Lata 40-te: ciemne tony
Prace powstałe tuż po wojnie (i jeszcze w jej trakcie) często cechował zdecydowany, mięsisty kolor, czasami dominowała w nich mroczna tonacja, niekiedy nosiły piętno ekspresji ciemnych sił ("Krzyk", 1943). Pisano zresztą wówczas, że Nowosielski jest człowiekiem o "pesymistycznej dyspozycji psychicznej" (Maria Majka).
Generalnie jednak lata 40. i 50. były niejednorodnym okresem poszukiwania przezeń własnej artystycznej drogi, o czym świadczą zarówno prace już wspomniane, jak powstałe wówczas rysunkowe "Abstrakcje kubistyczne" (1942), a także kompozycje (również rysunkowe) zapowiadające dążenie do umowności czy wręcz ascezy formalnej.
W tym samym czasie malarz pozostawał także w kręgu oddziaływania innych tendencji, które inspirowały krąg Kantora. Była to między innymi abstrakcja geometryczna, w nieco złagodzonym, niekiedy niemal lirycznym ujęciu. Ślady tej inspiracji znajdujemy w twórczości z tego okresu zarówno Kantora, jak Jonasza Sterna i Andrzeja Wróblewskiego.
Eschatologiczny realizm: Ikony
Dla metamorfozy i stabilizacji poetyki malarstwa Nowosielskiego przełomowe wydają się lata 1945-1948, kiedy wykonywał zarówno stylizowane akty, bardzo już oszczędne martwe natury oraz utrillowskie pejzaże miejskie, przede wszystkim zaś obrazy niemal jednoznacznie abstrakcyjne. Namalował wówczas szereg płócien ("Skrzydło archanioła", "Zima w Rosji", oba z 1947; "Akt i pierwszy śnieg", 1948), z najbardziej bodaj znanym - "Bitwą o Addis Abebę" (1947), które do dzisiaj stanowią jego wizytówkę. Z wielkim wyczuciem łączył cienką czarną kreskę wyodrębniającą figury (kwadraty, trójkąty, rzadziej koła - te ostatnie w pełni samodzielnie zaistnieją dopiero w obrazach z lat 70.) z czystym, świetlistym kolorem, którego natężenie daje często efekt wewnętrznego świecenia formy (tym samym niejednokrotnie osiągał złudzenie głębokiej przestrzeni, niejako "wyprowadzającej" obraz poza to, co widzialne, otwierającej go na pozazmysłową wrażliwość widza - zob. "Posadzka w łazience", "Pożar", oba z 1948).
Dla ostatecznego uformowania się środków wyrazowych tego malarstwa miały również znaczenie zainteresowania Nowosielskiego surrealizmem. W konsekwencji złożonych inspiracji uformowały się cechy jego malarstwa, w którym pozorna prostota płaszczyznowego, deformującego "modelunku", typowego dla ikony, nakłada się na odwagę rozwiązań perspektywicznych i kompozycyjnych, a ponadto nierzadko splata się ze śmiałością tematyczną (chociażby erotyczną), cechującą prowokacyjny surrealizm. Jego własne "ikony", uznane przez Mieczysława Porębskiego za przykłady "realizmu eschatologicznego", świadczą ponadto o nieustannie ponawianych próbach przekroczenia granicy pomiędzy "cielesnym" i "duchowym", "świeckim" i "świętym", "profanum" i "sacrum"... Od strony wizualnej - poza elementami już wymienionymi - urzeka ciężka, tak zwana nowosielska (bo o własnym dukcie, napięciu, rytmie), wyraźna linia i przywiązanie do palety ciepłych barw. Sam malarz jest przekonany, że bez kontaktu z odkrywczą sztuką nowoczesną rezultaty jego artystycznego spotkania z ortodoksją wyglądałyby zupełnie inaczej.
Jego twórczość to bowiem nie tylko motyw, ale też - na równi - świadomy "język", który motyw pozwala zobrazować. "Język", który ewoluował, począwszy od obrazów i rysunków figuratywnych powstałych tuż po wojnie, niekiedy jeszcze plastycznie nieporadnych, ale już otwierających czytelne perspektywy tematyczne, które w następnych dekadach zostały przez Nowosielskiego określone i ugruntowane. Zmiany w jego twórczości zachodziły zarówno pod wpływem wspomnianej geometryczno-lirycznej abstrakcji (przez to doświadczenie przeszedł dwukrotnie: na przełomie lat 40. i 50. oraz, co niezwykle frapujące, pod sam koniec lat 90., idąc całkowicie pod prąd aktualnym tendencjom artystycznym), jak i surrealizmu, a dalsza ewolucja dokonała się - za sprawą ikony - na gruncie sztuki przedstawiającej, figuratywnej.
Abstrakcja (początkowo wykonywał kompozycje bliskie zwłaszcza poetyce Mondriana, a w ostatnim okresie obrazy bliskie chromatycznej abstrakcji Marka Rothko) przyniosła uproszczenie modelunku, odrzucenie "malarskości" na rzecz wyeksponowania "rysunkowości", spłaszczenie przestrzeni, odświeżenie i rozjaśnienie tonacji barwnej - słowem, rezygnację z konkretu realistycznej narracji, z uszczegółowienia, z opisu świata, na rzecz dążenia do uogólnienia, do umowności. Jednocześnie w figuracji, chronionej świadectwem oka, Nowosielski zdawał się niejednokrotnie odzyskiwać naiwność, podczas gdy w abstrakcji pętał go dyskurs, przymus harmonii. Był w tym paradoks: chociaż, jak można mniemać, bardziej identyfikował się z figuracją (specyficzną, uduchowioną, niemniej figuracją), to w jego wydaniu bliżej konwencji jest abstrakcja.
Generalnie jednak całe jego malarstwo wywodzi się z obserwacji natury, czy też jej osobistego widzenia, ale - aby być bliżej konwencji - realizuje jej plastyczny obraz poprzez abstrakcyjne, geometryczne uproszczenia. Stąd obecne w nim zaburzenia perspektywiczne, kadrowanie przestrzeni i ostre cięcia postaci, uproszczony modelunek, rytmizowane układy niemal płaskich form (plam barwnych), ograniczenia palety (dominantą są kolory podstawowe).
Jednak pomimo względnej systemowości całej sztuki Nowosielskiego, trudno do owego zespołu wspólnych cech przykładać miarę konwencji. A jej stworzenie było wielkim marzeniem artysty. Właśnie za osiągnięcie tego celu szanował surrealistów i wywyższał ich ponad innych XX-wiecznych twórców, a nawet uważał surrealizm za jedyną szansę dla sztuki. On sam z jednej strony szukał wzoru, z drugiej zaś pragnął stworzyć własny. Dlatego zwrócił się ku konwencji, czyli ku ikonie. Ów wzór modyfikował na różne sposoby. Odwoływał się doń, chociaż wiedział, bo o tym mówił, że "kanon musi istnieć wewnątrz, nie może być narzucany z zewnątrz [można dodać, że nie może być też z zewnątrz brany - M. K.-Ł.]". Miał świadomość, że kanon to "uzewnętrznienie jakiejś rzeczywistości duchowej człowieka tworzącego ikonę. Kanon, który polega na przepisach, jak i co namalować, nic nie daje. Rublow nie zwracał uwagi na kanon. (...) nie znał po prostu innego malarstwa" (fragment rozmowy ze Zbigniewem Podgórcem z tomu "Mój Chrystus").
Sam Nowosielski inne malarstwo znał. Ikona nie była jego naturą, lecz wyborem; on swoje malarstwo na ikonę stylizował, nadto z emocji oczyszczał, może nawet "sterylizował". Może dlatego jego sztuka nie oddziałała na innych. Pozostała odrębna. To jej siła, ale też słabość. Wynikająca z zamknięcia w malarsko-rysunkowym języku, nie dość jednak usystematyzowanym, ortodoksyjnym, aby przeobraził się w kanon. Nie wydaje się to jednak istotne w perspektywie głównego zamierzenia artysty, jakim było przedstawienie "rzeczywistości przemienienia", to znaczy ukazanie świata takim, jakim istniał w zamyśle Bożym, w chwili stworzenia, i jakim będzie w ostatnim dniu istnienia. Zarazem jego sztuka wypełnia tezę-postulat Kantora, który po pierwszej wystawie Grupy Młodych Plastyków w roku 1945 tak pisał o swoich kolegach, wśród których był też Nowosielski:
Wnoszą ze sobą świeżą, nieskażoną naturalistycznymi szablonami wizję artystyczną - wyczucie współczesnej rzeczywistości i świadomość swoich założeń. I jestem przekonany (...), że ponad czystą konstrukcją obrazu budowanego u podstaw rygorystyczną abstrakcją i narastającą nabudową indywidualnej wizji klimatu - własnej temperatury - ponad elementami formy - ale i tylko przez nią ujmą przedmiot dzisiejszej rzeczywistości.
Pomimo wspólnych zainteresowań członków, Grupa Krakowska pozostała zespołem indywidualności. Jedyność Nowosielskiego, czy nawet osobność, dostrzeganą od dawna, w pełni uwidoczniła wystawa w warszawskiej Zachęcie, przygotowana w roku 2003 przez krakowską Galerię Starmach.