wrogowie, najbliżsi sprzymierzeńcy tych, którzy od dwóch i pół roku prześladują mnie, zatruwają mi życie, pozbawiają mnie wszelkiej prywatności. Bo dla tej miłej, ciepłej rodziny ja również jestem śmiertelnym wrogiem, którego należy obezwładnić i zgnoić. Bo tę uroczą, młodziutką mamusię każdego dnia indoktrynują nienawiścią do mnie, do mojej rodziny, do wszystkich nam podobnych. O Boże, jak trudny jest ten dzisiejszy świat.
[Marian Brandys, "Dziennik 1978", Warszawa 1997]
Reporter przeszłości
Państwowe oficyny wydały Brandysowi w tym czasie książki "Strażnik Królewskiego Grobu" (1984) oraz "Generał Arbuz" (1988, o gen. Józefie Zajączku) – w 1989 otrzymał za nią roku Nagrodę Kulturalną "Solidarności". Na początku lat 90. ukazały się trzy tomy "Dzienników" Brandysa, obejmujące lata 1972, 1976–1977, 1978).
Ze wszystkich stron zalewa nas "patriotystyka". Pseudopatriotyczne filmy, pseudopatriotyczne książki, pseudopatriotyczna publicystyka. W najbardziej plugawych i sprzedajnych ustach co trzecie słowo to "naród" i "ojczyzna".
[ Marian Brandys, "Dziennik 1976–1977", Warszawa 1996]
Ciężko chory pracował nad swoją ostatnią książką "Jasienica i inni". Przełom polityczny 1989 roku umożliwił wznowienia książek Brandysa, w tym nieocenzurowane wydanie "Końca świata szwoleżerów" (BGW, Warszawa 1992).
Marian Brandys opisując zamierzchłą historię Polski uważał się za reportera. Pozostawił godnych siebie następców. Spod jego ręki w redakcji "Świata" wyszli tacy mistrzowie reportażu jak Kazimierz Dziewanowski, Lucjan Wolanowski, Krzysztof Kąkolewski, Andrzej Mularczyk. Za jego uczniów uważali się zarówno Hanna Krall jak i Ryszard Kapuściński. On też o swoim mistrzu mówił: "Marian Brandys jest pisarzem historycznym, z tym że, pisząc o historii, zmienia w różnych okresach gatunki – raz będzie to reportaż, innym razem esej czy opowieść, wreszcie – dziennik", a w jego "sposobie zbierania materiału, w sposobie pisania, czuć zawsze pulsujący nerw reportera, jego niezaspokojoną ciekawość, jego uporczywą dociekliwość, jego wspaniałą sztukę dziwienia się, nieukrywaną radość odkrycia".
Książki Mariana Brandysa cieszyły się niezwykłą poczytnością, osiągając nawet stutysięczne nakłady. Ukazały się w licznych tłumaczeniach, między innymi na języki: albański, chiński, czeski, francuski, niemiecki, rosyjski, rumuński, węgierski, wietnamski. Ich autor był członkiem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz Polskiego PEN Clubu.
Tuż przed śmiercią Haliny Mikołajskiej (22 czerwca 1989) Marian Brandys ochrzcił się i wziął z nią w szpitalu ślub kościelny. "Halina nie mogła znieść myśli, że nie będziemy leżeli obok siebie w grobie". Obydwoje są pochowani na cmentarzu leśnym w Laskach.
Przeżył Halinę Mikołajską, znacznie młodszą od siebie. Tworzyli wspaniałą parę małżeńską. Oboje nieskończenie prawi, dlatego tak kochani przez tych, co ich poznali. Przez całe lata nieludzko pastwiła się nad nimi SB, za KOR Haliny i jej działalność w strukturach nielegalnych. […] w osobie Mariana spotkałem w Warszawie pierwszego człowieka całkowicie prawego, otwartego i jakoś rzewnie bezbronnego wobec świata, którym zajmował się – od świtu do nocy – z powagą właściwą dziecku. Był dla mnie, we wszystkim, co robił, niezwykłym tropicielem prawdy i przyzwoitości.
[Kazimierz Kutz, "Klapsy i ścinki. Mój alfabet filmowy i nie tylko", Kraków 1999]
Twórczość dla młodzieży
- "Dom odzyskanego dzieciństwa" (1953; opowiadania z sierocińców dla dzieci, ofiar ofiar wojny koreańskiej)
- "Wyprawa do Arteku. Notatki z podróży do ZSRR" (1953; reportaże, pochwała radzieckiego systemu wychowawczego)
- "Honorowy łobuz" (1957; siedem opowiadań dla młodzieży; ilustracje Bohdan Butenko):
- "Chłopiec z pociągu" (opowiadanie zainspirowało film "Ludzie z pociągu" Kazimierza Kutza)
- "Navigare necesse est"
- "Eksperyment naukowy" (opowiadanie zainspirowało film "Tarpany" Kazimierza Kutza, popularyzacja poglądów Łysenki o "dziedziczeniu cech nabytych")
- "Śmierć Don Juana" (opowiadanie weszło później do tomu zbiorowego "Kredą na tablicy")
- "Wiewiórczak"
- "Honorowy łobuz"
- "W Nałęczowie" (o Bolesławie Prusie)
- "Podróże Guliwera" (1961; z Jackiem Bocheńskim – adaptacja powieści Jonathana Swifta)
- "Śladami Stasia i Nel" (1961; powieść)
- "Z panem Biegankiem w Abisynii" (1962; powieść, ciąg dalszy "Śladami Stasia i Nel")
- "Najdziwniejsze z miast" (1972; o Warszawie)
Twórczość dla dorosłych
- "Spotkania włoskie" (1949; reportaże, 1953 wyd. poprawione i uzupełnione)
- "Nowa Huta" (1950; reportaże)
- "Początek opowieści" (1951; opowiadania o budowie Nowej Huty)
- "Wyprawa do oflagu" (1955; wspomnienia)
- "Od Kairu do Addis Abeby" (1957; reportaże)
- "O królach i kapuście" (1959; reportaże, szkice, opowiadania)
- "Nieznany książę Poniatowski" (1960; powieść)
- "Oficer największych nadziei" (1964; esej historyczny o Józefie Sułkowskim)
- "Kozietulski i inni" tom I–II (1967; esej historyczny)
- "Kłopoty z Panią Walewską" (1969)
- "Spotkania z Polską" (1970; ze Stanisławem Aleksandrzakiem, opracowanie – opowiadania, reportaże)
- "Koniec świata szwoleżerów" (1972–1979; powieść)
* tom I "Czcigodni weterani"
* tom II "Niespokojne lata"
* tom III "Rewolucja w Warszawie"
* tom IV "Zmęczeni bohaterowie"
* tom V "Nieboska komedia": [1] "Odejścia i powroty" [2] "Ogień i popiół" - "Moje przygody z historią" (1981; wspomnienia)
- "Z dwóch stron drzwi" (1982; szkice, drugi obieg)
- "Twardy człowiek" (1982; szkic o Władysławie Gomułce, drugi obieg)
- "Małpeczka" (1983; opowiadania, drugi obieg)
- "Strażnik Królewskiego Grobu" (1984; opowiadania)
- "Generał Arbuz" (1988; powieść)
- "Moje przygody z wojskiem" (1992; wspomnienia)
- "Jasienica i inni" (1995)
- "Dziennik 1972" (1996)
- "Dziennik 1976–77" (1996)
- "Dziennik 1978" (1997)
- "Ojczyzna" (2000; zbiór opowiadań)
Filmografia
- 1959 "Grunwald – rok 1410. Zakon krzyżacki napada na Polskę", film dokumentalny, scenariusz, komentarz
- 1960 "Pół godziny na stacji", widowisko telewizyjne, adaptacja
- 1961 "Tarpany", film fabularny, scenariusz
- 1961 "Ludzie z pociągu", film fabularny, scenariusz
- 1993 "Halina we wspomnieniach Mariana Brandysa" film dokumentalny, wystąpił
- 1997 "Wiórek", widowisko telewizyjne, autor
Nagrody i odznaczenia
- 1950 Nagroda Państwowa III stopnia za "Spotkania włoskie"
- 1953 Nagroda Państwowa III stopnia za "Dom odzyskanego dzieciństwa"
- 1967 nagroda II stopnia ministra obrony narodowej za
- 1954 Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski
- 1974 Nagroda Państwowa I stopnia za całokształt twórczości
- 1976 Nagroda Fundacji Alfreda Jurzykowskiego w Nowym Jorku
- 1980 Nagroda Polskiego PEN Clubu im. Mieczysława Lepeckiego
- 1982 Nagroda Literacka Paryskiej "Kultury" im. Zygmunta Hertza
- 1989 Nagroda Kulturalna "Solidarności" za książkę "Generał Arbuz"
- 1997 Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski