A co symbolizują szczury w twórczości Gombrowicza? Kim była enigmatyczna Anna Csillag, pojawiająca się zarówno u Schulza, jak i w wierszach Józefa Wittlina i Czesława Miłosza? Jakie wydarzenie ze swojego życia Stefan Themerson mógłby uznać za najbardziej dadaistyczne? Jaki epizod został usunięty z pierwotnej wersji "Ferdydurke" i czego obawiał się Gombrowicz? Kim była Adela ze świata schulzowskiej prozy i czy była pechową pasażerką Titanica? Czy Schulza można czytać według klucza astrologicznego, a jeśli tak, to, co z tego wynika? Czy dziecięca zabawa w "kto dłużej nie mrugnie" uformowała wyobraźnie pisarską i fotograficzną Witkacego? Kto pierwszy odkrył w wieczności drwinę, Čapek czy Balzac? Ile waży dusza, kto ją pierwszy zważył? Czy redaktor "Skamandra", w którym ukazał się pierwodruk schulzowskiej "Księgi", był szaleńcem? Co łączy wszystkie literackie wizje, w których ginie cała ludzkość, a na planecie pozostaje tylko jeden przedstawiciel gatunku, najczęściej fajtłapa? Czy literatura potrafi przewidzieć przyszłość? Czy Kornel Makuszyński przewidział pojawienie się smartphone'ów? Co umknęło akademickim badaczom "Gabinetu kolekcjonera" Georgesa Pereca? Jakie sekrety skrywa twórczość Hilmy af Klimt, teozoficznej - w sensie Heleny Bławatskiej, nie Jakoba Böhmego – malarki, w czym wyprzedziła kontynentalną awangardę? Autor "Ducha opowieści" udziela odpowiedzi między innymi na takie pytania. Tekst o af Klimt to zresztą – jak mi się wydaje – pierwszy w ogóle tekst, jaki został jej poświęcony w języku polskim.
Gondowicz stoi też na straży dobrych obyczajów czytelniczych. Można powiedzieć, że to pogromca wadliwych tłumaczeń i niekompetencji redakcyjnych. Jeden z esejów, "Rzecz" (s. 51-53), to apologia klasycznej, materialnej formy książki i niemal potępienie czytnika elektronicznego. Ta pochwała bibliofilstwa jest przekonująca, szczególnie gdy dowiadujemy się, jak Gondowicz odkrył odręczne, napisane już wyblakłym atramentem, "A.J." na stronie redakcyjnej pierwszego wydania jednego z dzieł Alfreda Jarry, zakupionego niegdyś w praskim antykwariacie.
Na koniec warto zwrócić uwagę na coś, co u Gondowicza może zaniepokoić: ostatnim, "najmłodszym" ze wszystkich wspominanych w "Duchu opowieści" pisarzy jest chyba autor "Budowniczego ruin", Herbert Rosendorfer (ur. 1934, zm. 2012). Trudno posądzić Gondowicza o swego rodzaju konserwatyzm, fanatyczną gloryfikację tego, co dawne, i ignorowanie tego, co współczesne; jest przecież jasne, że w literaturze interesuje go to, co najbardziej wywrotowe i niekanoniczne, heretyckie. Ale o czym świadczy to, że tak profesjonalny czytelnik, jakim jest Gondowicz, nie odnajduje ani jednego interesującego współczesnego pisarza lub pisarki? Niedobrze.
Tomasz Wiśniewski, lipiec 2015
Jan Gondowicz – "Duch opowieści"
Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2014
Liczba stron: 270
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydanie pierwsze
ISBN: 978-83-62795-27-7