W momencie, kiedy twórczość Szpakowskiego została zaprezentowana szerszej publiczności, jej formy kojarzyły się m.in. z popularnym wówczas op-artem, na co zwracał uwagę w pierwszym tekście o liniach rytmicznych Hermansdorfer. O ile w op-arcie jednak obraz stawał się niemal mechaniczny, redukując ślad ręki artysty, o tyle u Szpakowskiego, mimo kreślarskiej precyzji, ślad ten nie znika — pod tym względem jego linie rytmiczne wydają się wizualnie bliższe Agnes Martin, artystce uznawanej za prekursorkę minimalizmu, samej zaś określającej się mianem abstrakcyjnej ekspresjonistki, i jej równie precyzyjnym i delikatnym malarskim siatkom.
Co więcej, Szpakowski nie koncentrował się na efektach optycznych, jakie jego linie sprawiają przy oglądzie całościowym, nie dążył do zanegowania narracyjnego charakteru swoich prac. Wręcz przeciwnie — uznawał, że posiadają one "treść «wewnętrzną», którą można poznać przez odczytywanie przebiegu linii, śledząc je od początku przez wszystkie załamania". Dla Szpakowskiego skupienie na całości kompozycji oznaczało percepcję powierzchowną i niekompletną, ograniczoną do odbioru zdobniczych właściwości form, a nie zasad stojących u ich podłoża, procesu myślowego samego autora.
Szpakowski dość szybko zauważył, że jego "pomysły liniowe zbliżają się do twórczości muzycznej, a w szczególności do jej pewnego rodzaju – melodii, gdyż posiadają rytmikę". Sam podejmował już w latach 20. próby "przetłumaczenia" własnych linii rytmicznych na dźwięki za pomocą skrzypiec. Z inspiracji badacza Janusza Zagrodzkiego muzycznej interpretacji rysunków dokonał też w latach 90. kompozytor Zbigniew Bargielski, posługując się tym razem fortepianem, a właściwie wprawianymi w ruch za pomocą metalowych i szklanych przedmiotów wypreparowanymi strunami fortepianowymi. W roku 1992 Józef Robakowski, również we współpracy z Zagrodzkim, zrealizował z kolei czarnobiały, kilkunastominutowy film, w którym pojawiają się nagrania zjawisk atmosferycznych, a dźwięki natury przeplatają z muzyką skomponowaną przez Barbarę Konopkę.