Do spotkania pojednawczego Marii Konopnickiej z Laurą dojdzie dopiero w grudniu 1905. Odnotowała w liście do córki Zofii:
Z Lorką widziałam się we Lwowie. Kosztowało to dużo łez – obustronnie. Cóż! Dziecko zawsze jest dla matki dzieckiem. Nie mogłabym żyć tam, gdzie ona jest aktorką, i patrzeć na to: ale nie dowodzi to, żebym ją miała uważać za obcą.
Z powodu interwencji matki Laura nie miała łatwego startu. Zwłaszcza w Krakowie, gdzie na scenie Teatru Miejskiego (dziś: im. Juliusza Słowackiego) pojawiła się dopiero w 1910 roku. Najlepsze swoje rola zagrała za dyrekcji Ludwika Solskiego (1911–1913) i Tadeusza Pawlikowskiego (1913–1916).
Laura Pytlińska […] zaczynała jako amatorka, a po kilku już latach widzimy ją jako artystkę sceny krakowskiej, drugie skrzypce obok Wysockiej w rolach heroin dramatycznych. Na prapremierze "Judasza z Kariothu" [1913] ona kreowała potężną rolę Racheli.
[Adam Grzymała–Siedlecki, "Świat aktorski moich czasów", Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1957]
Życie literackie
Maria Konopnicka debiutowała (pod pseudonimem Marko) w 1870 roku w dzienniku "Kaliszanin" wierszem "Zimowy poranek". Utwór ten został dobrze przyjęty. Miastu Kalisz poświęciła jeszcze trzy utwory poetyckie: dwa zatytułowane "Kaliszowi" (1888 i 1907) i "Memu miastu" (1897).
Cykl lirycznych wierszy "W górach" zamieścił w 1876 "Tygodnik Ilustrowany". Bardzo szybko jej twórczość poetycka, przepełniona patriotyzmem i szczerym liryzmem, stylizowana "na swojską nutę", zdobyła powszechne uznanie. Pierwszy tomik "Poezji" wydała w roku 1881, następne ukazywały się w latach: 1883, 1886, 1896.
Wydane w roku 1881 "Z przeszłości. Fragmenty dramatyczne", w których ukazała prześladowanych przez Kościół wielkich uczonych, wywołały ostrą reakcję prasy konserwatywnej i środowisk narodowo-katolickich. "Przegląd Katolicki" napisał, że jej "myśl jest bezbożna i bluźniercza". Ataki "Roli" na Konopnicką i Orzeszkową – która odważyła się ją wydawać – będą trwać przez następne ćwierćwiecze.
W latach 1884–1887 redagowała demokratyczne pismo dla kobiet "Świt". Próbując zradykalizować jego program, wywołała sprzeciw zachowawczej opinii publicznej i cenzury. Niestety, nawet najżyczliwsi nie wystawili jej pochlebnych ocen:
jest to umysł wszechstronny i umiejący sobie dobrze radzić we wszystkich podejmowanych zadaniach, z wyłączeniem redaktorstwa, które jej się nie udało.
Współpracowała też z tygodnikiem emancypantek "Bluszcz".
Nowele pisała od początku lat osiemdziesiątych XIX wieku aż do śmierci. Początkowo czerpała inspiracje z doświadczeń Prusa i Orzeszkowej, a następnie rozwinęła własne pomysły.
Z uwagi falę antysemityzmu, jaka przetaczała się wówczas przez ziemie polskie, Eliza Orzeszkowa wystosowała w 1890 do Marii Konopnickiej list z prośbą o publiczne zabranie głosu: "czy prozą, czy wierszem, napisz jedną lub dziesięć kartek, słowo Twoje wiele zaważy, u wielu wiarę znajdzie, wiele uczuć wzbudzi, złych uśpi". W odpowiedzi powstał "Mendel Gdański", nowela opublikowana po raz pierwszy w 1890 w "Przeglądzie Literackim", a trzy lata później w zbiorku nowel "Na drodze".
Bohaterem utworu jest stary Żyd pracujący jako introligator. Od urodzenia mieszka na ziemiach polskich i czuje się Polakiem. Dziwią go ruchy antysemickie i pogłoski, że mają bić Żydów. Nie rozumie, dlaczego odmawia mu się prawa bycia pełnoprawnym obywatelem. Dzięki pomocy polskich przyjaciół zostaje uratowany z pogromu, traci jednak serce dla Polski.
Z kolei w "Dymie" Konopnicka oddała niezwykłą więź łączącą matkę z dorosłym już synem Marcysiem, kotłowym w pobliskiej fabryce małego miasta. Matka, gotowa na wiele wyrzeczeń, nierzadko oddawała mu swój obiad. Pewnego dnia Marcyś ginie podczas wybuchu kotła.
Długie jeszcze potem lata siadywała przy tym samym okienku, patrząc osowiałym, mętnym wzrokiem na fabryczny komin, z którego biły w górę sine słupy dymu.
W "Naszej szkapie" z tego samego zbioru Konopnicka zastosowała ciekawą metodę narracyjną: opowieść ma formę wspomnień kilkunastoletniego chłopca. Wicek Mostowiak mieszka z rodzicami i braćmi Felkiem i Piotrusiem w nędznej kamienicy na warszawskim Powiślu. Ojciec, piaskarz, stracił pracę. Żeby przetrwać, Mostowiakowie zmuszeni są wyprzedawać swój ubogi dobytek. Najtrudniej dzieciom było się rozstać ze szkapą. Jej nabywca przyrzekł, że umierającą na suchoty matkę chłopców powiezie gratis na cmentarz. Kiedy na trumnę matki padały pierwsze grudy ziemi, chłopcy wrócili do ulubionej szkapy, której uprząż przystroili świeżo narwanymi kwiatami.
[…] była ona chyba największym nowelistą polskim. "Banasiowa", "Urbanowa", "Nasza szkapa" – to arcydzieła, bardzo ludzkie, ale bez cienia sentymentalizmu, bardziej, myśli się, niż Sienkiewicz.
[Jan Lechoń, "Dziennik", Tom 1, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1992]
W zbiorze nowel "Ludzie i rzeczy" (1898) opublikowała m.in. "Miłosierdzie gminy". Akcja utworu dzieje się w drugiej połowie XIX wieku w szwajcarskiej gminie Hottingen, która w specyficzny sposób opiekuje się osobami starszymi i niedołężnymi. Podejmują się jej najbogatsi gospodarze, którzy pobierane od gminy środki "licytują w dół". Wygrywa ten, kto zaproponuje najniższą kwotę. Przedmiotem takiej licytacji staje się stary Kuntz Wunderli, którego syn nie zamierza opiekować się ojcem. Ostatecznie Kuntz trafia do mleczarza Probsta, który… zaprzęga go do wózka z nabiałem.
Z kolei w cyklu nowel "Na normandzkim brzegu" (1904) pisarka w sugestywny sposób oddała rytm życia zbiorowości rybackiej.
Konopnicka zajmowała się także krytyką literacką, którą uprawiała od roku 1881, początkowo na łamach "Kłosów", "Świtu", "Gazety Polskiej", "Kuriera Warszawskiego", następnie w wielu innych pismach. Do 1890 roku koncentrowała się na recenzjach, analizach i polemikach wobec tekstów współczesnych autorów polskich i zagranicznych – m.in. Prusa, Orzeszkowej, Sienkiewicza, Dygasińskiego. Po roku 1890 pojawiły się w poezji Konopnickiej nowe tematy, zwłaszcza odwołania do dzieł kultury europejskiej oraz nowe sposoby nawiązań do tradycji biblijnej i romantycznej oraz do współczesnych poetyk symbolizmu i parnasizmu ("Z mojej Biblii", 1896, utwory ze zbioru "Linie i dźwięki", 1897, kompozycje sonetowe i balladowe w zbiorze "Italia", 1901 i "Drobiazgi z podróżnej teki", 1903). Obok studiów o literaturze i sztuce współczesnej (Asnyk, Hauptmann, Rostand) ogłosiła sporo ważnych prac o romantykach: Mickiewiczu, Słowackim, Teofilu Lenartowiczu, Bohdanie Zaleskim.
W 1899 roku ukazało się studium "Mickiewicz, jego życie i duch”. Konopnicka pisze: "Mnie się zdaje, że ja to za sumiennie to robię". Nie podzielał tego zdania redaktor książki:
[…] dostałem właśnie jej rękopis do sprawdzenia cytat z poezji Mickiewicza przytoczonych i dodania tytułów utworów, z których były wzięte. Robota była żmudna, ale wdzięczna, gdyż okazało się, że Konopnicka przytaczała wszystkie cytaty z pamięci i przerabiała je po swojemu, większość z nich nie zgadzała się z tekstem Mickiewicza.
[Stanisław Stempowski, "Pamiętniki (1870–1914)", Ossolineum, Wrocław 1953]
Publikowane od roku 1884 poezje Konopnickiej dla dzieci były pozbawione natrętnego dydaktyzmu i rozbudzały wrażliwość estetyczną małego odbiorcy, co było nowością w tej dziedzinie pisarstwa. W utworach takich jak "O Janku Wędrowniczku" (1893), "O krasnoludkach i sierotce Marysi" (1896) czy "Na jagody" (1903) łączyła autentyzm i fantastykę, tonację żartu i powagi. W liście do Piotra Stachiewicza z 31 grudnia 1892 pisała:
Nie przychodzę ani uczyć dzieci, ani też ich bawić. Przychodzę śpiewać z nimi.
Na przełomie 1901/1902, będąc w kolejnej zagranicznej podróży, Maria Konopnicka koordynuje jeden z nurtów międzynarodowych protestów przeciwko brutalnym działaniom antypolskim w zaborze pruskim. W kwietniu 1901 roku pruskie władze wydały zarządzenie o nauczaniu religii w języku niemieckim. W wielkopolskiej Wrześni rodzice nie zakupili nowych podręczników i zakazali dzieciom odpowiadać nauczycielom po niemiecku. 20 maja 1901 roku pedagodzy ukarali dzieci chłostą. Próba interwencji ze strony rodziców spowodowała represje wobec nich. Podczas rozprawy 19 listopada 1901 roku 24 osoby skazano na kilka do kilkudziesięciu miesięcy więzienia. Dzieci rozpoczęły wtedy strajk szkolny, który rząd pruski złamał brutalnie dopiero w 1902 roku.
Tam od Gniezna i od Warty
Biją głosy w świat otwarty,
Biją głosy, ziemia jęczy;
– Prusak dzieci polskie męczy!
Za ten pacierz w własnej mowie,
Co ją zdali nam ojcowie,
Co go nas uczyły matki,
– Prusak męczy polskie dziatki!
["O Wrześni"]
W 1908 roku w miesięczniku "Przodownica" Konopnicka opublikowała "Rotę", z budzącym do dziś sprzeczne emocje, kontrowersyjnym zwrotem: "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz". Bez echa natomiast przeszedł znacznie ciekawszy cytat, że: "ten największy, kto najdalej pluje" [w: poemacie "Imagina", wyd. 1913]. Prawdziwą karierę zrobiła "Rota" w roku 1910 podczas obchodów grunwaldzkich.
Utwory Konopnickiej zawierają protest przeciwko każdemu "faktowi życia, który boli": niesprawiedliwości społecznej oraz ustrojowi niosącemu ucisk i krzywdę. Nacechowane są patriotyzmem, liryzmem oraz symboliką sprytnie obchodzącą drastyczne wymagania cenzury. Jak ta metafora walki z zaborcą:
Za tą głębią, za tym brodem,
Tam stanęła rzeka lodem;
Ani szumi, ani płynie,
Tylko duma w swej głębinie:
Gdzie jej wiosna,
Gdzie jej zorza?
Gdzie jej droga
Het, do morza?
Oj, ty rzeko, oj, ty sina,
Lody tobie nie nowina;
Co rok zima więzi ciebie,
Co rok wichry mkną po niebie.
Aż znów przyjdzie
Wiosna hoża
I popłyniesz
Het, do morza!
["Rzeka"]
W 1910 roku ukazał się poemat epicki "Pan Balcer w Brazylii". Ukazuje on losy emigracyjnej tułaczki chłopskiej z perspektywy prostego, choć obrotnego kowala Balcera. Męczeńska droga ludu kończy się, kiedy pielgrzymujący za chlebem bohaterowie uświadomią sobie swoje położenie i podejmą decyzję o powrocie do domu.
Konopnicka w swoich utworach dopuściła do głosu ludzi biednych, prostych, z gminu, co było nader odkrywczym literackim posunięciem. Wcześniej ich o losie wypowiadały się najczęściej osoby trzecie, z własnego, inteligenckiego punktu widzenia.
Duch tułaczy
Konopnicka była chyba największą w naszej literaturze ofiarą zarówno biedy, która kazała jej zarabiać pisaniem patriotycznych "szlagierów", jak też polskiego losu, który kazał poetom harować za polityków, księży i za wojsko. Mówię, że była ofiarą, bo była zmarnowanym talentem na miarę Czechowa w noweli, i mogła być w wierszach poetką, gdyby nie musiała udawać wciąż wieszczki, hetmanki, pouczać, zagrzewać i krzepić. Znalazłem dziś w jej tomie wiersz "Ty gwiazdo", wstrząsający świadomością, że zmarnowała w służbie narodowej siebie, że złamała ją praca na chleb. Takich rzeczy nie mówiło się wtedy łatwo – "fason" kazał cierpieć i milczeć. Tym bardziej zadziwiające jest to wyznanie świetnej pisarki, która – gdyby nie polski los – mogła być wielką pisarką.
[Jan Lechoń, "Dziennik", Tom 3, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1992]
Maria Konopnicka zmarła na zapalenie płuc 8 października 1910 roku we Lwowie. Została pochowana 11 października 1910 roku na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie, w Panteonie Wielkich Lwowian (II rondo, 5 aleja). Pogrzeb, zorganizowany przez Marię Dulębiankę, stał się wielką manifestacją patriotyczną, w której udział wzięło blisko 50 tysięcy osób. Jednak biskup Władysław Bandurski wycofał się z udziału z pogrzebie po zakazie wydanym przez arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, którego zdaniem Konopnicka nie była prawowierną katoliczką.
Szczęścia nie ma na tym świecie. Są tylko większe i mniejsze smutki i troski, a spokój – to już wysokie bardzo dobro.
Popiersie nagrobne wykonała Luna Drexlerówna. Zniszczone podczas II wojny światowej, zostało odtworzone w okresie powojennym. Na cokole wyryto fragment wiersza Konopnickiej "Na cmentarzu":
…Proście wy Boga o takie mogiły,
Które łez nie chcą, ni skarg, ni żałości,
Lecz dają sercom moc czynu, zdrój siły
Na dzień przyszłości…